Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Bandar Seri Begawan > BRUNEI



Singapore – lotnisko Changi, w samolocie Royal Brunei Airlines. Przed startem jest modlitwa do Allacha o szczęśliwą podróż. Na ekranach monitorów pokazuje się również odległość i kierunek do Mekka. Lot trwa niecałe dwie godziny, a w trakcie jest smaczne śniadanie. Przy lądowaniu widać brzegi wyspy Borneo. Jest 10:00 gdy ruszam z lotniska w kierunku Bandar Seri Begawan, stolicy Brunei odległej o 8 km. Pierwsze, co się rzuca w oczy to czystość i zamożność. Ponieważ okolica jest nieatrakcyjna (obiekty sportowe i koszary wojskowe) dlatego rezygnuję z marszu i okazją jadę do centrum. Stolica jest niewielkim miastem i ma charakter raczej wiejski, tylko w centrum jest trochę kilkupiętrowych gmachów – to banki i gmachy rządowe. Całe państwo jest niewielkie, gdzie na obszarze ok. 5700 km2 mieszka ok. 330 000 mieszkańców. Jest słonecznie i bardzo wilgotno. Największymi atrakcjami Bandar Seri Begawan są meczety i drewniane osiedla mieszkaniowe na wodzie. Meczety zbudowane już w czasach dobrobytu (Brunei jest bogate dzięki ropie naftowej i inwestycjom zagranicznym) są bardzo okazałe i piękne. Przy głównym placu nad niewielkim stawem stoi jeden z większych meczetów. Można go zwiedzać, więc wchodzę do środka otrzymując przed wejściem specjalną muzułmańską szatę. Meczet jest wielki i prosty, ale dzięki ażurowym zdobieniom lekki w wyglądzie. Biel murów i złocone kopuły prezentują się bardzo dostojnie, szczególnie od strony stawu, w którym się odbijają. Wśród namorzynów na rzece jest rozległe osiedle zamieszkałe przez większość mieszkańców stolicy. Stojące na palach liczne drewniane domy kryte blachą łączy pajęczyna kładek. Wszystkie mają doprowadzoną wodę i energię elektryczną, niestety nie ma kanalizacji. Tu i ówdzie woda jest nieźle zaśmiecona. Szybkie połączenie domków z centrum zapewniają śmigające po rzece taksówki wodne. Na brzegu są parkingi, gdzie mieszkańcy parkują swoje samochody. Kolejnym efektownym meczetem, który zwiedzam jest utrzymany w kolorach beżowych i zielonych meczet na brzegu blisko wodnego osiedla. Przemierzywszy sporą część kładek wracam na brzeg, gdzie stoi kilka tanich barów. Wszędzie przyjmowane są dolary singapurskie mające taką samą wartość, co dolar brunei. W centrum więcej do zwiedzania nie ma, więc idę w wilgotnym skwarze do Gadong, gdzie jest największy meczet. Jezdnie są szerokie, chodniki dla pieszych tylko w centrum. Nikt nie porusza się tu pieszo, tylko bardzo eleganckimi samochodami (ruch lewostronny). Gadong to w zasadzie centrum handlowo-usługowe z dość luźno rozrzuconymi osiedlami nowych bloków mieszkalnych. Pomimo, że architektura nie jest nadzwyczajna, to kolorowe dachy zwieńczające bloki, czystość i zadbane tereny zieleni wokół sprawiają przyjemne wrażenie. Największy meczet stoi w ogrodzie pełnym zieleni, jest otoczony płotem z kutego żelaza i ma po bokach 4 wysokie minarety. To bardzo imponująca budowla i idąc dalej wielokrotnie się oglądam, bo jest widoczna z dużej odległości. Do odlotu do Manila mam sporo czasu, więc bez pośpiechu idę spacerowym krokiem w kierunku lotniska. Ceny w Brunei nie są wysokie. O zachodzie słońca dochodzę do lotniska. Ruch jest niewielki, bywa, że godzinami nic nie wylatuje, ani nie przylatuje. Przez całą dobę przewija się tu kilkanaście samolotów i to nie we wszystkie dni tygodnia.
Tym razem spędzam tu tylko jeden dzień, ale jeszcze wrócę na dłużej.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.