Forum dyskusyjne dodanie komentarza
temat: Ruszamy na Afrykę zach. |
autor komentarza: EDI |
data dodania: 2012-02-13 11:48:58 |
treść: 3.02 Co tu mozna pisac po calodziennej i calonocnej jezdzie? 28h jazdy non-stop i o 10 jestesmy pod ambasada Mauretani.1450 km w 28h-jak na Afryke to chyba rekord po tych dziurach.Na szczescie cisza i spokoj jesli chodzi o te zamieszki o ktorych slyszelismy.Ucieklismy od jednych w Mali glupio by bylo wpasc na drugie w Senegalu.W ambasadzie jak w zyciu-dobra wiadomosc i zla.Dobra-wizy na dzis na 15.Zla-50 euro.Insz Allach.Zwiedzamy Dakar-wszedzie patrole policji w pelnym rysztunku, a gdzieniegdzie dyskretnie stoja dzipy z 12-15 policjantami.Oczywiscie najwiecej pod palacem prezydenckim. Nigdy nie balem sie jazdy autem ale tutaj wzielismy lokalna taksowke i mam pietra.Nic w tym aucie nie dziala-a jedzie. Cud!W dodatku siedze z tylu i chyba w aucie sa pchly.O 16 mamy wizy i jedziemy w strone St.Louis.Do samego miasta wjezdzac nie chcemy, zatrzymamy sie 50-60km przed miastem i zanocujemy na dziko.O 18 po 2h jazdy przejechalismy moze 5 moze 6km i dalej jestesmy w Dakarze(no-juz na przedmiesciach ale korki dalej takie same jak w centrum).Zastanawiamy sie czy my w ogole wyjedziemy dzis z tego miasta.O 20 mamy przejechane 25km a konca korka nie widac.Dowiadujemy sie o co chodzi-w tutejszym kalendarzu jest dzis Sylwester i wszystko co zywe ucieka z Dakaru w jakiestam miejsce swietowania i my jedziemy(stoimy) na tej trasie. O 22 mamy dosc.Czas leci, jedziemy niewiele, w dodatku padamy na pysk po wczorajszym przelocie.Zjezdzamy w boczna droge (po liczbie smieci widac ze nie jest czesto jezdzona) odjezdzamy tyle zeby nas nie bylo widac z glownej trasy i przy ogrodzeniu niezamieszkalej posiadlosci rozbijamy sie.Po 10 min przychodzi gospodarz i zaprasza nas do nocowania w srodku-u niego na placu.Uff-ale mamy szczescie. Oczywiscie zgadzamy sie.Zawsze to bezpieczniej.Robimy kolacje-jakies miejscowe specjaly:oberzyny, ciciorka, humys.Zdania na temat tego jedzenia sa podzielone-mnie to smakuje jak ....cos. A jak sie to cos posoli i popieprzy- to smakuje jak jak solone i pieprzone cos.Kladziemy sie spac a ja w duchu zastanawiam sie nad dziwnoscia tego swiata:tutaj obca osoba po ciemku wpuszcza 8 zupelnie obcych osob innego wyznania i religi do siebie na spanie, a kilka dni temu w misji katolickiej stworzonej do pomocy ludziom, kiedy prosi cie o pomoc wspolwyznawca tej samej religi bedacy w obcym kraju......... Ech-lepiej spac i przelknac te przeklenstwa ktore cisna sie na usta. 4.02 Raniutko ruszamy.Konczy nam sie wiza tranzytowa a do granicy 350km.Niestety w pierwszym napotkanym miasteczku policja blokuje glowna droge i kaze nam jechac rownolegla przez miasteczko.A tam dzien targowy.Jedziemy 3km/h praktycznie ludziom po palcach.Po loewej mamy 3cm luzu a po prawej moze 5cm.Wrzeszcza na nas, krzycza, nie chca sie rozstepowac.Niektore rozlozone na drodze stragany musza przesuwac pod sciany zebysmy przejechali.Tracimy 1,5h na to miasteczko(o nerwach nie wspomne).Jedzie z nami Ibrachim-zabralismy go wczoraj z Dakaru - i troche pomaga.Wracamy do glownej trasy.Przez ponad 100km od Dakaru jest niesamowicie duzo policji.Stoja co 200-300m raz po lewej raz po prawej.Jakby szpaler-jeden stoi w polu widzenia drugiego.Niepokoi nas bron dluga na piersiach,niekiedy kilka przygotowanych barierek na poboczu, niekiedy zwiniete kolczatki do blokowania drogi.Kurcze-co tu sie szykuje Ze sie tak przygotowali?Po 100km policja znika poza standartowymi posterunkami zandarmeri.Po poludniu zwiedzamy St.Louis-senne miasteczko z zabudowa kolonialna.Prawie cale St.Louis lezy na 2 wyspach, prawie sami rybacy.Jedziemy na ROSSO-promowe przejscie z Mauretania na rzece Senegal.Dzis konczy sie tranzytowka a Maurowie po zmierzchu zamykaja granice.Zdazylismy do Rosso na 18.Ludzie-co tu sie dzieje!Opadlo nas stado sepow-samych przewodnikow mamy ze 30(kazdy pokazuje w inna strone), sprzedawcy, wymiana walut, dzieciarnia, myjacy auta, moze nawet i ufoludki tam byly-w tym rejwachu i tak bysmy ich nie zauwazyli.Prom podplywa dosc szybko-wjezdzamy.Larum, wrzeszcza, cos krzycza, kazdy cos chce.Obsluga promu tez cos wrzeszczy, klepie rekami po busie.Costam chca-nie mamy tego.Zjezdzamy z powrotem z promu.Po 10 min okazuje sie ze czegostam brakuje-mamy to tylko nie pokazalismy w jakims okienku policji.Jak juz to wyjasnilismy-prom odplynal i to ostatni dzis.Policjant rozklada rece i zegna sie "do jutra".Zastanawiamy sie juz nad spaniem w tej wiezy Babel.Pol godziny pozniej podjezdza superutko (ford Kuga ale na tutejsze warunki to luksus).Podchodzimy i rozmawiamy.Gosc okazuje sie senatorem z Mauretani, wraca od rodziny.Dzwoni z komorki i z usmiechem oznajmia ze prom podplynie za pol godziny.Troche mamy stracha bo nie jestesmy do konca odprawieni.Dyplomata z usmiechem bierze nasze papiery i po paru minutach mamy juz wszystko.Nawet po drugiej stronie MAURETANIA Specjalnie dla goscia otwieraja zamkniete juz przejscie.Dyplomata spokojnie zalatwia swoje sprawy i pomaga nam zalatwic nasze.Az milo patrzec jak dumni celnicy chodza jak w zegarku i to po zamknieciu granicy.Odprawa-godzinka.Szukamy jeszcze po nocy ubezpieczenie dla busa na Mauretanie i po 21-w droge.Teoretycznie po zmroku w Mauretani jezdzic nie wolno, ale w praktyce jedzie sie az policja nie kaze zjechac.Nam to pasuje bo hotele tu za drogie a oberzy nie ma wiec jedziemy az nas nie zdejma z drogi i przespimy sie przy posterunku.Niby plan dobry ale jak na zlosc policji nie ma! A w ta strone fiszki szly co 5 minut!Wreszcie jest pierwsza kontrola ale wkolo posterunku piach po kostki.Jak wjedziemy-utkniemy.Na szczescie biora fiszki i puszczaja nas dalej.Druga kontrola-to samo.Piach i piach.Czasem wydmy zasypuja polowe drogi.Przed polnoca mamy juz dosc takiej jazdy.Drogi po Mauretani trudno nazwac drogami a noc i zmeczenie powoduje ze zaraz rozwalimy zawieszenie.Znajdujemy posrodku pustyni jakis maszt przekaznikowy i twarda droge do niego.Gadamy ze strozem-zgadza sie.Nawet na kolacje nie mamy sil. Namioty i spac. CDN |
Forum dyskusyjne
Aby korzystać z forum należy być zarejestrowanym użytkownikiem Globtroter.pl. Kliknij [TUTAJ], jęśli jesteś nowy.
Wypowiedzi użytkowników publikowane w Globtroter.pl są prywatnymi opiniami osób korzystających z Forum.
Globtroter.pl zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i w żaden sposób nie utożsamia się z poglądami wyrażanymi w tym miejscu.
Wszelkie wątpliwości prosimy kierować na adres: globtroter@globtroter.pl.
Redakcja Globtroter.pl zastrzega sobie prawo do moderowania i redagowania wypowiedzi na Forum bez podania przyczyn, zamieszczanie treści reklamowych jest zabronione.