Bezdomne :(

zdjęciemapa

ależ jakie MIMO WSZYSTKO? Moje koty tęsknią za mną, okazują mi radość gdy wracam do domu, moja najstarsza koteczka wyraźnie czekała na mój powrót z ostatniej wakacyjnej wyprawy, żeby odejść... Nie chcę tu zasmucać, ale mam i drugi podobny przykład przywiązania kota do człowieka. A że są to stworzenia przy okazdji wybitnie niezależne, to insza inszość ;)

...tak myślałem, tylko nie byłem pewien, bo ta reklama "przeleciała" mi przed oczyma i "zniknęła", ale zdążyłem powiedzieć: "Pani Misiakowa".......", gdy zobaczyłem ją pierwszy raz....Kot to inteligentny, mimo wszystko oddany zwierzak, nie da się obok niego przejść obojętnie......

koty są absolutnie niesamowite. Mają nade mną władzę! A ten kot z filmu, który wchodzi na polskie ekrany to Bob, czytałam książkę o początkach wspaniałej pzyjaźni tego rudzielca z jego obecnym panem (drugim bohaterem filmu). Polecma lekturę, ja ryczałam jak bóbr :)

...będę trzymał. "Plaskatuś" i "Mała", byli takimi kotami, które nie dawały się nawet pogłaskać, ale już "Obrażalskiego", jakoś się tam udało....One lubią pieszczoty, przez grzbiet, kończąc na ogonie, wtedy staje w górę i słychać mruczenie, takie, jakby ktoś niedaleko pralkę włączył, ale nie automat, tylko "Franię" z lat 70. XX wieku, albo "Światowid"......"Pani Misiakowa" była podobna do tego ( to chyba jest kocur, albo gra kocura ....) kota, który gra w filmie, wchodzącego teraz na kinowe ekrany polskich kin. Tez dokarmialiśmy te "Misiaki"i dzięki temu wyrosły na piękne koty...Niestety, "Plaskatuś" tylko miał jakiegoś pecha, bo "coś" złapał i "odszedł".....Czasem miałem wrażenie, że jakby umiał mówić, to często by przeklinał, ale ogólnie Był ciekawskim, opiekuńczym, dominującym, psotnym ( a jakże....), "obżartusiem", bo lubił sobie dużo zjeść......Ostatnio chyba widziałem "Obrażalskiego", lecz nie jestem pewein, bo zniknął w jakichś zaroślach prywatnej posesji, ale stanął, "zamerdał" ogonem ( zwykle dzikie koty na widok nieznajomego człowieka, tego nie robią ), ale nie chciał "porozmawiać", trudno.........

Robert, masz rację, choć wiem, że takie dziko żyjące a "odławiane" i po okresie socjalizacji umieszczane w domach, są pieszczochami największymi! Mam taką kocią rodzinkę niedaleko mojej szkoły, dokarmiam je codziennie, a jak w szkole na obiad jest mięsko, to kocury mają wypas na maxa :) Mają budy ocieplane, budki ze styropianu, dbają o te koty ludzie z okolic. Jest tam kocia mama i dwa kociaki, po jednym z kociaków (już półrocznych) wyraźnie widać, że byłby kolanowcem... Może mi się uda go złapać, nie ustaję w próbach. Trzymaj kciuki!

...na ogół kotom nie potrzebny jest dom, bo z natury są dzikie, wyjątkiem jest ciężka dla nich zima, kiedy mało jest pożywienia i temperatury są mocno poniżej zera...."Mieliśmy" niedawno 5 kotów, w tym "Panią Misiakową", mamuśkę pozostałych pięciorga kociąt. Kiedy te dorosły, po ok. roku, może jakieś sześć miesięcy więcej-"zawinęły" ogony i chyba poszły "na swoje".....Jedynie "Plaskatuś" odszedł, 04.07.2016 roku......, a "Pani Misiakowa" została i Była do końca u nas na działce......To była fantastyczna, kocia rodzinka, dająca wiele radości przez te niemal 2 lata, nie mówiąc o "Pani Misiakowej", Która Była moją "modelką" i nawet "znała się" na Muzyce, "słuchając" David'a Gilmour'a, czy AC/DC w radiu.....A pieszczoch był z Niej, niespotykany.......

Jakieś anormalie, niegdyś koty marcowały, a teraz lutują, a nawet styczniują :)