Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
U R O K I R Y G I > ŁOTWA
podróżnik relacje z podróży
Wąskie uliczki Starego Miasta pełne letnich kawiarenek, spokojna muzyka, ludzie leniwie sączący piwo przy wiklinowych stolikach to obraz Rygi miasta północy zawierającego symptomy południa. Dzielnica secesyjna niczym z teatralnych dekoracji zamieszkała przez nierealne postacie stworzone rękami artystów zdumiewa niespotykaną urodą.
Wąską asfaltową drogą udajemy się w kierunku Rygi. Szybka, sprawna odprawa paszportowa i już przekraczamy terytorium Łotwy. Poruszamy się powoli z ciekawością obserwując krajobraz. Płaska jak stół droga, pozbawiona niemal ruchu nie wydaje się monotonna. Sprawcą tego jest pejzaż mieniący się w całej gamie kolorów, kipiący swoim dynamicznym życiem. Natura sprawiła, że tereny te po ustąpieniu lodowca zasiedlili myśliwi i zbieracze. Potem przybyły plemiona bałtyckie i ugrofińskie, które handlowały bursztynem z kupcami śródziemnomorskimi. Ówczesny dobrobyt spowodował zainteresowanie tymi ziemiami ze strony Szwedów, Duńczyków i Rosjan. Były to zainteresowania nie zawsze owocne. Pierwsze faktorie na tych terenach założyli kupcy lubeccy. Potem przybyli zakonnicy rozpoczynając dzieło chrystianizacji. Historia nabrała dynamiki. Przyszedł rozwój gospodarczy. Jedynie zmieniali się właściciele tych ziem i ich strategiczne cele. Niekończące się fale Szwedów, Polaków, Rosjan, walecznych kawalerów Państwa Zakonnego przetaczały się jak szarańcza w ilościach niezmierzonych tworząc i zarazem eksploatując zasoby naturalne tych terenów nie oszczędzając przy okazji prawowitych właścicieli – Łotyszów.
Błękitne niebo, słońce uprawiające wesołe igraszki na horyzoncie i wszechobecna cisza, powietrze czyste i przejrzyste, drzewa i trawy zielone poprzecinane pasami zbóż oto obraz sielanki niczym z polskich bukolików. Puste tereny o charakterze półdzikiej przyrody kuszą nas coraz częstszymi popasami, bowiem idylliczny zapach znamionuje proste życie łotewskiego chłopa. Życie zapewne ciekawe i warte poznania.
Niestety nieubłagany czas popycha nas do Rygi – perełki w hanzeatyckiej koronie. Czy na to miano zasługuje?. Wreszcie w oddali ukazują się sylwetki gotyckich kościołów miasta. Jesteśmy w Rydze, czy spełni nasze oczekiwania, zadajemy sobie pytanie na które odpowiedzi będziemy poszukiwać jutro. Pierwsze wrażenia budzą mieszane uczucia.
Dźwina zwana Daugavą wraz z szerokimi bulwarami z daleka zachęca do spacerów. Szeroka wije się zakolami o wodzie czystej i przejrzystej, królowa tych terenów spokojnym szumem fal zaprasza. Niestety współcześni zlokalizowali równolegle do rzeki szeroką arterię komunikacyjną miasta. Duże natężenie ruchu, ciągły hałas i smród spalin sprawia że nie korzystamy z zachęty rzeki. Być może kiedyś poznamy jej uroki i tajemnice na innym odcinku jej długiego biegu ku Bałtykowi.
Ruszamy w kierunku Starego Miasta. Już po kilku metrach widać średniowieczne zarysy Rygi. Szybko wczuwamy się w specyficzną atmosferę miasta. Miasta północy w którym czuć aurę południa. Wyszukane butiki w szacownych kamienicach, mnóstwo maleńkich restauracyjek zachwycających lekkością wystroju, kawiarenki pełne wesołych ludzi, wszędzie ogródki wyposażone w wiklinowe stoliki i krzesła. Dobra kawa, serwowane piwo o unikalnym smaku, młode dziewczyny w ludowych strojach łotewskich obsługujące szybko i z wdziękiem sprawiają, że nie sposób nie usiąść na chwilę, która przeobraża się w godziny spędzone miło to na obserwacjach to na nocnych rozmowach Polaków. W takich momentach czas się zatrzymał, czas się nie liczy. Rzeczywiście nie szkoda jest tego czasu poświęconego kawiarenkom i restauracyjkom ryskim.
Jednak przychodzi pora na zwiedzanie. Zaczynamy od kościoła św. Piotra, trójnawowej bazyliki, jednej z największych w krajach bałtyckich. Jeszcze tylko wchodzimy na stu dwudziestu dwumetrową wieżę kościoła skąd podziwiamy pyszną panoramę. Następny kościół św. Grzegorza surowy w swym gotyckim obliczu wart jest zwiedzenia z uwagi na mieszczące się w nim Muzeum Rzemiosła Artystycznego. Pobliski kościół św. Jana o burzliwej historii przykuwa uwagę kamienną maską z otwartymi ustami zlokalizowaną na południowej elewacji świątyni. Sugestywny napis o treści: „odprawcie pokutę i prowadźcie życie chrześcijan bez grzechu” mrozi nas przez chwilę przypominając niechlubne dzieje kościoła rzymskiego po czym budzi zadumę potęgowaną głębią i powagą tych słów.
Udajemy się do Dzielnicy Spichrzów przypominającej solidność niemiecką w najlepszym wydaniu. Wiadomo to tu osiedlali się niemieccy kupcy robiący wyśmienite interesy w handlu zbożem. Oj nie marnowali pieniążków. Przykładem tego jest dom Reuterna perełka północnego baroku. Reprezentacyjny o wyszukanej urodzie z fasadą ozdobioną kolumnami korynckimi, puszy się we fryzach z ornamentami roślinnymi, stoi dumnie i z wdziękiem panny młodej spogląda na ulicę kpiąc sobie z przechodniów zapatrzonych w jego piękno z fortelu niebywałego jaki sprawia ten staruszek 400 letni.
Plac Ratuszowy wita nas Domem Bractwa Czarnogłowych ślicznie odnowionym ze wspaniałym frontonem ozdobionym dekoracją rzeźbiarską. Odpoczywamy pod pomnikiem Rolanda dyskretnie obserwując miny turystów zaskoczonych nie tylko 28 metrową fasadą Domu Bractwa Czarnogłowych, ale jej ciekawym zestawieniem kolorystycznym dobranym z wyszukanym smakiem. Nieubłagany czas pcha nas do Katedry Najświętszej Marii Panny. Rzeczywiście wielkość katedry jest imponująca. Jedynie rzut oka na znajdujące się w niej organy z przepięknym prospektem i ruszamy w kierunku dzielnicy secesyjnej.
Secesja ryska to przykład poezji najczystszej postaci. Cała dzielnica zachwyca grą światła i cienia. Linie giętkie, elastyczne swobodne pobudzają wyobraźnie. Nagle znaleźliśmy się w nierealnym świecie asymetrycznie rozmieszczonych balkonów, dekoracji roślinnych przyprawiających o zawrót głowy, oryginalnych wykuszy, lwów, sfinksów, i innych bajkowych postaci przedstawionych w pozach spokojnych to znów dynamicznych. Całość żyje swoim niepowtarzalnym rytmem budząc początkowo zdziwienie przeciętnego turysty które przechodzi metamorfozę ku zdumieniu i zachwytowi nad urodą tego miejsca.
Błękitne niebo, słońce uprawiające wesołe igraszki na horyzoncie i wszechobecna cisza, powietrze czyste i przejrzyste, drzewa i trawy zielone poprzecinane pasami zbóż oto obraz sielanki niczym z polskich bukolików. Puste tereny o charakterze półdzikiej przyrody kuszą nas coraz częstszymi popasami, bowiem idylliczny zapach znamionuje proste życie łotewskiego chłopa. Życie zapewne ciekawe i warte poznania.
Niestety nieubłagany czas popycha nas do Rygi – perełki w hanzeatyckiej koronie. Czy na to miano zasługuje?. Wreszcie w oddali ukazują się sylwetki gotyckich kościołów miasta. Jesteśmy w Rydze, czy spełni nasze oczekiwania, zadajemy sobie pytanie na które odpowiedzi będziemy poszukiwać jutro. Pierwsze wrażenia budzą mieszane uczucia.
Dźwina zwana Daugavą wraz z szerokimi bulwarami z daleka zachęca do spacerów. Szeroka wije się zakolami o wodzie czystej i przejrzystej, królowa tych terenów spokojnym szumem fal zaprasza. Niestety współcześni zlokalizowali równolegle do rzeki szeroką arterię komunikacyjną miasta. Duże natężenie ruchu, ciągły hałas i smród spalin sprawia że nie korzystamy z zachęty rzeki. Być może kiedyś poznamy jej uroki i tajemnice na innym odcinku jej długiego biegu ku Bałtykowi.
Ruszamy w kierunku Starego Miasta. Już po kilku metrach widać średniowieczne zarysy Rygi. Szybko wczuwamy się w specyficzną atmosferę miasta. Miasta północy w którym czuć aurę południa. Wyszukane butiki w szacownych kamienicach, mnóstwo maleńkich restauracyjek zachwycających lekkością wystroju, kawiarenki pełne wesołych ludzi, wszędzie ogródki wyposażone w wiklinowe stoliki i krzesła. Dobra kawa, serwowane piwo o unikalnym smaku, młode dziewczyny w ludowych strojach łotewskich obsługujące szybko i z wdziękiem sprawiają, że nie sposób nie usiąść na chwilę, która przeobraża się w godziny spędzone miło to na obserwacjach to na nocnych rozmowach Polaków. W takich momentach czas się zatrzymał, czas się nie liczy. Rzeczywiście nie szkoda jest tego czasu poświęconego kawiarenkom i restauracyjkom ryskim.
Jednak przychodzi pora na zwiedzanie. Zaczynamy od kościoła św. Piotra, trójnawowej bazyliki, jednej z największych w krajach bałtyckich. Jeszcze tylko wchodzimy na stu dwudziestu dwumetrową wieżę kościoła skąd podziwiamy pyszną panoramę. Następny kościół św. Grzegorza surowy w swym gotyckim obliczu wart jest zwiedzenia z uwagi na mieszczące się w nim Muzeum Rzemiosła Artystycznego. Pobliski kościół św. Jana o burzliwej historii przykuwa uwagę kamienną maską z otwartymi ustami zlokalizowaną na południowej elewacji świątyni. Sugestywny napis o treści: „odprawcie pokutę i prowadźcie życie chrześcijan bez grzechu” mrozi nas przez chwilę przypominając niechlubne dzieje kościoła rzymskiego po czym budzi zadumę potęgowaną głębią i powagą tych słów.
Udajemy się do Dzielnicy Spichrzów przypominającej solidność niemiecką w najlepszym wydaniu. Wiadomo to tu osiedlali się niemieccy kupcy robiący wyśmienite interesy w handlu zbożem. Oj nie marnowali pieniążków. Przykładem tego jest dom Reuterna perełka północnego baroku. Reprezentacyjny o wyszukanej urodzie z fasadą ozdobioną kolumnami korynckimi, puszy się we fryzach z ornamentami roślinnymi, stoi dumnie i z wdziękiem panny młodej spogląda na ulicę kpiąc sobie z przechodniów zapatrzonych w jego piękno z fortelu niebywałego jaki sprawia ten staruszek 400 letni.
Plac Ratuszowy wita nas Domem Bractwa Czarnogłowych ślicznie odnowionym ze wspaniałym frontonem ozdobionym dekoracją rzeźbiarską. Odpoczywamy pod pomnikiem Rolanda dyskretnie obserwując miny turystów zaskoczonych nie tylko 28 metrową fasadą Domu Bractwa Czarnogłowych, ale jej ciekawym zestawieniem kolorystycznym dobranym z wyszukanym smakiem. Nieubłagany czas pcha nas do Katedry Najświętszej Marii Panny. Rzeczywiście wielkość katedry jest imponująca. Jedynie rzut oka na znajdujące się w niej organy z przepięknym prospektem i ruszamy w kierunku dzielnicy secesyjnej.
Secesja ryska to przykład poezji najczystszej postaci. Cała dzielnica zachwyca grą światła i cienia. Linie giętkie, elastyczne swobodne pobudzają wyobraźnie. Nagle znaleźliśmy się w nierealnym świecie asymetrycznie rozmieszczonych balkonów, dekoracji roślinnych przyprawiających o zawrót głowy, oryginalnych wykuszy, lwów, sfinksów, i innych bajkowych postaci przedstawionych w pozach spokojnych to znów dynamicznych. Całość żyje swoim niepowtarzalnym rytmem budząc początkowo zdziwienie przeciętnego turysty które przechodzi metamorfozę ku zdumieniu i zachwytowi nad urodą tego miejsca.
Dodane komentarze
OVAD 2007-02-17 13:49:59
Podroznik ta sama uwag co Qiidas, wrzuc jakies foty do artykulu bo nuda wieje ;-) W dobie aparatow cyfrowych to chyba nie problem. WYdaje mi sie w ogole ze artykuly bez zdjec ni powinny sie pojawiaac no ale to moje prywatne zdaniePrzydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.