Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Spotkania z Kownem > LITWA
podróżnik relacje z podróży
Jeżeli pójdziesz Doliną Mickiewicza ku Niemnowi usłyszysz kroki Pani Kowalskiej, głosy Karoliny i Adama błądzące gdzieś w zwiewnych mgłach nadniemeńskich. Pomyślisz – to było tylko wczoraj i wrócisz zwabiony uroda miejsca magicznego.
Wita nas strumieniami deszczu. „Biały Łabędź” szlocha mocno, zdziwiony naszą obecnością na chwilę przestaje by ponownie rozpocząć smutny spektakl i tylko dobrze jeszcze, że poczciwa Wilia okalająca miasto wspólnie z dostojnym Niemnem zbiera obfite ilości łez. Stary Perkun, groźny bóg piorunów stoi bezradnie wypłakując oczy solennie kapiącymi łzami na bruk Placu Ratuszowego. Archikatedra płacze też. Wszędzie płacze deszcz i tylko zapachy herbaty dochodzące z pobliskiej herbaciarni sprawiają, ze nie poddajemy się nastrojom melancholii i smutku. Starodawne wnętrze herbaciarni przenosi nas w inny świat. Kraina egzotycznych zapachów i smaków poprawia nastrój i każe spojrzeć na Kowno łaskawszym wzrokiem. Rzeczywiście po pewnym czasie na horyzoncie zasnutym wszędobylskim deszczem ukazuje się słońce najlepszy scenograf wszechczasów. Miasto nabiera innego charakteru.
Perkun groźny uśmiecha się i swym rozbrajającymi oczyma zaprasza do robienia zdjęć. „Biały Łabędź” nie jest smutny bowiem barwny orszak ślubny wesołą muzyką i śmiechem przywiódł następnych młodych podpisać stosowne dokumenty formalizujące wspólną drogę i takiż sam los młodych Litwinów. Archikatedra też jakby bardziej dostojna zaprasza serdecznie do środka. Wchodzimy ciekawi wnętrza. Nic z barokowych scenografii trockiej świątyni. Odczuwalny brak teatralnego mistrzostwa trockich świętych. Wita nas zimny gotyk długi na 84 metry, szeroki na 34 metry, wysoki na 26 metry o murach z czerwonej nietynkowanej cegły. Wnętrze przytłacza, tłumi wręcz pogodne usposobienia z góry wyznaczając nasze miejsce w tej hierarchii życia skazując nas nie tylko na posłuszeństwo wobec najwyższej istoty ale nawet na niebyt.
Nawet przepiękny dwupiętrowy barokowy ołtarz główny z którego spogląda dwunastu apostołów towarzyszących Grupie Ukrzyżowania nie łagodzi tego pierwszego wrażenia. Może „Madonna wśród kwiatów” pędzla Berchhoffa sympatyczna i sielankowa próbuje poprawić nastrój. Niestety pojedyńcze rodzynki nie czynią wiosny. Wiosenką nie można określić Domu Perkuna przy Aleksoto 6 aczkolwiek tej gotyckiej hanzeatyckiej budowli stanowiącej ongiś dom kupiecki należy oddać szacunek. Zbudowany z czerwonej nietynkowanej cegły nakryty wysokim stromym dachem budzi zachwyt późnogotyckim trójkątnym szczytem fasady w stylu gotyku „płomienistego” przywodzący na myśl fasadę kościoła św. Anny w Wilnie. Gotyckie sterczyny, nisze obramowane giętymi profilowanymi żebrami jak również szeroki pas fryzu z geometrycznym ornamentem dodają uroku tej budowli. Mieszczące się w nim muzeum Adama Mickiewicza jest także warte obejrzenia.
Idąc dalej dochodzimy nad brzeg Niemna gdzie przysiadł sobie stareńki kościół św. Witolda, ustrojony w barwy czerwieni wabi nas ciepłym, skromnym wnętrzem i przemiłym spokojnym placykiem z którego widać niebieską wstążkę Niemna. Dźwięki organów dobiegające z wnętrza świątyni miksują się ze spokojnym szmerem fal Niemna tworząc nostalgiczną muzykę niby kościelną a jednak z elementami żywiołów przyrody. Kościół ten jest jedyną halową świątynią na terenie prastarej Litwy.
Potem spacer dolną Mickiewicza aż do doliny Niemna, jeszcze spojrzenie na głaz na którym siadywał i pisał „Grażynę”. Zaiste śliczna jest dolina Mickiewicza i na ścieżkach jakby słychać było kroki pani Kowalskiej , głosy Karoliny i Adama błądzące gdzieś w zwiewnych mgłach nadniemeńskich. Magiczne to miejsce w wielkim Kownie. Jednak już pora wracać do domu koniec naszej wyprawy po Litwie, koniec a może początek dopiero. Pewnie tu jeszcze nie raz wrócimy.
Perkun groźny uśmiecha się i swym rozbrajającymi oczyma zaprasza do robienia zdjęć. „Biały Łabędź” nie jest smutny bowiem barwny orszak ślubny wesołą muzyką i śmiechem przywiódł następnych młodych podpisać stosowne dokumenty formalizujące wspólną drogę i takiż sam los młodych Litwinów. Archikatedra też jakby bardziej dostojna zaprasza serdecznie do środka. Wchodzimy ciekawi wnętrza. Nic z barokowych scenografii trockiej świątyni. Odczuwalny brak teatralnego mistrzostwa trockich świętych. Wita nas zimny gotyk długi na 84 metry, szeroki na 34 metry, wysoki na 26 metry o murach z czerwonej nietynkowanej cegły. Wnętrze przytłacza, tłumi wręcz pogodne usposobienia z góry wyznaczając nasze miejsce w tej hierarchii życia skazując nas nie tylko na posłuszeństwo wobec najwyższej istoty ale nawet na niebyt.
Nawet przepiękny dwupiętrowy barokowy ołtarz główny z którego spogląda dwunastu apostołów towarzyszących Grupie Ukrzyżowania nie łagodzi tego pierwszego wrażenia. Może „Madonna wśród kwiatów” pędzla Berchhoffa sympatyczna i sielankowa próbuje poprawić nastrój. Niestety pojedyńcze rodzynki nie czynią wiosny. Wiosenką nie można określić Domu Perkuna przy Aleksoto 6 aczkolwiek tej gotyckiej hanzeatyckiej budowli stanowiącej ongiś dom kupiecki należy oddać szacunek. Zbudowany z czerwonej nietynkowanej cegły nakryty wysokim stromym dachem budzi zachwyt późnogotyckim trójkątnym szczytem fasady w stylu gotyku „płomienistego” przywodzący na myśl fasadę kościoła św. Anny w Wilnie. Gotyckie sterczyny, nisze obramowane giętymi profilowanymi żebrami jak również szeroki pas fryzu z geometrycznym ornamentem dodają uroku tej budowli. Mieszczące się w nim muzeum Adama Mickiewicza jest także warte obejrzenia.
Idąc dalej dochodzimy nad brzeg Niemna gdzie przysiadł sobie stareńki kościół św. Witolda, ustrojony w barwy czerwieni wabi nas ciepłym, skromnym wnętrzem i przemiłym spokojnym placykiem z którego widać niebieską wstążkę Niemna. Dźwięki organów dobiegające z wnętrza świątyni miksują się ze spokojnym szmerem fal Niemna tworząc nostalgiczną muzykę niby kościelną a jednak z elementami żywiołów przyrody. Kościół ten jest jedyną halową świątynią na terenie prastarej Litwy.
Potem spacer dolną Mickiewicza aż do doliny Niemna, jeszcze spojrzenie na głaz na którym siadywał i pisał „Grażynę”. Zaiste śliczna jest dolina Mickiewicza i na ścieżkach jakby słychać było kroki pani Kowalskiej , głosy Karoliny i Adama błądzące gdzieś w zwiewnych mgłach nadniemeńskich. Magiczne to miejsce w wielkim Kownie. Jednak już pora wracać do domu koniec naszej wyprawy po Litwie, koniec a może początek dopiero. Pewnie tu jeszcze nie raz wrócimy.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.