Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Dzień w Katarze > KATAR



O 7:00 wyjeżdżam z lotniska. Teren wokół stolicy jest zabudowany budownictwem jednorodzinnym i pomimo licznych autostrad ruch jest na tyle duży, że przez pierwszą godzinę posuwam się dość wolno do przodu. Jest ciepło i wilgotno, a powietrze jest dość zamglone. Wydostawszy się z obszaru miejskiego wjeżdżam w płaską pustynię żwirowo-piaszczystą.
Po dwóch godzinach jazdy dojeżdżam do fortu Al Zubarah. Niewielka budowla obronna stoi niemalże samotnie na pustkowiu. Obok jest kilka współczesnych pawilonów obsługi fortu i pobliskich wykopalisk archeologicznych. Za fortem skręcam na północ mając nadzieję zobaczyć coś więcej niż tylko ten fort i ślady fundamentów. Szosa jest dobra, ale nikt nią nie jeździ.
Po kilku kilometrach zatrzymuję się przy opuszczonej wsi Al Quesur. Stoi tu kilkanaście ruin dawnych domostw, które sądząc po stanie ruin zostały opuszczone już bardzo dawno temu. Domostwa były z suszonej gliny wzmocnionymi kamieniami, więc wiatr, opady i słońce szybko niszczą budynki. Wokół żwirowa pustynia z rzadkimi kępkami niskich srebrno-rdzawych krzewów. Kilkanaście kilometrów dalej nieco w bok od drogi jest kolejna opuszczona wioska Al Jumail, tym razem w lepszym stanie i nad brzegiem morza.
Morza niestety nie widzę, bo jest odpływ, a widoczność jest ograniczona zamgleniem. Również ta wieś została opuszczona kilkadziesiąt lat temu, ale jest w zdecydowanie lepszym stanie. Mogę nawet wejść po schodkach na szczyt minaretu. Osada jest dość zwarta, ogrodzenia, bramy, meczet, domy i uliczki są dość interesujące, więc spędzam na penetracji sporo czasu. Na koniec spaceruję trochę wyschniętym dnem morza, po czym jadę kolejne kilometry do miasta Ar Ruwais.
Położone na północnym krańcu półwyspu miasto ma nowoczesną, ale niewysoką zabudowę mieszkaniową oraz oczywiście nowe meczety. Jest tu spory port rybacki z tradycyjnymi łodziami dhow, napędzanymi jednak nie żaglami, a silnikami spalinowymi.
Po dwóch godzinach jazdy dojeżdżam do fortu Al Zubarah. Niewielka budowla obronna stoi niemalże samotnie na pustkowiu. Obok jest kilka współczesnych pawilonów obsługi fortu i pobliskich wykopalisk archeologicznych. Za fortem skręcam na północ mając nadzieję zobaczyć coś więcej niż tylko ten fort i ślady fundamentów. Szosa jest dobra, ale nikt nią nie jeździ.
Al Zubarah, Katar, Fort, KATAR
Po kilku kilometrach zatrzymuję się przy opuszczonej wsi Al Quesur. Stoi tu kilkanaście ruin dawnych domostw, które sądząc po stanie ruin zostały opuszczone już bardzo dawno temu. Domostwa były z suszonej gliny wzmocnionymi kamieniami, więc wiatr, opady i słońce szybko niszczą budynki. Wokół żwirowa pustynia z rzadkimi kępkami niskich srebrno-rdzawych krzewów. Kilkanaście kilometrów dalej nieco w bok od drogi jest kolejna opuszczona wioska Al Jumail, tym razem w lepszym stanie i nad brzegiem morza.
Al Jumail, Katar, Meczet, KATAR
Morza niestety nie widzę, bo jest odpływ, a widoczność jest ograniczona zamgleniem. Również ta wieś została opuszczona kilkadziesiąt lat temu, ale jest w zdecydowanie lepszym stanie. Mogę nawet wejść po schodkach na szczyt minaretu. Osada jest dość zwarta, ogrodzenia, bramy, meczet, domy i uliczki są dość interesujące, więc spędzam na penetracji sporo czasu. Na koniec spaceruję trochę wyschniętym dnem morza, po czym jadę kolejne kilometry do miasta Ar Ruwais.
Położone na północnym krańcu półwyspu miasto ma nowoczesną, ale niewysoką zabudowę mieszkaniową oraz oczywiście nowe meczety. Jest tu spory port rybacki z tradycyjnymi łodziami dhow, napędzanymi jednak nie żaglami, a silnikami spalinowymi.
Przed zmierzchem dojeżdżam do zakorkowanego Ad Dauha.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.