Galeria zdjęć
Lezginka "na życzenie"
ROSJA / płn. Kaukaz / Czeczenia
odsłon: 5205 |
poleca: 3 osób |
ocena techniczna: brak |
ocen: 0 |
w schowku: 0 osób
- Autor
- Bo1( SO:4.65 | SW:4.24 )
- Typ
- Reportaż
- Data dodania
- 2014-02-04 12:18
- Data wykonania
- listopad 2013
- Miejsce
-
- Dodane do galerii
- PÓŁNOCNY KAUKAZ
- Opis zdjęcia
- prezent na moje urodziny :)
Komentarze do zdjęcia
Po noclegu w Groznym (wspominanym z sentymentem i roztkliwieniem, bo spaliśmy w łóżkach i była ciepła woda do mycia...) ruszamy przez Szatoj w stronę jeziora Kezenoy-Am. Podziwiamy widoki... Nie mąci ich żaden ślad działalności człowieka, nie ma nawet pasterskich szałasów. Tak mija kilka godzin.
W pewnym momencie zza zakrętu wyłania się maleńka wioseczka - nie więcej, niż 6 domków. Jest tak mała, że nie ma jej na GPS, a i potem nawet w największym zbliżeniu nie istnieje na Google Earth. Zatrzymujemy się na moment - pierwsze jak zwykle przybiegają dzieci, za nimi - już zdecydowanie z większą godnością kroczy starszyzna. Chwilę rozmawiamy i widzimy w pewnym momencie jak z górki zbiega młoda dziewczyna (ta w szarej tunice na zdjęciu...) i woła - "Cześć, o jejku, jak się cieszę, że przyjechaliście". Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak naród bardzo gościnny, ale ona krzyczała po POLSKU - piękną, czystą polszczyzną... Nie muszę dodawać, że mieliśmy wyjątkowo głupawe wyrazy twarzy :). Okazało się, że dziewczyna z rodziną (częścią) mieszkała przez 8 lat w ośrodku dla uchodźców pod Białymstokiem. Za moment cała wioska była w komplecie. W trakcie rozmowy spontanicznie zaproszono nas na wesele, które miało być następnego dnia (dziewczyny już się szykowały malując henną ozdoby na rękach). Niestety - nie mogliśmy zostać, ale wyraziłam głęboki żal, że nie zobaczę jak tańczą lezginkę, dodając nieśmiało, że mam dziś urodziny... Zanim się zorientowałam podjechała zdezelowana łada - otworzono drzwi... i popłynęła lezginka. Tańczyli wszyscy - młodsi, starsi, dzieci...i oczywiście, nasza znajoma, która tańczy w Polsce w czeczeńskim zespole folklorystycznym - przeprosili, że bez narodowych strojów, ale gdybyśmy zostali na weselu, wtedy dopiero moglibyśmy podziwiać ich w pełnej krasie...
Tańczył też dziadek dziewczyny (ten pan z kolejnego zdjęcia, w czeczeńskiej czapie), a gdy przestał z dumą przyglądał się wnuczce i reszcie tańczących, bo wszyscy w tej wsi byli rodziną...
W czasie tego wyjazdu żałowałam tylko jednej rzeczy, że nie mogliśmy zostać na tym weselu, ale tego wydarzenia, ludzi z tej wioski, ich spontaniczności i gościnności nigdy nie zapomnę :).
Inne zdjęcia tego użytkownika
Inne zdjęcia z tego kraju:
Lezginka "na życzenie"
ROSJA / płn. Kaukaz / Czeczenia
- Autor
- Bo1( SO:4.65 | SW:4.24 )
- Typ
- Reportaż
- Data dodania
- 2014-02-04 12:18
- Data wykonania
- listopad 2013
- Miejsce
- Dodane do galerii
- PÓŁNOCNY KAUKAZ
- Opis zdjęcia
- prezent na moje urodziny :)
Komentarze do zdjęcia
Po noclegu w Groznym (wspominanym z sentymentem i roztkliwieniem, bo spaliśmy w łóżkach i była ciepła woda do mycia...) ruszamy przez Szatoj w stronę jeziora Kezenoy-Am. Podziwiamy widoki... Nie mąci ich żaden ślad działalności człowieka, nie ma nawet pasterskich szałasów. Tak mija kilka godzin.
W pewnym momencie zza zakrętu wyłania się maleńka wioseczka - nie więcej, niż 6 domków. Jest tak mała, że nie ma jej na GPS, a i potem nawet w największym zbliżeniu nie istnieje na Google Earth. Zatrzymujemy się na moment - pierwsze jak zwykle przybiegają dzieci, za nimi - już zdecydowanie z większą godnością kroczy starszyzna. Chwilę rozmawiamy i widzimy w pewnym momencie jak z górki zbiega młoda dziewczyna (ta w szarej tunice na zdjęciu...) i woła - "Cześć, o jejku, jak się cieszę, że przyjechaliście". Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak naród bardzo gościnny, ale ona krzyczała po POLSKU - piękną, czystą polszczyzną... Nie muszę dodawać, że mieliśmy wyjątkowo głupawe wyrazy twarzy :). Okazało się, że dziewczyna z rodziną (częścią) mieszkała przez 8 lat w ośrodku dla uchodźców pod Białymstokiem. Za moment cała wioska była w komplecie. W trakcie rozmowy spontanicznie zaproszono nas na wesele, które miało być następnego dnia (dziewczyny już się szykowały malując henną ozdoby na rękach). Niestety - nie mogliśmy zostać, ale wyraziłam głęboki żal, że nie zobaczę jak tańczą lezginkę, dodając nieśmiało, że mam dziś urodziny... Zanim się zorientowałam podjechała zdezelowana łada - otworzono drzwi... i popłynęła lezginka. Tańczyli wszyscy - młodsi, starsi, dzieci...i oczywiście, nasza znajoma, która tańczy w Polsce w czeczeńskim zespole folklorystycznym - przeprosili, że bez narodowych strojów, ale gdybyśmy zostali na weselu, wtedy dopiero moglibyśmy podziwiać ich w pełnej krasie...
Tańczył też dziadek dziewczyny (ten pan z kolejnego zdjęcia, w czeczeńskiej czapie), a gdy przestał z dumą przyglądał się wnuczce i reszcie tańczących, bo wszyscy w tej wsi byli rodziną...
W czasie tego wyjazdu żałowałam tylko jednej rzeczy, że nie mogliśmy zostać na tym weselu, ale tego wydarzenia, ludzi z tej wioski, ich spontaniczności i gościnności nigdy nie zapomnę :).




























