Ostatnia wieczerza

zdjęciemapa

No, ale mnie "pocieszyłeś" kurczę....Przecież ja w dokładnie takim naukowym bagnie tkwię od wielu lat. Mam zupełnie takie same jak Ty spostrzeżenia. Nie cierpię dużego procentu (jeszcze nie wyliczyłam jakiego dokladnie) ludzi, z którymi przyszło mi współpracować. Dobrze, że są jeszcze ci młodzi, czyli studenci. Ale co ja tu będę się użalać. Zapamiętam to Vivere militare est. A artykuł o Dolnym Śląsku byłby bardzo pożądany. Sama pochodzę z Wałbrzycha :-)

Vivere militare est...powiedział chyba Seneka a ta "cytacja" staje się coraz bardziej oczywista w naszym matrixie. Na artykuły na razie nie mam czasu bo rozpoczyna się akademicki kociokwik...podkładanie świń, wygryzanie, oczernianie, wyzywanie od najgorszych k..., hu...a to wszystko w środowisku ludzi którzy przed nazwiskiem mają dr, dr hab, prof dr hab :-). Tak że te słowne potyczki na G są naprawdę bardzo delikatne:-). Może kiedyś sklecę coś na temat Dolnego Śląska...bo to moja wielka miłość.

Marność powiadasz? I tak jest mi wystarczająco smutno dzisiaj po tej batalii z Colmarem i Danuchą. Jest jakieś łacińskie słówko na taką "marność" :-)? Chyba potrzebowałabym wyruszyć w następną podróż. Spotkać pozytywnie nastawionych ludzi oraz ciekawostki tego naszego świata. Fajnie, że byłeś w Chinach. Napisz proszę jakiś artykuł na temat swojej podróży.

...chyba bardziej odpowiednie jest vanitas vanitatum et omnia vanitas z Salomona

Nietrwałe, czyli....panta rej. Czy jakoś tak ;-)

Tak mi się skojarzyło z ostatnią wieczerzą...a poza tym jak mówił Budda ( i Salomon) wszytko na tym świecie jest nietrwałe. Widoczna płaskorzeźba jest trochę zmasakrowana...może turyści, może Japończycy podczas wojny, może....