Galeria zdjęć
... w pogoni za grubą rybą...
INDONEZJA / Lembata / Lalamera, okolice
odsłon: 1627 |
poleca: 4 osób |
ocena techniczna: 5 |
ocen: 4 |
w schowku: 0 osób
- Autor
- softcomp( SO:4.71 | SW:5 )
- Typ
- Krajobraz
- Data dodania
- 2010-11-08 03:18
- Data wykonania
- październik 2010
- Miejsce
-
- Opis zdjęcia
- brak
Komentarze do zdjęcia
Zapraszamy do odwiedzenia Pierwszego w Polsce portalu poswieconego Indonezji Moja-Indonezja.pl Wiele informacji, w tym takie, ktore pojawiaja sie po raz pierwszy w polskim internecie. Zapraszamy bardzo serdecznie.
Wypływamy wcześniej niż planowaliśmy, bo już o 8 rano. Rybacy wodują łódź, przesuwając ją po drewnianych drągach na brzeg. Po prawej stronie łodzi wręgi w okolicy dzioba i rufy wyprowadzone są ok. 1,5 m ponad krawędź burty. Dodatkowe poprzeczki przechodzą przez nie w górnych ich częściach, tworząc uchwyty w kształcie litery y, na których spoczywają długie, na 7-8 metrów, bambusowe tyczki. Na pokładzie leżą zwoje lin, pod którymi skrywają się wykonane z kawałka metalu, domowym sposobem, harpuny. Gdy odpływamy nieco od brzegu, rybacy zaczynają ostrzyć je przy pomocy kamieni . Tafla wody jest równa jak stół. Płyniemy , powoli oddalając się od brzegu. Wszyscy w skupieniu rozglądają się wkoło, wypatrując jakiegoś zawirowania w wodzie albo wynurzającego się z niej grzbietu. W pewnym momencie następuje poruszenie. Podniesione ręce z wyciągniętym palcem wskazują jeden kierunek. Nie ma wątpliwości, że doświadczeni, chociaż młodzi myśliwi, dostrzegli obiekt ataku. Stojący na zadartym do góry wąskim dziobie łodzi rybak uzbraja długą tyczkę, zatykając na jej końcu harpun. Trzymając ją zadartą do góry, pokazuje sterującemu, gdzie ma płynąć. Zasada połowu polega na tym, aby jak najbliżej podpłynąć do zdobyczy. Gdy odległość jest zbyt duża, aby z dziobu łodzi ugodzić ofiarę, ale na granicy zasięgu, harpunnik wykonuje, z niewielkiego rozbiegu wyskok i z powietrza stara się zadać cios, ciskając harpun. Wygląda to bardo widowiskowo... Później byliśmy świadkami jednej z takich prób. Teraz atak następuje z dziobu... Manta, która była celem, jakimś tylko sobie znanym sposobem wychodzi z tego cało i znika bezpowrotnie w głębinach oceanu... Łudź zatrzymuje się... Trzeba wyłowić tyczkę, zwinąć linę... Przerwę tą wykorzystuję na zanurzenie się morskiej toni... Woda jest nieprawdopodobnie błękitna. Promienie słońca , tworzą snop, który zbiega się gdzieś w nieskończonej dali... I praktycznie ten widok, na tle błękitu, to wszystko co udaje mi się dostrzec pod wodą. Oczywiście, poza drobnym planktonem, unoszącym się w wodzie. Żadnych ryb.... Tylko jakaś meduza leniwie żegluje w nieznane, wiedziona nieomylnym instynktem... Przez następne godziny krążymy w poszukiwaniu jakiejś zdobyczy. Pościg zaczyna się dopiero, gdy w oddali pojawiają się stada delfinów. Perspektywa polowania na te sympatyczne zwierzaki nie bardzo się nam podoba. Trzymamy więc kciuki, aby żadnemu z nich nie stała się krzywda. Okazuje się, że nie potrzebnie. Mam wrażenie, że to delfiny bawią się z nami. Pozwalają tylko na zbliżenie się na bezpieczną dla nich odległość. Gdy wydaje się, że ścigający rybacy zadadzą któremuś śmiertelny cios, znikają pod wodą, aby po chwili pojawić się w zupełnie innym miejscu. Z przyjemnością obserwujemy te ich manewry, podziwiając ich zwinność i inteligencję. Czasami dochodzi do fascynujących spektakli, gdy płynąc grupami po 4-5 osobników, na przemian wyskakują z wody ... Morze, spokojne rano, zaczyna falować. Daleko od brzegu możemy zaobserwować długie fale, które sprawiają niesamowite wrażenie. Olbrzymie połacie wody unoszą się i opadają. Amplituda tych wahań nie jest duża, 1-1,5 m, ale przestrzeń na jakiej te falowanie się odbywa ogromna. Czasami, gdzieś w oddali, na dryfującym kawałku drewna, przysiadają olbrzymie ptaki. Przez chwilę są widoczne, potem zasłania je wypiętrzająca się woda, po to aby za chwilę znów opaść w dolinę, pokazując skrzydlatych podróżników... Co chwila z okolic dziobu łodzi wzbijają się tuż na powierzchnię wody wypłoszone latające ryby, w szalonym pędzie odlatujące 100-200 m. w spokojniejsze rejony....
Polecają to zdjęcie
Inne zdjęcia tego użytkownika
Inne zdjęcia z tego kraju:
... w pogoni za grubą rybą...
INDONEZJA / Lembata / Lalamera, okolice

- Autor
- softcomp( SO:4.71 | SW:5 )
- Typ
- Krajobraz
- Data dodania
- 2010-11-08 03:18
- Data wykonania
- październik 2010
- Miejsce
- Opis zdjęcia
- brak
Komentarze do zdjęcia
Zapraszamy do odwiedzenia Pierwszego w Polsce portalu poswieconego Indonezji Moja-Indonezja.pl Wiele informacji, w tym takie, ktore pojawiaja sie po raz pierwszy w polskim internecie. Zapraszamy bardzo serdecznie.
Wypływamy wcześniej niż planowaliśmy, bo już o 8 rano. Rybacy wodują łódź, przesuwając ją po drewnianych drągach na brzeg. Po prawej stronie łodzi wręgi w okolicy dzioba i rufy wyprowadzone są ok. 1,5 m ponad krawędź burty. Dodatkowe poprzeczki przechodzą przez nie w górnych ich częściach, tworząc uchwyty w kształcie litery y, na których spoczywają długie, na 7-8 metrów, bambusowe tyczki. Na pokładzie leżą zwoje lin, pod którymi skrywają się wykonane z kawałka metalu, domowym sposobem, harpuny. Gdy odpływamy nieco od brzegu, rybacy zaczynają ostrzyć je przy pomocy kamieni . Tafla wody jest równa jak stół. Płyniemy , powoli oddalając się od brzegu. Wszyscy w skupieniu rozglądają się wkoło, wypatrując jakiegoś zawirowania w wodzie albo wynurzającego się z niej grzbietu. W pewnym momencie następuje poruszenie. Podniesione ręce z wyciągniętym palcem wskazują jeden kierunek. Nie ma wątpliwości, że doświadczeni, chociaż młodzi myśliwi, dostrzegli obiekt ataku. Stojący na zadartym do góry wąskim dziobie łodzi rybak uzbraja długą tyczkę, zatykając na jej końcu harpun. Trzymając ją zadartą do góry, pokazuje sterującemu, gdzie ma płynąć. Zasada połowu polega na tym, aby jak najbliżej podpłynąć do zdobyczy. Gdy odległość jest zbyt duża, aby z dziobu łodzi ugodzić ofiarę, ale na granicy zasięgu, harpunnik wykonuje, z niewielkiego rozbiegu wyskok i z powietrza stara się zadać cios, ciskając harpun. Wygląda to bardo widowiskowo... Później byliśmy świadkami jednej z takich prób. Teraz atak następuje z dziobu... Manta, która była celem, jakimś tylko sobie znanym sposobem wychodzi z tego cało i znika bezpowrotnie w głębinach oceanu... Łudź zatrzymuje się... Trzeba wyłowić tyczkę, zwinąć linę... Przerwę tą wykorzystuję na zanurzenie się morskiej toni... Woda jest nieprawdopodobnie błękitna. Promienie słońca , tworzą snop, który zbiega się gdzieś w nieskończonej dali... I praktycznie ten widok, na tle błękitu, to wszystko co udaje mi się dostrzec pod wodą. Oczywiście, poza drobnym planktonem, unoszącym się w wodzie. Żadnych ryb.... Tylko jakaś meduza leniwie żegluje w nieznane, wiedziona nieomylnym instynktem... Przez następne godziny krążymy w poszukiwaniu jakiejś zdobyczy. Pościg zaczyna się dopiero, gdy w oddali pojawiają się stada delfinów. Perspektywa polowania na te sympatyczne zwierzaki nie bardzo się nam podoba. Trzymamy więc kciuki, aby żadnemu z nich nie stała się krzywda. Okazuje się, że nie potrzebnie. Mam wrażenie, że to delfiny bawią się z nami. Pozwalają tylko na zbliżenie się na bezpieczną dla nich odległość. Gdy wydaje się, że ścigający rybacy zadadzą któremuś śmiertelny cios, znikają pod wodą, aby po chwili pojawić się w zupełnie innym miejscu. Z przyjemnością obserwujemy te ich manewry, podziwiając ich zwinność i inteligencję. Czasami dochodzi do fascynujących spektakli, gdy płynąc grupami po 4-5 osobników, na przemian wyskakują z wody ... Morze, spokojne rano, zaczyna falować. Daleko od brzegu możemy zaobserwować długie fale, które sprawiają niesamowite wrażenie. Olbrzymie połacie wody unoszą się i opadają. Amplituda tych wahań nie jest duża, 1-1,5 m, ale przestrzeń na jakiej te falowanie się odbywa ogromna. Czasami, gdzieś w oddali, na dryfującym kawałku drewna, przysiadają olbrzymie ptaki. Przez chwilę są widoczne, potem zasłania je wypiętrzająca się woda, po to aby za chwilę znów opaść w dolinę, pokazując skrzydlatych podróżników... Co chwila z okolic dziobu łodzi wzbijają się tuż na powierzchnię wody wypłoszone latające ryby, w szalonym pędzie odlatujące 100-200 m. w spokojniejsze rejony....
Polecają to zdjęcie