Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Ciąg dalszy podróży po Omanie > OMAN


Z Sumhuramu wracam do Salalah, następnie powrót na północ. W planie oglądanie najlepiej zachowanej plantacji kadzidłowców. W tym rejonie panują idealne warunki glebowo-klimatyczne do uprawy tego krzewu. Znalezienie miejsca nie powinno nastręczać specjalnych problemów, ale mam dwie różne mapy, z których każda pokazuje inną lokalizację. No cóż muszę zaufać jednej z nich, przy czym zaznaczenie na mapie nie jest jakoś szczególnie precyzyjne.
W końcu, w momencie, w którym mniej więcej odległość się zgadza zjeżdżam z drogi głównej i dojeżdżam do Doliny Dawka (Wadi Dawkach). Cały obszar jest dopiero przygotowywany do zwiedzania, robione są parkingi, montowane drogowskazy, teren chyba niedługo będzie ogrodzony, a wstęp płatny (na razie jeszcze nie). Na obszarze kilku hektarów rośnie tysiące drzewek kadzidłowca, każde oznakowane, podlewane, a wokół wszędzie pustynia.
Dalsza droga biegnie już przez interior omański. Przejeżdżam kawałeczek przez fragment największej piaskownicy na świecie, większa część tzw. Empty Quarter znajduje się po stronie Arabii Saudyjskiej, ale Oman też ma krajobrazy z niekończącymi się wydmami i pustyniami piaszczystymi. Pustynia kusi, ale trzeba uważać, żeby za daleko nie odjeżdżać od szosy, nie ma napędu na cztery koła i wolałbym się nie zakopać w piasku, tym bardziej, że są chwile, kiedy na drodze nie ma żadnego ruchu.
Pod wieczór docieram w końcu do Al.-Haymy, miasta gdzie krzyżują się dwa szlaki pustynne, gdzie jest kilka sklepów, ze dwa, trzy hotele, taki amerykański dziki zachód, a może bardziej dziki wschód. W pierwszym hotelu jest jakoś tak za porządnie, a już na pewno za drogo, ale uczynny recepcjonista wskazuje kolejny, który z pewności będzie tańszy. W tym kolejnym standard niższy, ale da się przeżyć, cena też. Przez całą noc mam wrażenie, że ktoś chce wejść ośrodka przez klimatyzator, odgłosy na chwilę milkną, jeśli się uruchamia wentylator. I jakoś ta noc mija. Nad ranem okazało się, że na zewnątrz jest gniazdo jakichś ptaków typu nasze szpaki, a ja sobie w nocy wyobrażałem niewiadomo co.
Zmieniam nieco kierunek i jadę oglądać rezerwat oryksa arabskiego (Arabian Oryx Sanctuary). Dojazd gorzej niż kiepski, niejednoznacznie oznakowane na mapie, jadę bez pewności, że dojadę. Pierwsze 60 km jest wprawdzie droga asfaltowa, ale za to dodatkową atrakcją jest mała burza piaskowa, przydrożne znaki ostrzegające przed zatorami z piasku na drodze pokazują co może oznaczać duża burza piaskowa. Kolejne 50 km jest już po drodze szutrowej w zasadzie głównie na azymut, bez specjalnych drogowskazów. Jadę tak jak mi się wydaje, że powinienem. A w ogóle, żeby tam dojechać powinienem mieć pozwolenie wydane przez zarząd parku (w Muskacie). Nie mam. Ale jadę, może mnie tak od razu nie wsadzą.
Rezerwat oryksa to sztandarowy omański projekt związany z ochroną przyrody. Pierwotnie zajmował 2750000 hektarów, czyli olbrzymi obszar, na którym w stanie wolnym żyło sobie jedno z najpiękniejszych tamtejszych zwierząt – antylopa oryks. Rezerwat w 1994 roku został wpisany nawet na listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody UNESCO. Z uwagi na kłusownictwo i niemożność ochrony tak ogromnego terenu rząd omański podjął drastyczną decyzję o zmniejszeniu terenu chronionego o około 90%, ogrodzeniu go i ochronie w formie rezerwatu ścisłego (bodajże największy tego typu obszar ogrodzony na świecie. Ta decyzja z kolei spowodowała skreślenie całego sanktuarium z listy UNESCO (organizacja na ogół nie lubi jak się za dużo miesza w raz ustalonych granicach).
Dojeżdżam na miejsce. Nikt nic nie sprawdza, nikt nie kontroluje. Samo miejsce wygląda dość surrealistycznie, olbrzymi płot, na zewnątrz trochę baraków, olbrzymie talerze do łączności satelitarnej, wokół tego wszystkiego kręcą się antylopy (ale takie pospolite, nie oryksy), a wokół wszędzie jak okiem sięgnąć pustynia. Po chwili zaprzyjaźniam się szefem misji, jednak trochę ludzi tam jest i dostaję pozwolenie na obejrzenie oryksów, niestety tylko zza płotu. Oryksy naprawdę robią wrażenie. Białe, smukłe, z dużymi rogami, nic dziwnego, że są łakomym kąskiem dla kłusowników.
Reszta w kolejnych odcinkach
W końcu, w momencie, w którym mniej więcej odległość się zgadza zjeżdżam z drogi głównej i dojeżdżam do Doliny Dawka (Wadi Dawkach). Cały obszar jest dopiero przygotowywany do zwiedzania, robione są parkingi, montowane drogowskazy, teren chyba niedługo będzie ogrodzony, a wstęp płatny (na razie jeszcze nie). Na obszarze kilku hektarów rośnie tysiące drzewek kadzidłowca, każde oznakowane, podlewane, a wokół wszędzie pustynia.
Dalsza droga biegnie już przez interior omański. Przejeżdżam kawałeczek przez fragment największej piaskownicy na świecie, większa część tzw. Empty Quarter znajduje się po stronie Arabii Saudyjskiej, ale Oman też ma krajobrazy z niekończącymi się wydmami i pustyniami piaszczystymi. Pustynia kusi, ale trzeba uważać, żeby za daleko nie odjeżdżać od szosy, nie ma napędu na cztery koła i wolałbym się nie zakopać w piasku, tym bardziej, że są chwile, kiedy na drodze nie ma żadnego ruchu.
Pod wieczór docieram w końcu do Al.-Haymy, miasta gdzie krzyżują się dwa szlaki pustynne, gdzie jest kilka sklepów, ze dwa, trzy hotele, taki amerykański dziki zachód, a może bardziej dziki wschód. W pierwszym hotelu jest jakoś tak za porządnie, a już na pewno za drogo, ale uczynny recepcjonista wskazuje kolejny, który z pewności będzie tańszy. W tym kolejnym standard niższy, ale da się przeżyć, cena też. Przez całą noc mam wrażenie, że ktoś chce wejść ośrodka przez klimatyzator, odgłosy na chwilę milkną, jeśli się uruchamia wentylator. I jakoś ta noc mija. Nad ranem okazało się, że na zewnątrz jest gniazdo jakichś ptaków typu nasze szpaki, a ja sobie w nocy wyobrażałem niewiadomo co.
Zmieniam nieco kierunek i jadę oglądać rezerwat oryksa arabskiego (Arabian Oryx Sanctuary). Dojazd gorzej niż kiepski, niejednoznacznie oznakowane na mapie, jadę bez pewności, że dojadę. Pierwsze 60 km jest wprawdzie droga asfaltowa, ale za to dodatkową atrakcją jest mała burza piaskowa, przydrożne znaki ostrzegające przed zatorami z piasku na drodze pokazują co może oznaczać duża burza piaskowa. Kolejne 50 km jest już po drodze szutrowej w zasadzie głównie na azymut, bez specjalnych drogowskazów. Jadę tak jak mi się wydaje, że powinienem. A w ogóle, żeby tam dojechać powinienem mieć pozwolenie wydane przez zarząd parku (w Muskacie). Nie mam. Ale jadę, może mnie tak od razu nie wsadzą.
Rezerwat oryksa to sztandarowy omański projekt związany z ochroną przyrody. Pierwotnie zajmował 2750000 hektarów, czyli olbrzymi obszar, na którym w stanie wolnym żyło sobie jedno z najpiękniejszych tamtejszych zwierząt – antylopa oryks. Rezerwat w 1994 roku został wpisany nawet na listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody UNESCO. Z uwagi na kłusownictwo i niemożność ochrony tak ogromnego terenu rząd omański podjął drastyczną decyzję o zmniejszeniu terenu chronionego o około 90%, ogrodzeniu go i ochronie w formie rezerwatu ścisłego (bodajże największy tego typu obszar ogrodzony na świecie. Ta decyzja z kolei spowodowała skreślenie całego sanktuarium z listy UNESCO (organizacja na ogół nie lubi jak się za dużo miesza w raz ustalonych granicach).
Dojeżdżam na miejsce. Nikt nic nie sprawdza, nikt nie kontroluje. Samo miejsce wygląda dość surrealistycznie, olbrzymi płot, na zewnątrz trochę baraków, olbrzymie talerze do łączności satelitarnej, wokół tego wszystkiego kręcą się antylopy (ale takie pospolite, nie oryksy), a wokół wszędzie jak okiem sięgnąć pustynia. Po chwili zaprzyjaźniam się szefem misji, jednak trochę ludzi tam jest i dostaję pozwolenie na obejrzenie oryksów, niestety tylko zza płotu. Oryksy naprawdę robią wrażenie. Białe, smukłe, z dużymi rogami, nic dziwnego, że są łakomym kąskiem dla kłusowników.
Reszta w kolejnych odcinkach
Rezerwat oryksa arabskiego - jedyne miejsce, gdzie można podziwiać tę piękną antylopę jeszcze w miarę dzikich, naturalnych warunkach
Dodane komentarze
Smok-1 2013-01-21 09:29:33
W Muscat (dzielnica Muttrah -nad zatoką) to był hotel Al Fanar, zaraz niedaleko macie to muzeum, gdzie dostałem mapę Omanukasai 2013-01-20 22:32:27
"Hej, dziękuje za informację! Samochód juz udało sie nam zarezerwować. Już prawie mamy sprecyzowane plany - jednak rezygnujemy z południa Omanu. Mam jeszcze jedno pytanie - a hotel z Muscatu w którym byłeś i polecany przez LP - jak się nazywał?A bilety faktycznie na promocji - grzech było nie kupić - tym bardziej że Oman mieliśmy w planach i liczyłam raczej na Lufthansę - a tu taka niespodzianka! ;) Pozdrawiam serdecznie"
Smok-1 2013-01-13 22:06:45
Wnioskuję, iż udało Ci się nabyć promocyjny bilet do Muscat? Zazdroszczę ceny. W Salalah hotel był Redan - jak chcesz podeślę zdjęcia (panoramy Salalah były robione z dachu tego hotelu). Z wynajęciem samochodu - sprawdź w necie, wszystkie wypożyczalnie masz na lotnisku (płaciłem kartą, i niestety wypadło z historii rachunku, ale nie odbiegało od standardów, chyba nie przekraczało 30-35 usd dziennie. Jak chcesz coś więcej - pytaj na privkasai 2013-01-12 23:57:00
Hej, pamiętasz moze ile płaciłeś za wynajem samochodu? W jakiej wypożyczalni? Jak nazywał sie hotelik w Salalah? PozdrawiamSmok-1 2011-06-22 09:21:33
O nie, byłem lepiej przygotowany. Jedną (cały Oman) dostałem w muzeum jeszcze w Muskacie, drugą, ale to już części południowej miałem z netu (strony UNESCO, bo te ślady związane z handlem kadzidłem są wpisane na liste...). Obie wersje mocno się różniły jeśli chodzi o lokalizację doliny, bagatela jakieś 50 kmgastropoda 2011-06-21 23:10:16
te dwie mapy to: jedna po arabsku, druga w alfabecie łacińskim?, miałem obie - lepsza była w wersji arabskie, choć nie dla mnie...Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.