Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Mundo Maya – Xunantunich, Cahal Pech, El Pilar, Caracol (XII) > BELIZE


gastropoda gastropoda Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie MEKSYK / Campeche / Chenkoh / Znak drogowy Mundo MayaW zachodniej części Belize zwiedziłem cztery strefy, w tym gigantyczne miasto Caracol.

Xunantunich
Po przejściu granicy gwatemalsko-belizeńskiej jadę autostopem kilka kilometrów do Soccotz, wsi z której po przeprawieniu się prymitywnym promem przez rzekę idę 2 km do Xunantunich. Główne budowle są na wzgórzu. Pogoda jest niespecjalna – całkowite zachmurzenie i od czasu do czasu mżawka. Odrestaurowane są piramidy i świątynie wokół trzech placów. Drzewa zostały całkowicie usunięte z terenu ruin i może dlatego całość robi ogromne wrażenie, choć główna piramida jest naprawdę wielka, u podstawy szeroka i bardzo wysoka, a więc zupełnie inna niż piramidy w Tikal. Na szczycie piramidy są reliefy ze stiuku przedstawiające bogów Mayów. Mimo, że jest tu tylko kilka budowli, są tak piękne i ciekawe, że spędzam na zwiedzaniu wiele godzin. Pod wieczór wracam do Soccotz, bo na terenie ruin nocleg jest zabroniony, a poza tym jestem bardzo głodny.

Cahal Pech
San Ignacio jest centrum wypadowym do kilku ruin Mayów. Nadal mogę porozumiewać się po hiszpańsku, bo większość mieszkańców to Metysi mówiący zarówno po hiszpańsku, jak i po angielsku. Tylko biali i Murzyni posługują się wyłącznie angielskim. Największymi poliglotami są Indianie Maya – mówią swoim językiem, hiszpańskim i angielskim. Na obrzeżach miasta jest Cahal Pech. Idę pod górę do niewielkich, ale skomasowanych ruin. Ponieważ ruiny są blisko miasta, więc jest kilku turystów. Place na różnych poziomach są bardzo małe, a oryginalną rzeczą są korytarze i tunele ze schodkami między poziomami. Ruiny zostały odrestaurowane dość dawno, bo kamienie są niemalże czarne od wilgoci.

El Pilar
Autostopem ruszam do odległego o 19 km El Pilar. Okazja, którą docieram do ruin niestety zaraz wraca. Dżungla pokrywa byłe miasto Mayów. Nic nie jest odrestaurowane, widać tylko niewielkie, choć bardzo liczne kopce i małe place między nimi. W kilku miejscach odsłonięto małe fragmenty kamiennych murów i dwa tunele prowadzące w głąb piramid długości kilku metrów. Obchodzę całkiem spory obszar ruin z wieloma małymi placami i kilkoma punktami widokowymi. Nie ma szans na okazję, więc nie pozostaje mi nic innego, jak pomaszerować 11 km do najbliższej wsi Bullet Tree, gdzie na trawiastym podwórku rozbijam namiot. Ilekroć rozbijam namiot pod palmą, a tak jest i tym razem, kojarzy mi się to z reklamówką wspaniałych wakacji.
Rano przed wyjściem zostaję zaproszony na herbatę, a gospodyni opowiada mi o swoich rodzinnych tragediach. To rodzina indiańska, która uciekła z Gwatemali w czasie wojny domowej. Starsza pani nigdy nie dowiedziała się, w jakich okolicznościach zginął jeden z jej synów.

Caracol
Na południe od San Ignacio jest odległy o 86 km, położony w dżungli Caracol. W okresie klasycznym było to chyba największe miasto Mayów liczące ponad 200 000 mieszkańców (dla porównania cała ludność Belize liczy obecnie około 280 000). Po drodze jest tylko jedna wieś San Antonio i kilka rozrzuconych resortów dla bogatych turystów. Niespodziewanie szybko dojeżdżam w południe czterema okazjami do celu. Do zmroku zwiedzam odbudowane budowle. Największa to piramida Caana przy dużym placu. Caana to gigantyczna piramida z wieloma platformami, schodami, grobowcami i pomieszczeniami, a na szczycie przy małym placu są jeszcze trzy pokaźne piramidy. Naprzeciwko Caana stoi przy placu mniejsza piramida z dużymi reliefami, a z boku boisko do gry w pelotę. Czwarty bok plaza central to schody prowadzące do osiedla mieszkaniowego dla elity. Caana ma 43 m wysokości i ze szczytu widać górzysty teren pokryty dżunglą. Nieopodal jest Acropolis Central, znajdująca się na wzgórzu częściowo odkopana grupa czterech małych piramid z grobowcami. To wzgórze to najprawdopodobniej również piramida. Naprzeciwko jest kolejny duży plac z resztkami stel. Wokół stoją trzy częściowo odbudowane piramidy i długi warowny pałac. Przy wejściu do pałacu jest podziemne pomieszczenie, w którym jest studnia (do teraz jest tam czysta woda). Nieopodal jest kolejne boisko do gry w pelotę. Stąd wiedzie ścieżka przez dżunglę prowadząca obok stawu i pałacu z grobowcami. To wszystkie odbudowane obiekty. Zarośniętych kopców mijam bardzo dużo. Miasto było zamieszkałe przez 1500 lat od IV wieku p.n.e. do XII wieku n.e. i zajmowało obszar blisko 100 km2, a archeolodzy zewidencjonowali ponad 35 000 struktur. Jeszcze trzy lata temu nic nie było odbudowane. Belize otrzymało pieniądze na odbudowę z Banku Światowego i obiekty, które zwiedzam zostały odbudowane w ciągu dwóch lat przez 180 murarzy. Aktualnie odbudowa jest na ukończeniu, bo skończyły się pieniądze, a trwa budowa drogi z San Antonio do Caracol (ok. 70 km). W kilku miejscach archeolodzy z USA prowadzą wykopaliska. Zachód słońca obserwuję ze szczytu Caana.
Ponieważ na okazję powrotną mogę liczyć dopiero po południu, więc po śniadaniu idę dalej kontemplować piramidę Caana. Do Caracol przyjeżdża od kilku do kilkunastu samochodów terenowych z turystami dziennie. Nasyciwszy się widokiem Caana i z Caana wracam do mojego obozowiska, zwijam namiot i leżakuję na hamaku pod dachem z liści palmowych. Murarze budujący budynek muzeum mają w południe przerwę, więc z nimi rozmawiam. Przyjeżdżają pierwsze samochody z turystami, niestety wszystkie pełne. Dziś żaden samochód pracowniczy nie jedzie do San Ignacio, a zabranie się transportem turystycznym wydaje się mało prawdopodobne. Nie mam już nic do jedzenia. Za kilka lat, gdy będzie gotowa droga, a Caracol będzie rozreklamowany, będzie to miejsce bardzo turystyczne pewnie z hotelami i punktami gastronomicznymi i na pewno bardzo drogie. Przerywam błogie wylegiwanie w hamaku, bo widzę jakiś samochód tylko z dwiema osobami – to starsze małżeństwo niemieckie. Zaklepuję powrót z nimi, choć jadą tylko do jakiegoś hotelu w dżungli w połowie drogi. Zanim wrócą ze zwiedzania mam sporo czasu, teraz mogę zażyć prawdziwego relaksu w hamaku. Jest wspaniale, ciepło, cicho, parna wilgoć, zwiedziłem bardzo odległe ruiny, do których dotarcie nie jest łatwe, a teraz relaksuję się całkowicie. Przed samym wyjazdem wchodzę po raz ostatni na urzekająco piękną piramidę Caana. Patrząc na nią lub będąc na jej szczycie odczuwam dreszcze zadowolenia, emocji i uwznioślenia. Para niemiecka to również miłośnicy Mayów, więc w drodze powrotnej mamy o czym rozmawiać. Są tak mili, że dowożą mnie specjalnie do San Antonio. Stąd już nie będzie problemu dostanie się do San Ignacio. Czekając na autobus patrzę na bawiące się na boisku dzieci. San Antonio to wieś Indian Mayów. Z rozmowy z czekającymi na autobus pasażerami dowiaduję się, że jeden dzień dzieci uczą się w ojczystym języku Maya. Autobus nie pojedzie, bo się zepsuł.


Belize
1. Xunantunich
2. Cahal Pech
3. El Pilar – tylko kopce, wewnętrzne tunele
4. Caracol – miasto gigant

Zdj cia

MEKSYK / Campeche / Chenkoh / Znak drogowy Mundo MayaBELIZE / Południe / Caracol / Caana

Dodane komentarze

Smok-1 do czy
09.03.2010

Smok-1 2012-07-13 10:49:21

Super, to są miejsca raczej zupełnie nieznane turystycznie

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2024 Globtroter.pl