Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Waleczny Lew z Plemienia Judy cz.2 > ETIOPIA



Druga nad ranem. O tej porze mia³ przyjechaæ po nas bus pod hotel. Oszo³omieni pierwsz± afrykañsk± noc± po¶piesznie pakujemy plecaki. Trzecia- nadal siedzimy w holu i czekamy, tylko ochroniarze hotelu ³aman± angielszyzn±, co parê minut zapewniaj±, ¿e bus zaraz bêdzie. Ostatecznie siê pojawia o wpó³ do czwartej. Jeszcze za³adunek naszych baga¿y na dach pojazdu i ruszamy. W o¶mioosobowym gronie jeste¶my jedynymi Europejczykami, reszta to rdzenni mieszkañcy tego kraju. Ogarnia mnie jaki¶ niepokój. Najpierw obje¿d¿amy miasto by w koñcu w jakiej¶ zapad³ej dziurze odnale¼æ kogo¶, kto chyba jest drugim kierowc±, albo po prostu ma umilaæ podró¿ pierwszemu, za chwilê zatrzymuje nas grupa m³odych ludzi w dresach i jeden z nich patrz±c w oczy, mówi- Money, money. Przyznam, ¿e zw±tpi³em. Okaza³o siê, ¿e to w³a¶ciciel busa i to jemu mamy dop³aciæ resztê pieniêdzy za podró¿. By³o ciemno, nie dzia³a³o o¶wietlenie w samochodzie i niechc±cy wysz³o, ¿e podró¿ kosztowa³a nas jakie¶ 100 birrów taniej ni¿ siê umawiali¶my.
No wreszcie w drogê.
Mo¿e po dziesiêciu minutach jazdy kolejny przystanek. Wszyscy wysiadaj±, a jaki¶ opatulony w koc jegomo¶æ ¿±da by ¶ci±gn±æ z dachu wszystkie baga¿e. Kierowcy grzecznie siê do tego stosuj±, a ja nic nie rozumiem. Po chwili siê wyja¶nia. To granica miasta, a go¶cie w derkach, to ¿o³nierze. Przeszukanie baga¿y to rutyna. Przypominam, ¿e kilka lat temu jeszcze jej nie by³o, ale za to jedyne po³±czenie kolejowe w Etiopii, pomiêdzy Addis a Dire Dawa, straci³o wagony pierwszej klasy w wyniku zamachu bombowego. Doda³em dwa do dwóch i pogodzi³em siê z przeszukaniem.
Za ostatnimi zabudowaniami czeka³a na nas ciemno¶æ absolutna. Asfaltowa droga ledwie widoczna w reflektorach naszego wehiku³u ginê³a gdzie¶ przed nami wiod±c w stronê le¿±cego prawie 600 km na pó³noc Bahir Dar. Emocje ju¿ opad³y, g³owa mojej Pani szuka³a miejsca na moim ramieniu. Zaczê³y mi ci±¿yæ powieki.
Obudzi³ mnie blask wschodz±cego s³oñca. Gdzie¶ po mojej prawej stronie s³oneczna tarcza wychyla³a siê zza horyzontu, rzucaj±c krwaw± po¶wiatê na spêkan± ziemiê. Podró¿ by³a monotonna, choæ od czasu do czasu pojawiaj±ce siê krajobrazy potrafi³y wywo³aæ wstrz±s w duszy.
Mijali¶my miejscowo¶ci le¿±ce wzd³u¿ drogi, które wygl±da³y jak powielone zdjêcia. Wszystkie by³y takie same. Zbli¿anie siê jakiej¶ ludzkiej osady zwiastowa³o zawsze to, ¿e na poboczu drogi maszerowa³y grupy osób jako¶ tak bez okre¶lonego celu. Po chwili w niego¶cinnym, poszarpanym otoczeniu, pojawia³y siê gdzie¶ przed nami dalekie korony ro¶lin, drzew.
Ka¿da miejscowo¶æ zaczyna³a siê przejazdem przez drewnian± bramê, która, mam wra¿enie, po zapadniêciu zmroku zostawa³a zamykana, i zaczyna³ siê rz±d stoj±cych po obu stronach drogi bambusowych chatek. Zawsze by³o kilka podmurowanych domów z powyginanymi ¶cianami. I t³um ludzi i zwierz±t. Wszêdzie. Na ¶rodku drogi, na poboczach. Mia³em wra¿enie, ¿e ich zajêcie to przemieszczanie siê z jednego koñca osady na drugi. To, co rzuca siê w oczy w Etiopskich miejscowo¶ciach, to ilo¶æ sto³ów do gry w pi³karzyki. Sto³ów jest mnóstwo. Stoj±, co kilkana¶cie metrów i zawsze s± zajête. Chyba najpopularniejsza rozrywka w tym kraju.
Po kilku godzinach podró¿y przystanek. Obdrapana knajpa z wy¶mienit± etiopsk± kaw±. Toaleta na ty³ach budynku, któr± jest dziura w ziemi otoczona niskim murkiem. Mo¿emy ruszaæ dalej.
Dwa razy os³ab³em z wra¿enia.
Za pierwszym razem, gdy ukaza³a siê moim oczom samotna góra po¶ród równiny o tak przepiêknym kszta³cie, ¿e z zachwytu mi wypad³y z rêki chipsy, które w³a¶nie konsumowa³em.
A za drugim razem, gdy bus po przedarciu siê przez pasmo gór przemierza³ w±wóz B³êkitnego Nilu. Gigantyczny kanion z wij±c± siê spokojnie w dole lini± rzeki. Pierwsze skojarzenie to Kanion Kolorado. Nawet skala trochê podobna. Co¶ piêknego.
Podró¿ do Bahir Dar zajê³a 10,5 godziny.
Mieli¶my szczê¶cie, bo gdy kierowca wy³adowa³ wszystkich pasa¿erów, okaza³o siê, ¿e jedzie do tego samego hotelu, co i my.
Ghion Hotel, to legenda podró¿uj±cych nad jezioro Tana. Po³o¿ony nad brzegiem jeziora z wype³nionym czerwonymi kwiatami ogrodem. Ceny pokoju zawsze trzeba negocjowaæ, ale i bez tego nie s± wygórowane. My zap³acili¶my za dwa dni ok. 250 birrów.
Poza tym jest bardzo mi³y kierownik, który bardzo du¿o gada i jest ci±gle zajêty, ale bardzo pomocny.
Byli¶my zmêczeni t± podró¿±. I g³odni. Obok bungalowów, w których znajduj± siê pokoje, pod dachem zbudowanym na bazie rosn±cego w ¶rodku, potê¿nego drzewa, jest restauracja. Stoliki z widokiem na stygn±ce w wodach jeziora s³oñce. Oaza spokoju po d³ugiej podró¿y. Zamówi³em s³awn± injerê, by spróbowaæ s³awnego etiopskiego dania. Zawiod³em siê. Niestety nie jest to smak, który mi odpowiada. Kwa¶ne, szarawe ciasto. Zamówi³em wersjê dla odwa¿nych. Wszystkie prawie potrawy w Etiopii s± ostro przyprawione, ale ta, któr± ja próbowa³em, jest ponoæ tylko dla wybitnie przepalonych kubków smakowych. Fakt. By³a ostra. Samo zamówienie wzbudzi³o u kelnera b³ysk szacunku w oczach. Ale mi nie smakowa³o. Pó¼niej ju¿ stawia³em na znane mi potrawy i powiem tak. Smakowy Eden! Cudne rybki, niesamowicie zrobione miêsko, a to wszystko podane z jako¶ tak specyficznie przygotowanymi warzywami. Dla nie bomba. Moja narzeczona jest wegetariank± i te¿ by³a zachwycona smakiem zup i sa³atek.
Jest jeszcze jedna atrakcja tej knajpki. Tukan.
Siedzieli¶my sobie spokojnie, ja przy kawie, ona przy herbatce, gdy w pewnym momencie co¶ rypnê³o o dach. W zapadaj±cej ciszy wieczoru, rozleg³ siê huk jakby dach mia³ siê zawaliæ. Po chwili siê to powtórzy³o. Okaza³o siê, ¿e na drzewie mieszka tukan i to on jest sprawc± tych ha³asów. Przegryza obeschniête ga³êzie drzewa i ca³kiem spore kawa³ki lec± w stronê siedz±cych na linii obstrza³u. Chyba mia³ z tego niez³± frajdê.
Jeszcze jedna rzecz. Pamiêtaæ trzeba o zabezpieczeniu siê przed malari±. Nad brzegami jeziora Tana, jest naprawdê du¿e zagro¿enie t± chorob±. My byli¶my w porze suchej, i nie by³ to okres malaryczny, ale w ka¿dym inny wypadku s± tu chmary komarów.
Nastêpny dzieñ to zwiedzanie. Mieli¶my w planie zobaczyæ s³awne monastyry na jeziorze i wodospad Tis Isat.
Naj³atwiej jest to zorganizowaæ w hotelu. Przystañ z ³odziami znajduje siê tu¿ obok.
£ód¼ odbi³a od betonowego mola i przeciê³a miedziane wody najwy¿ej po³o¿onego jeziora Afryki. Wokó³ p³ywa³y dostojnie pelikany, zajête uwa¿nym ¶ledzeniem p³ywaj±cych tu¿ pod powierzchni± wody ryb. Gdzie¶ w oddali samotny rybak stoj±c na swojej papirusowej ³odzi wyci±ga³ zarzucone o ¶wicie sieci. S³oñce grza³o coraz mocniej i nic nie zak³óca³o ciszy, gdy p³ynêli¶my w stronê tajemniczych wysp.
Na jeziorze Tana znajduje siê 37 wysp. Na 20 z nich znajduj± siê monastyry budowane przez mnichów Ortodoksyjnego Ko¶cio³a Etiopskiego. Wiêkszo¶æ z nich powsta³a pomiêdzy 16 a 17 wiekiem, kilka trochê pó¼niej. Do wielu z nich wstêp kobietom jest zabroniony.
Najciekawszy i najczê¶ciej odwiedzany jest Zege Penisula. Od przystani droga wiedzie przez lasek poro¶niêty drzewami mango i krzewami kawy. Ponoæ mo¿na tu spotkaæ kilka gatunków afrykañskiej flory.
Po krótkiej przechadzce, jeszcze wykupienie biletu (30 birrów) i wkracza siê w ¶wiat pocz±tków chrze¶cijañstwa. Ko¶cio³y s± budowane na bazie ko³a. W ¶rodku znajduje siê siêgaj±ca dachu cztero¶cienna budowla pokryta ¶wietnie zachowanymi malowid³ami przedstawiaj±cymi sceny opisuj±ce wydarzenia, postacie ¶wiêtych i biblijne opowie¶ci. Na jednej ze ¶cian wbudowane s± ogromne drzwi. Wszystko to tonie w pó³mroku roz¶wietlanym p³omieniami kaganków.
Byli¶my w trzech takich ko¶cio³ach. Kolejna czê¶æ wycieczki prowadzi³a do ¼róde³ B³êkitnego Nilu. Przyznaje, z pewnym za¿enowaniem, ¿e dostali¶my wiêcej ni¿ to, za co p³acili¶my. Bo wykupili¶my opcjê dwóch wysp i to wszystko. Po prostu przesadzono nas kolejnej ³odzi, na której dwóch pozosta³ych turystów mia³a wykupione wszystko. No i siê za³apali¶my.
Pocz±tek B³êkitnego Nilu, to wielkie rozlewisko. W¶ród pe³nych drzew brzegów kryj± siê rybackie wioski. Mo¿na tu spotkaæ leniwie wystawiaj±ce g³owê ze skacz±cych fal, hipopotamy. Rybaków odpychaj±cych d³ugimi kijami swoje ³odzie. Niby nic niezwyk³ego. Ale wystarczy pomy¶leæ, ¿e z tego miejsca zaczyna siê podró¿ rzeki, do której wznoszono mod³y od czasów, gdy powstawa³y piramidy w Egipcie. Gdy by³em w Egipcie na Nil mówiono-„nasza matka Nil”. I nie ma w tym przesady. To dziêki tej rzecze wszystko w pó³nocnej Afryce ¿yje.
¬ród³a b³êkitnego Nilu odkry³ w 1618 roku portugalski misjonarz, jezuita ojciec Pedro Paez. Ale ciekawsze jest to, ¿e Etiopczycy prawdziwe ¼ród³a Nilu, umiejscawiaj± gdzie indziej. Dla nich znajduj± siê w Gishie Abbay. S± uznawane za ¶wiête miejsce. Pielgrzymi ze wszystkich stron Etiopii przyje¿d¿aj±, by zaczerpn±æ wody ze ¼ród³a. By pojawiæ siê czystym w tym miejscu, nie wolno wcze¶niej nic je¶æ, ani uprawiaæ seksu przez czterdzie¶ci osiem godzin przed przybyciem.
Powrót do hotelu, bo dzi¶ czeka nas jeszcze wycieczka nad wodospad Tis Isat.
No wreszcie w drogê.
Mo¿e po dziesiêciu minutach jazdy kolejny przystanek. Wszyscy wysiadaj±, a jaki¶ opatulony w koc jegomo¶æ ¿±da by ¶ci±gn±æ z dachu wszystkie baga¿e. Kierowcy grzecznie siê do tego stosuj±, a ja nic nie rozumiem. Po chwili siê wyja¶nia. To granica miasta, a go¶cie w derkach, to ¿o³nierze. Przeszukanie baga¿y to rutyna. Przypominam, ¿e kilka lat temu jeszcze jej nie by³o, ale za to jedyne po³±czenie kolejowe w Etiopii, pomiêdzy Addis a Dire Dawa, straci³o wagony pierwszej klasy w wyniku zamachu bombowego. Doda³em dwa do dwóch i pogodzi³em siê z przeszukaniem.
Za ostatnimi zabudowaniami czeka³a na nas ciemno¶æ absolutna. Asfaltowa droga ledwie widoczna w reflektorach naszego wehiku³u ginê³a gdzie¶ przed nami wiod±c w stronê le¿±cego prawie 600 km na pó³noc Bahir Dar. Emocje ju¿ opad³y, g³owa mojej Pani szuka³a miejsca na moim ramieniu. Zaczê³y mi ci±¿yæ powieki.
Obudzi³ mnie blask wschodz±cego s³oñca. Gdzie¶ po mojej prawej stronie s³oneczna tarcza wychyla³a siê zza horyzontu, rzucaj±c krwaw± po¶wiatê na spêkan± ziemiê. Podró¿ by³a monotonna, choæ od czasu do czasu pojawiaj±ce siê krajobrazy potrafi³y wywo³aæ wstrz±s w duszy.
Mijali¶my miejscowo¶ci le¿±ce wzd³u¿ drogi, które wygl±da³y jak powielone zdjêcia. Wszystkie by³y takie same. Zbli¿anie siê jakiej¶ ludzkiej osady zwiastowa³o zawsze to, ¿e na poboczu drogi maszerowa³y grupy osób jako¶ tak bez okre¶lonego celu. Po chwili w niego¶cinnym, poszarpanym otoczeniu, pojawia³y siê gdzie¶ przed nami dalekie korony ro¶lin, drzew.
Ka¿da miejscowo¶æ zaczyna³a siê przejazdem przez drewnian± bramê, która, mam wra¿enie, po zapadniêciu zmroku zostawa³a zamykana, i zaczyna³ siê rz±d stoj±cych po obu stronach drogi bambusowych chatek. Zawsze by³o kilka podmurowanych domów z powyginanymi ¶cianami. I t³um ludzi i zwierz±t. Wszêdzie. Na ¶rodku drogi, na poboczach. Mia³em wra¿enie, ¿e ich zajêcie to przemieszczanie siê z jednego koñca osady na drugi. To, co rzuca siê w oczy w Etiopskich miejscowo¶ciach, to ilo¶æ sto³ów do gry w pi³karzyki. Sto³ów jest mnóstwo. Stoj±, co kilkana¶cie metrów i zawsze s± zajête. Chyba najpopularniejsza rozrywka w tym kraju.
Po kilku godzinach podró¿y przystanek. Obdrapana knajpa z wy¶mienit± etiopsk± kaw±. Toaleta na ty³ach budynku, któr± jest dziura w ziemi otoczona niskim murkiem. Mo¿emy ruszaæ dalej.
Dwa razy os³ab³em z wra¿enia.
Za pierwszym razem, gdy ukaza³a siê moim oczom samotna góra po¶ród równiny o tak przepiêknym kszta³cie, ¿e z zachwytu mi wypad³y z rêki chipsy, które w³a¶nie konsumowa³em.
A za drugim razem, gdy bus po przedarciu siê przez pasmo gór przemierza³ w±wóz B³êkitnego Nilu. Gigantyczny kanion z wij±c± siê spokojnie w dole lini± rzeki. Pierwsze skojarzenie to Kanion Kolorado. Nawet skala trochê podobna. Co¶ piêknego.
Podró¿ do Bahir Dar zajê³a 10,5 godziny.
Mieli¶my szczê¶cie, bo gdy kierowca wy³adowa³ wszystkich pasa¿erów, okaza³o siê, ¿e jedzie do tego samego hotelu, co i my.
Ghion Hotel, to legenda podró¿uj±cych nad jezioro Tana. Po³o¿ony nad brzegiem jeziora z wype³nionym czerwonymi kwiatami ogrodem. Ceny pokoju zawsze trzeba negocjowaæ, ale i bez tego nie s± wygórowane. My zap³acili¶my za dwa dni ok. 250 birrów.
Poza tym jest bardzo mi³y kierownik, który bardzo du¿o gada i jest ci±gle zajêty, ale bardzo pomocny.
Byli¶my zmêczeni t± podró¿±. I g³odni. Obok bungalowów, w których znajduj± siê pokoje, pod dachem zbudowanym na bazie rosn±cego w ¶rodku, potê¿nego drzewa, jest restauracja. Stoliki z widokiem na stygn±ce w wodach jeziora s³oñce. Oaza spokoju po d³ugiej podró¿y. Zamówi³em s³awn± injerê, by spróbowaæ s³awnego etiopskiego dania. Zawiod³em siê. Niestety nie jest to smak, który mi odpowiada. Kwa¶ne, szarawe ciasto. Zamówi³em wersjê dla odwa¿nych. Wszystkie prawie potrawy w Etiopii s± ostro przyprawione, ale ta, któr± ja próbowa³em, jest ponoæ tylko dla wybitnie przepalonych kubków smakowych. Fakt. By³a ostra. Samo zamówienie wzbudzi³o u kelnera b³ysk szacunku w oczach. Ale mi nie smakowa³o. Pó¼niej ju¿ stawia³em na znane mi potrawy i powiem tak. Smakowy Eden! Cudne rybki, niesamowicie zrobione miêsko, a to wszystko podane z jako¶ tak specyficznie przygotowanymi warzywami. Dla nie bomba. Moja narzeczona jest wegetariank± i te¿ by³a zachwycona smakiem zup i sa³atek.
Jest jeszcze jedna atrakcja tej knajpki. Tukan.
Siedzieli¶my sobie spokojnie, ja przy kawie, ona przy herbatce, gdy w pewnym momencie co¶ rypnê³o o dach. W zapadaj±cej ciszy wieczoru, rozleg³ siê huk jakby dach mia³ siê zawaliæ. Po chwili siê to powtórzy³o. Okaza³o siê, ¿e na drzewie mieszka tukan i to on jest sprawc± tych ha³asów. Przegryza obeschniête ga³êzie drzewa i ca³kiem spore kawa³ki lec± w stronê siedz±cych na linii obstrza³u. Chyba mia³ z tego niez³± frajdê.
Jeszcze jedna rzecz. Pamiêtaæ trzeba o zabezpieczeniu siê przed malari±. Nad brzegami jeziora Tana, jest naprawdê du¿e zagro¿enie t± chorob±. My byli¶my w porze suchej, i nie by³ to okres malaryczny, ale w ka¿dym inny wypadku s± tu chmary komarów.
Nastêpny dzieñ to zwiedzanie. Mieli¶my w planie zobaczyæ s³awne monastyry na jeziorze i wodospad Tis Isat.
Naj³atwiej jest to zorganizowaæ w hotelu. Przystañ z ³odziami znajduje siê tu¿ obok.
£ód¼ odbi³a od betonowego mola i przeciê³a miedziane wody najwy¿ej po³o¿onego jeziora Afryki. Wokó³ p³ywa³y dostojnie pelikany, zajête uwa¿nym ¶ledzeniem p³ywaj±cych tu¿ pod powierzchni± wody ryb. Gdzie¶ w oddali samotny rybak stoj±c na swojej papirusowej ³odzi wyci±ga³ zarzucone o ¶wicie sieci. S³oñce grza³o coraz mocniej i nic nie zak³óca³o ciszy, gdy p³ynêli¶my w stronê tajemniczych wysp.
Na jeziorze Tana znajduje siê 37 wysp. Na 20 z nich znajduj± siê monastyry budowane przez mnichów Ortodoksyjnego Ko¶cio³a Etiopskiego. Wiêkszo¶æ z nich powsta³a pomiêdzy 16 a 17 wiekiem, kilka trochê pó¼niej. Do wielu z nich wstêp kobietom jest zabroniony.
Najciekawszy i najczê¶ciej odwiedzany jest Zege Penisula. Od przystani droga wiedzie przez lasek poro¶niêty drzewami mango i krzewami kawy. Ponoæ mo¿na tu spotkaæ kilka gatunków afrykañskiej flory.
Po krótkiej przechadzce, jeszcze wykupienie biletu (30 birrów) i wkracza siê w ¶wiat pocz±tków chrze¶cijañstwa. Ko¶cio³y s± budowane na bazie ko³a. W ¶rodku znajduje siê siêgaj±ca dachu cztero¶cienna budowla pokryta ¶wietnie zachowanymi malowid³ami przedstawiaj±cymi sceny opisuj±ce wydarzenia, postacie ¶wiêtych i biblijne opowie¶ci. Na jednej ze ¶cian wbudowane s± ogromne drzwi. Wszystko to tonie w pó³mroku roz¶wietlanym p³omieniami kaganków.
Byli¶my w trzech takich ko¶cio³ach. Kolejna czê¶æ wycieczki prowadzi³a do ¼róde³ B³êkitnego Nilu. Przyznaje, z pewnym za¿enowaniem, ¿e dostali¶my wiêcej ni¿ to, za co p³acili¶my. Bo wykupili¶my opcjê dwóch wysp i to wszystko. Po prostu przesadzono nas kolejnej ³odzi, na której dwóch pozosta³ych turystów mia³a wykupione wszystko. No i siê za³apali¶my.
Pocz±tek B³êkitnego Nilu, to wielkie rozlewisko. W¶ród pe³nych drzew brzegów kryj± siê rybackie wioski. Mo¿na tu spotkaæ leniwie wystawiaj±ce g³owê ze skacz±cych fal, hipopotamy. Rybaków odpychaj±cych d³ugimi kijami swoje ³odzie. Niby nic niezwyk³ego. Ale wystarczy pomy¶leæ, ¿e z tego miejsca zaczyna siê podró¿ rzeki, do której wznoszono mod³y od czasów, gdy powstawa³y piramidy w Egipcie. Gdy by³em w Egipcie na Nil mówiono-„nasza matka Nil”. I nie ma w tym przesady. To dziêki tej rzecze wszystko w pó³nocnej Afryce ¿yje.
¬ród³a b³êkitnego Nilu odkry³ w 1618 roku portugalski misjonarz, jezuita ojciec Pedro Paez. Ale ciekawsze jest to, ¿e Etiopczycy prawdziwe ¼ród³a Nilu, umiejscawiaj± gdzie indziej. Dla nich znajduj± siê w Gishie Abbay. S± uznawane za ¶wiête miejsce. Pielgrzymi ze wszystkich stron Etiopii przyje¿d¿aj±, by zaczerpn±æ wody ze ¼ród³a. By pojawiæ siê czystym w tym miejscu, nie wolno wcze¶niej nic je¶æ, ani uprawiaæ seksu przez czterdzie¶ci osiem godzin przed przybyciem.
Powrót do hotelu, bo dzi¶ czeka nas jeszcze wycieczka nad wodospad Tis Isat.
Kiedy mistyk schodzi³ z góry,
zbli¿y³ siê doñ ateista i powiedzia³ z przek±sem:
- Co¶ nam przyniós³ z ogrodu wspania³o¶ci,
w którym przebywa³e¶?
Mistyk odpowiedzia³:
- Rzeczywi¶cie, zamierza³em nape³niæ chustê kwiatami,
aby po powrocie podarowaæ niektóre z nich przyjacio³om.
Ale tak odurzy³ mnie zapach ogrodu,
¿e zapomnia³em nawet o chu¶cie.
zbli¿y³ siê doñ ateista i powiedzia³ z przek±sem:
- Co¶ nam przyniós³ z ogrodu wspania³o¶ci,
w którym przebywa³e¶?
Mistyk odpowiedzia³:
- Rzeczywi¶cie, zamierza³em nape³niæ chustê kwiatami,
aby po powrocie podarowaæ niektóre z nich przyjacio³om.
Ale tak odurzy³ mnie zapach ogrodu,
¿e zapomnia³em nawet o chu¶cie.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dzia³ Artyku³y
Dzia³ Artyku³y powsta³ w celu umo¿liwienia zarejestrowanym u¿ytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podró¿y i pomocy innym podró¿nikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za ka¿de dodany artyku³ otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.