Piek³o po³udnia czyli Kotlina K³odzka. > POLSKA

Ju¿ podczas wysiadania z poci±gu zawar³em znajomo¶æ z par± z Bydgoszczy. Przybyli tutaj aby wystartowaæ w kolejnej edycji Bike Maratonu. Spogl±dam na mapkê i wspólnie udajemy siê od ich kwatery w Szczawnie Zdroju. Od razu mamy na dzieñ dobry d³ugi stromy podjazd. Tu niemi³a niespodzianka: moja przerzutka tylna chodzi z wielkim trudem i ledwo co zmieniam biegi. Pech czy niedopatrzenie? Niedopatrzenie bo niezrobi³em przed wypraw± szczególowego przegl±du. Ale, nic to...jedziemy. Ma³e pytanko do tubylca i ... mamy skrut zakoñczony zakazem wjazdu! Ignorujemy go i zje¿dzamy pod pr±d przez wspania³y park. Trochê kluczymy i rozstajemy siê przed ich kwater±. Od teraz jadê sam. Mogê siê skupiæ na otoczeniu i samej je¿dzie. Szczawno pomijam chocia¿ wpad³ mi w oko ³adny deptak. Jadê dalej. Najbli¿szym celem jest zamek-pa³ac w Ksi±¿u. Droga prowadzi 2-pasmow± obwodnic± Wa³brzycha ale jest jako¶ dziwnie pusta. Mo¿e wszyscy mieszkañcy s± w ko¶ciele? Docieram pod zamek. Przywita³ mnie du¿y, wiekowy i zadbany ogród pa³acowy.

Opuszczam pa³ac i udajê siê do ¦widnicy. Zamierzam tam dotrzec oznakowanym Szlakiem Legionistów. Prowadzi on ca³y czas przez las i zagajniki w Ksi±¿añskim Parku Krajobrazowym. Szlak Legionistów jest szlakiem pieszym ale i na rowerze da³o radê jechaæ, jednak ob³adowanym trekingiem by³o do¶æ mêcz±ce. Mo¿e kiedy¶ tu wrucê na fullu...?
Po drodze docieram do nieopisanych w przewodniku ruin.

Gdy po pewnym czasie wyje¿d¿am na asfalt dajê mocno na peda³y i w mgnieniu oka docieram do ¦widnicy. Tu szok...! Na jezdni s± wymalowane pasy dla rowerów. Ciekawe dlaczego w tak ma³ym mie¶cie mo¿na bylo zrealizowaæ potrzebê bezpiecznego poruszania siê na rowerze a w Warszawie nie?

Po ¦widnicy odbywam rajd po zabytkach starym mie¶cie i rynku. Jest ³adnie...
U podnó¿a tamy. Do tego momentu wzd³u¿ rzeki Bystrzycy by³ ruch rowerzystów niczym na trasie do Powsina.

Wzgórze Wilków czyli kwatera Hitlera po³o¿ona na wysoko¶ci 655 m n.p.m.
Wzgórze Wilków. Tym razem znajduje siê w tajnej fabryce rakiet V2. ¦ciany i sufit mia³y po 2 m grubo¶ci.

Dalej droga poprowadzi³a na pastwisko. Po sforsowaniu p³otu zjecha³em do obej¶cia z wielkim psem. Na szczê¶cie babuszka go przytrzyma³a i przez ganek wydosta³em siê na drogê publiczn±. Nie mia³em pojêcia gdzie siê znajdujê a g³upio siê by³o pytaæ. Pojecha³em w dó³. Dopiero na skrzy¿owaniu odnalaz³em siê.

Statystyka dnia: dystans 73,3 km; czas jazdy 6 h; prêdko¶æ ¶rednia 12,2 km/h; prêdko¶æ max 52,2 km/h; temp min 17,6 stC; temp max 32,9 stC; nocleg na wysoko¶ci 538 m n.p.m.; awarie: regulacja linki tylnej przerzutki, obcieranie tarczy hamulcowej

Pierwszy nocleg na skraju wiejskiego boiska a dok³adniej czym¶ co kiedy¶ by³o boiskiem.
Pobódka o szóstej na nawet wcze¶niej czyli przed budzikiem. W nocy by³o zaledwie 13,4 st C wiêc ciê¿ko by³o wyj¶æ ze ¶piwora. Natura jednak zwyciê¿y³a. ¦niadanko i rytua³ pakowania, podczas którego musia³em walczyæ z licznymi ¶limakami bezkorupowymi
W nocy trochê siê zregenerowa³em ale co z tego skoro od razu z rana musia³em siê wspi±æ na 650 m n.p.m.

Droga, zreszt± g³ówna i jedyna w tej wsi, by³a coraz wê¿sza, tak w±ska, ¿e dla mnie jest zagadk± jak mijaj± siê na niej samochody osobowe a co dopiero dostawcze.