Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Holandia - absolutna rzeczywisto¶æ > HOLANDIA


Tomasz Tomasz Dodaj do: wykop.pl
relacje z podró¿y

Nie wiem jak wygl±da³y Sodoma i Gomora, nie wiem czym sobie zas³u¿y³y na gniew Jahwe. Pokonane le¿± na dnie Morza Martwego i ono jedynie zna tajemnicê miast rozpusty. Amsterdam ¿yje pe³ni± konsumpcji i trudno liczyæ na bosk± interwencjê. Otoczony rakietami NATO, daleki od styku tektonicznych p³yt, bogaty, syty, bezpieczny. Wszystko to zawdziêcza koniunkturze; kana³om, statkom wycieczkowym, wiatrakom i Rembrandtowi. Równie¿ prostytutkom – znudzonym dziewczynom, nierzadko bardzo piêknym. Gro¼ba kosmicznej katastrofy powróci nad ranem wraz z bólem g³owy i wyrzutami sumienia.

Haga. Den Haag. Od wczoraj wita siê z nami deszczem i wiatrem. Nie mo¿e lub nie chce przywitaæ siê s³oñcem, tym samym my, którzy wiêkszo¶æ czasu spêdzamy pod zachmurzonym niebem, nie mo¿emy rozgo¶ciæ siê i poczuæ jak u siebie. Pierwsze wra¿enie (oprócz zimna i deszczu znad Morza Pó³nocnego): kolorowi. Dla przybysza z naszej czê¶ci Europy ilo¶æ kolorowych robi wra¿enie – byæ mo¿e wiêksze ni¿ wiatraki i coffeeshopy. Czy tak wygl±da wspó³czesna Europa? Dzielnice dla czarnych, ¿ó³tych, Turków, Marokañczyków, Portorykañczyków. Miêdzy nimi znajduj± swoje przyczó³ki Ukraiñcy, Polacy, Bia³orusini. Holender niechêtnie da nielegaln± pracê Polakowi – boi siê kontroli, Turek, nie wiedzieæ czemu – boi siê mniej. ¦wiat, który nie daje pracy jest nieprzyjazny, za drogi, rz±dzi siê prawami, które s± nie do przyjêcia dla nas Polaków, ze wzglêdu na formalne bariery – brak pozwolenia na pracê. Skazuje to nas na ¿ycie na marginesie tego spo³eczeñstwa. Kolor pracy to kolor skóry. Praca na czarno robi z ciebie czarnego. Pracuj±c na czarno zamieszkasz u kolorowych, bêdziesz z nimi jad³ i spa³. Nie jestem rasist±. W¶ród kolorowych jest wielu uczciwych ludzi, wierzê w to tak samo, jak w to, ¿e sam jestem uczciwy. Jednak wieczorem w dzielnicy czarnych bojê siê – spojrzenia natarczywe, wyzywaj±ce. Ubiory wyzywaj±ce, ekstrawaganckie. W rêkach jointy. A wiêc tak wygl±da Europa. Europa jest kolorowa. Jest kolorowa u spo³ecznych, kulturowych i materialnych podstaw. Niezale¿nie od koloru skóry jej mieszkañców, zale¿nie od koloru pracy. I takie jest pierwsze wra¿enie – po dniu spêdzonym w Holandii.



Turcy ni w z±b po angielsku. Ni w z±b. Holendrzy swobodnie pos³uguj± siê w tym jêzyku, Turek za¶ nie rozumie pytania: „Do you need help? I’m looking for a job”. Jak wie¶æ niesie Turcy nie u¿ywaj± papieru toaletowego. Maj± specjalne buteleczki postawione przy klozetach w toalecie. Do tego, do czego my u¿ywamy papieru, oni u¿ywaj± palców. Potem mocz± je w wodzie w tej w³a¶nie buteleczce i wracaj± do robienia kebabów. Plotka? Nie wiem.



No sex, no job. Aneta, Polka, która przyjecha³a tu przed paru dniami, przyje¿d¿a³a tu na wakacje do pracy przed rokiem i wcze¶niej, jest blondynk± i ma urodê dziecka. W zwi±zku z tym mo¿e bez trudu znale¼æ pracê u Turków. Odmawia jednak, ze wzglêdu na wcze¶niejsze do¶wiadczenia. W pracy w sklepie w arabskiej dzielnicy, na pytanie sk±d pochodzisz, odpowiada³a zgodnie z prawd±, wtedy od klienta otrzymywa³a jego adres i dowiadywa³a siê jaka jest godzina wieczornego spotkania z tureckim przyjacielem. Jak s³yszymy, Polka pracuj±ca na wymienionym stanowisku z definicji dorabia po godzinach. Ta która odmawia, spotyka siê z niezmiernym zdziwieniem i w mgnieniu oka traci pracê. No sex, no job.



Aneta mieszka w mieszkaniu, którego w³a¶cicielem jest Polak. W trzech lub czterech pokojach mieszka w sumie dwadzie¶cia osób; najczê¶ciej Polacy, równie¿: Ukraiñcy, Turcy. Rower kosztuje 10 euro (dodam, choæ byæ mo¿e to zbêdna uwaga: kradziony), niemiecki paszport kosztuje 1 000 euro. Niemiecki paszport jest inwestycj± – bez trudu znajdziesz pracê („legaln±”), zwróci siê w ci±gu miesi±ca.



W zaduchu kuchennym, sma¿one jajka na kie³basie, ubrane w dresy postacie; miedzy innymi Rysiek: „Najlepiej, ch³opaki za³apaæ siê na budowê. W szklarni trochê mniej p³ac±. W ogóle to chujnia jest. Jeden trzy dni chodzi³ i znalaz³ pracê, inny trzy tygodnie i wróci³ do domu. W lutym najlepiej przyje¿d¿aæ. Tak samo z mieszkaniem. Holendrzy siê scwanili, borgi (zastaw, kaucja) chc±. Kiedy¶ Polacy pomieszkali, nie p³acili, spierdolili i mieszkali tak za darmo, od kwadratu do kwadratu, a teraz...” Arek: „W szklarni raz go¶æ hodowa³ marihuanê. Znajomi z Polski u niego pracowali. On chcia³ ich wyjebaæ z roboty, bo mu siê co¶ nie podoba³o. To oni do niego, ¿e jak tak, to go podpierdol±, ¿e hoduje. To on klamkê wyci±gn±³ i kolana odstrzeli³”.



Aneta z Ma³gosi±, studentki, przyjecha³y przed trzema dniami. Szukaj± pracy – ¶pi± do dziesi±tej, potem jad± na rowerach za Hagê, szukaj± pracy, nie znajduj±. Nie wychodz± wieczorami na miasto, nie zwiedzaj±, na nic ich nie staæ. Wierz±, ¿e znalezienie pracy jest rozwi±zaniem ich wszystkich problemów. Jedzenie kupuj± w Aldiku – sklepie typu discount, jedzenie drugiego gatunku, ale tañsze ni¿ nawet w Polsce. U Turków w sklepie ani w barze nie chc± pracowaæ. 500 euro wyda³y na borg- kaucjê za pokój w którym mieszkaj±. Staraj± siê wy¿yæ za trzy euro dziennie. W pokoju nic zniszczyæ siê nie da, nic tu niema poza ¶cianami i telewizorem z wystawki. Na ekranie holenderska MTV, przebojem jest podstarza³a piosenkarka niderlandzka, która ¶piewa „Papa don’t preach” Madonny. W³a¶cicielem mieszkania jest Polak – krzywo na nas patrzy; nie zap³acili a korzystaj± z ³azienki, ubikacji.



Aneta: „A wczoraj jaka akcja by³a, wjechali Turasy z bejzbolami, ch³opcy siê pobili, jakies porachunki, ja nie wiem o co chodzi³o”.



Na nocleg jedziemy na kemping.

Monster k. Hagi – kemping. Dlaczego przyje¿d¿aj±cy do Polski Ukraiñcy, Bia³orusini, Rosjanie s± tacy smutni? Na maskach samochodów rozk³adaj± pasztety, d¿emy, wódkê, czêsto przygotowane wcze¶niej posi³ki – pieczone kurczaki, schabowe. Niewiele rozmawiaj±, jedz±, zbieraj± siê i jad± dalej. Dlaczego nie ¶miej± siê, nie dowcipkuj±, tylko cichcem, tak jakby chcieli, ¿eby nikt ich nie przy³apa³ na przestêpczym procederze jedzenia przy szosie.



Na dzisiejszy obiad sk³ada³ siê d¿em i pasztet. Roz³o¿one na masce naszego Opla. Byæ mo¿e mogliby¶my je¶æ na haskiej starówce, podziwiaj±c architekturê miasta, spo¿ywaj±c wraz z bu³k± atmosferê tego¿... Jednak z powodu, który w Polsce nie przyszed³by mi do g³owy nie jest tak jak bym sobie tego ¿yczy³. Otó¿: szkoda pieniêdzy na miejsca parkingowe, na paliwo, na piwko do obiadu. Po prawej stronie pastwisko otoczone drutem kolczastym, po lewej stronie kemping. Jemy w milczeniu, wolno prze¿uwaj±c, ¶wiadomi zaoszczêdzonych w ten sposób euro.



Wieczór na kempingu. „Polskie” pytanie – czy nie potrzebujemy roweru. Nie potrzebujemy. Rozbijamy siê w czê¶ci „s³owiañskiej” – oprócz rowerowej pary Anglików, w tej czê¶ci pod namiotami Polacy, Ukraiñcy, Rosjanie. Po drugiej stronie w przyczepach Holendrzy, Niemcy, etc. G³ównie w namiotach, starsi i bardziej do¶wiadczeni gastarbaiterzy w wynajêtych przyczepach kempingowych. Kilku Polaków ma pracê, reszta czeka na ³ut szczê¶cia – czasem podobno przyje¿d¿aj± Holendrzy i bior± do pracy. Wraz z nadchodz±c± noc± rozmowy w namiotach coraz g³o¶niejsze. Je¿eli w nocy z trzeciego na czwarty lipca 2002, na kempingu w Monsterze by³a zupe³nie trze¼wa osoba narodowo¶ci polskiej – by³a w zdecydowanej mniejszo¶ci, podobnie jak my.



Haga. Czerwone ulice Hagi. Awanturuje siê cz³owiek. Wali piê¶ci± w szybê krzyczy cos do bia³ej dziewczyny za szyb±. Ta jest uprzejma, ale i stanowcza. Rozmawia z nim po holendersku. Dziewczyna wydaje siê byæ zak³opotana. Natrêt ma ok. 35 lat, ale jest siwiuteñki. Przera¼liwie chudy i ma wy³upiaste oczy. Chwilê pó¼niej biega po deptaku miedzy wystawami z ¿ywym towarem, trzyma przed sob± otwarty portfel i podbiega do przechodniów. ¯ebrze o pieni±dze na seks. Mamrocze co¶ pod nosem, wzrok ma dziki, nieprzytomny. Byæ mo¿e upalony jointami, pijany. Mam nieodparte wra¿enie, ¿e ju¿ gdzie¶ go widzia³em, na obrazach Boscha lub Memlinga – w piekle.



Biedak nie wzbudza zainteresowania w¶ród sutenerów stoj±cych w bramach. Ci nie zwracaj± uwagi na wariata. S± zajêci bacznym obserwowaniem jedynych bia³oskórych przechodniów – go¶ci z Polski. Czujemy na sobie ich wzrok. Marihuana potêguje w nas poczucie zagro¿enia.



I’m. sorry, I can’t help you. No job, I’m. sorry. We are full, we needn’t help. Holenderska prowincja – szklarnie ci±gn±ce siê kilometrami, pokrywaj±ce hektary powierzchni ziemi. Wie¶ bez lasów, brakuje nawet krzaków czy zagajników. Nie ma gdzie zrobiæ siusiu. W jednej ze szklarni, w której zamierzam zapytaæ o mo¿liwo¶æ pracy, widzê tysi±ce kaktusów wielko¶ci paznokcia u kciuka. W malutkich pojemniczkach, ustawione jeden obok drugiego, od linijki. Niemal¿e nie widzê koñca szklarni, wszêdzie – kaktusiki. I ani ¿ywej duszy. Odludzie, niczym na pustyni w Meksyku.



Czerwone ulice Amsterdamu. Dzielnica wokó³ kana³u Damrak. Jak¿e odmienna atmosfera od Haskiej odpowiedniczki. T³umy m³odych mê¿czyzn - sexturystów z ca³ego ¶wiata, nie brakuje te¿ „klasycznych” turystów, g³o¶na muzyka, gwar, narkomani, dealerzy; cocaine, ecstazy – do you want? Nawo³ywania naganiaczy. „Common, take it! Naked girls, live show! Seks live!”, kiedy przechodzimy, s³yszymy skierowane w nasz± stronê: „Pizda, chuj, kurwa! Pizda chuj, kurwa!” – naganiacze kiwaj± do nas zachêcaj±co. Odpowiadamy pozdrowieniem na pozdrowienie, machamy, idziemy dalej.



Otwieraj± siê drzwi wyskakuje nie pierwszej m³odo¶ci murzynka, chwyta mnie za rêkê, zaprasza do ¶rodka. Wyrywam jej swoj± rêkê: „Oh, no, thank you, I’ll be back, ok.?” S³yszê: „You mother fucker, fuck jou!”. Nie powinno siê podchodziæ zbyt blisko szyb wystawowych. Drapie¿ne koty powinno ogl±daæ siê z bezpiecznej odleg³o¶ci – wówczas bez strachu mo¿na podziwiaæ ich piêkno – za darmo. Krok dalej – wiele ciê mo¿e kosztowaæ.



Nie wiem jak wygl±da³y Sodoma i Gomora, nie wiem czym sobie zas³u¿y³y na gniew Jahwe. Pokonane le¿± na dnie Morza Martwego i ono jedynie zna tajemnicê miast rozpusty. Amsterdam ¿yje pe³ni± konsumpcji i trudno liczyæ na bosk± interwencjê. Otoczony rakietami NATO, daleki od styku tektonicznych p³yt, bogaty, syty, bezpieczny. Wszystko to zawdziêcza koniunkturze; kana³om, statkom wycieczkowym, wiatrakom i Rembrandtowi. Równie¿ prostytutkom – znudzonym dziewczynom, nierzadko bardzo piêknym. Gro¼ba kosmicznej katastrofy powróci nad ranem wraz z bólem g³owy i wyrzutami sumienia.

Aachen (Akwizgran). Obok romañskiej katedry pó¼nym popo³udniem krêc± siê ludzie – niewielu turystów,
miedzy innymi my.
Norman Davies: „Dzi¶ cesarska kaplica w Akwizgranie zaliczana jest do najwspanialszych cudów sztuki romañskiej. Ale jest czym¶ wiêcej. Uczy historii lepiej ni¿ najlepszy podrêcznik. Wchodz±c do ¶rodka, tury¶ci przechodz± przez Wilcze Wrota, które zawdziêczaj± swoj± nazwê legendzie opowiadaj±cej o tym, jak wilk oszuka³ diab³a w sporze o prawo w³asno¶ci do kaplicy. Trudno siê oprzeæ przemo¿nemu wra¿eniu, jakie robi to po³±czenie elementów kultury epoki barbarzyñstwa i kultury klasycznej...”.



S³awek i Adam przystanêli przed katedr±, której wie¿a zas³oniêta by³a przez rusztowania.
- Jakie zajebiste rusztowania! Na takich to mo¿na robiæ ca³y dzieñ, biegaæ mo¿na.



Pociagiem Regional Ekspress przez Niemcy. Naprzeciwko siedz± dwie starsze panie – Rosjanki. Za nimi siedzi grupka starszych pañstwa – Niemców. Poci±g jedzie na wschód, w miarê zbli¿ania siê do Polskiej granicy coraz wiêcej pasa¿erów o proweniencji s³owiañskiej. Dwie Rosjanki tachaj± ze sob± powi±zane sznurkiem plastikowe torby - reklamówki. Nie widzê innych baga¿y. Baga¿e Niemców – eleganckie walizki, rzecz jasna i torby. Zachowanie Niemców – g³o¶ne, ¿artuj±, opowiadaj± sobie dowcipy. Dobrze siê bawi±. Reszta pasa¿erów jakby onie¶mielona tym zachowaniem grupy niemieckich turystów. Rosjanki s± ubrane schludnie i zarazem ubogo. Na skórzanej torebce widaæ przetarcia. Buty – naddarty skaj. Rozmawiaj± ze sob± po cichu, lecz odnoszê nieodparte wra¿enie, ¿e rozpiera ich jaki¶ rodzaj wewnêtrznej dumy, pewno¶ci siebie i zarazem pob³a¿liwo¶ci wobec g³o¶nych Niemców. Tak, jak doro¶li odnosz± siê do psotnych dzieci. Rozmowa Rosjanek skupia siê wokó³ jedzenia – co zje¶æ, kurczaka czy kotleta. W koñcu decyduj± siê na kurczaka. Wszystko zaczyna siê od roz³o¿enia serwety na stoliku przy oknie. Na serwecie wyci±gniêtej z siatki po chwili le¿± na stoliku talerze i na nich kawa³ki kurczaka. Nie przerywaj±c rozmowy starsze panie bior± siê do obierania jajek na twardo. Nastêpnie starannie obieraj± ze skórki jab³ko. Zastanawiam siê co jeszcze znajdzie siê w plastikowej siatce. Jeszcze bu³eczka i mo¿na zabieraæ siê do obiadu. Wszystko tak, jakby dzia³o siê w domowej kuchni, bez niepotrzebnego po¶piechu, zaaferowania, powoli, nie przerywaj±c rozmowy. Po drugiej stronie przedzia³u Niemcy, raz jeden, raz drugi wyci±gaj± batony Snickers, Mars, jedz± jogurty Danone, czêstuja siê Tik-Takami.



Postanawiam udaæ siê do ubikacji. Poci±g przypomina naszego osobowego piêtrusa, nie trzeba chyba jednak dodawaæ, ¿e o niebo czystszy, bardziej nowoczesny i elegancki. Szukam wiec toalety – w tym celu schodzê na dolne piêtro poci±gu. Pierwsze, co uderza mnie, to zapach cebuli. Nikt tu nie siedzi, trudno jest wytrzymaæ – ze wzglêdu na ów nieprzyjemny zapach. Po chwili znajdujê ¼ród³o smrodu. Na siedzeniu le¿y podwin±wszy nogi pod siebie, gruba baba w ciê¿kiej jesionce i chustce na g³owie. Wokó³ pouk³adane siatki plastikowe powi±zane sznurkiem. Baba ¶pi, chrapie. Przykuwaj± uwagê jej grube ¿ó³to czarne podeszwy u stóp.



Przesiadka w Bielefeld. Zajmujê miejsce w¶ród muzu³manów. Grupa Arabów sk³ada siê z trzech dziewcz±t, dwóch ch³opaków – wszyscy w wieku ok. 20 – 25 lat. Jad± z nimi kilkuletnie dzieci, jedno z nich ma najwy¿ej kilka miesiêcy – ¶pi w wózku. Jedna z dziewcz±t nosi na g³owie koronkow± szatê zas³aniaj±c± w³osy – element tradycyjnego stroju muzu³mañskiego (jak przypuszczam). Czarna koronka dodaje jej uroku – podkre¶la czerñ jej oczu, czerwieñ pomalowanych ust, biel zêbów w u¶miechu. Jest to piêkna dziewczyna. Jej kole¿anki natomiast w strojach europejskich, wyzywaj±cych nie mniej ni¿ Niemki. W jêzyku arabskim trwa flirt – dziewczyny siê pod¶miewuj±, ch³opcy równie¿, dzieci biegaj± po przedziale, bawi± siê ze sob± i przeszkadzaj± doros³ym we wzajemnym obsypywaniu siê komplementami i uszczypliwo¶ciami (jak s±dzê). Dziwi mnie strój jednej z dziewcz±t- czy jest bardziej religijna, ni¿ pozosta³e? Bardziej ortodoksyjna? Mo¿e cel podró¿y nakazuje jej taki skromny i tradycyjny ubiór? Dziewczyna wstaje zza wózka, za którym siedzia³a. Dotychczas mia³em okazjê podziwiaæ urodê jej twarzy i misternie robion± koronkow± szatê na g³owie. Teraz widzê jej ods³oniêty pêpek, obcis³± bluzkê, pod która brak stanika i spodnie spod których przebija sk±pa bielizna. Wszystko komponuje siê kolorem do seksownej w tym momencie koronkowej (tradycyjnej?) szaty na g³owie. Dziewczyna wstaje, wyci±ga cukierki i czêstuje dzieci, które widaæ j± o to poprosi³y. Nastêpnie czêstuje wszystkie dzieci w przedziale, jest ich jeszcze troje, ku uciesze i niewielkim skrêpowaniu ich niemieckich mam.



Do przedzia³u wchodz± w tym momencie skinheadzi. Dobrze zbudowane sylwetki, kurtki flejersy, glany i bia³e drabinki w butach. £yse g³owy. Jest ich trzech, nios± otwarte piwa w rêkach. Ostro¿nie przechodz± miedzy bawi±cymi siê dzieæmi, delikatnie st±paj± w swych wielkich butach – tak by nie uszkodziæ kruchych dzieciêcych, ¶niadych cia³. Znikaj± za drzwiami przedzia³u.



Kostrzyñ, po polskiej stronie, tu¿ przy granicy polsko – niemieckiej. Ubikacja na dworcu. Przys³uguje jeden kawa³ek papieru toaletowego d³ugo¶ci ok. 50 cm. Na desce klozetowej siedzi siê trzymaj±c buty w ka³u¿y. Wokó³ napisy – najczê¶ciej dotycz±ce rozgrywek ligowych – ¦l±sk Wroc³aw, Pogoñ Szczecin, Legia Warszawa, Magda to k... i numer telefonu do Magdy (z podanym numerem na Polskê +48). Zapach w³a¶ciwy ubikacji nie mytej od czasów wizyty Ottona. Cena za ubikacjê d³ugopisem w okienku – 1 z³ lub 0,30 euro.

Dodane komentarze

chemick do czy
01.06.2007

chemick 2007-06-01 12:10:43

Rok temu przeczytalem ten artykulik i mimo wszystko pojechalem na kemping De Molenslag w Monster, oczywiscie za praca. W karawanie przywitala nas kartka poprzednich najemcow o tresci malo optymistycznej. Szukali pracy tydzien, nie znalezli, wrocili do Polski. Pewnie gdyby nie tanie piwo i marihuana zmartwiloby to nas... Po 2 dniach zwiedzania okolic (nie szukalismy pracy bo rowerow nie mielismy), spedzania czasu na plazy i w karawanie, oczywiscie przy niezbednym piwku i joincie, ktos zapukal. Byla to sasiadka, mloda dziewczyna z Polski. Przywitala sie i zapytala czy nie szukamy pracy. 2 dni pozniej juz pracowalismy w szklarni z kaktusami :).
Reasumujac. Trzeba byc kompletnie lewym, zeby nie znalezc w Holandii pracy. END

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dzia³ Artyku³y

Dzia³ Artyku³y powsta³ w celu umo¿liwienia zarejestrowanym u¿ytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podró¿y i pomocy innym podró¿nikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za ka¿de dodany artyku³ otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodaæ artyku³?

  1. Zarejestruj siê w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjêcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artyku³ (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artyku³y s± moderowane przez administratora.

Inne Artyku³y

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). S± one u¿ywane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosowaæ serwis do potrzeb osób, które odwiedzaj± go wielokrotnie. Ciateczka mog± te¿ stosowaæ wspó³pracuj±cy z nami reklamodawcy. Czytaj wiêcej »

Akceptujê Politykê plików cookies

Wszelkie prawa zastrze¿one © 2001 - 2025 Globtroter.pl