Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Turkmenistan > TURKMENISTAN



Nadarzyła się możliwość otrzymania wizy do Turkmenistanu na 8 dni. Nie było to proste, aby zmniejszyć znacznie koszty należało dobrać grupę 12 samodzielnych podróżników, same załatwianie wizy, ustalanie trasy, terminu trwało blisko pół roku. Nic dziwnego że do Turkmenistanu wjeżdża roczne łącznie ok. 20 tys. obcokrajowców. Jednemu z chętnych odmówiono wizy bez podania przyczyny. Grupa spotkała się Bucharze [Uzbekistan] i lokalnym transportem dojechała do granicy /Farab/. Po stronie Turkmenistanu czekał na nas przewodnik z małym autobusem i dokumentami. Wiza płatna gotówką na granicy w cenie 60 USD + 35 USD za zmierzenie temp. i włożeniu patyczka do ust. Pieniądze 1 USD - 3.5 manat [TMT] jest to kurs oficjalny natomiast kurs czarnorynkowy jest znacznie wyższy. Przewodnik zaproponował 14 TMT za 1 USD co uznaliśmy za dobrą ofertę [wymieniliśmy po 50 USD], przewodnik ostrzegał przed donosicielstwem i radził być bardzo ostrożnym, później okazało się że kurs wynosi 19 TMT i nie było problemu z wymianą np. u barmanów w lepszych restauracjach. Wszystkie ceny skorelowane są z kursem czarnorynkowym. Droga niby asfaltowa ale w fatalnym stanie lepszy byłby trakt pustynny, ruch minimalny głównie ciężarówki, jazda ok. 30 km/godz. Wokół pustynia Karakum częściowo porośnięta krzewami saksaułu. Starożytne miasto Merv wpisane na listę UNESCO, obecnie pozostały głównie ruiny ale i tak robi duże wrażenie, w przeszłości mieszkało w nim ok. 200000 mieszkańców i otoczone było wałem o długości 250 km. Było między innymi stolicą Partów a także ważnym miastem na szlaku jedwabnym. Miasto Mery leży 30 km od Merv, nocujemy dobrym hotelu Merv tak na oko 4 gwiazdkowym ze śniadaniem. Wyjazd do Turkmenistanu musiał odbyć się za pośrednictwem miejscowego biura które zapewniało noclegi ze śniadaniem, transport, przewodnika, część wstępów oraz wszelkie formalności. Biuro podróży pobrało 650 USD + wiza i 100 USD na jedzenie drobne zakupy i tipsy, było to więcej niż 3 tygodnie w Uzbekistanie u Tadżykistanie. Mary to pierwsze miasto na trasie, robi pozytywne wrażenie, jest tu czysto, budynki o ciekawej architekturze. Do Aszchabadu jest już dobra droga, po drodze mijamy pola bawełny oraz rzadkie przydrożne bary. Koło Aszchabadu leży Nisa to również starożytne miasto Partów i jedna z pierwszych stolic. Stolica Aszchabad liczy ok. 1 mln. mieszkańców ale na ulicach pustki także mało samochodów. Wszystkie muszą być białe i umyte, dominują nowe toyoty. Na ulicach najczęściej spotkać można sprzątających, policjantów i ekipy remontowe. Wszystkie budynki muszą być białe a te przy głównych ulicach wykładane są białym marmurem a widoczne dachy zielone. Wszystkie te zarządzenia ustanawia prezydent wzorując się na dwóch swoich poprzednikach. Dodać należy władca lubi konie dlatego stworzył ministerstwo koni i postawił szczerozłoty pomnik konia, także pies rasy alabai promowany przez prezydenta posiada 6 metrowy złoty pomnik, ale także poprzednicy prezydenta mają swoje złote pomniki jest także ogromny pomnik termometru, 185 metrowy pomnik konstytucji także ze złota, pałac ślubów, szklany najdroższy hotel podobny do żagla wzorowany na podobnym w Dubaju oraz wiele innych niezwykłych budowli. Ostał się pomnik Lenina w stosunku do obecnych nader skromny widocznie ma uzmysławiać obecnym wyższość obecnej władzy. Natomiast obywatele mają szereg zakazów, nakazów i obowiązków np. nie wolno nosić złotych zębów, po mieście nie wolno jeździć na motocyklach, do miasta nie mogą wjechać samochody z spoza stolicy. Zadbano także o sferę budżetową urzędnicy, lekarze, nauczyciele aby nie spóźniali się do pracy musieli kupić drogie zegarki z podobizną prezydenta w cenie miesięcznej pensji, aby zbytnio nie zbiednieli wysyłani są przymusowo w weekendy do zbioru bawełny.
By wyglądali kulturalnie zakazano także noszenia zarostu. Zarobki są skromne, sprzątacz ulic dostaje 100 USD, nauczyciel 300 USD, lekarz 400- 500 USD nic dziwnego że wiele osób wyjechało zagranicę. Oficjalnie w kraju mieszka ok.7 mil. ludności ale w rzeczywistości zaledwie 4 miliony. Władza robi utrudnienia, wyjeżdzającym, nie istnieją zagraniczne połączenia kolejowe ani autobusowe a ostatnie zarządzenie stanowi że osoby które posiadają kredyt nie mogą wyjechać z kraju. Ogólnie strefa zarządzania krajem jest utopijna nieco coś pośredniego między Orwellem a Północną Koreą. Turyści także mają pewne utrudnienia, obowiązuje zakaz fotografowania budynków publicznych, wszelkich osób w uniformach, portretów prezydenta a także posiadania dronów. Aszchabad to całkowicie nowe miasto, po niemal kompletnym zniszczeniu w 1948 r. przez trzęsienie ziemi, oprócz nowych budynków administracyjnych, hoteli, meczetów, pomników, fontann i zadbanych parków warte odwiedzenia jest muzeum narodowe, koło diabelskie całe w szklanej obudowie oraz bazar, jedynie na tym ostatnim oraz w jedynym centrum handlowym można spotkać nieco ludzi. Noclegi w stolicy były w hotelu o nieco niższym standardzie. Już prywatnie odwiedziliśmy administraturę apostolską w której pracują polscy zakonnicy, dowiedzieliśmy od nich wielu ciekawych faktów. Kolejnego dnia pojechaliśmy do stadniny koni achałtekińskich. Jest to prastara rasa koni turkmeńskich będącymi jednymi z najbardziej inteligentnych i wszechstronnych koni na świecie. Wizerunek tego konia widnieje w godle państwa. Jest tak ceniony, że zwyczajowo nie jest konsumowany. W górach Kopet dag blisko granicy Iranem leży odizolowana wieś Nokhur. Mieszkańcy posiadają własny dialekt a także ich wiara to islam z dużą ilością wierzeń pierwotnych. Najlepiej zobaczymy to na miejscowym cmentarzu gdzie na każdym grobie znajdują się rogi kozic górskich, ponadto we wsi rosną dwa dwutysięczne platany oraz bazar lokalnymi ziołami, przyprawami i przetworami. Ok. 20 km od miasta Serdar leży w górach skromne mauzoleum Parau Bibi, to miejsce pielgrzymek. Do sanktuarium należy wejść po 270 schodach, na miejscu jest mała modlitewna grota. Bliżej stolicy u podnóża gór leży unikalna jaskinia Kow Ata w której po zejściu stromymi schodami na głębokości 65 m. znajduje się spore siarkowe jezioro z wodą o temperaturze 34 - 37st.C w zależności od pory roku. Ze względu na duże stężenie minerałów nie powinno się przebywać w wodzie dłużej niż 20 minut. Opuszczamy Aszchabad jedziemy ponownie wyboistą i dziurawą drogą na północ przez piaszczystą pustynię. Osiedli jest tu bardzo mało, zatrzymujemy się w wiosce Jerbent w której mieszkańcy trudnią się hodowlą kóz i wielbłądów. Zupełnie inny świat prawie nie zmieniony od czasów sowieckich. W tym regionie znajduje się słynny krater Derwaza powstał on w wyniku wiercenia geologicznego w 1971 r, teren zapadł się pozostawiając lej o średnicy ok. 70 m i głębokości ok 20 m. Z zapadliska zaczął wydobywać się gaz który podpalono, nie udało się go ugasić i płonie do dziś, miejsce to zwane jest "wrotami piekieł''. W okolicy są jeszcze dwa podobne leje w jednym nie znaleziono gazu i wypełnione jest wodą a w drugim gazu jest mało i płonie tylko w jednym miejscu. Oglądanie kraterów jest bezpłatne. Możliwe są noclegi w pobliskich jurtach. W okolicy brak wody. Mieliśmy tu pożegnalną kolację z pieczonym baranem. Ostatniego dnia dojechaliśmy do Konya Urgench zwanym też po polsku Stary Urgencz. Był jednym z największych miast na jedwabnym szlaku. Wiele zabytków jest częściowo zniszczona, najbardziej okazałe jest mauzoleum Tarabek Khanum oraz minaret Temura Kutługa mający 62 m wysokości. Okres świetności przypada na XII w cały ten kompleks wpisany jest na listę UNESCO. Już tylko granica z Uzbekistanem /otwarta do godz. 17/ i wkraczamy Uzbekistanu.
By wyglądali kulturalnie zakazano także noszenia zarostu. Zarobki są skromne, sprzątacz ulic dostaje 100 USD, nauczyciel 300 USD, lekarz 400- 500 USD nic dziwnego że wiele osób wyjechało zagranicę. Oficjalnie w kraju mieszka ok.7 mil. ludności ale w rzeczywistości zaledwie 4 miliony. Władza robi utrudnienia, wyjeżdzającym, nie istnieją zagraniczne połączenia kolejowe ani autobusowe a ostatnie zarządzenie stanowi że osoby które posiadają kredyt nie mogą wyjechać z kraju. Ogólnie strefa zarządzania krajem jest utopijna nieco coś pośredniego między Orwellem a Północną Koreą. Turyści także mają pewne utrudnienia, obowiązuje zakaz fotografowania budynków publicznych, wszelkich osób w uniformach, portretów prezydenta a także posiadania dronów. Aszchabad to całkowicie nowe miasto, po niemal kompletnym zniszczeniu w 1948 r. przez trzęsienie ziemi, oprócz nowych budynków administracyjnych, hoteli, meczetów, pomników, fontann i zadbanych parków warte odwiedzenia jest muzeum narodowe, koło diabelskie całe w szklanej obudowie oraz bazar, jedynie na tym ostatnim oraz w jedynym centrum handlowym można spotkać nieco ludzi. Noclegi w stolicy były w hotelu o nieco niższym standardzie. Już prywatnie odwiedziliśmy administraturę apostolską w której pracują polscy zakonnicy, dowiedzieliśmy od nich wielu ciekawych faktów. Kolejnego dnia pojechaliśmy do stadniny koni achałtekińskich. Jest to prastara rasa koni turkmeńskich będącymi jednymi z najbardziej inteligentnych i wszechstronnych koni na świecie. Wizerunek tego konia widnieje w godle państwa. Jest tak ceniony, że zwyczajowo nie jest konsumowany. W górach Kopet dag blisko granicy Iranem leży odizolowana wieś Nokhur. Mieszkańcy posiadają własny dialekt a także ich wiara to islam z dużą ilością wierzeń pierwotnych. Najlepiej zobaczymy to na miejscowym cmentarzu gdzie na każdym grobie znajdują się rogi kozic górskich, ponadto we wsi rosną dwa dwutysięczne platany oraz bazar lokalnymi ziołami, przyprawami i przetworami. Ok. 20 km od miasta Serdar leży w górach skromne mauzoleum Parau Bibi, to miejsce pielgrzymek. Do sanktuarium należy wejść po 270 schodach, na miejscu jest mała modlitewna grota. Bliżej stolicy u podnóża gór leży unikalna jaskinia Kow Ata w której po zejściu stromymi schodami na głębokości 65 m. znajduje się spore siarkowe jezioro z wodą o temperaturze 34 - 37st.C w zależności od pory roku. Ze względu na duże stężenie minerałów nie powinno się przebywać w wodzie dłużej niż 20 minut. Opuszczamy Aszchabad jedziemy ponownie wyboistą i dziurawą drogą na północ przez piaszczystą pustynię. Osiedli jest tu bardzo mało, zatrzymujemy się w wiosce Jerbent w której mieszkańcy trudnią się hodowlą kóz i wielbłądów. Zupełnie inny świat prawie nie zmieniony od czasów sowieckich. W tym regionie znajduje się słynny krater Derwaza powstał on w wyniku wiercenia geologicznego w 1971 r, teren zapadł się pozostawiając lej o średnicy ok. 70 m i głębokości ok 20 m. Z zapadliska zaczął wydobywać się gaz który podpalono, nie udało się go ugasić i płonie do dziś, miejsce to zwane jest "wrotami piekieł''. W okolicy są jeszcze dwa podobne leje w jednym nie znaleziono gazu i wypełnione jest wodą a w drugim gazu jest mało i płonie tylko w jednym miejscu. Oglądanie kraterów jest bezpłatne. Możliwe są noclegi w pobliskich jurtach. W okolicy brak wody. Mieliśmy tu pożegnalną kolację z pieczonym baranem. Ostatniego dnia dojechaliśmy do Konya Urgench zwanym też po polsku Stary Urgencz. Był jednym z największych miast na jedwabnym szlaku. Wiele zabytków jest częściowo zniszczona, najbardziej okazałe jest mauzoleum Tarabek Khanum oraz minaret Temura Kutługa mający 62 m wysokości. Okres świetności przypada na XII w cały ten kompleks wpisany jest na listę UNESCO. Już tylko granica z Uzbekistanem /otwarta do godz. 17/ i wkraczamy Uzbekistanu.
Wyjazd uważam za całkowicie udany, nie był tani ale nie istnieje inna możliwość wjazdu do Turkmenistanu. Program zaproponowany przez organizatora został wykonany w 100%. Płatność na miejscu gotówką w USD. Termin wrześniowy uważam za optymalny pogodowo.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.