Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Szwecja: Podróż do Sztokholmu > SZWECJA



Do niedawna zapatrzona na wschód, na dzikie stepy i góry Azji sama zdziwiłam się swym wyjazdem do Szwecji, a jeszcze bardziej tym, że tak bardzo mi się tam podobało. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że kraj ten może skrywać tyle piękna, tyle przestrzeni. Teraz polecam wszystkim, którzy chcą odetchnąć na łonie natury, ale nie mają czasu lub pieniędzy na dalsze wypady. Na wstępie chcę zaznaczyć, że fakt iż Szwecja jest drogim krajem (choć nie umywa się do Norwegii) wcale nie oznacza, że trzeba mieć wypchane kieszenie by móc ją odwiedzić. Wszystko zależy od standardu jaki się wybierze. Dla mnie był to jeden z tańszych wyjazdów bo oprócz transportu byłam właściwie samowystarczalna.
Zaczęło się od tego, że po raz pierwszy nie miałam konkretnych planów na lato, a sporo osób napomykało coś o Szwecji i zarabianiu zbierając maliny i jagody. Mnie i dwójce znajomych nie zależało na wątpliwym zresztą zarobku, więc postanowiliśmy pojechać raczej turystycznie, a po drodze może zajrzeć do „zbieraczy”. Niestety termin wyjazdu się ciągle opóźniał i w końcu nie wytrzymałam. „Jadę. Spotkamy się na miejscu.”
Kilka dni na internecie i mogłam ruszać. Miałam schematy szlaków górskich z odległościami, skąpe opisy parków i tras, rozkłady jazdy pociągów i autobusów i wielką mapę Skandynawii. Taki mój minimalistyczny przewodnik (i niech się LP schowa). Bo najbardziej lubię podróżować bez zbędnych informacji, wyobrażeń, oczekiwań. Mieć minimum wiadomości by ruszyć sprawnie w drogę a dalej wszystko się ułoży.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się na północy, więc o autostopie nie było mowy (zresztą w pojedynkę nie miałam na to ochoty). Wyszło mi, że choć prom do Nynashamn jest znacznie droższy (niż do Karlskrony) to w sumie się opłaca bo dopływam prawie do samego Sztokholmu i nie muszę korzystać z drogich pociągów. Nie mówiąc już o przyjemności oglądania zachodu i wschodu słońca na otwartym morzu. Naprawdę warto.
Podróż trwała jakieś 18 godzin, ale mi się nie nudziło. Może dlatego, że po raz pierwszy płynęłam promem. Wszystko było nowe. Tyle pokładów i tarasów do obejścia, tyle zdjęć do zrobienia. Piękny zachód i nerwowo oczekiwany wschód – oj, żeby tylko nie przespać! Jedzenie na drogę radzę wziąć ze sobą, bo ceny już szwedzkie.
Do Nynashamn dobiliśmy koło południa. Upał dawał się we znaki, a kolejka wydawała się poruszać w istnie żółwim tempie. Sama odprawa poszła szybko i sprawnie. Pytano się o cel (północne góry), bilet powrotny (brak, ale zamierzałam wracać przez Norwegię) , pieniądze (pokazałam co miałam + kartę) i gdzie zamierzam nocować (namiot). Uznali, że nie stwarzam zagrożenia (głównie chodzi o nielegalną pracę) i dali mi spokój. Niestety niektórzy miewają problemy. Albo są wpuszczani warunkowo, np. tylko na tydzień.
W Nynashamn od razu odwiedziłam centrum informacji turystycznej i wszystkim gorąco polecam. Jest pełno broszurek, które pomogą zorientować się w atrakcjach, kempingach i obowiązujących prawach (jak powszechne prawo wstępu na cudzy grunt – czyli możesz wszędzie rozbić namiot byle nikomu nie przeszkadzać i nie niszczyć jego własności). Świetnie wyszkoleni pracownicy na pewno pomogą (niektórzy mówią dobrze po polsku).
Było upiornie gorąco, więc zdecydowałam się trochę powylegiwać i zostać w Nynashamn na noc. Rozlokowałam się w lesie nad zatoką (Nickstaviken) kawałek za wielkim kąpieliskiem i kempingiem. Było tam znacznie ciszej i przyjemniej. Na noc przeniosłam się nieco wyżej, na szczyt skałki, z której rozciągał się piękny widok na zatokę i okolice. Nierozstawienie namiotu było poważnym błędem z mojej strony gdyż komitet powitalny komarów był nader liczny i natarczywy. Nie wiedziałam co gorsze ugotować się zaszyta w śpiworze po czubek nosa (w nocy wcale nie było chłodniej), czy dać się zjeść żywcem. Na szczęście parę garści wspaniałych, soczystych i słodziutkich jagód na śniadanie od razu poprawiły mi humor.
Do Sztokholmu jedzie się jakąś godzinkę pociągiem podmiejskim. Bilet można kupić u konduktorki (50koron w jedną stronę), ale jeśli ktoś zamierza zwiedzać okolice Sztokholmu to opłaca się od razu kupić jedną z wielu oferowanych kart, można sporo zaoszczędzić. Dworzec centralny to wielki węzeł komunikacyjny i można się nieco zagubić, ale też można łatwo uzyskać informacje na temat wszelkich połączeń metrem, pociągami podmiejskimi czy dalekobieżnymi (język angielski sprawdza się wyśmienicie). Plecak udało mi się upchnąć do szafki za 25k (na dobę) i ruszyłam na miasto.
Sztokholm jest cudowny! I mówi to osoba, która z reguły nie przepada za miastami. Większość czasu spędziłam przechadzając się wąskimi uliczkami wzdłuż kolorowych kamienic Gamla Stan’u. Takie ichniejsze stare miasto. Urzekły mnie te uliczki, zakamarki, małe placyki, ale i stare pompy wodne, które pozwoliły ochłodzić się w tak upalny dzień i uzupełnić zapas wody. Jednocześnie, dzięki otaczającej Gamla Stan ze wszech stron wodzie, czuje się ogromna przestrzeń. Można odsapnąć na brzegu i podziwiać z daleka inne dzielnice tego miasta. Zapuściłam się też nieco do centrum. Tu spodobał mi się niewielki plac targowy, gdzie młodzi sprzedawcy nawoływali do swych stoisk przechwalając się kto ma najsmaczniejsze owoce i warzywa (a przynajmniej tak to brzmiało bo po szwedzku nie znam ani słowa). Był to środek lipca więc turystów było naprawdę sporo. Na szczęście prawie wszyscy stłaczali się tyko na kilku deptakach i przy głównych atrakcjach pozostawiając resztę w błogiej ciszy i spokojnym rytmie dnia powszedniego.
W Sztokholmie spędziłam tylko dwa niecałe dni jadąc i wracając z gór. Nie poradzę więc, do których muzeów się wybrać, z jakich atrakcji skorzystać i jakie wycieczki po okolicy wybrać, choć sądzę iż jest tam wiele do zobaczenia. Ale wszystkich gorąco namawiam by wpadli tam choćby na jeden dzień. Na zachętę kilka zdjęć.
Zapraszam do galerii.
Inforamcje, ceny (2003)
Promy:
Polferries www.polferries.pl Gdańsk-Nynashamn, Świnoujście-Ysted
Stenaline www.stenaline.pl Gdynia-Karlskrona
Pociągi:
Nynashamn-Sztokholm 50 SEK, albo w obie strony 60 SEK, są też przeróżne karty, które mogą się opłacać jeśli ktoś chce zatrzymać się w Sztokholmie i zwiedzać okolice
Sztokholm-Abisko 400 SEK, ale osoby <26 lat mają 30% zniżki (żadnej karty nie potrzeba), więc tylko 280 SEK
O dziwo wracając z Boden zapłaciłam tyle samo i tyle samo kosztowałby przejazd z Bodem do Göteborga.
www.tagplus.se (też po angielsku) fantastyczna wyszukiwarka wszelkich połączeń (pociągi, autobusy, łodzie, taxi) z interaktywną mapą
www.sj.se południowe trasy
www.connex.se tylko connex jeździ na północ
Autostop:
Próbowałam tylko na północy na bardzo mało uczęszczanych drogach, ale wytrwałość się opłaciła. Podobno skandynawowie niechętnie biorą autostopowiczów, ale zawsze jakiś życzliwy kierowca się znajdzie.
Autobusy:
Nie korzystałam, ale wiem, że na południu jeździ www.swebusexpress.se (dla studentów 20% zniżki, ale tylko z kartą ISIC), przykładowa cena: Sztokholm – Oslo 405 SEK
Radzę zajrzeć do Centrum Inforacji w Nynashamn. Mnóstwo użytecznych rad, mapki, a pracownicy chętnie wytłumaczą jak działają poszczególne karty i to nawet po polsku.
Mapy: wielki sklep z mapami naprzeciwko dworca Sztokholm central. Jeśli ktoś wybiera się w górki i wie dokładnie gdzie to radzę się właśnie tu zaopatrzyć w mapy topograficzne, bo taniej (około 95 SEK za arkusz).
Internet: na głównym dworcu w Sztokholmie 20k za godzinę
Na trzy tygodnie wydałam 1500zł, z czego 80% poszło na transport
Zaczęło się od tego, że po raz pierwszy nie miałam konkretnych planów na lato, a sporo osób napomykało coś o Szwecji i zarabianiu zbierając maliny i jagody. Mnie i dwójce znajomych nie zależało na wątpliwym zresztą zarobku, więc postanowiliśmy pojechać raczej turystycznie, a po drodze może zajrzeć do „zbieraczy”. Niestety termin wyjazdu się ciągle opóźniał i w końcu nie wytrzymałam. „Jadę. Spotkamy się na miejscu.”
Kilka dni na internecie i mogłam ruszać. Miałam schematy szlaków górskich z odległościami, skąpe opisy parków i tras, rozkłady jazdy pociągów i autobusów i wielką mapę Skandynawii. Taki mój minimalistyczny przewodnik (i niech się LP schowa). Bo najbardziej lubię podróżować bez zbędnych informacji, wyobrażeń, oczekiwań. Mieć minimum wiadomości by ruszyć sprawnie w drogę a dalej wszystko się ułoży.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się na północy, więc o autostopie nie było mowy (zresztą w pojedynkę nie miałam na to ochoty). Wyszło mi, że choć prom do Nynashamn jest znacznie droższy (niż do Karlskrony) to w sumie się opłaca bo dopływam prawie do samego Sztokholmu i nie muszę korzystać z drogich pociągów. Nie mówiąc już o przyjemności oglądania zachodu i wschodu słońca na otwartym morzu. Naprawdę warto.
Podróż trwała jakieś 18 godzin, ale mi się nie nudziło. Może dlatego, że po raz pierwszy płynęłam promem. Wszystko było nowe. Tyle pokładów i tarasów do obejścia, tyle zdjęć do zrobienia. Piękny zachód i nerwowo oczekiwany wschód – oj, żeby tylko nie przespać! Jedzenie na drogę radzę wziąć ze sobą, bo ceny już szwedzkie.
Do Nynashamn dobiliśmy koło południa. Upał dawał się we znaki, a kolejka wydawała się poruszać w istnie żółwim tempie. Sama odprawa poszła szybko i sprawnie. Pytano się o cel (północne góry), bilet powrotny (brak, ale zamierzałam wracać przez Norwegię) , pieniądze (pokazałam co miałam + kartę) i gdzie zamierzam nocować (namiot). Uznali, że nie stwarzam zagrożenia (głównie chodzi o nielegalną pracę) i dali mi spokój. Niestety niektórzy miewają problemy. Albo są wpuszczani warunkowo, np. tylko na tydzień.
W Nynashamn od razu odwiedziłam centrum informacji turystycznej i wszystkim gorąco polecam. Jest pełno broszurek, które pomogą zorientować się w atrakcjach, kempingach i obowiązujących prawach (jak powszechne prawo wstępu na cudzy grunt – czyli możesz wszędzie rozbić namiot byle nikomu nie przeszkadzać i nie niszczyć jego własności). Świetnie wyszkoleni pracownicy na pewno pomogą (niektórzy mówią dobrze po polsku).
Było upiornie gorąco, więc zdecydowałam się trochę powylegiwać i zostać w Nynashamn na noc. Rozlokowałam się w lesie nad zatoką (Nickstaviken) kawałek za wielkim kąpieliskiem i kempingiem. Było tam znacznie ciszej i przyjemniej. Na noc przeniosłam się nieco wyżej, na szczyt skałki, z której rozciągał się piękny widok na zatokę i okolice. Nierozstawienie namiotu było poważnym błędem z mojej strony gdyż komitet powitalny komarów był nader liczny i natarczywy. Nie wiedziałam co gorsze ugotować się zaszyta w śpiworze po czubek nosa (w nocy wcale nie było chłodniej), czy dać się zjeść żywcem. Na szczęście parę garści wspaniałych, soczystych i słodziutkich jagód na śniadanie od razu poprawiły mi humor.
Do Sztokholmu jedzie się jakąś godzinkę pociągiem podmiejskim. Bilet można kupić u konduktorki (50koron w jedną stronę), ale jeśli ktoś zamierza zwiedzać okolice Sztokholmu to opłaca się od razu kupić jedną z wielu oferowanych kart, można sporo zaoszczędzić. Dworzec centralny to wielki węzeł komunikacyjny i można się nieco zagubić, ale też można łatwo uzyskać informacje na temat wszelkich połączeń metrem, pociągami podmiejskimi czy dalekobieżnymi (język angielski sprawdza się wyśmienicie). Plecak udało mi się upchnąć do szafki za 25k (na dobę) i ruszyłam na miasto.
Sztokholm jest cudowny! I mówi to osoba, która z reguły nie przepada za miastami. Większość czasu spędziłam przechadzając się wąskimi uliczkami wzdłuż kolorowych kamienic Gamla Stan’u. Takie ichniejsze stare miasto. Urzekły mnie te uliczki, zakamarki, małe placyki, ale i stare pompy wodne, które pozwoliły ochłodzić się w tak upalny dzień i uzupełnić zapas wody. Jednocześnie, dzięki otaczającej Gamla Stan ze wszech stron wodzie, czuje się ogromna przestrzeń. Można odsapnąć na brzegu i podziwiać z daleka inne dzielnice tego miasta. Zapuściłam się też nieco do centrum. Tu spodobał mi się niewielki plac targowy, gdzie młodzi sprzedawcy nawoływali do swych stoisk przechwalając się kto ma najsmaczniejsze owoce i warzywa (a przynajmniej tak to brzmiało bo po szwedzku nie znam ani słowa). Był to środek lipca więc turystów było naprawdę sporo. Na szczęście prawie wszyscy stłaczali się tyko na kilku deptakach i przy głównych atrakcjach pozostawiając resztę w błogiej ciszy i spokojnym rytmie dnia powszedniego.
W Sztokholmie spędziłam tylko dwa niecałe dni jadąc i wracając z gór. Nie poradzę więc, do których muzeów się wybrać, z jakich atrakcji skorzystać i jakie wycieczki po okolicy wybrać, choć sądzę iż jest tam wiele do zobaczenia. Ale wszystkich gorąco namawiam by wpadli tam choćby na jeden dzień. Na zachętę kilka zdjęć.
Zapraszam do galerii.
Inforamcje, ceny (2003)
Promy:
Polferries www.polferries.pl Gdańsk-Nynashamn, Świnoujście-Ysted
Stenaline www.stenaline.pl Gdynia-Karlskrona
Pociągi:
Nynashamn-Sztokholm 50 SEK, albo w obie strony 60 SEK, są też przeróżne karty, które mogą się opłacać jeśli ktoś chce zatrzymać się w Sztokholmie i zwiedzać okolice
Sztokholm-Abisko 400 SEK, ale osoby <26 lat mają 30% zniżki (żadnej karty nie potrzeba), więc tylko 280 SEK
O dziwo wracając z Boden zapłaciłam tyle samo i tyle samo kosztowałby przejazd z Bodem do Göteborga.
www.tagplus.se (też po angielsku) fantastyczna wyszukiwarka wszelkich połączeń (pociągi, autobusy, łodzie, taxi) z interaktywną mapą
www.sj.se południowe trasy
www.connex.se tylko connex jeździ na północ
Autostop:
Próbowałam tylko na północy na bardzo mało uczęszczanych drogach, ale wytrwałość się opłaciła. Podobno skandynawowie niechętnie biorą autostopowiczów, ale zawsze jakiś życzliwy kierowca się znajdzie.
Autobusy:
Nie korzystałam, ale wiem, że na południu jeździ www.swebusexpress.se (dla studentów 20% zniżki, ale tylko z kartą ISIC), przykładowa cena: Sztokholm – Oslo 405 SEK
Radzę zajrzeć do Centrum Inforacji w Nynashamn. Mnóstwo użytecznych rad, mapki, a pracownicy chętnie wytłumaczą jak działają poszczególne karty i to nawet po polsku.
Mapy: wielki sklep z mapami naprzeciwko dworca Sztokholm central. Jeśli ktoś wybiera się w górki i wie dokładnie gdzie to radzę się właśnie tu zaopatrzyć w mapy topograficzne, bo taniej (około 95 SEK za arkusz).
Internet: na głównym dworcu w Sztokholmie 20k za godzinę
Na trzy tygodnie wydałam 1500zł, z czego 80% poszło na transport
Dodane komentarze
woitek 2008-02-21 20:41:26
Wszystkie osoby zainteresowane problematyką Sztokholmu, które odwiedziły to miasto proszę o wypełnienie ankiety link>>> http://www.ankietka.pl/ankieta/pokaz/id/8909/atrakcyjnosc-turystyczna-sztokholmu.htmlZ góry bardzo dziękuję za udział w badaniu
BIKER 2007-04-07 00:20:35
Bardzo ciekawy opis wyjazdu do Szwecji. Dla mnie szczególnie interesujący, gdyż też się tam z córkami wybieram na rowerach. teraz doceniam powoli atrakcyjność naszego wyboru..dusiołekk 2004-07-06 22:44:09
hej! bardzo ciekawa relacja i ładne zdjecia ;] przydala mi sie w planowaniu "wycieczki" do Szwecjii... pozdrawiam ;]Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.