Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Nebo góra nadziei i przemijania > JORDANIA
podróżnik relacje z podróży
Wędrowałem biblijnym szlakiem Mojżesza od jego źródeł tzn. od wyjścia z ziemi egipskiej do samego końca czyli Ziemi Obiecanej. Tędy to prowadził Izraelitów Mojżesz przeżywając wraz ze swoją społecznością trudy i znoje podróży wieloletniej. Podziwiałem cuda i dziwy natury. Chłonąłem smaki i zapachy pustyni, a nocne rozmowy z dawnymi władcami tych ziem, niezależnymi Beduinami były nie tylko niezwykłą lekcją historii ale przede wszystkim nauką przetrwania oraz zdobywania nowych doświadczeń i umiejętności tak prostych i zarazem tak zapomnianych w naszym kręgu kulturowym. Stąd powstał pomysł cyklu kilku opowiadań pod wspólnym tytułem Mojżeszowym szlakiem.
„I Wyruszyli z Almon-Diwlatajma, i stanęli obozem przy górach Awarim przed Nebo”.
Droga nie była lekka. Przemierzali ją powoli stopa za stopą, godzina z godziną, wlokąc się
z trudem. Czas, który rzekomo sami tworzymy zastygł w miejscu jak egipska mumia trwał
w przestrzeni stanowiąc wartość stałą. Oni szli. Głowy gotowało im słońce. Twarze zniszczone, poznaczone zmarszczkami wyrażały tylko ślepą determinację trwania. Oczy zaś spuchnięte okryte były bielmem kurzej ślepoty i poza bólem nic nie wyrażały. A ból ten wibrował, wirującym ruchem wchodził w głąb czaszki penetrując niczym skalpel jej tajemnicze zakamarki. Poparzone stopy, całe w ranach drażniły nozdrza zapachem ropy
i zgnilizny.
A oni szli nadal. Wyczerpane fizycznie widma składały się w obraz grozy a niewybranego jedynego narodu.
Może jeszcze nadzieja silniejsza od bólu, głodu i wyczerpania prowadziła ich do celu. Nadzieja ujrzenia ziemi i kresu wędrówki potęgowała determinację.
Wraz z różowiejącym niebem, w miesiącu kłosów ruszyliśmy z pod Hor w kierunku góry Nebo. Katarska jadaczka Al.-Dżazira niczym taran pluła armatnimi kulami słownymi pełnymi nienawiści w zachodnią cywilizację. Żydzi burzyli osiedla palestyńskie. Al.-Kaida bohatersko uderzała w przywódcze państwo osi zła – USA godząc dotkliwie Nowy Jork zamachami chemicznymi. Talibowie wygrali kolejną potyczkę wystawiając na szydercze pośmiewisko brytyjskich żołnierzy. Nieomal we wszystkich stolicach arabskich trwały demonstracje przeciwko wojnie izraelsko – palestyńskiej. Jedynie Abdullah – król Jordanii zachowywał rozsądek poglądów i neutralność. Świat buchał ogniem zła i tylko błazen mógł odnaleźć
w tym gorejącym kotle ziarenko umiarkowania. Diabeł natomiast ochoczo na pustynnym piasku pod postacią Osamy bin Ladena pisał czarny scenariusz dziejów.
Jechaliśmy powoli stareńkim dżipem słuchając radia i równocześnie zastanawiając się, jakie podjąć decyzje. Opcje były tylko dwie zostajemy lub wyjeżdżamy. Głosy podzielone. Kompromis pozostał w sferze marzeń.
Kontynuowaliśmy naszą wędrówkę dalej pomni zagrożeń wynikających z komplikującej się atmosfery oraz nieprzychylności wyznawców ortodoksyjnego islamu.
Minęliśmy Madabę. W bliskiej perspektywie ukazała się północna część pasma Psiga, nad którym królowało Nebo. Łagodny wierzchołek tonął w półmroku zachodzącego słońca rzucając cienie krzyża i świątyni. Umilkły głosy ptaków, które poukładały się do snu. Pod siatką nieba stawiamy namiot. Wybuchły gwiazdy, całe łąki gwiezdnych konstelacji niezwykłej urody otoczyły Nebo tajemnym kręgiem, a zapach jaśminu i lawendy przenikał nasze płuca niosąc spokój duszy i wielką ciszę, której nawet nikły szelest nie był w naruszyć. Zapalam świecę i w jej blasku czytam: „Mojżesz wstąpił ze stepów Moabu na górę Nebo, na szczyt Pisgah, która naprzeciw Jerycha”.
Zobaczył Ziemię Obiecaną w całej okazałości od Hebronu na północy, do Galilei
i Hermonu na północy. Być może dojrzał Jordan i Morze Martwe. W oddali widniały małe domostwa Moabitów – potomków Lota. Młodzież ćwiczyła się w kunszcie bojowników. Zadumał się nad pięknem tej ziemi, gdy usłyszał głos: „ale do niej nie wejdziesz”.
I nie wszedł. Został tu na zawsze, umierając. Zostawił marzenie. Niespełnioną nadzieję
o obiecanej ziemi. Przymykam wieczorowe oczy. Zawieszony między ziemią a niebem wśród gwiezdnych połaci łąk, pachnących lawendą, jaśminem i tamaryszkiem, gdzie białe baranki chmur wesoło harcują, marzę o swojej ziemi obiecanej. Każdy ma swoją Ziemię Obiecaną. Ufam, że znajdę.
Wracam do Modlitwy C.K. Norwida. Zasypiam.
Tora Pięcioksiąg Mojżesza, tom II str.296, Wydawnictwo Austeria, Warszawa 2009
Tora Pięcioksiąg Mojżesza, tom II str.454, Wydawnictwo Austeria, Warszawa 2009
Tora Pięcioksiąg Mojżesza, tom II str.455, Wydawnictwo Austeria, Warszawa 2009
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.