Artykuły i relacje z podróży Globtroterów

Zimowa podróż do Portugalii > PORTUGALIA


Alx Alx Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdjęcie PORTUGALIA / brak / Lizbona / AlfamaPortugalia; Faro-Lizbona-Sintra-Lagos. Krótki opis zimowej podróży po Portugalii. 9 cio dniowy wypad.Opisy, informacje i fotografie.

Portugalia zawsze w moich oczach była miejscem bardzo egzotycznym i tajemniczym. Z bogatą historią i różnorodną przyrodą i krajobrazami. Nawet w tak krótkim czasie mogliśmy się o tym przekonać i poczuć. Jak na tak mały kraj ta różnorodność jest naprawdę niezwykła. Przecież chociaż Europa to już prawie Afryka i lubię właśnie tak o Portugalii myśleć. Każdy powiew wiatru a nawet deszcz i zapach powietrza im bliżej południowego brzegu tym bardziej kojarzył mi się z Afryką. Jest naprawdę wiele rzeczy o których można powiedzieć że są wspaniałe w Portugalii. Architektura, pejzaż, atmosfera i jedzenie. A także język, którego szybko chcieliśmy się nauczyć. Nie było problemu żeby już w drugim dniu wszystkie dziękuję i proszę nieustannie padające dookoła zaczęły wypływać również z naszych ust. Portugalią nie można się znudzić bo ma tak wiele do zaoferowania…

Nasz pobyt w Portugalii trwał 9 dni. Podzieliliśmy ten czas najlepiej jak umieliśmy. Jednak z perspektywy czasu myślę że spędzenie aż pięciu dni w Lizbonie było błędem. Spokojnie wystarczą trzy aby zwiedzić miasto i poczuć jego atmosferę.

Tanie latanie w styczniu skusiło nas, ale prawda jest taka że NIGDY nie należy lekceważyć informacji o pogodzie w danym regionie w czasie kiedy się planuje tam pobyt! Informacje i wykresy nie kłamią a nadzieja że jakoś to będzie i może akurat nam się uda jest nadzieją płonną. Spędziliśmy w Portugalii 9 dni w tym przez 8 dni i nocy padał deszcz i często towarzyszył mu porywisty wiatr, nieprzyjaciel parasolek w dłoniach! Dobrą wiadomością jest fakt, że mimo wilgoci temperatura była na tyle wysoka, że dało się to wszystko znieść. Nie należę do osób idących na żywioł i raczej staram się przed wyjazdem nazbierać jak najwięcej informacji na temat miejsca do którego się udaję. Często czytam opinie na forach internetowych ludzi którzy w tych miejscach byli lub mieszkają. Jest to bardzo dobry sposób na zebranie rzetelnych informacji i odpowiednie przygotowanie. Ciekawe jest to że w Faro nasz gospodarz przekonywał nas że od 15 lat tak nie lało i chyba mu wierzyliśmy. Po przedyskutowaniu tematu pogody nieco zmieniliśmy zdanie. Każdy kto był w Portugalii w okresie zimowym twierdzi że padało.

Przelot z Londynu do Faro już był przygodą. Lądowaliśmy rano i chociaż czytałam o lotnisku w Faro które wybudowano na terenach parku krajobrazowego to jednak nie spodziewałam się tak wspaniałych widoków. Przez małe okno widać było połacie zieleni w różnych esach floresach wijących się na wodzie. Jeszcze tylko mała latarnia morska i łódki na marinie i…lądujemy na wodzie? Takie jest właśnie wrażenie kiedy samolot śmiga przez ten niczym nie zmącony fantastyczny krajobraz! Już 20 min. Po wylądowaniu czeka na nas pierwsza portugalska niespodzianka pogodowa. Pierwszy powiew ciepłego i świeżego powietrza dał nam nadzieje na spędzenie prawie wakacji. Jednak w kolejnych sekundach zerwał się tak silny wiatr a towarzyszyły mu tak nagłe i intensywne opady deszczu, że…dosłownie zalało kawiarnie na lotnisku! Ze strachem pomyślałam o tym co by było gdyby nasz samolot lądował te 20 minut później? Od tej pory takie atrakcje miały nam towarzyszyć bez przerwy. Tuż przy wyjściu z lotniska jest przystanek przy którym zatrzymują się autobusy. Kursują co 15-20 min. Za parę euro można dojechać do samego centrum Faro. Jeżeli ktoś ma zamiar pojechać busem musi o tym pomyśleć wcześniej bo wszystkie są zamawiane. Można też wypożyczyć samochód. Braliśmy to pod uwagę bo to dosyć tania i wygodna opcja ale ostatecznie zdecydowaliśmy się poruszać autobusami i pociągami.

Prosto z Faro pojechaliśmy pociągiem do Lizbony. Cena 18 euro od osoby za bilet wydawała się dość atrakcyjna. Pociągi w Portugalii są dość szybkie bardzo wygodne i punktualne. Miejsca są numerowane a wygodne fotele umożliwiają spokojną drzemkę. Pierwsza filiżanka kawy po długiej podróży zawsze fantastycznie smakuje, ale prawda jest taka że w Portugalii wszystkie kawy mają niebiański smak. Czytając o Portugalskich zwyczajach kulinarnych zastanawialiśmy się jak można rano pić kawę i pogryzać ciastka? Po pierwszym dniu już było jasne że wpasowaliśmy się w ten zwyczaj idealnie. Za ok. 1 euro można dostać kawałek aromatycznego nieba w filiżance a dzień bez pasteis de nata jest zdecydowanie dniem straconym!!! Często w ciągu dnia robiliśmy krótki postój w pastelariach na ciastko i kawę.

Lizbona przywitała nas wieczorem. Przejechaliśmy pociągiem fantastyczny most i wysiedliśmy na Gare do Oriente. Przykryty dachem szkieletowym dworzec ze stali i szkła robi duże wrażenie. Mieści się tam dworzec kolejowy, autobusowy i stacja metra. Metro w Lizbonie jest przestrzenne nowoczesne i bardzo wygodne. Jego ściany pokrywają liczne marmury i wielobarwne mozaiki. Natomiast nie jest tanie. Dużym błędem było wykupienie biletów na kilka dni. Wyczytaliśmy w przewodniku że takie bilety są tańsze-nie były. Kasjer nie potrafił porozumieć się z nami po angielsku a my nie potrafiliśmy pytać po portugalsku. Można zakupić tańszy bilet na 10 przejazdów. Okazało się jednak że Lizbona nie jest tak duża jak myśleliśmy i praktycznie przez pierwsze 3 dni poruszaliśmy się wyłącznie piechotą. Każdemu polecam właśnie taki sposób zwiedzania miasta. Można zaznaczać kolejne atrakcje w przewodniku ale najlepiej po prostu się zagubić na ulicach tego miasta. Szczególnie na spacery polecam starą Alfamę gdzie czas się zatrzymał. Wąskie, pochyłe uliczki, obdrapane kolorowe tynki i małe podwórka. Wszędzie bruk i żadnej logiki w rozmieszczeniu uliczek. To na wzór arabski, sposób na ucieczkę przed wrogiem. Architektura z wpływami mauretańskimi. Nad Alfamą góruje zamek św. Jerzego zbudowany przez Maurów. Można przechadzać się po murach i podziwiać panoramę Lizbony. Wiele budynków jest efektem odbudowy miasta po wielkim trzęsieniu ziemi w 1775 roku. Obowiązkowa przejażdżka starym i trzeszczącym tramwajem wspinającym się po wąskich ulicach między domami. Funikular którym można mozolnie wjechać na górę aby podziwiać panoramę miasta. Kolejnym wspaniałym zabytkiem jest Elevador de Santa Justa. Winda Santa Justa, łączy 2 dzielnice Lizbony: Baixa Chiado i Bairro Alto. Jest to neogotycka stalowa konstrukcja wybudowana przez ucznia Eiffla. Zarówno na windę jak i kolejki terenowe jest ważne bilety dzienne autobusowe tramwajowe oraz na metro. Około 20 minut tramwajem od centrum znajduje się dzielnica Belem gdzie odbywała się impreza sylwestrowa na otwartym terenie przy historycznej Torre de Belem u ujścia Tagu do oceanu. Warto zwiedzić ten mauliński zabytek architektury. A także plac z różą wiatrów i klasztor Hieronimitów który wpisano na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. A także imponujący pomnik odkrywców, który przedstawia postacie z okresu wielkich odkryć geograficznych, żeglarzy, naukowców i misjonarzy. W ostatni dzień przed wyjazdem z Lizbony postanowiliśmy wybrać się do Sintry. Podróż pociągiem trwa pół godziny a bilet kosztuje 2 euro od osoby. Tuż przy małym dworcu z malowanymi azulejos na ścianach znajduje się przystanek z którego można dojechać krętymi wąskimi drogami do zamków rozmieszczonych na wzgórzach Sintry. Bilety na autobus są dość drogie bo 3,60 od osoby ale za to na cały dzień. Wejścia do zamków również płatne. Na dworcu znajduje się informacja turystyczna gdzie można dostać mapę i przewodnik po zamkach a także bardzo rzetelne informacje na temat dojazdów, cen oraz atrakcji turystycznych w języku angielskim. Zaplanowaliśmy zwiedzanie trzech zamków niestety zdążyliśmy zobaczyć tylko dwa ale za to jakie! Castelo dos Mouros pochodzący z XI wieku pałac Maurów. Rozłożony na wzgórzach wśród zieleni robi fantastyczne wrażenie. Kamienne wieże i mury po których chodziliśmy we mgle stanowiły dużą atrakcję. Kolejny był Palacio da Pena z XIX wieku, który jest połączeniem różnych stylów architektonicznych. W jego bryle można dostrzec arabskie minarety, gotyckie wieże, renesansowe kopuły i manuelińskie okna. Do tego wszystko wielobarwne i tonące w fantastycznych ogrodach. Czuliśmy się jak w bajce. Przed powrotem do Lizbony postanowiliśmy dotrzeć na zachodni koniec Europy. Z centrum Sintry pojechaliśmy autobusem do Cabo da Roca na skalisty przylądek. Mała latarnia morska i spacer przy urwistych skałach. Jeszcze napis: „Miejsce, gdzie ziemia się kończy, a morze zaczyna". Oprócz fantastycznych widoków i skał głównie króluje tutaj porywisty wiatr!
Ostatni dzień w Lizbonie i powrót do Faro. Postanowiliśmy że po drodze odwiedzimy tereny Expo’98. Kiedyś była to zaniedbana część miasta. Dziś to zupełnie inne oblicze Lizbony. Nowoczesna architektura, deptak kolejka linowa, w dali most Casco da Gama niknący we mgle, najdłuższy w Europie. Warto zobaczyć te tereny z nowoczesną architekturą a także wejść do największego oceanarium w Europie gdzie bliskość zwierząt jest tak zadziwiająca. Oceanarium jest naprawdę ogromne i stanowi dużą atrakcje nie tylko dla dzieci. Kolosalne awarium mieści różne gatunki ryb: płaszczki rekiny i przeogromną rybę słoneczną która zrobiła na nas największe wrażenie a o której nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Można je podziwiać na różnych poziomach i z dolnego ma się wrażenie bycia w środku razem ze zwierzętami a wygięta szyba powoduje że przepływający obok nas rekin prawie się o nas ociera! Wrazenie przyprawiające o szybsze bicie serca. W budynku są cztery części z fauną i florą Oceanów Atlantyckiego, Spokojnego, Indyjskiego oraz Antarktydy. Każdy można podziwiać na dwóch poziomach. Ciekawostką jest to, ze zostaliśmy powitani przez biletera po polsku. Na pobyt w oceanarium trzeba zarezerwować co najmniej 3 godziny a i tak cieżko jest wyjść i wrócić do normalnego świata.
W Faro stolicy regionu Algarve spędziliśmy 3 dni. Wspaniały hostel z domową atmosferą w starym uroczym domku tuż przy marinie. Okna wychodzące na wąską brukowaną uliczkę ze stylowymi latarniami świecącymi ciepłym światłem. Wszędzie palmy kwiaty i drzewa pomarańczowe pełne owoców.Szczególnie polecam spacery po starej części miasta wieczorem i w nocy. Mimo częstych opadów deszczu i wiatru powietrze było przyjemne i ciepłe. Liczne knajpki zapewniają miłą atmosferę i pyszne jedzenie za nie wygórowaną kwotę. W sklepach znaleźliśmy bardzo duży wybór portugalskich win niektóre bardzo tanie ok. 3 euro-wszystkie bardzo dobre. Jeden dzień spokojnie wystarczy na zwiedzanie Faro. Latem są plaże i wycieczki łodziami, wyspy i mnóstwo innych atrakcji, ale zimą no cóż trzeba było wybrać się nieco dalej. Z Faro pojechaliśmy pociągiem do Lagos słynnego kurortu regionu Algarve. Wzdłuż wybrzeża ciągną się liczne plaże jak z bajki, otoczone przez kolorowe klify. Lagos to raj dla deskarzy o czym przekonaliśmy się zaraz po wyjściu z dworca na pobliską plażę. To był jeden jedyny słoneczny i ciepły dzień jak dar z niebios. Spacer po rozległej piaszczystej plaży pełnej muszelek. Obserwowanie surferów którzy zjeżdżają się tam z całej europy. Potem spacer wąskimi uliczkami starego mista lub deptakiem aż do wspaniałych formacji skalnych, które dla nas były największą atrakcją i najwspanialszym pomnikiem przyrody jaki widzieliśmy w Portugalii. Latem można pływać między skałami, ale zimą ocean też ma swój urok i ukazuje swoją siłę. Są miejsca gdzie można wejść między skały i cieszyć oko niezwykłymi formacjami i obserwować ich budowę z muszli na ścianach. Latem jest tam pewnie gwarno natomiast zimą cieszyliśmy się wspaniała ciszą i współistnieniem z naturą i przyrodą. Wróciliśmy do Faro ostatnim pociągiem koło godziny 19. Podróż trwa około godziny i w ciągu dnia stanowi dużą atrakcje z racji mijanych za oknem krajobrazów. Nasza podróż się kończyła ale bliskość granicy z Hiszpanią powodowała żal że nie zdążymy już tam pojechać. Jeszcze kilka miejsc pozostało do zwiedzania na południowym wybrzeżu Portugalii a wszystkie wspaniałe. Było wspaniale ale zdecydowanie trzeba tu wrócić na dłużej.


Zdecydowanie polecam ciepłą przeciwwiatrową i przeciwdeszczową odzież na taką podróż. Aby zwiedzić Sintrę i Cabo da Roca potrzeba 2 dni, warto więc pomyśleć wcześniej o noclegu. Spory problem mają w Portugalii wegetarianie ponieważ w sklepach nie ma specjalnych działów a restauracje odkryliśmy tylko jedną. Zdecydowanie warto z dosć dużym wyprzedzeniem bukować hostele. Warto też przeczytać komentarze gości na stronach hosteli.

Zdjęcia

PORTUGALIA / brak / Lizbona / AlfamaPORTUGALIA / brak / Lizbona / Belem plac-pamiątka wielkich wyprawPORTUGALIA / brak / Najdalej wysunięty punkt Europy zachodniej / Cabo da RocaPORTUGALIA / brak / Sintra / Castelo dos MourosPORTUGALIA / Algarve / Faro / Faro nocąPORTUGALIA / Algarve / Faro / Faro uliczka nocąPORTUGALIA / brak / Lizbona / FunicularPORTUGALIA / brak / Lagos / Kawiarnia na plaży w LagosPORTUGALIA / brak / Sintra / Mury we mgle i deszczuPORTUGALIA / brak / Sintra / Palacio da PenaPORTUGALIA / brak / Lizbona / Panorama LizbonyPORTUGALIA / brak / Lizbona / Torre de BelemPORTUGALIA / brak / Lizbona tereny Expo 98 / Słoneczny człowiekPORTUGALIA / brak / Lagos / W skale

Dodane komentarze

[konto usuniete] dołączył
00.00.0000

Przydatne adresy

Brak adresów do wyświetlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2023 Globtroter.pl