Galeria zdjęć 
  Najwyższy czas uciekać
 NIEMCY / Bawaria / Schwarzwald
     
        
             odsłon: 2512 | 
			    poleca: 6 osób | 
			    ocena techniczna: brak | 
			    ocen: 0 | 
			    w schowku: 0 osób
        
		
		
			
			    odsłon: 2512 | 
			    poleca: 6 osób | 
			    ocena techniczna: brak | 
			    ocen: 0 | 
			    w schowku: 0 osób
			
		
		
-  Data dodania
-   2014-06-06 12:14
-  Data wykonania
- październik 2010
-  Miejsce
- 
-  Dodane do galerii
-   Niemcy
-   Opis zdjęcia
- brak
 
 Komentarze do zdjęcia
			
                        
                        	
                        	  
                        	  
                        	  
                        	
                        
		
	
  
  
  
    Też nie wierzę w racjonalne zachowanie w takich sytuacjach. Chyba, że jest to racjonalne zachowanie naszego organizmu i przybiera formę "gastryczną" ;-)
	
	
  
  
  
    Teoria słuszna o ile masz plecak wyprawowy, trudno wiać mając na plecach naście lub więcej kilo,  ja miałem tylko techniczny, a czasu wyjątkowo mało. A tak na marginesie nie wierzę w racjonalne zachowanie w takich sytuacjach. Nie przypominam sobie abym rozważał zagadnienie naukowo: np. rzucić plecak, żeby go zainteresować, uciekać w dół, ponieważ niedźwiedź ma krótsze przednie łapy i mu nieporęcznie, albo położyć się i udawać nieżywego itp. Może jacyś komandosi, albo traperzy wychowani w puszczy, ale nie mieszczuchy ha, ha. (-: 
	
	
  
  
  
    No to nieźle. Podobno najlepiej zostawić na ziemii plecak prze ucieczką. Miś wtedy zajmie się plecakiem. Tyle teoria, a w praktyce, pewnie jest tak mało czasu, że mało kto myśli, żeby ściągać plecak.
	
	
  
  
  
    Nooo… Najbliżej było na Wołoszynach. Zrobiłem Turnię nad Dziadem i w drodze powrotnej schodziłem sobie takimi fajnymi upłazami i potoczkami w stronę Starej Roztoki. W pewnym momencie drogę przegrodził mi większy fragment kosówki. Ominąłem go bokiem (i całe szczęście). Po drugiej stronie potoczku wsuwał sobie borówki ogromny misio. Naprawdę był wielki. Stał tyłem. Było może 20/30 metrów. Najpierw zbaraniałem, przykucnąłem i postanowiłem sobie go poobserwować . On najwyraźniej miał inne plany. Nagle znieruchomiał, obrócił się, stanął na tylnych łapach i z niesamowitym rykiem runął w moją stronę. W życiu nie rozwinąłem takiej szybkości. Ciężko mi powiedzieć jak długo wiałem, ale jak się obróciłem on wiał w drugą stronę. To był w ogóle ciekawy dzień. Wcześniej, na grani Wołoszynów przez kilkanaście minut towarzyszyło mi widmo brockenu.
	
	
  
  
  
    Jak blisko od niego byłeś? Gonił za tobą?
	
	
  
  
  
    Dwa razy miałem bliskie spotkanie III stopnia z podaniem tyłów i życiówką na krótkim dystansie, ale ani razu nie miałem szansy odbezpieczyć aparatu. Gratuluję spotkania.  
	
	
  
                    
     Inne zdjęcia tego użytkownika
  
  
 Inne zdjęcia z tego kraju:
          
 
      
Najwyższy czas uciekać
NIEMCY / Bawaria / Schwarzwald
 
        
		- Data dodania
- 2014-06-06 12:14
- Data wykonania
- październik 2010
- Miejsce
- Dodane do galerii
- Niemcy
- Opis zdjęcia
- brak
 
Komentarze do zdjęcia
Też nie wierzę w racjonalne zachowanie w takich sytuacjach. Chyba, że jest to racjonalne zachowanie naszego organizmu i przybiera formę "gastryczną" ;-)
Teoria słuszna o ile masz plecak wyprawowy, trudno wiać mając na plecach naście lub więcej kilo, ja miałem tylko techniczny, a czasu wyjątkowo mało. A tak na marginesie nie wierzę w racjonalne zachowanie w takich sytuacjach. Nie przypominam sobie abym rozważał zagadnienie naukowo: np. rzucić plecak, żeby go zainteresować, uciekać w dół, ponieważ niedźwiedź ma krótsze przednie łapy i mu nieporęcznie, albo położyć się i udawać nieżywego itp. Może jacyś komandosi, albo traperzy wychowani w puszczy, ale nie mieszczuchy ha, ha. (-:
No to nieźle. Podobno najlepiej zostawić na ziemii plecak prze ucieczką. Miś wtedy zajmie się plecakiem. Tyle teoria, a w praktyce, pewnie jest tak mało czasu, że mało kto myśli, żeby ściągać plecak.
Nooo… Najbliżej było na Wołoszynach. Zrobiłem Turnię nad Dziadem i w drodze powrotnej schodziłem sobie takimi fajnymi upłazami i potoczkami w stronę Starej Roztoki. W pewnym momencie drogę przegrodził mi większy fragment kosówki. Ominąłem go bokiem (i całe szczęście). Po drugiej stronie potoczku wsuwał sobie borówki ogromny misio. Naprawdę był wielki. Stał tyłem. Było może 20/30 metrów. Najpierw zbaraniałem, przykucnąłem i postanowiłem sobie go poobserwować . On najwyraźniej miał inne plany. Nagle znieruchomiał, obrócił się, stanął na tylnych łapach i z niesamowitym rykiem runął w moją stronę. W życiu nie rozwinąłem takiej szybkości. Ciężko mi powiedzieć jak długo wiałem, ale jak się obróciłem on wiał w drugą stronę. To był w ogóle ciekawy dzień. Wcześniej, na grani Wołoszynów przez kilkanaście minut towarzyszyło mi widmo brockenu.
Jak blisko od niego byłeś? Gonił za tobą?
Dwa razy miałem bliskie spotkanie III stopnia z podaniem tyłów i życiówką na krótkim dystansie, ale ani razu nie miałem szansy odbezpieczyć aparatu. Gratuluję spotkania.

 
						
 
	   
	   
             
             
             
            
























