I finito!

zdjęciemapa

Zaraz, zaraz... Kinga, nic nie trafisz! Nie czaicie, że to kopalnia odkrywkowa węgla??

Ja bym dziewczyny obstawiał wiosnę. Do lata za dużo mogę uzbierać i znowu mnie gdzieś w cholerę poniesie. Szczególnie, że kolega z którym byłem w tym roku w Himalajach przeniósł się na Grenlandię i odgraża się, że mnie zaprosi.

Spokojnie, do wiosny daleko, coś zdołasz odłożyć, a w Beskidach nie jest drogo. Może Kinga zlot globtroterów na południu? Ale najlepiej na wiosnę albo latem; kilka osób z okolic się tu znajdzie, więc można coś fajnego zorganizować. Gdyby niektórzy mieli problemy z wyjściem na Błatnią, to na Szyndzielnię zawsze mogą wyjechać i ew. podejść kawałeczek na Klimczok i jeszcze malutki kawałeczek na Magurę - a stamtąd już Tatry caluśkie widać!

No... chwila "off line" a tu już "kierownikiem" zostaję i ... równie szybko tę funkcję tracę z powodów ode mnie niezależnych. Ostatnio na Błatniej odbyło się slajdowisko ze zdobywania Szchary, impreza musiała być udana skoro o 10 dopiero pachniała jajecznica, a z poprzedniego dnia nie został ani kawałek mega szarlotki (dzięki czemu mogłam skonsumować gorącą prosto z pieca). A może jednak Slajdowisko na Błatniej ze spacerkiem na Klimczok, bo po takich wyczynach jak tu na zdjęciu toś Ty wymęczony tęgo.

Czułem, że to jest dobry kierunek. Dzięki!

Gdy przyjedziesz w Góry Świętokrzyskie, to mogę Cię przenocować za darmo :-)

Dziękuję za zaproszenie Menhir. Niestety, wydałem na ostatnią wyprawię tyle kasy, że przez dosyć długi okres wystarczy mi najwyżej na Góry Świętokrzyskie i to w jedna stronę.

Menhir, wybacz proszę ;(

Nenhir - z północy na południe to też wyprawa ;-) Paweł szukał motywacji, to mu ją dajemy, a Kinga "kierownikiem wycieczki"!

Paweł to tak teraz mówi, ale jak mu przyjdzie wybierać pomiędzy Beskidami i Himalajami, to w te pędy wsiądzie w...samolot ! Ale w Beskidy zapraszamy!

Świetny kadr, pokazany wysiłek i w tle piękne góry

Następnym razem na południe (że przypomnę) frytki załatwimy, nawet belgijskie ;-) a śnieg tutaj nieco "cieplejszy"...

1200 metrów od dołu. Na zdjęciu Nepalczyk z grupy, która atakowała szczyt razem z nami. Gdyby nie oni, to byłoby trudno nam w nocy przejść przez skalną barierę, która leży ponad High Campem. Myśmy szli bez przewodnika i na krzywy ryj lukaliśmy na czołówkę ich guide'a. Cała akcja na szczyt i powrót do osady Lobuche zajęła nam 15 godzin. Padłem na twarz i przyrzekłem sobie, że następnym razem pojadę do Mielnie na frytki.

Podziwiam! Choć ciarki mnie przechodzą, gdy widzę, co masz za sobą...