Galeria zdjęć
Gazetka..:)
EGIPT / Hurghada / Gdzieś na pustyni
odsłon: 1795 |
poleca: 1 osób |
ocena techniczna: 3.57 |
ocen: 14 |
w schowku: 0 osób
- Data dodania
- 2009-03-04 22:15
- Data wykonania
- wrzesień 2008
- Miejsce
-
- Opis zdjęcia
- brak
Komentarze do zdjęcia
ty przez pomylke przetlumaczylas nad peknieciem a ja sie zabralem za to pekniecie w poprzek ale historia :-)))
emski, ja juz przeciez przetlumaczylam trzecia kolumne... co sie wychylasz teraz... ze niby ci co nie rozumia hieroglifow ci nuwierza myslisz? obrazki mowia same za siebie... jak przeczytasz moje tlumaczenie powoli to zobaczysz ze obrazki wlasnie to opisuja ;)
ja bym sie podja tlumaczenia tej trzeciej kolumny ale sadze ze to bylby moj ostatni wystep na globtroterze z O. Adminem :-)) cooos w kazdym razie pisza ze historia zaczyna sie na Wyspie nad jakas rzeka .....ale reszta jest nieprzetlumaczalna :-)) pekla plyta w tym momencie
ja wam przetlumacze, ciekawe czy zaczaicie o kim mowa: trzecia kolumna od lewej - "Obudzilem sie tego slonecznego poranka skacowany po calonocnej balandze z Ruda, musialem ogolic moj juz paro dniowy zarost i wskoczylem pomoczyc sie do wanny... Ruda nie chciala dolaczyc bo biedulka wody nie znosi zbytnio... wiec troche pobbaraszkowalem w pianie a potem wyprowadzilem Ruda na spacer... Ruda marudzila caly ranek i wreszcie dotarlo do mnie ze przeciez biedna nie moze na alkoholu jechac non stop wiec nalezy sie jej jakies pozadne sniadanie... Jak tylko naszybciej umialem pobieglem ogromnymi susami do zoologicznego po karme dla ptakow coby zwabic jakies ptaszynki Rudej na sniadanie. Ujrzalem jedna ptaszynke siedzaca na plocie ale po tym calym sprincie do zoologicznego aby pot ze mnie splywal i zero energi zeby zaimponowac Rudej lapiac jej ptaszyne golymi rekami... poranna kapiel tez diabli wzieli... nie moglem marnowac wiecej czasu, Ruda zataczala sie juz z glodu. Zasadzilem kilka pulapek w ogrodzie i razem z Ruda postanowilismy cierpliwie czekac. Pierwszy [rzylecial ten z duzym nosem... podziobal troche ale w momencie kiedy Ruda probowala sie do niego dobrac aby dziobnal ja w czache i odlecial... biedna Ruda, myslalem ze bedzie to prostsze dla niej ale widac ilosc alkoholu w zylach przez ostatnie dni nie pomagal.... drugi przylecial jakis mniejszy -wroblopodobny... oszczepem sie na niego zasadzilem alem chybil... Ruda juz cierpliwosc traci, wbija sie pazurami w moje.... spodnie... na trzeciego ptaska zarzucilem harpun... wreszcie sukces... choc ptaszyna bardzo koscista i wiecej ma pior niz miesa.... Ruda skacze jak oszalala... ja po chwili dopiero zaskoczylem ze sam tez nic w lodowce nie mam... Ruda popatrzyla na mnie spod oka i chyba wystrachala sie biedula ze ona sama moze na moj talerz pewnego dnia trafic bo odeszla grzecznie od ptaska a ja wyjalem patelnie... Ptasiek byl jednak tak maly i kruchy ze na patelni to by nic z niego pewnie nie zostalo. postanowilem wiec rozpalic ognisko i na kijku go upiec... i tak oto ze sniadania zrobila sie kolacja.... tyle niestety trwa zdobywanie pozywienia we wlasnym ogrodzie. poslalem wiec lozko, poprawilem poduszke... dzis spie sam... Ruda sie pogniewala i poszla z innymi kocurami sie szlajac po miescie... dobra z tego moze byc tylko nadzieja ze moze jutro Ruda cos na sniadanie przyniesie... pelnia ksiezyca, spac nie moge... w brzuchu burczy... Ruda sie nadal szlaja... ehhhh.... cdn....
A gdzie tłumaczenie tekstu? :-((((
Pomaranczowa data ?
Polecają to zdjęcie
Inne zdjęcia tego użytkownika
Inne zdjęcia z tego kraju:
Gazetka..:)
EGIPT / Hurghada / Gdzieś na pustyni

- Data dodania
- 2009-03-04 22:15
- Data wykonania
- wrzesień 2008
- Miejsce
- Opis zdjęcia
- brak
Komentarze do zdjęcia
ty przez pomylke przetlumaczylas nad peknieciem a ja sie zabralem za to pekniecie w poprzek ale historia :-)))
emski, ja juz przeciez przetlumaczylam trzecia kolumne... co sie wychylasz teraz... ze niby ci co nie rozumia hieroglifow ci nuwierza myslisz? obrazki mowia same za siebie... jak przeczytasz moje tlumaczenie powoli to zobaczysz ze obrazki wlasnie to opisuja ;)
ja bym sie podja tlumaczenia tej trzeciej kolumny ale sadze ze to bylby moj ostatni wystep na globtroterze z O. Adminem :-)) cooos w kazdym razie pisza ze historia zaczyna sie na Wyspie nad jakas rzeka .....ale reszta jest nieprzetlumaczalna :-)) pekla plyta w tym momencie
ja wam przetlumacze, ciekawe czy zaczaicie o kim mowa: trzecia kolumna od lewej - "Obudzilem sie tego slonecznego poranka skacowany po calonocnej balandze z Ruda, musialem ogolic moj juz paro dniowy zarost i wskoczylem pomoczyc sie do wanny... Ruda nie chciala dolaczyc bo biedulka wody nie znosi zbytnio... wiec troche pobbaraszkowalem w pianie a potem wyprowadzilem Ruda na spacer... Ruda marudzila caly ranek i wreszcie dotarlo do mnie ze przeciez biedna nie moze na alkoholu jechac non stop wiec nalezy sie jej jakies pozadne sniadanie... Jak tylko naszybciej umialem pobieglem ogromnymi susami do zoologicznego po karme dla ptakow coby zwabic jakies ptaszynki Rudej na sniadanie. Ujrzalem jedna ptaszynke siedzaca na plocie ale po tym calym sprincie do zoologicznego aby pot ze mnie splywal i zero energi zeby zaimponowac Rudej lapiac jej ptaszyne golymi rekami... poranna kapiel tez diabli wzieli... nie moglem marnowac wiecej czasu, Ruda zataczala sie juz z glodu. Zasadzilem kilka pulapek w ogrodzie i razem z Ruda postanowilismy cierpliwie czekac. Pierwszy [rzylecial ten z duzym nosem... podziobal troche ale w momencie kiedy Ruda probowala sie do niego dobrac aby dziobnal ja w czache i odlecial... biedna Ruda, myslalem ze bedzie to prostsze dla niej ale widac ilosc alkoholu w zylach przez ostatnie dni nie pomagal.... drugi przylecial jakis mniejszy -wroblopodobny... oszczepem sie na niego zasadzilem alem chybil... Ruda juz cierpliwosc traci, wbija sie pazurami w moje.... spodnie... na trzeciego ptaska zarzucilem harpun... wreszcie sukces... choc ptaszyna bardzo koscista i wiecej ma pior niz miesa.... Ruda skacze jak oszalala... ja po chwili dopiero zaskoczylem ze sam tez nic w lodowce nie mam... Ruda popatrzyla na mnie spod oka i chyba wystrachala sie biedula ze ona sama moze na moj talerz pewnego dnia trafic bo odeszla grzecznie od ptaska a ja wyjalem patelnie... Ptasiek byl jednak tak maly i kruchy ze na patelni to by nic z niego pewnie nie zostalo. postanowilem wiec rozpalic ognisko i na kijku go upiec... i tak oto ze sniadania zrobila sie kolacja.... tyle niestety trwa zdobywanie pozywienia we wlasnym ogrodzie. poslalem wiec lozko, poprawilem poduszke... dzis spie sam... Ruda sie pogniewala i poszla z innymi kocurami sie szlajac po miescie... dobra z tego moze byc tylko nadzieja ze moze jutro Ruda cos na sniadanie przyniesie... pelnia ksiezyca, spac nie moge... w brzuchu burczy... Ruda sie nadal szlaja... ehhhh.... cdn....
A gdzie tłumaczenie tekstu? :-((((
Pomaranczowa data ?
Polecają to zdjęcie