Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Tajlandia - Saiyok National Park > TAJLANDIA



Długo musieliśmy zbierać szczękę z ziemi po tym co zobaczyliśmy na miejscu.. będąc tam później z drugą grupą widziałem ich miny. Staliśmy bowiem przed Sayiok Noi – pięknie położonym, szerokim wodospadem. Największa atrakcją było to, że można się w nim kąpać. Kolejną zaskakującą rzeczą był fakt, że kamienie nie były w ogóle śliskie i można było spokojnie po nich biegać. Oczywiście największe zainteresowanie wzbudziliśmy my – grupa białych turystach. Jednak po wymianie uśmiechów i zrobieniu paru fotek z turystami z Kambodży mogliśmy już wchodzić do wody.
Po długiej kąpieli, humory wszystkim się poprawiły i mogliśmy jechać dalej. W końcu był to jedynie przystanek. Naszym celem była wioska zbudowana na tratwach w Saiyok National Park. Już drugi raz tego dnia szczęki powędrowały w dół.. widok niesamowity. Każdy dom był tratwą – modułem, który mógł być odczepiony i przemieszczony w dowolne miejsce za pomocą długich łodzi. Do każdego domku przycumowana była tratwa-taras ze stolikiem. Całość wykonana z drewna znakomicie prezentowała się na rzece płynącej przez dżunglę.
Spokojnie popijając piwko Singha doczekaliśmy wieczoru. Kierownik porozwieszał lampki naftowe, które są jedynym źródłem światła. Poza szumiącymi w oddali wodospadami słychać było budząca się do życia dżunglę.
Następnego dnia niecodzienny widok. Łódka ciągnęła jedną z tratw na której siedzieli turyści. Jedli, pili, zwiedzali. Nie byliśmy gorsi. Wzięliśmy taki trip i wkrótce już podziwialiśmy widoki. Punktem kulminacyjnym wycieczki było podstawienie tratwy pod wodospad gdzie każdy mógł wziąć prysznic.
Pływająca wioska jest możliwością bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Zero cywilizacji, prądu, telewizji – tylko szum wody, odgłosy dżungli i spokój. W niejednej osobie wywołuje to ciężki szok. Ludziom którzy na co dzień pracują wiele godzin, robią kariery często trudno się odnaleźć w takim miejscu. Tu zostajesz sam ze swoimi myślami, nie zaczepisz niczego co znasz na co dzień bo nawet komórki nie mają tam zasięgu.. Prawa naturalnego lasu rządzą się zdecydowanie innymi prawami niż tego betonowego.
Kolejnego dnia całodniowy wypad nad kolejny wodospad. Tym razem był to Erewan Waterfall – piekny 7 poziomowy wodospad. Idąc krętymi drogami pod górę zaliczamy kolejne poziomy. Zdecydowanie warto zacisnąć zęby i wejść na samą górę. Każdy poziom jest inny. Za pierwszym razem dotarłem do 4 czy 5 i pomyślałem, że już jest na tyle fajnie ze lepiej być nie może i nie ma co iść wyżej.. szczególnie w upale. Jednak szczyt robi największe wrażenie. W wielu z nich można się kąpać. Dobrze jest jednak ruszać się w wodzie, w przeciwnym razie zaczynają skubać rybki.
Jeden z poziomów jest wyjątkowo atrakcyjny. Wodospad spływa tam po ok. 8 metrowej szerokiej skale. Można się na nią dostać bokiem i zjechać w dół jak na zjeżdżalni. Skała jest bardzo śliska, duża szybkość, głęboka woda – super zabawa.
Po Erewaniu powrót do wioski. Wieczorem zamówiona rybka z rzeki i spanie w wygodnych łóżkach. Gdy przepłynie łódka, tratwy kołyszą się lekko.
Po śniadaniu wyjazd. Jedni szczęśliwi, że byli w takim miejscu, inni że już wracamy do miasta. Wracając ponownie odwiedzamy Saiyok Noi a potem jazda do Bangkoku. Kiedy pomyślę o tym mieście – zatłoczonym po horyzont, głośnym, śmierdzącym spalinami zawróciłbym z powrotem do dżungli.
Po długiej kąpieli, humory wszystkim się poprawiły i mogliśmy jechać dalej. W końcu był to jedynie przystanek. Naszym celem była wioska zbudowana na tratwach w Saiyok National Park. Już drugi raz tego dnia szczęki powędrowały w dół.. widok niesamowity. Każdy dom był tratwą – modułem, który mógł być odczepiony i przemieszczony w dowolne miejsce za pomocą długich łodzi. Do każdego domku przycumowana była tratwa-taras ze stolikiem. Całość wykonana z drewna znakomicie prezentowała się na rzece płynącej przez dżunglę.
Spokojnie popijając piwko Singha doczekaliśmy wieczoru. Kierownik porozwieszał lampki naftowe, które są jedynym źródłem światła. Poza szumiącymi w oddali wodospadami słychać było budząca się do życia dżunglę.
Następnego dnia niecodzienny widok. Łódka ciągnęła jedną z tratw na której siedzieli turyści. Jedli, pili, zwiedzali. Nie byliśmy gorsi. Wzięliśmy taki trip i wkrótce już podziwialiśmy widoki. Punktem kulminacyjnym wycieczki było podstawienie tratwy pod wodospad gdzie każdy mógł wziąć prysznic.
Pływająca wioska jest możliwością bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Zero cywilizacji, prądu, telewizji – tylko szum wody, odgłosy dżungli i spokój. W niejednej osobie wywołuje to ciężki szok. Ludziom którzy na co dzień pracują wiele godzin, robią kariery często trudno się odnaleźć w takim miejscu. Tu zostajesz sam ze swoimi myślami, nie zaczepisz niczego co znasz na co dzień bo nawet komórki nie mają tam zasięgu.. Prawa naturalnego lasu rządzą się zdecydowanie innymi prawami niż tego betonowego.
Kolejnego dnia całodniowy wypad nad kolejny wodospad. Tym razem był to Erewan Waterfall – piekny 7 poziomowy wodospad. Idąc krętymi drogami pod górę zaliczamy kolejne poziomy. Zdecydowanie warto zacisnąć zęby i wejść na samą górę. Każdy poziom jest inny. Za pierwszym razem dotarłem do 4 czy 5 i pomyślałem, że już jest na tyle fajnie ze lepiej być nie może i nie ma co iść wyżej.. szczególnie w upale. Jednak szczyt robi największe wrażenie. W wielu z nich można się kąpać. Dobrze jest jednak ruszać się w wodzie, w przeciwnym razie zaczynają skubać rybki.
Jeden z poziomów jest wyjątkowo atrakcyjny. Wodospad spływa tam po ok. 8 metrowej szerokiej skale. Można się na nią dostać bokiem i zjechać w dół jak na zjeżdżalni. Skała jest bardzo śliska, duża szybkość, głęboka woda – super zabawa.
Po Erewaniu powrót do wioski. Wieczorem zamówiona rybka z rzeki i spanie w wygodnych łóżkach. Gdy przepłynie łódka, tratwy kołyszą się lekko.
Po śniadaniu wyjazd. Jedni szczęśliwi, że byli w takim miejscu, inni że już wracamy do miasta. Wracając ponownie odwiedzamy Saiyok Noi a potem jazda do Bangkoku. Kiedy pomyślę o tym mieście – zatłoczonym po horyzont, głośnym, śmierdzącym spalinami zawróciłbym z powrotem do dżungli.
Dodane komentarze
arica 2008-09-21 11:30:30
Czesc, czy masz moze inny adres mailowy? Chcialam podpytac o park o ktorym piszesz, ale wraca mi maile wyslane na podany na globtroterze przez Ciebie adres. Bede wdzieczna za pomoc! :)Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.