Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Yellowstone - czesc I > USA



Jesli sie jedzie do Yellowstone (pogranicze stanow Wyoming, Idaho i Montana), trzeba wziac pod uwage kilka rzeczy. Po pierwsze - mamy tak naprawde do czynienia z dwoma parkami, bo do Yellowstone jest tez przytulony od poludnia Grand Teton. Jego glowna atrakcje stanowi pasmo gorskie nalezace do formacji Gor Skalistych, strzelajace ku chmurom wprost z plaskiego dna doliny, z najwyzszym szczytem Grand Teton (4197 m.n.p.m.) Mozna przez ten park po prostu przejechac (zajmuje to kilka godzin), ale trudno bedzie sie nie zatrzymac. Jest tam tradycyjnie - visitor center - z malym muzeum i ksiegarnia, krotki szlak przy tymze budynku, skad mozna dostrzec lodowce na zboczach, a takze kilka przydroznych punktow z pieknymi widokami. Jeden z nich znajduje sie nad jeziorem Jackson, w okolicy kapliczki (Chapel of the Sacred Heart), gdzie przy ladnej pogodzie gorskie pasmo odbija sie w wodzie tak cudnie, ze powoduje gesia skorke, a co wrazliwsi moga sie nawet poplakac ze wzruszenia. Warto zatem miec kilka godzin zapasu na ewentualne przystanki.
Trzeba tez pamietac, ze sa to okolice gorskie, z czego wynika snieg i drogi pozamykane w niektorych miejscach az do konca maja. Nasza wyprawa miala miejsce wlasnie w tym czasie i w wielu miejscach byly jeszcze potezne zaspy, a niewielka czesc drog byla zamknieta. Dobrze jest tez przy planowaniu sprawdzic, czy nie ma robot drogowych, z ktorych moga wynikac utrudnienia - wszystko to jest do wyczytania na stronie National Park Service nps.gov. Na tej samej stronie sa tez mapki, dzieki ktorym mozna zaplanowac jazde po trasie w ksztalcie osemki, z kilkoma wyjazdami po roznych stronach chronionego terenu. Pod haslem - Multimedia & Photos - sa tez piekne zdjecia z parku oraz multimedialne wycieczki po niektorych obszarach.
Jak zawsze przu zwiedzaniu wiekszej ilosci parkow nalezy rozwazyc oplacalnosc - national park pass - umozliwiajacego wjazd na wszystkie parkowe tereny, czesto wypadajacego taniej niz placenie wjazdu do kazdego parku osobno.
Yellowstone National Park zapewne najczesciej kojarzy sie z gejzerami. Rzeczywiscie - jest ich tu dostatek i to w calej gamie ksztaltow i kolorow. Niedaleko poludniowego wjazdu do parku (niedlugo po opuszczeniu Grand Teton) mamy wiec West Thumb Geyser Basin - skupisko stosunkowo niewielkie, ale bardzo malownicze dzieki kolorystyce basenow, jak i polozeniu tuz na brzegu jeziora Yellowstone (w Yellowstone wiele rzeczy nazywa sie - Yellowstone). Jednym z najciekawszych punktow, ktore koniecznie trzeba zobaczyc wedrujac po drewnianych pomostach, jest Fishing Cone - maly gejzerek, z ktorego pierwsi podroznicy lowili ryby w jeziorze, a nastepnie gotowali je w parze uchodzacej z krateru.
Najslynniejszy (choc mozna sie klocic, czy najciekawszy) chyba punkt programu to Old Faithful - gejzer wybuchajacy dosc regularnie na wysokosc do 60 metrow. Wokol niego rozlozyly sie restauracje i noclegi, jak rowniez lawki dla tlumow oczekujacych na erupcje. Niekiedy wymaga to dosc sporo cierpliwosci - w naszym przypadku gejzer dosc mocno sie opoznial, ale warto bylo czekac. Trudno sobie wyobrazic, ze takie zjawiska istnieja na tej schlodzonej, zdawaloby sie, planecie.
W wielu miejscach w parku stoja tabliczki z ostrzezeniami o cienkiej skorupie ziemskiej i o tym, ze nie nalezy schodzic z wyznaczonych szlakow i pomostow. Tworzy to dosc intrygujaca atmosfere zagrozenia, a zbytnio nie szkodzi, bo trasy zostaly wytyczone nader rozumnie i porecznie jest sie ich trzymac - zobaczy sie sporo przy mniejszym nakladzie czasu.
Nauczylismy sie tez szybko nowego, a wdziecznego slowka - fumarola -(ang. fumarole) - sa to otwory, przez ktore wydostaja sie gazy oraz para wodna pochodzenia wulkanicznego. Upstrzony jest nimi caly park - w koncu jedziemy po wulkanie!
Po Starym Wiernym kolejna wieksza atrakcja jest Grand Prismatic Spring - najwieksze w Stanach gorace zrodlo (i trzecie na swiecie - dwa pierwsze sa w Nowej Zelandii, wiec do Yellowstone mielismy o wiele blizej). Jest ogromne - wyplywa z niego niemal 2000 litrow wody na minute. Trudno je ogarnac z boku; widac glownie pare i conieco kolorow, ale z lotu ptaka jest przepiekne: niemal okragle i w barwach przechodzacych wewnatrz od intensywnego turkusu do granatu, a na zewnatrz od bieli przez odcienie brazu u czerwieni do pomaranczu.
Zdazajac dalej na polnoc po zachodniej stronie dolnego brzucha osemki mamy Artists Paintpots - zestaw mniejszych, kolorowych bulgulatorkow, do ktorych trzeba podejsc spory kawalek - dalej, niz przy innych gejzerach. Potem zas docieramy do Norris Geyser Basin, doliny o najbardziej chyba nieziemskim krajobrazie. Przed oczami rozciaga nam sie ogromny teren o jasnym podlozu, urozmaicony jeziorkami, chmurami pary i... gryzaca wonia, nasuwajaca zartobliwe skojarzenia o bliskim polaczeniu tego obszaru z podziemnymi swiatami. Znow wedrujemy po pomostach i zachwycamy sie ksztaltami, kolorami, a nawet - mydlinami - w niektorych zbiornikach woda iscie przypomina produkt uchodzacy z pralki do kanalu. Na tym obszarze jest rowniez Steamboat Geyser - najwyzszy na swiecie gejzer, przypominajacy parostatek.
Inny jeszcze widok przedstawiaja Mammoth Terraces (polnocno-zachodni rejon gornej petelki osemki). Woda wydobywajaca sie na szczycie wzgorza zawiera zwiazki wapnia, ktore podlegaja u ujscia reakcjom chemicznym i zestalaja sie, tworzac coraz to nowe skalne warstwy. Dlatego kazda wyprawa to spotkanie z troche innymi gejzerami...
Dookola wzgorza pobudowano wygodne drewniane pomozty i schody, umozliwiajace podejscie do najciekawszych punktow. Tarasy stanowia niesamowicie malowniczy obiekt do fotografowania - i ksztaltowo, i kolorystycznie. Atmosfery dodaja jeszcze kikuty martwych drzew, wystajace tu i owdzie z podloza.
Tuz obok tarasow jest jeszcze inna ciekawa formacja - Liberty Cap, okolo pietnastometrowy szpikulec, ktory powstal na skutek nakladania przez wode i zawarte w niej zwiazki coraz to nowych warstw trawertynu. Woda wyplywala dawniej z czubka tego stozka, ale jakis czas temu znalazla sobie inne ujscie, albo tez zakorkowal sie otwor. Dzis na Liberty Cap tworzy sie zycie roslinne.
Niedaleko znajduje sie kolejna odmiana gejzera - Orange Spring Mound (Kopiec Pomaranczowego Zrodla). Wyplywajaca z niego woda jest o kilka stopni chlodniejsza, niz w innych okolicznych zrodlach, wiec zyja w nim cyjanobakterie, nadajace kopcowi pomaranczowe zabarwienie, zmieniajace sie zaleznie od tempa wyplywu wody i ilosci swiatla slonecznego.
Udajemy sie teraz z powrotem na poludnie; pomiedzy wodospadami a jeziorem Yellowstone (wschodnia strona dolnego kolka osemki) natykamy sie na calkiem inny rodzaj gejzerowego krajobrazu. Jest tam bowiem kilka blotnych, mocno smrodliwych wulkanikow. Pluja one rzadkim blotkiem, powstalym na skutek rozpuszczania skalnego podloza przez obecny tam kwas siarkowy. Jeden z nich porykuje niczym smok, a jeszcze inny dymi sobie dosc bezczelnie na parkingu, gdziew znacznym stopniu przezarl gruba, metalowa kratke sciekowa. Mozna powiedziec, ze jest to przeciwny koniec gejzerowego spektrum wizualnego - zupelnie odmienny od mieniacych sie kolorami basenikow, przejrzystych niczym klejnoty.
Yellowstone to jednak nie tylko chmara dymiacych dziur w ziemi; pozostale atrakcje zostana wkrotce opisane w drugiej czesci niniejszej opowiesci.
Trzeba tez pamietac, ze sa to okolice gorskie, z czego wynika snieg i drogi pozamykane w niektorych miejscach az do konca maja. Nasza wyprawa miala miejsce wlasnie w tym czasie i w wielu miejscach byly jeszcze potezne zaspy, a niewielka czesc drog byla zamknieta. Dobrze jest tez przy planowaniu sprawdzic, czy nie ma robot drogowych, z ktorych moga wynikac utrudnienia - wszystko to jest do wyczytania na stronie National Park Service nps.gov. Na tej samej stronie sa tez mapki, dzieki ktorym mozna zaplanowac jazde po trasie w ksztalcie osemki, z kilkoma wyjazdami po roznych stronach chronionego terenu. Pod haslem - Multimedia & Photos - sa tez piekne zdjecia z parku oraz multimedialne wycieczki po niektorych obszarach.
Jak zawsze przu zwiedzaniu wiekszej ilosci parkow nalezy rozwazyc oplacalnosc - national park pass - umozliwiajacego wjazd na wszystkie parkowe tereny, czesto wypadajacego taniej niz placenie wjazdu do kazdego parku osobno.
Yellowstone National Park zapewne najczesciej kojarzy sie z gejzerami. Rzeczywiscie - jest ich tu dostatek i to w calej gamie ksztaltow i kolorow. Niedaleko poludniowego wjazdu do parku (niedlugo po opuszczeniu Grand Teton) mamy wiec West Thumb Geyser Basin - skupisko stosunkowo niewielkie, ale bardzo malownicze dzieki kolorystyce basenow, jak i polozeniu tuz na brzegu jeziora Yellowstone (w Yellowstone wiele rzeczy nazywa sie - Yellowstone). Jednym z najciekawszych punktow, ktore koniecznie trzeba zobaczyc wedrujac po drewnianych pomostach, jest Fishing Cone - maly gejzerek, z ktorego pierwsi podroznicy lowili ryby w jeziorze, a nastepnie gotowali je w parze uchodzacej z krateru.
Najslynniejszy (choc mozna sie klocic, czy najciekawszy) chyba punkt programu to Old Faithful - gejzer wybuchajacy dosc regularnie na wysokosc do 60 metrow. Wokol niego rozlozyly sie restauracje i noclegi, jak rowniez lawki dla tlumow oczekujacych na erupcje. Niekiedy wymaga to dosc sporo cierpliwosci - w naszym przypadku gejzer dosc mocno sie opoznial, ale warto bylo czekac. Trudno sobie wyobrazic, ze takie zjawiska istnieja na tej schlodzonej, zdawaloby sie, planecie.
W wielu miejscach w parku stoja tabliczki z ostrzezeniami o cienkiej skorupie ziemskiej i o tym, ze nie nalezy schodzic z wyznaczonych szlakow i pomostow. Tworzy to dosc intrygujaca atmosfere zagrozenia, a zbytnio nie szkodzi, bo trasy zostaly wytyczone nader rozumnie i porecznie jest sie ich trzymac - zobaczy sie sporo przy mniejszym nakladzie czasu.
Nauczylismy sie tez szybko nowego, a wdziecznego slowka - fumarola -(ang. fumarole) - sa to otwory, przez ktore wydostaja sie gazy oraz para wodna pochodzenia wulkanicznego. Upstrzony jest nimi caly park - w koncu jedziemy po wulkanie!
Po Starym Wiernym kolejna wieksza atrakcja jest Grand Prismatic Spring - najwieksze w Stanach gorace zrodlo (i trzecie na swiecie - dwa pierwsze sa w Nowej Zelandii, wiec do Yellowstone mielismy o wiele blizej). Jest ogromne - wyplywa z niego niemal 2000 litrow wody na minute. Trudno je ogarnac z boku; widac glownie pare i conieco kolorow, ale z lotu ptaka jest przepiekne: niemal okragle i w barwach przechodzacych wewnatrz od intensywnego turkusu do granatu, a na zewnatrz od bieli przez odcienie brazu u czerwieni do pomaranczu.
Zdazajac dalej na polnoc po zachodniej stronie dolnego brzucha osemki mamy Artists Paintpots - zestaw mniejszych, kolorowych bulgulatorkow, do ktorych trzeba podejsc spory kawalek - dalej, niz przy innych gejzerach. Potem zas docieramy do Norris Geyser Basin, doliny o najbardziej chyba nieziemskim krajobrazie. Przed oczami rozciaga nam sie ogromny teren o jasnym podlozu, urozmaicony jeziorkami, chmurami pary i... gryzaca wonia, nasuwajaca zartobliwe skojarzenia o bliskim polaczeniu tego obszaru z podziemnymi swiatami. Znow wedrujemy po pomostach i zachwycamy sie ksztaltami, kolorami, a nawet - mydlinami - w niektorych zbiornikach woda iscie przypomina produkt uchodzacy z pralki do kanalu. Na tym obszarze jest rowniez Steamboat Geyser - najwyzszy na swiecie gejzer, przypominajacy parostatek.
Inny jeszcze widok przedstawiaja Mammoth Terraces (polnocno-zachodni rejon gornej petelki osemki). Woda wydobywajaca sie na szczycie wzgorza zawiera zwiazki wapnia, ktore podlegaja u ujscia reakcjom chemicznym i zestalaja sie, tworzac coraz to nowe skalne warstwy. Dlatego kazda wyprawa to spotkanie z troche innymi gejzerami...
Dookola wzgorza pobudowano wygodne drewniane pomozty i schody, umozliwiajace podejscie do najciekawszych punktow. Tarasy stanowia niesamowicie malowniczy obiekt do fotografowania - i ksztaltowo, i kolorystycznie. Atmosfery dodaja jeszcze kikuty martwych drzew, wystajace tu i owdzie z podloza.
Tuz obok tarasow jest jeszcze inna ciekawa formacja - Liberty Cap, okolo pietnastometrowy szpikulec, ktory powstal na skutek nakladania przez wode i zawarte w niej zwiazki coraz to nowych warstw trawertynu. Woda wyplywala dawniej z czubka tego stozka, ale jakis czas temu znalazla sobie inne ujscie, albo tez zakorkowal sie otwor. Dzis na Liberty Cap tworzy sie zycie roslinne.
Niedaleko znajduje sie kolejna odmiana gejzera - Orange Spring Mound (Kopiec Pomaranczowego Zrodla). Wyplywajaca z niego woda jest o kilka stopni chlodniejsza, niz w innych okolicznych zrodlach, wiec zyja w nim cyjanobakterie, nadajace kopcowi pomaranczowe zabarwienie, zmieniajace sie zaleznie od tempa wyplywu wody i ilosci swiatla slonecznego.
Udajemy sie teraz z powrotem na poludnie; pomiedzy wodospadami a jeziorem Yellowstone (wschodnia strona dolnego kolka osemki) natykamy sie na calkiem inny rodzaj gejzerowego krajobrazu. Jest tam bowiem kilka blotnych, mocno smrodliwych wulkanikow. Pluja one rzadkim blotkiem, powstalym na skutek rozpuszczania skalnego podloza przez obecny tam kwas siarkowy. Jeden z nich porykuje niczym smok, a jeszcze inny dymi sobie dosc bezczelnie na parkingu, gdziew znacznym stopniu przezarl gruba, metalowa kratke sciekowa. Mozna powiedziec, ze jest to przeciwny koniec gejzerowego spektrum wizualnego - zupelnie odmienny od mieniacych sie kolorami basenikow, przejrzystych niczym klejnoty.
Yellowstone to jednak nie tylko chmara dymiacych dziur w ziemi; pozostale atrakcje zostana wkrotce opisane w drugiej czesci niniejszej opowiesci.
...ciag dalszy nastapi :)
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.