Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Zio³owa rzeka, czyli w poszukiwaniu mokele-mbembe > KONGO


zbigoo zbigoo Dodaj do: wykop.pl
relacje z podró¿y

Zdj cie KONGO / - / Impfondo / Lotnisko, ImpfondoBia³a plama na turystycznej mapie Afryki – Republika Kongo. Wyprawa w rejon jeziora Tele i niezwyk³ej rzeki o wodzie koloru ochry, zagubionych w rozleg³ej, trudno dostêpnej d¿ungli na pó³nocy kraju.

Jest na mapie kraj, którego opis w przewodniku po Afryce wydawnictwa Lonely Planet zajmuje jakie¶ 15 stron. Powierzchnia zbli¿ona do obszaru Polski, liczba ludno¶ci 9 razy mniejsza. Klimat g³ównie równikowy wilgotny. I w³a¶nie ta wilgotno¶æ w po³±czeniu z siêgaj±c± 30 stopni C temperatur± uderza w nas od razu po wyl±dowaniu na lotnisku Maya-Maya w Brazzaville, stolicy Konga. I tak ju¿ pozostanie przez ca³e 4 tygodnie, bo tyle bêdzie trwaæ nasza kongijska przygoda.
W stolicy nie zabawimy d³ugo – dok³adnie 3 dni, do odlotu samolotu Air Congo, który zabierze nas do odleg³ego o 800 km Impfondo, miasta na pó³nocy kraju, stolicy stanu Likouala. Tutaj rozpoczyna siê g³ówna czê¶æ naszej wyprawy, która oka¿e siê nieprzewidywalna i du¿o trudniejsza ni¿ przypuszczali¶my.

Zdj cia: Impfondo, Lotnisko, Impfondo, KONGO
Impfondo, Lotnisko, Impfondo, KONGO


Towarzysz± nam Timplard i Seven, para trochê jak z filmów z Flipem i Flapem. To nasz przewodnik i t³umacz (nie znamy francuskiego, a to problem w kraju, który przez prawie 80 lat by³ koloni± francusk±). Po wyl±dowaniu w Impfondo dok³adna kontrola paszportów i baga¿u. Wychodzimy przed skromny budynek lotniska, gdzie czeka na nas typowy afrykañski matatu. Kompletna ruina. Wsiadamy i ruszamy w kierunku Epeny, ostatniej w miarê cywilizowanej miejscowo¶ci na szlaku do jeziora Tele, które jest ostatecznym celem tej czê¶ci naszej wyprawy. Przed nami ok. 80 km do pokonania, drog± wybudowan± w latach 80-tych ubieg³ego wieku, która czasy ¶wietno¶ci dawno ma za sob±. Mijamy wioski i osady, w miarê przebytych kilometrów d¿ungla zaczyna wdzieraæ siê do samochodu. Otwarte okna, których nie da siê zamkn±æ (a w³a¶ciwie po co? ¿eby siê udusiæ?) dzia³aj± jak ¿yletki. Pociête li¶cie wpadaj± do samochodu i uderzaj± w twarze. Zaczynamy czuæ klimat prawdziwej przygody…
Po 2 godzinach jazdy docieramy na wioski Matoko. Tutaj siê zatrzymamy. Timplard wszystko zorganizowa³. Mamy do dyspozycji du¿y pokój „go¶cinny” w murowanym budynku, wiêc nie musimy rozbijaæ namiotów, które targamy ze sob±. Ca³kiem mi³e powitanie z rodzin±, u której zamieszkamy i s±siadami zakoñczone butelk± lotoko, lokalnie pêdzonego samogonu. Rozk³adamy materace na pod³odze, zmêczenie i bimber powoduj±, ¿e ¶pimy jak k³ody. Teoretycznie nastêpnego dnia mamy wyruszyæ dalej.

Zdj cia: Matoko, Matoko, KONGO
Matoko, Matoko, KONGO


Teoretycznie, to w³a¶ciwe s³owo do opisania wielu rzeczy w Afryce. Nastêpnego dnia okazuje siê, ¿e w ca³ej okolicy nie ma paliwa, a my potrzebujemy cztery kanistry, ¿eby móc wyruszyæ w dalsz± podró¿ wynajêt± ³ódk±. Tak wiêc czekamy… Nikt nie potrafi okre¶liæ, kiedy benzyna dotrze do wioski. Podobno barki z transportem dop³ynê³y ju¿ z Brazzaville do Impfondo i czekaj± na roz³adunek. Szczerze mówi±c specjalnie nas to nie martwi. Jest okazja po³aziæ po wiosce, rozejrzeæ siê, porobiæ zdjêcia.
W wiosce poznajemy Taniê. Tania ma 19 lat, lekko zachrypniêty g³os, dono¶ny, zara¼liwy ¶miech i do tego lubi ¶piewaæ. My¶lê, ¿e pomimo m³odego wieku jest tutaj kim¶ wa¿nym. £apiê siê na my¶li, ¿e rano, po przebudzeniu, kiedy s³yszê jej ¶miech na podwórku, jestem pewien, ¿e to bêdzie fajny dzieñ. W wiosce jest jeden ma³y sklepik, w którym mo¿na kupiæ piwo, wino, konserwy i trochê innych artyku³ów a tak¿e jeden telefon komórkowy, który jest przedmiotem marzeñ wielu… To miejsce szybko staje siê naszym ulubionym. Lubimy tam przesiadywaæ, popijaj±c to i owo, gapi±c siê na ludzi. Drugim takim miejscem jest „pla¿a” na brzegu Likouala Aux Herbes River, która ze wzglêdu na barwê wody zosta³a przez nas nazwana rzek± coca-coli. To fajne miejsce ¿eby siê wyk±paæ, a woda, podobno dziêki zawarto¶ci ró¿nych minera³ów na w³a¶ciwo¶ci uzdrawiaj±ce.

Zdj cia: Matoko, Matoko, KONGO
Matoko, Matoko, KONGO


Nastêpnego dnia ci±gle czekamy na paliwo do ³ódki. Timplard chc±c zagospodarowaæ nam ten dzieñ zabiera nas na krótk± wycieczkê po okolicy. Ca³e ¿ycie tutaj toczy siê przy rzece – spotykamy rybaków, jest okazja ¿eby spróbowaæ ¶wie¿ej grillowanej ryby. Jest pyszna! Spotykamy faceta, który robi ³ódki – d³ubanki, wykonane z jednego pnia drzewa. W³a¶ciwie wszystkie ³ódki tutaj to d³ubanki, mniejsze lub wiêksze. Wykonanie takiej ³ódki zajmuje mu 3 dni, nastêpnie sprzeda j± za 15000 franków, czyli ok. 20 euro. Trzy dni ciê¿kiej pracy…

Zdj cia: Matoko, Likouala Aux Herbes River, KONGO
Matoko, Likouala Aux Herbes River, KONGO


Dzisiaj po po³udniu po raz pierwszy podczas naszej podró¿y zaczyna solidnie laæ deszcz. Wszêdzie b³yskawicznie robi siê b³oto, sanda³y mamy oklejone czarno-br±zow± mazi±. Wieczorem to samo – leje jak z cebra. Ale to plus – trzy beczki na deszczówkê ju¿ by³y prawie puste. Teraz bez problemu mo¿na siê umyæ i zrobiæ pranie. S± pe³ne. Podobno jutro bêdzie paliwo i ruszymy! Wieczór przyjemny – siedzimy, popijamy pastis, gadamy. Lampa naftowa robi nastrój. Tania z kole¿ank± siedz± z nami. Niestety rozmowa siê nie klei, bo nikt z nas nie mówi po francusku. Ale przywieziona z Polski kie³basa my¶liwska smakuje wszystkim.

Zdj cia: Matoko, Szkutnik, KONGO
Matoko, Szkutnik, KONGO


Rano dobre wie¶ci. Samochód z paliwem dzisiaj dotrze do wioski. Oczywi¶cie bierzemy poprawkê na tego typu stwierdzenia, ale tym razem okazuje siê, ¿e jest ono prawdziwe. Ok. godz. 16:00 wyruszamy w podró¿ zielon± d³ubank± z doczepionym silnikiem yamahy. Przed nami ok. 7 godzin rejsu. P³yniemy spokojn± rzek±, od czasu do czasu mijamy pozdrawiaj±cych nas rybaków. Cel – wioska Boah, ostatnia „ostoja cywilizacji” przed wkroczeniem do d¿ungli okalaj±cej jezioro Tele. Woda koloru coca-coli idealnie symetrycznie odbija drzewa i zaro¶la przy brzegu. Robimy krótki przystanek w Epenie – zabieramy Brice’a, naczelnika wioski, do której p³yniemy. Po kilku godzinach siedzenia na rozlatuj±cych siê pustych skrzynkach po piwie odczuwamy ju¿ trudy tej podró¿y.

Zdj cia: Matoko, Tania, KONGO
Matoko, Tania, KONGO


Zaczyna siê ¶ciemniaæ. Po pewnym czasie mam wra¿enie jakby¶my poruszali siê w jakim¶ zaczarowanym lesie, pomiêdzy ogromnymi drzewami, a nasza ³ódka lawiruje ¿eby unikn±æ zderzenia z nimi. Jest ju¿ kompletnie ciemno. Nie wiem jak dobrze trzeba znaæ rzekê, ¿eby p³yn±æ w takich warunkach! Psuje siê silnik i teraz p³yniemy pomagaj±c sobie pagajami. W koñcu, gdzie¶ w oddali na brzegu widaæ majacz±ce s³abe ¶wiate³ka latarek. Brice mówi, ¿e jeste¶my na miejscu. Ca³a podró¿ kojarzy³a mi siê najbardziej z Conradowskim J±drem Ciemno¶ci. Mia³em wra¿enie, ¿e tak musia³o to wygl±daæ, chocia¿ nie p³ynêli¶my statkiem po Kongu. My na ma³ej ³ódce na rzece, nieodgadnione, nieprzeniknione i tajemnicze CO¦ na brzegu.
Poniewa¿ jest ciemno instalujemy siê na szybko w pokoju jednego z murowanych domków. Jutro czeka nas uroczyste spotkanie z najwa¿niejszymi osobami w wiosce. Na razie po powitalnym lotoko idziemy spaæ.
Rano powitanie ze starszyzn± wioski. Ca³y rytua³ prowadzi piêciu facetów ubranych po europejsku, których atrybut w³adzy stanowi± stare dzidy. Uroczysto¶æ odbywa siê w trzech miejscach, pod wielkimi roz³o¿ystymi drzewami. Pierwsze spotkanie trwa ok. pó³ godziny. Nie wiemy za bardzo o co chodzi, rozmowy s± w jêzyku lingala, okre¶lanym jako jêzyk „rzecznych ludzi” lub po prostu „jêzyk rzeki”. My siedzimy jak na tureckim kazaniu na niebieskich plastikowych krzese³kach w otoczeniu mieszkañców wioski. Przenosimy siê pod nastêpne drzewo, rytua³ siê powtarza i potem jeszcze raz.

Zdj cia: Matoko, Likouala Aux Herbes River, KONGO
Matoko, Likouala Aux Herbes River, KONGO


Na szczê¶cie to ju¿ koniec. Wracamy po baga¿e. Na miejscu jaka¶ k³ótnia z tragarzami. Chyba jeden zrezygnowa³ i trzeba znale¼æ zastêpcê. Wkurza nas to, bo nasz wymarsz w kierunku jeziora siê opó¼nia, ale w koñcu jest nowy tragarz. Pakuj± siê w swoje koszyki, ale maj± ma³o miejsca i czê¶æ rzeczy musimy dopakowaæ do swoich plecaków. S± ciê¿kie.
Okazuje siê teraz, ¿e ca³a ceremonia mia³a na celu wypêdzenie z³ych duchów i zapewnienie nam bezpieczeñstwa w lesie. Oczywi¶cie nie za darmo – wstêp do wioski jest p³atny, a sami „radni” dostali dodatkowo pieni±dze i wino. Teraz odprowadzaj± nas na skraj wioski, sk±d w±ska ¶cie¿ka prowadzi nas do d¿ungli. Przed nami tydzieñ przygody – chcemy dotrzeæ do jeziora Tele, które zamieszkuje mokele-mbembe – mityczny dinozaur. Oczywi¶cie traktujemy to jako legendê i sami Kongijczycy w wiêkszo¶ci te¿ – to trochê jak Yeti albo potwór z Loch Ness. Odleg³o¶æ do pokonania – ok. 40 km w jedn± stronê, co powinno nam zaj±æ trzy dni. Wyruszyli¶my pó¼no, wiêc wiemy, ¿e w pierwszy dzieñ du¿o nie przejdziemy – jakie¶ trzy-cztery godziny, do zmroku.
Bardzo szybko przekonujemy siê, ¿e kongijska d¿ungla to nie przelewki. Jest mega wilgotno, opary zgnilizny atakuj± nasze p³uca, przebijamy siê przez ro¶linno¶æ, która nas przerasta. Pijemy bardzo du¿o wody, plecaki zaczynaj± ci±¿yæ jak o³ów. W ci±gu 3 godzin pokonujemy ok. 4-5 km, tak wynika ze wskazañ GPS.

Zdj cia: Boah, Narada, KONGO
Boah, Narada, KONGO


W koñcu docieramy do miejsca, w którym rozbijemy obóz. Dobrze, bo zrywa siê wiatr i zbiera siê na burzê. Po rozbiciu namiotów niemal natychmiast zaczyna padaæ. Tragarze i przewodnicy z tyczek i du¿ych li¶ci palmowych montuj± prowizoryczne zadaszenie, które bêdzie os³aniaæ ognisko i s³u¿yæ im za miejsce do spania. Rozpalaj± ognisko i zabieraj± siê za gotowanie makaronu. I tu niespodzianka, która tak naprawdê zakoñczy nasz± przygodê z jeziorem Tele! Nie mamy wystarczaj±cej ilo¶ci wody! Mamy mnóstwo tabletek do jej uzdatniania, ale w d¿ungli nie ma jej sk±d nabraæ. Zaczyna do nas docieraæ, ¿e jeste¶my za s³abi, ¿eby dotrzeæ do jeziora. Nasi miejscowi towarzysze pij± brudn±, cuchn±c± wodê z ka³u¿y i na takiej wodzie gotuj± makaron. My nie jeste¶my przekonani, czy nawet po uzdatnieniu i przegotowaniu bêdzie siê ona nadawa³a do picia. Jemy jaki¶ suchy prowiant i zaszywamy siê w namiotach. Co dalej? Rano trzeba co¶ postanowiæ. Ca³± noc mocno pada. D¿ungla nas osacza.

Zdj cia: Gdzie¶ w d¿ungli, Przewodnik, KONGO
Gdzie¶ w d¿ungli, Przewodnik, KONGO


Pobudka o 5 rano. Dobrze, ¿e przesta³o padaæ. Krótka dyskusja i podejmujemy decyzjê. Wracamy. Zwijamy mokre namioty. Przed nami ok. 3 godz. drogi, która zmêczy nas bardzo. Przedzieramy siê przez mokr± ro¶linno¶æ, wilgoæ nas po prostu przemacza. Docieramy na skraj wioski, ale na ¶cie¿ce le¿y po³o¿ona w poprzek dzida. Zakaz wstêpu. Znowu musi zebraæ siê starszyzna i odprawiæ swoje „czary”. Czekamy na to prawie godzinê. Wchodzimy do wioski, rozbijamy namioty. Gotuj± dla nas wielk± michê makaronu z groszkiem i keczupem. Nie spodziewa³em siê, ¿e mo¿e tak smakowaæ… Wieczorem siedzimy przed namiotami i patrzymy w gwiazdy. Jest ich po prostu mnóstwo, tak rozgwie¿d¿onego nieba nie widzia³em chyba nigdy w ¿yciu. Jest magia.

Zdj cia: Gdzie¶ w d¿ungli, Obóz, KONGO
Gdzie¶ w d¿ungli, Obóz, KONGO


Co dalej z nasz± wypraw±? Timplard ma propozycjê – wrócimy do Matoko, odpoczniemy i przeprawimy siê czê¶ciowo przez d¿unglê ³odzi± do Ouesso! Ouesso le¿y tu¿ przy granicy z Kamerunem i patrz±c na mapê nie bardzo wiemy, którêdy mo¿emy siê tam dostaæ. Ale to nie nasze zmartwienie, je¶li jest to mo¿liwe to ruszamy. Drogê powrotn± do Matoko znamy, w wiosce jeste¶my witani jak starzy znajomi. Tania zaczyna nawet ¶piewaæ. Oczywi¶cie w jêzyku lingala. Spêdzamy tutaj dwa dni, zanim wyruszymy dalej. Dwa dni luzu – k±pieli w rzece, wspólnych wieczornych imprez, wêdrówek po okolicy.

Zdj cia: Boah, D¿ungla, KONGO
Boah, D¿ungla, KONGO


Ruszamy do Ouesso! Pierwszy etap to przep³yniêcie ³odzi± do wioski Mbowa, co wg naszych przewodników powinno zaj±æ jakie¶ pó³ dnia. Oczywi¶cie nic bardziej mylnego. Po jakich¶ siedmiu godzinach dop³ywamy po ciemku do ma³ej osady. To nie jest Mbowa, ale dalej w ciemno¶ciach p³yn±æ siê nie da. Rozbijamy namioty i zostajemy tu na noc. Rano o pi±tej Claude, nasz g³ówny przewodnik budzi nas i ka¿e zwijaæ namioty. Oni s± ju¿ spakowani, wokó³ mg³a i wilgoæ, w jednej z chat jaka¶ kobieta ma w³a¶nie atak malarii. Odp³ywamy. Rzeka, pocz±tkowo szeroka, zaczyna siê zwê¿aæ i staje siê p³ytka. £ódka coraz czê¶ciej zahacza o pnie le¿±ce na dnie i wtedy trzeba czasami wysi±¶æ i j± przepchn±æ. To jest naprawdê droga przez d¿unglê! Obrazy na brzegach s± jak z bajki albo gry komputerowej. Mnóstwo zieleni, obna¿one konary, poskrêcane korzenie wystaj±ce z wody, wszechobecna wilgoæ i roje malarycznych komarów unosz±cych siê tu¿ nad wod±. Do tego pra¿±ce niemi³osiernie s³oñce. To wszystko daje siê we znaki, ale jest osza³amiaj±co piêkne. No i s± ludzie, którzy mieszkaj± w skleconych z ga³êzi i li¶ci palmowych sza³asach. To tutejsi rybacy.

Zdj cia: Matoko, K±pielisko, KONGO
Matoko, K±pielisko, KONGO


Zdj cia: Likouala River, W drodze do Ouesso, KONGO
Likouala River, W drodze do Ouesso, KONGO


Nasza podró¿ zamiast 2-3 godzin trwa³a ponad siedem. Rzeka, która dop³ywa do Mbowa to tylko strumyczek szeroko¶ci ³ódki. Na miejscu czeka ju¿ na nas toyota, która zabierze nas do Ouesso. Ale to ju¿ temat na inn± opowie¶æ…
Jeste¶my mniej wiêcej w po³owie naszej podró¿y po Kongu, ale jakie¶ podsumowania tego pierwszego etapu ju¿ kie³kuj± w mojej g³owie. Pomimo, ¿e musieli¶my ca³kowicie zmieniæ program, by³o ¶wietnie. Czasami by³em z³y, kl±³em w duchu (i nie tylko w duchu), a teraz ju¿ wiem, ¿e nie bêdê chcia³ st±d wracaæ. Niezapomniane wra¿enia, ¿yczliwi ludzie… W³a¶nie, ludzie… Okaza³o siê, jak podczas ka¿dej podró¿y, ¿e to oni s± najwa¿niejsi. Wydaje mi siê, ¿e dla tych, których spotka³em tutaj na swojej drodze, los nie jest za bardzo ³askawy. Ale bêdzie mi brakowaæ Tani, Timplarda, Sevena. Nie mam na to wp³ywu, ale chcia³bym ¿eby im siê w ¿yciu uda³o. Zas³uguj± na to swoj± pogod± ducha, rado¶ci± ¿ycia, uporem w d±¿eniu do celu. Chcia³bym ich kiedy¶ jeszcze spotkaæ. Ma³o to prawdopodobne, ale kto wie? ¯ycie pisze ró¿ne scenariusze.
To by³a chyba moja najtrudniejsza podró¿, plan w³a¶ciwie niezrealizowany, a ja czujê siê z tym krajem jako¶ dziwnie zwi±zany. Czy to oznacza, ¿e tu wrócê? Kiedy¶ po rzece Kongo p³ywa³y piêkne parowce. Obecnie kilka z nich w op³akanym stanie cumuje przy nabrze¿u portowym w Brazzaville i czeka na ¶mieræ. Gdyby by³a mo¿liwo¶æ przep³yniêcia Konga takim statkiem… Ech…
Na zakoñczenie chcia³bym podziêkowaæ firmie Olympus Polska za wypo¿yczenie aparatu fotograficznego na wyprawê. Wszystkie zdjêcia ilustracyjne wykonane zosta³y aparatem Olympus Tough TG-5.

Zdj cia: Matoko, OlympusTG-5, KONGO
Matoko, OlympusTG-5, KONGO

Zdj cia

KONGO / - / Impfondo / Lotnisko, ImpfondoKONGO / - / Matoko / MatokoKONGO / - / Matoko / MatokoKONGO / - / Matoko / Likouala Aux Herbes RiverKONGO / - / Matoko / SzkutnikKONGO / - / Matoko / TaniaKONGO / - / Matoko / Likouala Aux Herbes RiverKONGO / - / Boah / NaradaKONGO / - / Gdzie¶ w d¿ungli / PrzewodnikKONGO / - / Gdzie¶ w d¿ungli / ObózKONGO / - / Boah / D¿unglaKONGO / - / Matoko / K±pieliskoKONGO / - / Likouala River / W drodze do OuessoKONGO / - / Matoko / OlympusTG-5

Dodane komentarze

zbigoo do czy
14.10.2007

zbigoo 2020-02-26 16:29:59

"Zda³. Mia³em te¿ lustrzankê, ale wiêkszo¶æ zdjêæ zrobi³em tym olkiem. Kolory, ostro¶æ, no i zawsze pod rêk±. Na wyprawy po prosty ¶wietny."

Edytaa11 do czy
13.02.2020

Edytaa11 2020-02-26 14:43:05

Dziêki za relacjê, aparat chyba zda³ test.

kuznia2 do czy
11.03.2014

kuznia2 2019-03-15 11:27:02

Przyjemna lektura. Dziêkujêmy za uchylenie r±bka afrykañskiej tajemnicy.

zbigoo do czy
14.10.2007

zbigoo 2019-03-06 16:32:46

Dziêki:) To te¿ trochê dla Olympusa napisane. By³o nas czterech facetów. A pomys³ to chyba przy przegl±daniu przewodnika LP siê nasun±³. Przewodnik to "¦wiat".

[konto usuniete] do czy
00.00.0000

[konto usuniete] 2019-03-06 10:23:09

"Dobrze siê czyta, zw³aszcza, ¿e kierunek nietuzinkowy. W ile osób podró¿owali¶cie? I sk±d pomys³, by szukaæ mokele-mbembe? :) "

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dzia³ Artyku³y

Dzia³ Artyku³y powsta³ w celu umo¿liwienia zarejestrowanym u¿ytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podró¿y i pomocy innym podró¿nikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za ka¿de dodany artyku³ otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodaæ artyku³?

  1. Zarejestruj siê w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjêcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artyku³ (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artyku³y s± moderowane przez administratora.

Inne Artyku³y

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). S± one u¿ywane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosowaæ serwis do potrzeb osób, które odwiedzaj± go wielokrotnie. Ciateczka mog± te¿ stosowaæ wspó³pracuj±cy z nami reklamodawcy. Czytaj wiêcej »

Akceptujê Politykê plików cookies

Wszelkie prawa zastrze¿one © 2001 - 2025 Globtroter.pl