Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

7 dni w Jordanii > JORDANIA


gunia gunia Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie JORDANIA / brak / Jordania / Pustynia / Wadi RumJak tanio dostać sie do Jordanii i spędzić tam tydzień pełen wrażeń podróżując z plecakiem.
Jak zaplanować sobie taki tygodniowy wyjazd w 24 godziny.
Dokładny opis trasy i tego co warto w 7 dni zobaczyć w Jordani.

Jakoś w ogóle nie planowaliśmy wyjazdy do Jordanii, zupełnie co innego nam się marzyło.
Ja jak co rano sprawdzałam stronki z tanimi liniami i nagle mnie olśniło, że przecież można by polecieć do Jordanii. Ceny na Lturze (www.ltur.de) były zaskakująco niskie, bo bilet tam i z powrotem kosztował 175 euro. No i zaczęłam jęczeć Pawłowi, że dawno nigdzie nie byliśmy ( dwa tygodnie wcześniej wróciliśmy z Włoch:)) a przed Włochami – dokładnie tydzień wcześniej wróciliśmy z Chorwacji) ale sami wiecie - co to za wyjazdy:)
No to zaczęłam jęczeć i męczyć i tupać nóżką i nawet raz spróbowałam tarzać sie w markecie na podłodze.
Tylko że sie okazało, że 175 euro z Brukseli to nie jest żadna tam taniocha, trzeba by jeszcze szybko dostać się do Brukseli. Tanie linie nie wchodziły w grę bo nic nie było na już, a autem plus parkingi w stolicy UE wychodziło astronomicznie drogo. Kupiliśmy dlatego też bilety z Pyrzowic do Egiptu – Sharm el Shaik za 530 zł jeden tam i z powrotem w biurze TUI na ul. Wawelskiej w Katowicach. Bardzo fajna obsługa zawsze coś taniego wynajdą!
A z Sharm to już tylko rzut beretem do Jordanii (przynajmniej tak nam się na początku wydawało;)

Ale od początku....
O mało nie spóźniliśmy się na samolot. Doszliśmy do wniosku, że pojedziemy taksówka na dworzec do Katowic a stamtąd autobusem na lotnisko. Pan taksówkarz tak nas ospale wiózł, że w pewnym momencie mu podziękowaliśmy i przesiedliśmy się na tramwaj i w ostatniej chwili wsiedliśmy do autobusu do Pyrzowic:)
Na lotnisku okazało się że oprócz stada zorganizowanych turystów do Sharm leci Kamil, tak jak my z docelową destynacją – Jordania. Od razu się dogadaliśmy i dużą część podróży spędziliśmy w trójkę.
W Sharm nie byliśmy ani minutki tylko od razu z lotniska wytargowaliśmy taksówkę do Dahab.
Dojechaliśmy na miejsce późnym wieczorem. Wytargowaliśmy pokój i poszliśmy coś zjeść. Uwielbiam arabskie jedzenie.
Małe miseczki drobne sałateczki, sosiki, chlebki, mniam mniam. Po jedzeniu oczywiście obowiązkowa fajka wodna i spać. Od rana przedzieraliśmy się lokalnymi środkami transportu do Jordanii.
Można do Jordanii popłynąć promem z Egiptu z Nuweiby do Aqaby za ok 100 $. Ale po co, skoro można taniej lądem przez Izrael przedostać się do tego samego miejsca. Może trwa to kilka godzin dłużej ale się opłaca.
Autobusem dojechaliśmy do granicy z Izraelem a stamtąd ok 10 km taksówką przez miasto Eilat do granicy z Jordanią i już jesteśmy na miejscu. W Aqabie wzięliśmy taksówkę do jednej z główniejszych atrakcji jaką jest pustynia a dokładniej Wadi Rum. W wiosce, z której się wyrusza na pustynie byliśmy około 18,00 zaczynało już się powoli robić ciemno. Wytargowaliśmy dowóz jeepkiem na pustynię, przedtem zrobiliśmy zakupy w miejscowym sklepie i po zmroku już rozkładaliśmy karimaty w niegłębokiej grocie skalnej. Pan “arabusek” zostawił nas na miejscu, z powrotem mieliśmy wrócić sobie rano pieszo.
Rozpaliliśmy ognisko z pozbieranych wyschłych resztek pustynnych krzaków, zrobiliśmy sobie kolację, pokontemplowaliśmy gwiazdy, które na pustyni wydają się być na wyciągnięcie ręki i zasnęliśmy w śpiworach. Rano było dość rześko. Obudziliśmy się bardzo wcześnie, bo chcieliśmy zobaczyć wschód słońca na pustyni wśród skał i wydm. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Po trzech godzinach dotarliśmy do wioski. Z niej złapaliśmy stopa do głównej drogi. A na głównej drodze też długo nie postaliśmy, bo od razu zatrzymali się jacyś wyluzowani chłopcy jaguarem. Było ich juz czterech w aucie pięcioosobowym ale jeszcze jakoś w trójkę z betami sie pomieściliśmy. I oni i my mieliśmy niezły ubaw, muzyka na ful, oczywiście arabskie disco i wygłupy w aucie. Zawieźli nas najpierw do swojej rodziny, żeby się nami pochwalić – tam oczywiście obowiązkowa herbatka którą polewał chyba ojciec, a potem rzucili nas na dworzec autobusowy. Złapaliśmy od razu miejski transport do Wadi Musa. I już wieczorem byliśmy zameldowani w jednym z najlepszych hoteli dla beckpekerowców czyli w Valentine Inn gdzie co środowy wieczór puszczają film o Indianie Jones, który był nakręcony w Petrze, która znajduje się właśnie pod Wadi Musa. W hoteliku też bardzo dobrze karmią. Obiad jaki tam dostaliśmy do dzisiaj śni mi sie po nocach.
Następnego dnia wcześnie rano udaliśmy się do Petry a dokładniej właściciel hoteliku nas tam zawiózł i umówiliśmy się na godzinę kiedy nas odbierze. W Petrze spędziliśmy cały dzień.
To naprawdę zjawiskowe miejsce, tylko z roku na rok coraz bardziej turystyczne.
Następnego dnia wstaliśmy znowu bardzo wcześnie i pojechaliśmy do Madaby. Tu rozstaliśmy się z Kamilem który jechał do Izraela a my nad Morze Martwe ale od strony jordańskiej.
Najpierw jednak pojechaliśmy na wzgórze Mt Nebo z którego Mojżesz miał zobaczyć ziemie obiecaną a która nie była mu dana. Tak więc w dole roztacza sie panorama na Jordan w oddali na Jerycho. Następnie podjechaliśmy stopem za parę baksów, nad morze. Udało nam sie dogadać z naszym kierowcą tak, że przywiózł nas na jakąś bezpłatna plażę dla miejscowych. Można było na niej kupić sobie butelki z wodą mineralną po to by po kąpieli zmyć z siebie sól. Spędziliśmy tam z dwie godziny głównie leżąc i siedząc w tej słonej zupie, która tak wypycha że można czytać sobie gazetkę siedząc w wodzie. Wreszcie musieliśmy wracać, bo nie chciało nam sie nocować w tej okolicy a ceny noclegów nad Dead Sea nie są ciekawe. Złapaliśmy kolejnego stopa tym razem do stolicy.
W Ammanie udało nam się znaleźć tani hotel prawie w centrum miasta. Stolica jest bardzo sympatyczna, ruchliwa i totalnie arabska. Znowu arabska kolacja, mocna herbata i spać. Następnego dnia pojechaliśmy bezpośrednio do Aqaby przez cały kraj głównym „królewskim” traktem. Tam znowu sympatyczny hotel, gdzie spaliśmy na dachu, bo pomimo, że u nas był październik tam temperatury były dość wysokie.
W Aqabie główną atrakcją są plaże a dokładniej rzecz ujmując życie morskie. I dlatego spędziliśmy kilka godzin nurkując z maską na publicznej plaży przy morskich „ogrodach japońskich” gdzie można zobaczyć najciekawsze okazy flory i fauny morskiej. Po dwóch nocach spędzonych w Aqabie trzeba było już wracać. Wzięliśmy taksówkę do granicy ale pan cwaniak taksówkarz nie zawiózł nas do granicy tylko najpierw na odprawę celną dla ciężarówek. Na co my się bardzo zdziwiliśmy, bo nie ma tam żadnego przejścia granicznego a jeszcze bardziej kiedy pan powiedział, że cena, którą wcześniej umówiliśmy z nim wzrasta. Już zaczęła brać nas cholera. Następnie jak mu wytłumaczyliśmy, że chcemy na granice lądową a nie na jakieś cło czy lotnisko on nas zawiózł na droga stronę miasta do portu, z którego odpływa prom do Egiptu i cena oczywiście znowu wzrosła. Wściekliśmy sie totalnie bo czasu było już coraz mniej a nad ranem następnego dnia mieliśmy wylot z Egiptu do Polski. Suma summarum nie zapłaciliśmy mu nic. On strasznie krzyczał, ale na nic mu się to nie zdało. Złapaliśmy stopa z portu do centrum i z tamtą następną taksówkę do przejścia granicznego z Izraelem. Przez Izrael znowu taryfa. I juz byliśmy w Egipcie. Kupiliśmy bilet na autobus, który za trzy godzinki miał odjechać do Sharm i poszliśmy na obiad i na fajkę wodną. Niestety autobus nie przyjechał i nikt nie wiedział dlaczego. Już wiedzieliśmy oczyma wyobraźni jak samolot odlatuje bez nas. Udało nam się jednak złapać jakiś inny autobus, który jechał do Nuweiby i stamtąd wzięliśmy gościa z busikiem do Dahab. Wymagało to sporo targów i dziwnych gestów na przemian to złości to zrozumienia i pojednania i finalnie prawie dwukrotnego zbicia ceny. Z Dachab o 23,00 odjeżdżał tym razem normalny rejsowy autobus do Sharm. Dogadaliśmy się z kierowcą i wysadził nas jakieś 5 km od lotniska. Była już 2 w nocy. Wiał gorący wiatr a my zaspani szliśmy w stronę lotniska przez totalny wypiździejów . Zatrzymała się jednak taksówka i nas podwiozła pod bramę lotniska. Oczywiście pan udawał że nie ma wydać i tak po 2,00 w nocy urządziłam taką awanturę, już na szczęście ostatnią tego pobytu, że aż podbiegła ochrona lotniska żeby sprawdzić co sie dzieje. Pan nagle znalazł drobne i już byliśmy prawie w domu. Samolot mieliśmy za kilka godzin. Przespaliśmy się te kilka godzin na pięknym, w pełni klimatyzowanym, niedawno oddanym lotnisku i fruuuuuuuuuuuu do Katowic.



Gorąco polecam niskobudżetowe spontaniczne wyjazdy.
Im mniej przygotowań tym wieksza frajda na miejscu.

Zdj cia

JORDANIA / brak / Jordania / Pustynia / Wadi RumJORDANIA / brak / Jordania  / Dama z osiołkiemJORDANIA / brak / Jordania  / PetraJORDANIA / brak / Jordania / Morze Martwe / Strefa niskiego ciśnienia

Dodane komentarze

ewa587 do czy
23.09.2010

ewa587 2010-10-03 23:24:35

świetna relacja z wyjazdu,bardzo ciekawie i humorystycznie opisana,pozdrawiam i życze samych takich udanych wypadów:)

Przydatne adresy

tytu licznik ocena uwagi
Strona podróżnicza Agnieszki Stryczek i Pawła Chudzickiego 1022 Strona podróżnicza zawiera opisy wypraw, informacje praktyczne ( trasa dojazdu, ceny, formalności), zdjęcia.. Dodatkowo zakładka kulinaria ( przepisy na potrawy z wielu stron swiata) + informacje na temat imprez podróżniczych organizowanych przez Śląskie

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl