Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Sp³yw Mekongiem > LAOS



- Chcecie kupiæ ma³± ³ódkê i pop³yn±æ t± rzek± do Luang Prabang? - upewnia siê niedowierzaj±c.
- Mo¿e dalej. Zobaczymy, niczego nie planujemy - odpowiada Igor.
- Musicie bardzo uwa¿aæ. Wczoraj przyp³yn±³em tutaj z Luang Prabang slowbootem i widzia³em podwodne ska³y i wiry tak du¿e jak ta wasza ³ódka – ostrzega – laotañczycy wiedz± którêdy mo¿na p³yn±æ, ale wy? Wy sk±d macie wiedzieæ?
Mekong to potê¿na rzeka. Ponad 4500 km d³ugo¶ci, przemierza 5 krajów jak wytrawny podró¿nik. Zaczyna swój bieg w górach Tangla na wy¿ynie tybetañskiej, podobno jako ma³y strumyk wij±cy siê miêdzy ska³ami, jakby nie by³ pewien dok±d chce p³yn±æ. Ostatecznie decyduje siê i od wieków pokonujê tê sam± drogê. Przez Chiny, Laos, Kambod¿e i Wietnam. Uchodzi do Morza Po³udniowo-chiñskiego szerok± delt± o powierzchni 55000km kwadratowych. W pewnym miejscu wyznacza granice Laosu, Tajlandii i Birmy. To nies³awny Golden Triangle.
***
- You are fucking crazy - to s³owa pewnego Anglika, którego poznali¶my na granicy tajsko-laotañskiej, po tym jak opowiedzieli¶my mu o naszych najbli¿szych planach.
- Chcecie kupiæ ma³± ³ódkê i pop³yn±æ t± rzek± do Luang Prabang? - upewnia siê niedowierzaj±c.
- Mo¿e dalej. Zobaczymy, niczego nie planujemy - odpowiada Igor.
- Musicie bardzo uwa¿aæ. Wczoraj przyp³yn±³em tutaj z Luang Prabang slowbootem i widzia³em podwodne ska³y i wiry tak du¿e jak ta wasza ³ódka – ostrzega – laotañczycy wiedz± którêdy mo¿na p³yn±æ, ale wy? Wy sk±d macie wiedzieæ?
Racja, sk±d mamy wiedzieæ. Ale id±c tym tropem powinni¶my stan±æ w miejscu i nie ruszaæ siê, bo nikt nigdy nie wie dok±d zaprowadzi go nastêpny krok. Postawisz stopê w niew³a¶ciwym miejscu i skrêcisz kostkê. ¯ycie to ci±g³e dokonywanie wyborów. Mo¿esz zgadywaæ dok±d zaprowadzi ciê wyprawa do pobliskiego sklepu. No dok±d? Do zape³nienia lodówki jedzeniem? Prawdopodobnie. Ale po drodze mo¿e wydarzyæ siê tyle nieprzewidzianych rzeczy. Nigdy nie zgadniesz jakich.
***
Pamiêtam jak w 7 czy 8 klasie szko³y podstawowej, na lekcji geografii, nauczycielka wci±¿ przeszkadza³a mi graæ w kropki na kartce papieru.
- Kto wie która rzeka jest najd³u¿sza na Pó³wyspie Indochiñskim? - pyta³a i rozgl±da³a siê za wyci±gniêt± rêk± którego¶ z dzieci. Gdy takiej nie dostrzeg³a, jak rewolwerowiec wymierzy³a palec w wybrany przypadkowo cel:
- Robert! Która to rzeka?
- Mekong prze pani – odpowiedzia³em.
Wtedy wymieni³em jak±¶ nazwê, jakiej¶ du¿ej rzeki, w jakiej¶ Azji. Szybko wróci³em do gry w kropki.
To by³o wiele lat temu. A dzi¶ siedzê na granicy tajsko-laotañskiej, w przydro¿nym barze, popijaj±c co¶ orze¼wiaj±cego i podziwiam tê potê¿n± rzekê.
Chiñczycy nazywaj± j± Lancang Jiang. Tajowie, Me Nam Khong. Wietnamczycy, Me Kong. Dla wszystkich ludów zamieszkuj±cych te okolice Mekong jest b³ogos³awieñstwem. Dolina mekongu na równinie kambod¿añskiej pokryta jest plantacjami ry¿u. Rzeka niesie cenny mu³ wzbogacaj±cy glebê w wszelkiego rodzaju pierwiastki, dziêki czemu rolnicy na tych terenach zbieraj± ry¿ a¿ trzy razy w roku. Tam gdzie nie uprawia siê ry¿u, ³owi± ryby. A wybór maj± ogromny. Rzeka jest ¶rodowiskiem dla oko³o 1200 gatunków ryb. Od pewnej ryby z rodziny karpiowatych pochodzi nazwa kambod¿añskiej jednostki monetarnej. Riel.
Rzeka jest tak du¿a, ¿e pozwala statkom morskim dop³yn±æ a¿ do Phom Penh, stolicy Kambod¿y.
***
Czyta³em kiedy¶ relacje z wyprawy, celem której by³o sp³yniêcie Amazonki kajakami. Ca³ej Amazonki. Od jej ¼róde³, a¿ po uj¶cie w Atlantyku. W wyprawie bra³o udzia³ 2 polaków, Piotr Chmieliñski i Zbigniew Bzdak. Ca³a historia swego czasu by³a bardzo g³o¶na. Z paru powodów. Po 1 by³ to pierwszy w historii sp³yw kajakowy Amazonk±, du¿a sprawa. Odkryto wtedy jej ¼ród³a. Piotr Chmieliñski przeszed³ do historii jako pierwszy cz³owiek, który pokona³ ka¿dy kilometr tej potê¿nej rzeki. Zdaje siê, ¿e do dzi¶ nikomu nie uda³o siê powtórzyæ tego wyczynu.
Druga sprawa to Jacek Pa³kiewicz, który twierdzi, ¿e to on, 11 lat pó¼niej odkry³ ¼ród³a Amazonki w innym miejscu. Wywi±za³ siê spór o to kto ma racje i gdzie owe ¼ród³a siê znajduj±.
Ca³± wyprawê opisa³ Joe Kane, uczestnik wyprawy. A zdjêcia Zbigniewa Bzdaka przynios³y mu miêdzynarodow± s³awê.
Dobrze pamiêtam tê relacje. Wysi³ek, wyrzeczenia, niebezpieczeñstwa. Jestem pewien, ¿e po latach s± to najlepsze wspomnienia tych ludzi.
A teraz, tutaj, ja mam moj± ma³± wyprawê.
***
Ockn±³em siê z zadumy. Igor wci±¿ rozmawia³ z Anglikiem, który zaczyna³ zbieraæ siê do wyj¶cia.
Na po¿egnanie rzuci³ nam:
- Bêdê ogl±da³ wiadomo¶ci, wiec je¶li siê potopicie, dowiem siê o tym.
Za¶mia³em siê, dobry ¿art. Ale Anglik nie ¶mieje siê. On mówi powa¿nie. Naprawdê my¶li, ¿e siê potopimy.
***
Na pomys³ kupienia ³odzi rybackiej od miejscowego rybaka wpad³em jeszcze przed wyjazdem do Indochin. Teraz, bêd±c w Huay Xai, to by³ dobry moment, ¿eby to zrobiæ. Mekong zmierza³ w kierunku, w którym i my chcieli¶my siê udaæ, czyli do Luang Prabang.
Zdania na temat naszych planów by³y podzielone. Jedni mówili, ¿e jest to bardzo niebezpieczne przedsiêwziêcie. Inni twierdzili, ¿e nie powinno byæ problemów.
Generalnie drogê z Huay Xai do Luang Prabang mo¿na przebyæ na 2 sposoby.
Drog± l±dow± i wodn±.
Droga wodna jest popularniejsza. Mo¿na j± przebyæ speedboatem, czyli ma³±, szybk± i strasznie g³o¶n± motorówk±. Wed³ug mnie w±tpliwa przyjemno¶æ.
Druga opcja to ¶redniej wielko¶ci statek rzeczny. P³ynie 2 dni, z postojem w Pakbeng. Wed³ug mnie jeden dzieñ na takim statku to fajna sprawa, ale dwa to juz zbyt wielka monotonia.
My postanowili¶my pop³yn±æ nasz± w³asn± ³ódka.
Jeszcze po stronie tajskiej próbowali¶my dowiedzieæ siê czy mo¿na tutaj kupiæ ³ód¼ i za ile. Do¶æ szybko znale¼li¶my pewnego cz³owieka, który mia³ co¶ czego szukali¶my. Oko³o 8 metrowa, drewniana ³ódka rybacka. ¯±da³ za ni± 5000BTH. Cena bez targowania, poniewa¿ nie chcieli¶my jej kupiæ po stronie tajskiej.
Nastêpnego dnia, ju¿ po stronie laotañskiej, przypomnia³em sobie, ¿e w filmach przygodowych, je¶li kto¶ chcia³ kupiæ co¶ w obcym sobie mie¶cie, od tubylców, to szed³ do miejscowego baru i pyta³ barmana.
Postanowili¶my zrobiæ podobnie. Poszli¶my do restauracji i zapytali¶my w³a¶ciciela czy wie co¶ na temat ³odzi do sprzedania. Obrotny restaurator oczywi¶cie wiedzia³ co¶ na ten temat i zaprowadzi³ nas nad brzeg Mekongu, gdzie zaoferowa³ nawet kilka ³ódek.
Jaki¶ czas ogl±dali¶my je, zastanawiali¶my siê, rozwa¿ali¶my ró¿ne kwestie.
Nasz po¶rednik twierdzi³, ¿e taki sp³yw mo¿e byæ niebezpieczny dla tak ma³ej ³odzi. ¯e Mekong jest naje¿ony podwodnymi ska³ami, wirami itp. Nasz Anglik, który p³yn±³ z Luang Prabang do Huay Xay slowboat'em, tak¿e wspomina³ o ska³ach itp.
Patrzy³em na rzekê i my¶la³em. Upar³em siê ¿eby to zrobiæ. Wpad³em na pomys³, ¿eby dla poprawienia stabilno¶ci, przymocowaæ do boków ³ódki du¿e bambusy. Po¶rednik potwierdzi³, ¿e to dobry pomys³ i mo¿e pomóc.
Na koniec przep³yneli¶my siê z w³a¶cicielem wybranej ³odzi, dla próby. Ustalili¶my z rybakiem, ¿e ten przygotuje dla nas ³ód¼, bambusy po bokach i daszek.
Nastêpnego dnia, w samo po³udnie, stawili¶my siê nad brzegiem Mekongu. £ód¼ by³a gotowa. Nawet mi siê podoba³a, tylko wci±¿ niepokoi³o mnie, ¿e jest tak w±ska. Niech nikt nie my¶li, ¿e ba³em siê o siebie na wodzie. Ja ¶wietnie p³ywam i na pewno nic nie mog³o mi siê staæ. Natomiast rzeczywi¶cie ba³em siê szczególnie o Martê i trochê o Igora. Gdyby¶my wywrócili siê, mog³oby byæ nieweso³o. No i baga¿e, kasa, dokumenty, sprzêt fotograficzny. Zbyt wa¿ne rzeczy, ¿eby nie baæ siê o ich stratê.
Ok, ruszamy. ¯egnani przez po¶rednika i gromadkê ludzi, którzy przygl±dali siê z u¶miechem ca³emu przedsiêwziêciu, wyp³ywamy na ¶rodek rzeki. Ja siedzia³em na koñcu ³odzi, dziêki czemu mia³em wiêkszy wp³yw na manewrowanie ni±. Marta by³a w ¶rodku, pod daszkiem, Igor na dziobie.
Pierwsze ruchy wiose³ by³y niepewne, niezsynchronizowane. Ale z czasem sz³o nam o wiele lepiej.
Rzeka na tym odcinku, mam na mysli Huay Xai-Pakbeng, jest do¶æ ró¿norodna. Miejscami mijali¶my szerokie rozlewiska o bardzo wolnym nurcie. Innym razem, wê¿sze, szybkie, czêsto naje¿one podwodnymi ska³ami przej¶cia. Do¶æ szybko nauczy³em siê rozpoznawaæ takie niebezpieczne miejsca i omijaæ je. Nie zawsze uda³o nam siê jednak op³yn±æ tak± pu³apkê. Czasem pr±d by³ tak szybki, ¿e nie by³o sensu z nim walczyæ. Wtedy wios³owali¶my jeszcze mocniej, ¿eby przep³yn±æ taki niebezpieczny kawa³ek szybko i dziobem do przodu.
Szybko zauwa¿y³em, ¿e pr±d czêsto wie lepiej od nas, którêdy powinni¶my p³yn±æ i wtedy poddawali¶my siê mu. Ale czasem próbowa³ nas oszukaæ i wrzuciæ na mieliznê, ska³y lub wymy¶la³ inne z³o¶liwe sztuczki. Wtedy my¶la³em:
- Chrzaniæ pr±d, on nie zawsze wie lepiej,
i wios³owali¶my tak, aby nie daæ siê z³apaæ.
Na prawdê niebezpieczn± mieli¶my tylko jedn± sytuacje. Pr±d nas oszuka³ i wrzuci³ ³ód¼ na ska³ê, na ¶rodku rzeki. W tym miejscu by³ wyj±tkowo mocny. Z jednej strony burty trzyma³a nas ska³a na której zawiesili¶my siê i nie pozwala³a p³yn±æ dalej, z drugiej strony bardzo silnie napiera³a na nas woda.
£ód¼ niebezpiecznie przechyla³a siê na bok. Jestem pewien, ¿e wtedy uratowa³y nas bambusy zamocowane do boku ³odzi. Bez nich p³yneliby¶my do brzegu ¿abk±, a nasze baga¿e by przepad³y. To optymistyczna wersja, zak³adaj±ca, ¿e rzeczywi¶cie by¶my dop³yneli do tego brzegu.
Sytuacja by³a bardzo nieweso³a. Trzeba by³o szybko co¶ zrobiæ. Kaza³em wiêc Marcie szybko usi±¶æ na moim miejscu z wios³em w rêku i pilnowaæ by ³ód¼ nie wpad³a na nastêpne ska³y, gdy uwolnimy siê z tej. Czyli po prostu mia³a odpychaæ siê od nich wios³em. Igor mia³ robiæ to samo na dziobie. Ja w tym czasie wyszed³em na zewn±trz ³ódki, stan±³em na skale na której wisieli¶my i próbowa³em nasz statek zepchn±æ z twardej mielizny. Po chwili uda³o mi sie to. Trochê ba³em siê, ¿e nie zd±¿ê wej¶æ na pok³ad, pr±d by³ bardzo silny i móg³ b³yskawicznie wyrwaæ mi ³ód¼ z r±k. Na szczê¶cie zd±¿y³em. Po chwili p³yneli¶my dalej. Ka¿dy na swoim miejscu i zadowolony.
Brzegi Mekongu czêsto obsadzone s± ska³ami. Czasem na prawdê rewelacyjnie to wygl±da. Miejscami jednak znajdywali¶my ma³e, jasnopiaskowe pla¿e. Na takich wla¶nie pla¿yczkach nocowali¶my najczê¶ciej. Niektóre wygl±da³y po prostu rajsko. By³y jakby specjalnie przygotowane przez naturê, dla nas, na potrzeby kampingu.
Masa drzewa na ognisko kilka metrów dalej w g³±b l±du. Na brzegu, nieco na uboczu ska³y otaczaj±ce ma³± zatoczkê, gdzie myli¶my siê na golaska. Ska³y tworzy³y parawan, zas³aniaj±cy nas przed ewentualnie przep³ywaj±cymi ³ódkami i znajduj±cymi siê na nich oczami, wpatrzonymi w nasz± bia³± skórê. No i sama pla¿a. Czysty, bia³y, ciep³y piasek. Po prostu rewelacja.
Bardzo lubi³em ten moment doby. Kiedy byli¶my po dniu wios³owania, po za³o¿eniu obozu, po kolacji przygotowanej na ognisku. K³ad³em siê przy jego ciepe³ku i gapi³em w gwiazdy.
Ale nie zawsze by³o tak bajecznie. Noce czasem by³y na prawdê zimne. Czêsto budzi³em siê z zimna i nie mog³em ju¿ zasn±æ. Marta budzi³a siê czê¶ciej ni¿ czêsto. Jej by³o zimno ca³± noc.
A jak za³atwia siê TE sprawy w d¿ungli? Jeden bambus wbija siê w ziemie i siê go trzyma w celu utrzymania równowagi, a drugim opêdza siê od komarów. (przyp. Igora)
***
- You are fucking crazy - to s³owa pewnego Anglika, którego poznali¶my na granicy tajsko-laotañskiej, po tym jak opowiedzieli¶my mu o naszych najbli¿szych planach.
- Chcecie kupiæ ma³± ³ódkê i pop³yn±æ t± rzek± do Luang Prabang? - upewnia siê niedowierzaj±c.
- Mo¿e dalej. Zobaczymy, niczego nie planujemy - odpowiada Igor.
- Musicie bardzo uwa¿aæ. Wczoraj przyp³yn±³em tutaj z Luang Prabang slowbootem i widzia³em podwodne ska³y i wiry tak du¿e jak ta wasza ³ódka – ostrzega – laotañczycy wiedz± którêdy mo¿na p³yn±æ, ale wy? Wy sk±d macie wiedzieæ?
Racja, sk±d mamy wiedzieæ. Ale id±c tym tropem powinni¶my stan±æ w miejscu i nie ruszaæ siê, bo nikt nigdy nie wie dok±d zaprowadzi go nastêpny krok. Postawisz stopê w niew³a¶ciwym miejscu i skrêcisz kostkê. ¯ycie to ci±g³e dokonywanie wyborów. Mo¿esz zgadywaæ dok±d zaprowadzi ciê wyprawa do pobliskiego sklepu. No dok±d? Do zape³nienia lodówki jedzeniem? Prawdopodobnie. Ale po drodze mo¿e wydarzyæ siê tyle nieprzewidzianych rzeczy. Nigdy nie zgadniesz jakich.
***
Pamiêtam jak w 7 czy 8 klasie szko³y podstawowej, na lekcji geografii, nauczycielka wci±¿ przeszkadza³a mi graæ w kropki na kartce papieru.
- Kto wie która rzeka jest najd³u¿sza na Pó³wyspie Indochiñskim? - pyta³a i rozgl±da³a siê za wyci±gniêt± rêk± którego¶ z dzieci. Gdy takiej nie dostrzeg³a, jak rewolwerowiec wymierzy³a palec w wybrany przypadkowo cel:
- Robert! Która to rzeka?
- Mekong prze pani – odpowiedzia³em.
Wtedy wymieni³em jak±¶ nazwê, jakiej¶ du¿ej rzeki, w jakiej¶ Azji. Szybko wróci³em do gry w kropki.
To by³o wiele lat temu. A dzi¶ siedzê na granicy tajsko-laotañskiej, w przydro¿nym barze, popijaj±c co¶ orze¼wiaj±cego i podziwiam tê potê¿n± rzekê.
Chiñczycy nazywaj± j± Lancang Jiang. Tajowie, Me Nam Khong. Wietnamczycy, Me Kong. Dla wszystkich ludów zamieszkuj±cych te okolice Mekong jest b³ogos³awieñstwem. Dolina mekongu na równinie kambod¿añskiej pokryta jest plantacjami ry¿u. Rzeka niesie cenny mu³ wzbogacaj±cy glebê w wszelkiego rodzaju pierwiastki, dziêki czemu rolnicy na tych terenach zbieraj± ry¿ a¿ trzy razy w roku. Tam gdzie nie uprawia siê ry¿u, ³owi± ryby. A wybór maj± ogromny. Rzeka jest ¶rodowiskiem dla oko³o 1200 gatunków ryb. Od pewnej ryby z rodziny karpiowatych pochodzi nazwa kambod¿añskiej jednostki monetarnej. Riel.
Rzeka jest tak du¿a, ¿e pozwala statkom morskim dop³yn±æ a¿ do Phom Penh, stolicy Kambod¿y.
***
Czyta³em kiedy¶ relacje z wyprawy, celem której by³o sp³yniêcie Amazonki kajakami. Ca³ej Amazonki. Od jej ¼róde³, a¿ po uj¶cie w Atlantyku. W wyprawie bra³o udzia³ 2 polaków, Piotr Chmieliñski i Zbigniew Bzdak. Ca³a historia swego czasu by³a bardzo g³o¶na. Z paru powodów. Po 1 by³ to pierwszy w historii sp³yw kajakowy Amazonk±, du¿a sprawa. Odkryto wtedy jej ¼ród³a. Piotr Chmieliñski przeszed³ do historii jako pierwszy cz³owiek, który pokona³ ka¿dy kilometr tej potê¿nej rzeki. Zdaje siê, ¿e do dzi¶ nikomu nie uda³o siê powtórzyæ tego wyczynu.
Druga sprawa to Jacek Pa³kiewicz, który twierdzi, ¿e to on, 11 lat pó¼niej odkry³ ¼ród³a Amazonki w innym miejscu. Wywi±za³ siê spór o to kto ma racje i gdzie owe ¼ród³a siê znajduj±.
Ca³± wyprawê opisa³ Joe Kane, uczestnik wyprawy. A zdjêcia Zbigniewa Bzdaka przynios³y mu miêdzynarodow± s³awê.
Dobrze pamiêtam tê relacje. Wysi³ek, wyrzeczenia, niebezpieczeñstwa. Jestem pewien, ¿e po latach s± to najlepsze wspomnienia tych ludzi.
A teraz, tutaj, ja mam moj± ma³± wyprawê.
***
Ockn±³em siê z zadumy. Igor wci±¿ rozmawia³ z Anglikiem, który zaczyna³ zbieraæ siê do wyj¶cia.
Na po¿egnanie rzuci³ nam:
- Bêdê ogl±da³ wiadomo¶ci, wiec je¶li siê potopicie, dowiem siê o tym.
Za¶mia³em siê, dobry ¿art. Ale Anglik nie ¶mieje siê. On mówi powa¿nie. Naprawdê my¶li, ¿e siê potopimy.
***
Na pomys³ kupienia ³odzi rybackiej od miejscowego rybaka wpad³em jeszcze przed wyjazdem do Indochin. Teraz, bêd±c w Huay Xai, to by³ dobry moment, ¿eby to zrobiæ. Mekong zmierza³ w kierunku, w którym i my chcieli¶my siê udaæ, czyli do Luang Prabang.
Zdania na temat naszych planów by³y podzielone. Jedni mówili, ¿e jest to bardzo niebezpieczne przedsiêwziêcie. Inni twierdzili, ¿e nie powinno byæ problemów.
Generalnie drogê z Huay Xai do Luang Prabang mo¿na przebyæ na 2 sposoby.
Drog± l±dow± i wodn±.
Droga wodna jest popularniejsza. Mo¿na j± przebyæ speedboatem, czyli ma³±, szybk± i strasznie g³o¶n± motorówk±. Wed³ug mnie w±tpliwa przyjemno¶æ.
Druga opcja to ¶redniej wielko¶ci statek rzeczny. P³ynie 2 dni, z postojem w Pakbeng. Wed³ug mnie jeden dzieñ na takim statku to fajna sprawa, ale dwa to juz zbyt wielka monotonia.
My postanowili¶my pop³yn±æ nasz± w³asn± ³ódka.
Jeszcze po stronie tajskiej próbowali¶my dowiedzieæ siê czy mo¿na tutaj kupiæ ³ód¼ i za ile. Do¶æ szybko znale¼li¶my pewnego cz³owieka, który mia³ co¶ czego szukali¶my. Oko³o 8 metrowa, drewniana ³ódka rybacka. ¯±da³ za ni± 5000BTH. Cena bez targowania, poniewa¿ nie chcieli¶my jej kupiæ po stronie tajskiej.
Nastêpnego dnia, ju¿ po stronie laotañskiej, przypomnia³em sobie, ¿e w filmach przygodowych, je¶li kto¶ chcia³ kupiæ co¶ w obcym sobie mie¶cie, od tubylców, to szed³ do miejscowego baru i pyta³ barmana.
Postanowili¶my zrobiæ podobnie. Poszli¶my do restauracji i zapytali¶my w³a¶ciciela czy wie co¶ na temat ³odzi do sprzedania. Obrotny restaurator oczywi¶cie wiedzia³ co¶ na ten temat i zaprowadzi³ nas nad brzeg Mekongu, gdzie zaoferowa³ nawet kilka ³ódek.
Jaki¶ czas ogl±dali¶my je, zastanawiali¶my siê, rozwa¿ali¶my ró¿ne kwestie.
Nasz po¶rednik twierdzi³, ¿e taki sp³yw mo¿e byæ niebezpieczny dla tak ma³ej ³odzi. ¯e Mekong jest naje¿ony podwodnymi ska³ami, wirami itp. Nasz Anglik, który p³yn±³ z Luang Prabang do Huay Xay slowboat'em, tak¿e wspomina³ o ska³ach itp.
Patrzy³em na rzekê i my¶la³em. Upar³em siê ¿eby to zrobiæ. Wpad³em na pomys³, ¿eby dla poprawienia stabilno¶ci, przymocowaæ do boków ³ódki du¿e bambusy. Po¶rednik potwierdzi³, ¿e to dobry pomys³ i mo¿e pomóc.
Na koniec przep³yneli¶my siê z w³a¶cicielem wybranej ³odzi, dla próby. Ustalili¶my z rybakiem, ¿e ten przygotuje dla nas ³ód¼, bambusy po bokach i daszek.
Nastêpnego dnia, w samo po³udnie, stawili¶my siê nad brzegiem Mekongu. £ód¼ by³a gotowa. Nawet mi siê podoba³a, tylko wci±¿ niepokoi³o mnie, ¿e jest tak w±ska. Niech nikt nie my¶li, ¿e ba³em siê o siebie na wodzie. Ja ¶wietnie p³ywam i na pewno nic nie mog³o mi siê staæ. Natomiast rzeczywi¶cie ba³em siê szczególnie o Martê i trochê o Igora. Gdyby¶my wywrócili siê, mog³oby byæ nieweso³o. No i baga¿e, kasa, dokumenty, sprzêt fotograficzny. Zbyt wa¿ne rzeczy, ¿eby nie baæ siê o ich stratê.
Ok, ruszamy. ¯egnani przez po¶rednika i gromadkê ludzi, którzy przygl±dali siê z u¶miechem ca³emu przedsiêwziêciu, wyp³ywamy na ¶rodek rzeki. Ja siedzia³em na koñcu ³odzi, dziêki czemu mia³em wiêkszy wp³yw na manewrowanie ni±. Marta by³a w ¶rodku, pod daszkiem, Igor na dziobie.
Pierwsze ruchy wiose³ by³y niepewne, niezsynchronizowane. Ale z czasem sz³o nam o wiele lepiej.
Rzeka na tym odcinku, mam na mysli Huay Xai-Pakbeng, jest do¶æ ró¿norodna. Miejscami mijali¶my szerokie rozlewiska o bardzo wolnym nurcie. Innym razem, wê¿sze, szybkie, czêsto naje¿one podwodnymi ska³ami przej¶cia. Do¶æ szybko nauczy³em siê rozpoznawaæ takie niebezpieczne miejsca i omijaæ je. Nie zawsze uda³o nam siê jednak op³yn±æ tak± pu³apkê. Czasem pr±d by³ tak szybki, ¿e nie by³o sensu z nim walczyæ. Wtedy wios³owali¶my jeszcze mocniej, ¿eby przep³yn±æ taki niebezpieczny kawa³ek szybko i dziobem do przodu.
Szybko zauwa¿y³em, ¿e pr±d czêsto wie lepiej od nas, którêdy powinni¶my p³yn±æ i wtedy poddawali¶my siê mu. Ale czasem próbowa³ nas oszukaæ i wrzuciæ na mieliznê, ska³y lub wymy¶la³ inne z³o¶liwe sztuczki. Wtedy my¶la³em:
- Chrzaniæ pr±d, on nie zawsze wie lepiej,
i wios³owali¶my tak, aby nie daæ siê z³apaæ.
Na prawdê niebezpieczn± mieli¶my tylko jedn± sytuacje. Pr±d nas oszuka³ i wrzuci³ ³ód¼ na ska³ê, na ¶rodku rzeki. W tym miejscu by³ wyj±tkowo mocny. Z jednej strony burty trzyma³a nas ska³a na której zawiesili¶my siê i nie pozwala³a p³yn±æ dalej, z drugiej strony bardzo silnie napiera³a na nas woda.
£ód¼ niebezpiecznie przechyla³a siê na bok. Jestem pewien, ¿e wtedy uratowa³y nas bambusy zamocowane do boku ³odzi. Bez nich p³yneliby¶my do brzegu ¿abk±, a nasze baga¿e by przepad³y. To optymistyczna wersja, zak³adaj±ca, ¿e rzeczywi¶cie by¶my dop³yneli do tego brzegu.
Sytuacja by³a bardzo nieweso³a. Trzeba by³o szybko co¶ zrobiæ. Kaza³em wiêc Marcie szybko usi±¶æ na moim miejscu z wios³em w rêku i pilnowaæ by ³ód¼ nie wpad³a na nastêpne ska³y, gdy uwolnimy siê z tej. Czyli po prostu mia³a odpychaæ siê od nich wios³em. Igor mia³ robiæ to samo na dziobie. Ja w tym czasie wyszed³em na zewn±trz ³ódki, stan±³em na skale na której wisieli¶my i próbowa³em nasz statek zepchn±æ z twardej mielizny. Po chwili uda³o mi sie to. Trochê ba³em siê, ¿e nie zd±¿ê wej¶æ na pok³ad, pr±d by³ bardzo silny i móg³ b³yskawicznie wyrwaæ mi ³ód¼ z r±k. Na szczê¶cie zd±¿y³em. Po chwili p³yneli¶my dalej. Ka¿dy na swoim miejscu i zadowolony.
Brzegi Mekongu czêsto obsadzone s± ska³ami. Czasem na prawdê rewelacyjnie to wygl±da. Miejscami jednak znajdywali¶my ma³e, jasnopiaskowe pla¿e. Na takich wla¶nie pla¿yczkach nocowali¶my najczê¶ciej. Niektóre wygl±da³y po prostu rajsko. By³y jakby specjalnie przygotowane przez naturê, dla nas, na potrzeby kampingu.
Masa drzewa na ognisko kilka metrów dalej w g³±b l±du. Na brzegu, nieco na uboczu ska³y otaczaj±ce ma³± zatoczkê, gdzie myli¶my siê na golaska. Ska³y tworzy³y parawan, zas³aniaj±cy nas przed ewentualnie przep³ywaj±cymi ³ódkami i znajduj±cymi siê na nich oczami, wpatrzonymi w nasz± bia³± skórê. No i sama pla¿a. Czysty, bia³y, ciep³y piasek. Po prostu rewelacja.
Bardzo lubi³em ten moment doby. Kiedy byli¶my po dniu wios³owania, po za³o¿eniu obozu, po kolacji przygotowanej na ognisku. K³ad³em siê przy jego ciepe³ku i gapi³em w gwiazdy.
Ale nie zawsze by³o tak bajecznie. Noce czasem by³y na prawdê zimne. Czêsto budzi³em siê z zimna i nie mog³em ju¿ zasn±æ. Marta budzi³a siê czê¶ciej ni¿ czêsto. Jej by³o zimno ca³± noc.
A jak za³atwia siê TE sprawy w d¿ungli? Jeden bambus wbija siê w ziemie i siê go trzyma w celu utrzymania równowagi, a drugim opêdza siê od komarów. (przyp. Igora)
Dodane komentarze
momo11 2013-01-07 16:41:26
Ja plynelam slow boatem i fajnie chociaz faktycznie dluzylo sie, dobrze ze poznalam fajnych ludzi i mialam ciekawa ksiazke :) podziwiam was, dla mnie najwiekszym do tej pory odwaznym posunieciem bylo zabukowanie biletow na 3 miesiace i wyjazd pierwszy raz samej, pierwszy raz poza europe i trafilo na azje...best time of my life so far:-)Robb 2012-11-14 21:10:11
dziekuje :)plynelas speedboatem, kilka razy mijaly nas te motorowki, smigaly tak szybko ze tworzyly wysoka fale i kolysaly nami :)
po drodze spotykalismy sporo ludzi, tam jest wiele wiosek, bardzo czesto gdy przybijalismy do brzegu na noc w poblizu byla jakas wioska skad przychodzili ludzie patrzac co robimy i pytajac skad jestesmy :)
agamaak 2012-11-14 16:01:39
"super relacja! a co i kogo napotkaliscie i widzieliscie podczas podrózy, oprócz wirów i ska³? (-: tylko tego mi brakuje w tym opisie. ja plynelam Mekongiem jedynie kilka godzin w Laosie wlasnie z Luang Prabang, na niewielkiej lodzi (ktora na szczescie nie sterowalam uff), ale juz na takiej malej trasie napotkalismy rybakow, dzieci lowiace ryby i nie wiadomo co jeszcze na przemyslne wedki wlasnej konstrukcji, kapiace sie slonie, medytujacych mnichow i rozmaito¶ci rzecznego ¿ycia. szkoda, ze nie jestem wodn± osob±, bo oprocz wysilku to pewnie duza frajda pokonac samodzielnie taka rzekê. Gratulacje (-:"Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dzia³ Artyku³y
Dzia³ Artyku³y powsta³ w celu umo¿liwienia zarejestrowanym u¿ytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podró¿y i pomocy innym podró¿nikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za ka¿de dodany artyku³ otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.