Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Wietnam - Tajlandia Północna - Laos - Tajlandia; Część 8 - Ninh Binh > WIETNAM



Ninh Binh
Wiemy, że dzisiaj autobus ma nad odebrać o 8:30 - tym razem będziemy gotowi na czas, a nawet 5 minut wcześniej - nie damy się zaskoczyć. Autobus przyjeżdża o 8:10! :) Wietnamczycy się nie spóźniają - są wcześniej :)
Podróż trwa 2,5 godziny, w tym naturalnie - a jakże by inaczej - pół godziny na "siku" w zakładzie wyszywania obrazków. No i trzeba przyznać, że rzeczy były tam piękne. Warto zerknąć do środka i po lekkim targowaniu coś zakupić. Obrazy wyszywane są nićmi i wyglądają świetnie. My nie kupiliśmy i potem żałowałam trochę. Wieczorem w Hanoi kupiliśmy sobie dwa takie, ponad połowę taniej niż tam, ale obrazki były trochę słabsze, bo wyszywane grubszymi nićmi (wciąż jednak śliczne).
Co do cen wycieczek w innych biurach, to tym razem jakoś nie porównywaliśmy. Z napisów na tablicach reklamowych biur podróży widniały przeróżne ceny, np. Halong od 22 - 40 $, ale nie wiemy co zawierają poszczególne ceny. Nasz hostel miał na 1 dzień dwie opcje cenowe 26 $ za "poor trip" i 37 $ za "nice trip" - różnica ponoć była w jakości łódki i lunchu. Oczywiście tą tańszą opcję nam odradzano mocno. Poznaliśmy jednak ludzi, którzy byli na tej "poor" na dwa dni za 55$ i twierdzili, że łódka była dobra i jedzenie smaczne, więc chyba te tanie nie są złe :)
Po drodze do Ninh Binh znów mijamy cały czas pola ryżowe. Po dotarciu na miejsce najpierw zwiedzamy dwie świątynie otoczone przepięknym krajobrazem. Jest wietrznie i chłodno (około 14 stopni chyba), dobrze, że mamy ciepłe kurtki i długie spodnie. Nie pada jednak (choć miało) i jest świetna przejrzystość powietrza. Od początku bardzo nam się tutaj podoba.
Jedziemy na lunch. Jest bardzo bogaty bufet i nawet niektóre dania są ciepłe ;). Wybór jest ogromny i chcemy spróbować różnych specjałów po odrobinie, więc ostatecznie najadamy się tak, że nawet wieczorem po powrocie do hotelu nie jesteśmy głodni :)
Po obiedzie wsiadamy dwójkami na wąskie łódki napędzane przez lokalnych mieszkańców w specyficzny sposób - stopami! Wygląda to super, rzeka, którą płyniemy, wije się pośród pojedynczych skał, u podnóża których są pola ryżowe. Widoki są nie do opisania. To miejsce nazywane jest Ha Longiem na lądzie.
Ninh Binh, Wietnam Północny, Góry na wodzie, WIETNAM
Widoki zapierają dech, jest cicho, słychać plusk wioseł i ptaki, do tego świeże powietrze i dużo zieleni - raj. Podróż łódką zajmuje około 1,5 godziny i jest jedną z najlepszych rzeczy, jakich doświadczyliśmy w Wietnamie.
Ninh Binh, Wietnam Północny, Przewoźnik 1, WIETNAM
Ninh Binh, Wietnam Północny, Ha Long na lądzie, WIETNAM
W drodze powrotnej podpływamy do sklepików na łódkach. Przekupki starają się przekonać ludzi na siłę do zakupów, jeśli nie zgodzimy się od razu, to próbują wziąć nas na litość: kup dla swojego wioślarza, on jest stary i biedny i nie stać go na napój, a bardzo chce mu się pić. Tak..i red bull w maleńkiej puszeczce na pewno załatwi sprawę biedy, zmęczenia i pragnienia :D. Byliśmy jednak uprzedzeni wcześniej o tym procederze: ludzie nie umieją odmówić i kupują, a ich wioślarze odsprzedają to potem przekupkom za pół ceny i tak się kręci - perpetuum mobile :) Odmawiamy tak długo, aż pani odpuszcza i płyniemy dalej. Wolimy dać panu napiwek w banknotach, niż puszkę napoju.
Po drodze jest na łódkach wielu fotografów, którzy robią nam zdjęcia - możemy się spodziewać, że będą nam je później chcieli sprzedać.
Podróż łódką jest super. W drodze powrotnej pan wioślarz wyraźnie się zmęczył (to był staruszek), więc Sławek wziął zapasowe wiosło i tak wiosłował, że do brzegu dopłynęliśmy jako pierwsi z całej wycieczki ;) Podziękowaliśmy panu, zostawiliśmy napiwek i poszliśmy na dalszą część atrakcji.
Ninh Binh, Wietnam Północny, Przewoźnik 2, WIETNAM
Po drodze dopadła nas pani z wywołanym i zalaminowanym naszym zdjęciem. Zdjęcie było brzydkie i zrobione bez naszej zgody, więc odmówiłam zakupu. Pani nie dawała za wygraną, odmówiłam trzy razy, a w końcu żal mi się jej zrobiło i za czwartym razem niestety się złamałam i kupiłam to nieładne zdjęcie. Jestem za miękka.
Ostatnią atrakcją były rowery. Stare, rozpadające się rowery, którymi mogliśmy pojeździć po malowniczej okolicy i obejrzeć pola ryżowe i wioskę. 40-minutowa przejażdżka była rewelacyjna, wszędzie zieleń, pola ryżowe, cisza, krowy i my...
Ninh Binh, Wietnam Północny, Pola ryżowe, WIETNAM
To zdecydowanie najlepsza wycieczka, na jakiej byliśmy w Wietnamie i jedna z najlepszych w życiu. Naszym zdaniem to punkt obowiązkowy :)
Wracamy do Hanoi około 19:30 i musimy zorganizować sobie transport na lotnisko na jutro rano. Autobus, którym chcieliśmy jechać nie jeździ tak wcześnie, a taxi z hostelu to aż 15 $. Tańszą opcją jest Shuttle Bus za 2 $, ale one odjeżdżają daleko od naszego hostelu - około 30 min drogi, nie chcemy tak długo iść z walizkami o tak wczesnej porze, a poza tym okazuje się, że i tak jest już za późno aby kupić bilety. W agencjach oferują nam tylko taxi, albo private car za 10 - 12 $ - to sporo taniej lecz płatne z góry i ostatecznie decydujemy się na transport z hotelu, żeby mieć pewność, że ktoś po nas przyjedzie o tej 6:00.
Na śniadanie kupujemy sobie bagietki z różnymi pysznościami w środku, za dwie płacimy 37 tys dongów (około 8 zł). Na kolację jemy we dwójkę jednego lokalnego kebaba, tak tylko, żeby coś przegryźć, bo nie jesteśmy głodni.
Rozliczamy się już z naszym hotelem, jest już po 22:00, jak zaczynamy się pakować, przed nami niewiele snu, pobudka już o 5:00. Rezerwujemy jeszcze nocleg na jutro w Chiang Rai na północy Tanlandii za około 50 zł (Baansiri - polecamy).
Dodane komentarze
Przydatne adresy
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.