Artykuły i relacje z podróży Globtroterów

Lamalera wioska wielorybników > INDONEZJA


turkus turkus Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdjęcie INDONEZJA / Wyspa Lembata / Lamalera / Makabryczna zabawaLamalera to wioska w której życie toczy się jak przed setkami lat, tradycyjne wielorybnictwo, barterowy system wymiany towarów to już nie spotykany gdzie indziej obraz .

Lembata to jedna z wysp wchodzących w skład archipelagu Alor & Solor położonego za wyspą Flores, dalej już nie ma nic , bezkres oceanu i droga do Australii.
Informacje o tym miejscu zebrałem po drodze rozmawiając z poznawanymi Indonezyjczykami . Będąc na wyspie Lombok podjąłem decyzję , że zmieniam trasę podróży i zamiast wizyty na Sulawesi, z Flores popłynę na wyspę wielorybników .
Opowieści jakie usłyszałem o tym miejscu zafascynowały mnie i mimo świadomości , że zapuszczam się w rejon, w którym mogą mnie spotkać różne niespodzianki podjąłem wyzwanie.
Przemierzając wyspę Flores poznałem miejscowego „hobbita” o imieniu Marcelino , tak z uwagi na podobieństwo są nazywani mieszkańcy wiosek w okolicy Bajawy i Rutengu , którego udało mi się namówić na wspólną wyprawę .
Miałem świadomość , że w rejonie do którego zmierzam jedyne używane języki to lokalne narzecza i basa indonesia , więc podróżowanie z Marcelino powinno zdecydowanie ułatwić mi kontakt z miejscową ludnością .
Rankiem gdy zjawiłem się w przystani w Larantuka, na wschodnim krańcu wyspy Flores, ujrzałem coś co miało nas przetransportować na odległą wyspę . Stara mocno nadwyrężona drewniana łódz , przepełniona do granic ludzmi , towarami i skuterami powiązanymi linami, by nie powpadały do oceanu nie wzbudziła mojego zaufania, ale po długim czasie spędzonym w Indonezji przestałem się dziwić , mam wybór zaakceptować lub się zawrócić . Ciekawość ujrzenia życia wielorybników była większa od rozsądku, więc rzuciłem plecak na stertę worków z ryżem i innymi produktami i usiadłem przy burcie obserwując dalej upychających się pasażerów . Gdy prom ruszył ulżyło mi, bo nie wyobrażałem sobie dalszego załadunku
Widoki z łodzi są oszałamiające , na mijanych wyspach wznoszą się na wodę na ponad 2 km stożki wulkaniczne a wody pomiędzy wyspami wzburzone od prądów podwodnych dodają niesamowitości .
Po kilku godzinach podróży dotarłem na wyspę Lembata.
Niewielkie miasteczko portowe Lowoleba ma bajkową scenerię, wciśnięte w zatoczkę z jednej osłonięte jest olbrzymimi masywami dwóch wulkanów.
Jednak nie Lowoleba była moim celem, zamierzałem przedostać się na przeciwległy brzeg wyspy do wioski Lamalera . Podróż tę odbyłem podstarzałym terenowym samochodem , który mozolnie z prędkościa 15-20 km /h wspinał się po krętej górskiej drodze .
Po 4 godzinach jazdy oczom moim ukazał się wreszcie ocean i w dole dostrzegłem niewielką zatoczkę . Ostatni odcinek drogi to karkołomny zjazd po zboczu wulkanu.
Pierwsze wzmianki o wiosce Lamalera pochodzą z roku 1624, z czasów portugalskiej kolonizacji . Już wtedy wioska znana była z prymitywnego wielorybnictwa . Metoda połowów pozostała nie zmieniona do dziś , mieszkańcy polują wyłącznie przy użyciu harpunów . W ciągu kilku dni spędzonych w wiosce miałem okazje przyjrzeć się codziennemu życiu mieszkańców . Rytm dnia wyznacza tu słońce , które w strefie okołorównikowej wschodzi i zachodzi zawsze w okolicach godziny 6 .
Po wschodzie słońca męszczyżni z wioski zaczynają gromadzić się na niewielkiej plaży wokół której rozmieszczone są łodzie pochowane w drewnianych wiatach . Poranek zaczyna się od wpatrywania się w ocean, zapalenia tradycyjnego papierosa zrobionego z tytoniu zawiniętego w cienki kawałek kory . Gdy pierwsze promienie słońca wychylając się zza zbocza góry dotkną skrawków plaży zaczyna się ceremonia wodowania łodzi . Po godzinie na plaży zapanowuje spokój , zostaje garstka dzieci leniwie baraszkujących w piasku . Następuje wyczekiwanie na efekty połowu. Ocean zastępuje tu pola uprawne, i stanowi jedyne źródło pożywienia. Wydobyte z oceanu wieloryby, manty , rekiny i delfiny są póżniej na lokalnym targu wymieniane na inne towary. To jedno z niewielu miejsc w Indonezji gdzie zachował się system barterowy i nie obowiązują pieniądze. Suszone mięso i olej pozyskany z wielorybów wymieniany jest na inne potrzebne produkty . Suszone mieso wieloryba, manty oraz świeże z rekina i delfina są podstawą pożywienia w wiosce . Podczas mojego pobytu w wiosce miałem okazje spróbować wszystkich tych specjałów.
Po kilku dniach zdecydowałem się wybrać na połów . Dwa dni sztormowej pogody zmusiły mnie do oczekiwania na możliwość ruszenia w rejs , Wraz z dziesięcioma rybakami wypłynęliśmy w asyście kilku innych łodzi daleko od brzegu . W pewnym momęcie łodzie lekko rozproszone zatrzymały się i zaczęły dryfować z prądem, okazało się , że jest to jeden z elementów polowania , w tym czasie łowczy na dziobie wypatruje w wodzie zdobyczy . Jak i gdzie zauważono pierwszy cel nie miałem pojęcia, dla mnie woda wokoło była taka sama, jednak poruszenie na lodzi wyraznie wskazywało przygotowanie do polowania. Zaczęliśmy okrążać jakiś cel w wodzie , tak by ustawić się z promieniami słońca , harpunnik na dziobie w pewnym momęcie wymierzywszy do celu wyskoczył z dziobu łodzi wprost do oceanu wbijając grot harpuna w zdobycz . Po chwili jego miejsce zajął następny i zaczął mierzyć do celu Coś silnego pociągnęło długą linę głęboko w wodę , pierwszy skoczek zdołał wrócić na łódz gdy tymczasem pozostali centymetr po centymetrze wydobywali zdobycz na powierzchnię, gdy ją ujrzeli drugi ugodził harpunem ponownie. Teraz już wiedziałem, że naszą pierwszą zdobyczą jest duża manta , która jeszcze kilka minut walczyła szamocąc się przy burcie lodzi . Później sprawnie podjęta wylądowała na dnie lodzi wypełniając ją od burty do burty .
Inaczej wyglada ceremonia polowania na wieloryba. Ssaki te widoczne są z większej odległości i kilka lodzi razem najpierw otacza je powoli by nie spłoszyć ich. Gdy uda się zając odpowiednią pozycję harpunnik wyskakuje z lodzi wbijając harpun z liną w olbrzymie cielsko. Od tego momętu wydarzenia dzieją się bardzo dynamicznie. Ugodzony wieloryb nie rzadko podejmuje rozpaczliwą próbę ucieczki ciągnąc za sobą na linie lódz wraz z załogą. Bywało , że po kilku dniach lodzie docierały do Timoru a kilka razy dotarły aż do wybrzeży Australi . To ryzykowne zajęcie i często okaleczające polujących a czasem zbierające śmiertelne żniwo .
Najważniejsze po ugodzeniu wieloryba przez pierwszą łódz jest zadanie mu kolejnych ciosów , by można było powstrzymac jego siłe. Nie jest to łątwe i trwa minimum kilka godzin .Załoga w tym czacie jest niesamowicie kupiona, nikt się nie uśmiechnie, nimo pragnienia czy głodu , nie oderwie się od polowania.
Gdy udaje się osłabić kolejnymi ciosami wieloryba , ciało jego ustawione wzdłuż lodzi jest tak obracane by można dostać się do aorty , wówczas jeden z harpunnikow rozcina ciało wieloryba i przecina aortę, ocean w mgnieniu oka zmienia kolor, głęboki granat zastępuje intensywny czerwony kolor krwi , to niewiarygodny widok i jednocześnie jakże smutny . Olbrzymi ssak żegna się z życiem po to by utrzymać życie innych ssaków. Gdy ciało wieloryba jest już nieruchome na lodzi następuje rozluźnienia , na twarzach pojawiają się uśmiechy , ocean był dziś dla nich łaskawy , dał zdobycz i nie zabrał ofiary. Ten makabryczny rytuał prowadzony tu od setek lat w niezmieniony sposób, nie wywołuje u mnie radości , ale nie zmienię tego , mam tego świadomość .
Na brzegu czekają mnie dodatkowe atrakcje , obserwuję jak ciało wieloryba po wyciągnięciu na brzeg zostaje zamienione na chwilę w plac zabaw dla dzieci, które wdrapując się na nie następnie skaczą z niego do wody . Wszystko to odbywa się w krwawej scenerii a plaża przez chwilę zmienia kolor. Później następuje szybkie i wprawne dzielenie zdobyczy , odcinany jest najpierw kawałek głowy a następnie wrzucany do oceanu , jako podziękowanie za hojność i prośba o kolejne zdobycze. Mieszkańcy wioski są bardzo przesądni i przestrzegają tradycji. Po zmroku nikt nie chodzi na plaże , która traktowana jest jako miejsce dla duchów zabranych przez ocean . Przy wejściach z wioski na plaże o zmroku zapalane są lampki oliwne pełniące rolę strażników .
Ale życie w wiosce, wieczorami toczy się, w takie dni jak,ten, bardzo pogodnie, radośc z udanego połowu jest okazją do wypicia kilku szklaneczek wina palmowego o nazwie tuak zakąszanego suszoną mantą . Opowieści o polowaniu , marzenia o większej zdobyczy to nieodzowne tematy wieczornych spotkań . Tu nie ma telewizji, nikt nie interesuje się światem na zewnątrz , świat kończy się na tej wiosce, mali chłopcy chcą być w przyszłości dobrymi harpunnikami a ich codzienne zabawy na plaży zawierają elementy symulowanego polowania.
Lamalera to zamknięty jak na razie na zmiany świat , jak długo jeszcze nie wiadomo, już teraz kilku mieszkańców wioski studiuje w odległym Timorze , czy to zaowocuje zmianami, czas pokaże , z pewnością nie prędko mieszkańcy zrezygnują z polowania na wieloryby, od setek lat były dla nich źródłem utrzymania , traktują ocean jak plantację i pewnie długo jeszcze wypływając na swych niewielkich lodziach, a następnie skacząc z nich w głębię oceanu za zdobyczą będą prowadzić ruletkę o życie.


Podróż do Lamalery nie jest prosta , promy kursują zależnie od pogody a przejazd przez wyspę w porze deszczowej może okazać się niemożliwy , ale zobaczenie jednego z niewielu miejsc którego jeszcze nie zmieniła cywilizacja jest warte każdego poświęcenia

Zdjęcia

INDONEZJA / Wyspa Lembata / Lamalera / Makabryczna zabawaINDONEZJA / Wyspa Lembata / Lamalera / Makabryczna zabawa

Dodane komentarze

iden dołączył
22.11.2002

iden 2008-08-06 12:40:52

bardzo fajny tekst o mało znanym rejonie :)

blt dołączył
13.12.2007

blt 2008-08-03 07:22:46

Byłam tam...ale na szczęscie nie w porze łowów. Zadowoliłam się jedynie oglądaniem targu "barterowego", nie używają pieniędzy tylko wymieniają się czym kto ma - ryba za banana itp. Fajowe przeżycie. A ta wioska wielorybników robi rzezywiście wrażenie, nawet poza sezonem łowienia...

Przydatne adresy

Brak adresów do wyświetlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2023 Globtroter.pl