Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
9 dni w siódmym niebie > ALGIERIA



Musi się dziać! Zachwycać, zdumiewać, intrygować, stanowić wyzwanie, rozczulać… Tak muszę się czuć, abym wyrwanych z kieratu codzienności dni nie uważała za stracone. Tak było na algierskiej Saharze – byłam pełna zachwytu, radości, zapomniałam, że istnieje inny świat. Przez 9 dni byłam po prostu w siódmym niebie!
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - ogromne diuny i niezwykłe formacje skalne - oto Tadrart, ALGIERIA
Usłyszałam o muzycznej podróży z Tuaregami po Algierii i od razu wiedziałam, że to jest to! Torre dało mi na decyzję całe dwa dni (właśnie występowali o promesy), podczas których musiałam namówić na wyjazd którąś z koleżanek. „Tuaregowie, ci piękni mężczyźni w niebieskich turbanach i wieczorne imprezy przy ognisku? Jadę!” - w 3 minuty jedna z nich podjęła decyzję i tak po trzech przelotach znalazłyśmy się w Djanet, saharyjskim 16-tysięcznym miasteczku, z którego ruszają wyprawy na najpiękniejszą pustynię świata - Tadrart.
Miasteczko na południowym wschodzie, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - Djanet, ALGIERIA
Ta była nieco inna niż standardowy objazd po pustyni: Artur Urbański, najlepszy organizator wyjazdów na Saharę, wymyślił (kocham go za to), że w ekipie Tuaregów będą muzycy dający co wieczór koncerty tuareskiej muzyki i pieśni. Nie miałam o niej pojęcia ( teraz Imidiwan nie schodzi mi z ust), ale byłam jej ciekawa i tęskniłam za spotkaniami przy gitarze, tak częstymi w mojej zamierzchłej przeszłości i nostalgicznie wspominanymi.
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie- kto powiedział, że na gitarze nie można grać w duecie?, ALGIERIA
Tuaregowie rzeczywiście nosili turbany (niekoniecznie niebieskie) i byli piękni. Nie tylko fizycznie (to jak zawsze rzecz gustu), ale przede wszystkim swoją pogodną żywiołowością, dziecinną (jak na naszą rzeczywistość) radością i skłonnością do zabawy w każdej wolnej chwili. I nie robili tego tylko na pokaz: pozostawiani przez nas samym sobie chwytali za instrumenty albo tańczyli przy muzyce z samochodowego odtwarzacza ( i to jak, bioderka chodziły jak u hawajskich tancerek!). Ich wzbudzający respekt szef Mohammed czasami rzucił jakąś zaskakującą poetycką uwagę (do niedawna nosił jeszcze dredy po pas i uczył się angielskiego z piosenek Boba Marleya) i intrygował nas swoimi różnymi obliczami.
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - charyzmatyczny przywódca tuareskiej ekipy , ALGIERIA
W oazie, Sahara, Tuarescy przystojniacy z naszej ekipy, ALGIERIA
Gdzieś po drodze, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Wystarczyło trochę muzyki z radia, a Tuaregowie już podrywali się do tańca, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - tuareska lodówka, ALGIERIA
Na pustynię nasza 8-osobowa ekipa (i takaż tuareska) ruszyła 4 terenowymi toyotami, które sprawowały się wyśmienicie. Wyprawa nie była męcząca: temperatura w dzień ok 30-35 stopni (na pustyni, o dziwo, znosi się to dużo łatwiej niż w mieście), w nocy kilkanaście stopni, w samochodach zamiast klimatyzacji otwarte okna (przydały się turbany i większe okulary, zwłaszcza gdy wjeżdżało się w chmurę pyłu). Plan dnia zawsze był taki sam: rano śniadanie, potem spacer w kierunku jazdy, gdzie po drodze (po zlikwidowaniu przez Tuaregów obozu) zabierały nas samochody. Na śniadanie bagietki z sardynkami, pomidorami i słodką, czerwoną cebulą albo z dżemem bądź tamtejszą nutellą, kawa, herbata, soki, owoce. Po drodze postoje w ciekawych miejscach, zwiedzanie – zwłaszcza licznej na algierskiej Saharze sztuki naskalnej, podczas najgorętszej pory dnia lunch i sjesta. Lunche były pyszne: sałatki makaronowe bądź ryżowe, kalafior w panierce, grillowane bakłażany, pomidory, ogórki, gotowane buraczki, jajka itp. plus owoce i napoje. Wszystko pięknie i pomysłowo podane. A jak smakował chlebuś prosto z piasku Sahary, pieczony na tuareski sposób! Ponoć kiedyś jeden z uczestników zażartował, że brakuje tylko kremu brulee… i taki też się w menu znalazł. A my, po kilku dniach jazdy w upale, dostaliśmy… zimniusieńką coca-colę z niezwykle oryginalnej „lodówki”!
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - tuareska lodówka, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Muzyczna podróż z Tuaregami - jedzenie było pyszne i pięknie podane, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - chwila odpoczynku, ALGIERIA
Na postoje wybierane były piękne i cieniste miejsca – a to u podnóża skały, a to pod rozłożystą akacją z widokiem na okolicę. Najpierw Tuaregowie rozkładali dywany, na to kładliśmy materace… ech, żyć, nie umierać: piękne widoki w zasięgu wzroku, dobre jedzonko w zasięgu ręki, do tego fajne towarzystwo i weseli Tuaregowie. Mówią w swoim języku (tamaszek), po francusku, ale też z częścią z nich można było porozumieć się po angielsku, a szef podśpiewywał nawet „nie ma, nie ma wody na pustyni… ” i pytał nas po polsku „dobźe”? Odpowiadaliśmy chórem „bardzo dobrze”, bo tak też się czuliśmy. Po sjeście ruszaliśmy dalej, zatrzymując się często w różnych ciekawych punktach widokowych (czasem wspinając się gdzieś dla lepszego widoku na okolicę), a przed zmierzchem rozbijaliśmy obóz w tak zachwycających miejscach, że „dusza chciała wybiec oczyma” i nie mogliśmy się nimi nacieszyć. Wyobraźcie sobie namiocik pośrodku pustyni z ogromnymi wydmami dookoła, jak okiem sięgnąć – i zachód oraz wschód słońca w takim miejscu, a w nocy miliony gwiazd na niebie. I nawet ogromną tęczę po nocnej burzy piaskowej i porannym deszczu. Z radości chciało się tańczyć i śpiewać.
Tin Merzouga, Sahara, Zapowiada się kolejny piękny dzień, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Idzie burza, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Poranna herbatka pod tęczą, po całonocnej burzy piaskowej, ALGIERIA
I tańczyliśmy, podśpiewując zapamiętane fragmenty tuareskich piosenek, wsłuchiwaliśmy się w pieśni związane z tuareską walką o wolne państwo – repertuar Berberów, bo do tej grupy zaliczają się Tuaregowie (nazywani też imazeghen czyli wolni ludzie), jest stosunkowo bogaty. Tuaregowie muzykę mają w genach, naprawdę cieszą się nią - wspólnym graniem i śpiewaniem, a także tańcem. Wieczorami, po kolacji złożonej z pysznej zupy, najczęściej „siorby”, i bardziej konkretnego drugiego dania, siadaliśmy przy ognisku (niewielkim, bo trudno tam o drewno), Mohammed robił herbatę przelewając ją z naczynia do naczynia bezbłędnie, mimo ciemności i wysokości z jakiej nalewał płyn. Dostawaliśmy po 3 szklaneczki z wysoką pianką, z których pierwsza miała być gorzka jak życie, a ostatnia słodka jak miłość, a w tym czasie nasi tuarescy muzycy grali: 2 gitary, 10-strunowy pękaty oud, gong tudzież to, co było pod ręką - kanister na wodę, metalowy garnuszek… Tuareskie piosenki są długie – nie muszą się mieścić pomiędzy radiowymi reklamami, oni śpiewają dla siebie. Niektóre z nich były tak porywające melodycznie, że wprost podrywały nas do tańca. W piachu nie było łatwo, ale zabawa była przednia, zwłaszcza że nasi gospodarze też w niej uczestniczyli. I tak co wieczór, a nawet w trakcie postojów, gdy ktoś chwytał nagle za gitarę albo z samochodu dobiegała jakaś wesoła muzyczka. Grupa była wyjątkowo roztańczona, nie przeszkadzała jej nawet burza piaskowa (i nie był to efekt % przywiezionych w skromnej ilości ;).
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - przy ognisku, ALGIERIA
Algierska Sahara jest niezwykła – to nie tylko piaskowe wydmy, ale i fascynujące formy skalne, iglice, okna, łuki, labirynty i wreszcie intrygująca sztuka naskalna. Nawet na chwilę nie można się tym widokiem znudzić. Piasek w kolorach od beżowego do pomarańczowego (w zależności od oświetlenia), a w części …. także czerwony.
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Dech zapiera..., ALGIERIA
Tilalilen - Puste Miejsce do Tańca, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Chłonąć ciszę, spokój i piękno ..., ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - niesłychane bogactwo form skalnych -podwójne okno, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Krajobraz czerwono-czarny, ALGIERIA
Mieliśmy szczęście – kilka dni przed naszym przyjazdem padało i pustynia zakwitła, wiele miejsc było bardzo zielonych, a gdzieniegdzie kwitły żółte i fioletowe kwiatuszki. Między dość wysokimi trawami można było znaleźć pustynne dynie – delikatne beżowe kule z grzechoczącymi wewnątrz ziarenkami. W kilku miejscach trafiliśmy na stałe bądź okresowe jeziorka, a to z wysuszoną, popękaną ziemią wokół i wysokimi wydmami w tle naprawdę robiło niesamowite wrażenie.
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Popadało!, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - pustynia zakwitła więc selfie musi być!, ALGIERIA
Z Djanet wyruszyliśmy najpierw na wschód, w stronę granicy z Libią, aby zobaczyć kanion El Berdj, na diuny Wan Tabarakhet (Dolina Tamaryszkowa), łuki Tamezguida, kanion Circle i księżycowe Bouhediene, a w końcu na cudowną, niezapomnianą Tin Merzouga z ogromnymi wydmami po horyzont. Po kilku dniach włóczęgi po pustyni, pełni wrażeń wyruszyliśmy w stronę Djanet, po drodze eksplorując kanion Indjaren pełen skalnych rysunków i skamieniałości udowadniających, że kiedyś było tu morze. Do najciekawszych miejsc należy Tigharghart – „skała płaczących krów”, jeden z bardziej niezwykłych rytów naskalnych na Saharze.
Morze piasku, Tin Merzouga, Cudnie tu zasypiać pod gwiazdami i budzić się z pierwszymi promieniami słońca, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Płaczące krowy, ALGIERIA
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Nakarmić żyrafę - pustynia zakwitła, ALGIERIA
Do Djanet wróciliśmy na jeden dzień (ach, jak smakował ciepły prysznic po myciu się przez kilka dni w litrze wody ;), aby potem wyruszyć w drugą stronę, do świętego kanionu Tuaregów – Essendilene, a następnie na diuny Ergu Admer. Wysokie wydmy – to jest to, co kocham najbardziej i za czym – w połączeniu ze skalnymi cudami – cały czas tęsknię. Las takich skalnych cudnych iglic widzieliśmy w spektakularnym „Miejscu Miecza” – Tikoubene, a następnie w Thimgas („Ząb”) i kanionie Tilalilen, którego nazwa oznacza „Puste Miejsce do Tańca”.
Tikoubene, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - Miejsce Miecza, ALGIERIA
Tikoubene, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Jak okiem sięgnąć..., ALGIERIA
Tilalilen, Sahara, 9 dni w 7 niebie: Tilalilen - Puste Miejsce do Tańca, ALGIERIA
Tikoubene, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - niesłychane bogactwo form skalnych, jak długo przetrwa?, ALGIERIA
Gdzieś po drodze..., Sahara, Formy skalne, ALGIERIA
Po drodze natknęliśmy się na obóz nomadów przed którym, dosłownie na naszych oczach urodził się szeroki strumień wody – całą noc w górach padało (na szczęście woda sięgała tylko nieco ponad kostki). Patrząc na namioty z patyków i płacht, wśród których najcenniejszą rzeczą był podarowany przez rząd jeden panel słoneczny, nie chciało się wprost wierzyć, że można żyć w takich warunkach.
Tadrart, Sahara, 9 dni w 7 niebie: W obozie nomadów, ALGIERIA
Na pustyni spotkaliśmy też rzadką już na Saharze karawanę (jak można godzinami i dniami siedzieć na bujającym się stale garbie wielbłąda?) i co jakiś czas wojskowe posterunki (współczuliśmy umundurowanym biedakom służby w pełnym słońcu). I do tego może ze dwie - trzy grupy turystów podróżujących tak, jak my, ale żadnej w głębi pustyni, gdzie byliśmy tylko my, piasek, słońce i wiatr…
Tadrart, Sahara, 9 dni w siódmym niebie - karawana na Saharze to już rzadkość, ALGIERIA
Namiary na Tinariwen - Tours można znaleźć na jednej z fotek.
Dodane komentarze
Iwona Niedopytalska 2022-05-29 11:53:07
"Niesamowita przygoda opisana z entuzjazmem, który udziela się czytelnikowi :)"ru_da 2021-01-07 10:33:19
Z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją relację. Faktycznie niezwykła wyprawa, a zdjęcia przepiękne. Nie dziwię się, że pragniesz tam wrócić. Pozdrawiam.Przydatne adresy
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.