Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Wenezuelskie księżniczki > WENEZUELA
izabella relacje z podróży
Nasza wielomiesieczna podroz po Ameryce Poludniowej zaczyna sie wlasnie w Wenezueli. Minie troche czasu zanim przyzwyczaimy sie poludniowoamerykanskiego stylu zycia ;).
Berlin-Paryż i wreszcie Caracas. Nadając w Berlinie bagaże mamy nadzieje, że tym razem będą z nami choć nie przywiązuje się specjalnie do tej myśli. Doświadczenia z ostatnich podróży nauczyły nas jak sobie radzić bez wydawałoby się niezbędnych rzeczy.
Wreszcie po wielu godzinach lotu lądujemy w Caracas, które wita nas 30 stopniowym upałem. Powietrze jest tak gęste od wilgoci, że wydaje się, że można by je kroić. Zatem machina ruszyła, zaczęło się. Południowo-amerykańska manana udziela się europejskim przewoźnikom bo długo nie możemy znaleźć miejsca gdzie odebrać można bagaże z Air France. Szukamy wg nazwy przewoźnika, wg numeru lotu, wg kierunku.. i nie wiedzieć czemu znajdujemy je pod wielkim napisem LIMA.
Przewodniki piszą o tym aby wymieniać pieniądze poza kantorami, co oczywiście jest nielegalne. Za taką wymianę grozi przepadek, kara grzywny a w najgorszym razie wiezienie. Jarek bierze to na siebie i znika gdzieś ze spoconym tubylcem. Jak się potem okazuje wymiana miała miejsce gdzieś w lotniskowej toalecie, nas szumiąca muszlą klozetową.
Mam mieszane uczucia co do propozycji wymiany waluty przez policję, która pojawia się zanim jeszcze opuszczamy lotnisko. Trudno powiedzieć czy to biznesowa propozycja czy zwykła prowokacja ale sądząc po znaczących kiwnięciach głową mijającej nas Wenezuelki wolę nie sprawdzać tego na własnej skórze.
Niezwykły kraj gdzie funkcjonują dwie rzeczywistości: Ta legalna która jest absolutnie nierealna i ta nielegalna - bardzo realna.
Szukamy polecanych przez przewodniki taksówek z żółtymi rejestracjami ale okazuje się, że nielegalne taxi stojące na pobliskim parkingu jest o 1/3 tańsze. Poruszanie się w nielegalnej rzeczywistości pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy ....jeśli umiesz dokonać wyboru. Uprzejmy i bardzo uczynny taksówkarz odwozi nas na dworzec autobusowy. Po drodze mijamy "wmurowane" w zbocza niedokończone albo już niszczejące chałupy (rudera to bardziej odpowiednie słowo), których okna i drzwi zasłaniają kraty. Z każdego muru uśmiecha się Hugo Chavez, którego wizerunki ozdabiają prawie każda wolną przestrzeń. Mijamy stare, paliwożerne amerykańskie limuzyny, które nie wiedzieć czemu trzymają się jeszcze w jednym kawałku, kilkuletnie miniaturki dorosłych kobiet, które noszą przy sobie atrybuty damy w postaci malutkich torebek, tenisówek na obcasach czy podróżnych mini walizeczek na kółkach. Ich mamy ze względu na swojej rozmiary przeczą wyobrażeniom o Wenezueli jako o fabryce pięknych kobiet. Kiedy rozglądam się dookoła wszystko jest prawie takie samo jak w innych południowoamerykańskich stolicach. Tu jednak w Wenezueli uderza mnie fakt, że zamiast słodko-mdłego zapachu wszędzie czuć spaliny. I trudno się dziwić bo benzyna kosztuje tu kilka razy mniej niż woda.
Na dworcu autobusowym gwarno. Prawie wszyscy pala papierosy i pokrzykują na siebie nawzajem. Nasz autobus do Ciudad Boliwar planowo odjeżdża o 20.00 choć nie traktuję rozkładu jazdy zbyt poważnie. Całe szczęście bo Jarek irytuje się coraz bardziej z każdą mijająca minuta kiedy spaliny ryczącego autobusu mieszają się z wydychanym przez sąsiada dymem papierosowym i wpadają wprost do Jarka nosa. Nikt nie wie z którego terminalu odjeżdża nasz autobus. Nie wie tego nawet sam kierowca. Ba...kierowca do końca zdaje się nie wiedzieć dokąd będzie jechał. Mija 20.00 a autobusu nie ma. Jarek prawie waruje przy terminalach, ja odbijam się od opychającego się hot dogiem kierowcy. Wreszcie około godziny 21 zaczynamy pakowanie. Pakowanie trwa duuuuuuuuuuuuużo dłużej niż byśmy tego chcieli. Pakujemy, pakujemy, późnej czekamy az przyjdą kolejni pasażerowie i zapełnia puste siedzenia, później znowu pakujemy a kierowca je kolejnego hot doga, zapala papierosa, poklepuje się po plecach z innymi kierowcami, później znowu zapala papierosa, i znowu pakujemy. Zasypiam. Kiedy budzę się stoimy Dopada mnie przedziwne uczucie, że spałam kilka godzin a my jeszcze nie wyjechaliśmy z Caracas. Pytam Jarka który szczekając zębami mówi, że jesteśmy już drodze ale wyjechaliśmy z około 3 godzinnym opóźnieniem. Taka jest właśnie Ameryka Południowa. Pełna kontrastów, gdzie ludzie pełni nienawiści wobec Ameryki jedząc fast foody i jeżdżąc rozpadającymi się przeżytkami amerykańskiego luksusu wciąż tęsknym wzrokiem spoglądają w kierunku północy.
Aaaaaaa, choć bardzo chciałabym o tym doświadczeniu zapomnieć to nie mogę nie napisać o powszechnie stosowanym w luksusowych liniach autobusowych wynalazku jakim jest klimatyzacja. Jest, wiec trzeba z niej korzystać. Jeśli zamierzasz podróżować liniami autobusowymi zabierz lepiej do kabiny swój ciepły śpiwór. Wenezuelczycy przychodzą z ciepłymi kocami a głowy owijają ręcznikami. My założyliśmy na siebie wszystko co tylko było w naszych bagażach podręcznych. Nie zmieniło to wiele i nadal tęsknym wzrokiem spoglądaliśmy na ciepłe okrycia naszych wenezuelskich sąsiadów.
Wreszcie po wielu godzinach lotu lądujemy w Caracas, które wita nas 30 stopniowym upałem. Powietrze jest tak gęste od wilgoci, że wydaje się, że można by je kroić. Zatem machina ruszyła, zaczęło się. Południowo-amerykańska manana udziela się europejskim przewoźnikom bo długo nie możemy znaleźć miejsca gdzie odebrać można bagaże z Air France. Szukamy wg nazwy przewoźnika, wg numeru lotu, wg kierunku.. i nie wiedzieć czemu znajdujemy je pod wielkim napisem LIMA.
Przewodniki piszą o tym aby wymieniać pieniądze poza kantorami, co oczywiście jest nielegalne. Za taką wymianę grozi przepadek, kara grzywny a w najgorszym razie wiezienie. Jarek bierze to na siebie i znika gdzieś ze spoconym tubylcem. Jak się potem okazuje wymiana miała miejsce gdzieś w lotniskowej toalecie, nas szumiąca muszlą klozetową.
Mam mieszane uczucia co do propozycji wymiany waluty przez policję, która pojawia się zanim jeszcze opuszczamy lotnisko. Trudno powiedzieć czy to biznesowa propozycja czy zwykła prowokacja ale sądząc po znaczących kiwnięciach głową mijającej nas Wenezuelki wolę nie sprawdzać tego na własnej skórze.
Niezwykły kraj gdzie funkcjonują dwie rzeczywistości: Ta legalna która jest absolutnie nierealna i ta nielegalna - bardzo realna.
Szukamy polecanych przez przewodniki taksówek z żółtymi rejestracjami ale okazuje się, że nielegalne taxi stojące na pobliskim parkingu jest o 1/3 tańsze. Poruszanie się w nielegalnej rzeczywistości pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy ....jeśli umiesz dokonać wyboru. Uprzejmy i bardzo uczynny taksówkarz odwozi nas na dworzec autobusowy. Po drodze mijamy "wmurowane" w zbocza niedokończone albo już niszczejące chałupy (rudera to bardziej odpowiednie słowo), których okna i drzwi zasłaniają kraty. Z każdego muru uśmiecha się Hugo Chavez, którego wizerunki ozdabiają prawie każda wolną przestrzeń. Mijamy stare, paliwożerne amerykańskie limuzyny, które nie wiedzieć czemu trzymają się jeszcze w jednym kawałku, kilkuletnie miniaturki dorosłych kobiet, które noszą przy sobie atrybuty damy w postaci malutkich torebek, tenisówek na obcasach czy podróżnych mini walizeczek na kółkach. Ich mamy ze względu na swojej rozmiary przeczą wyobrażeniom o Wenezueli jako o fabryce pięknych kobiet. Kiedy rozglądam się dookoła wszystko jest prawie takie samo jak w innych południowoamerykańskich stolicach. Tu jednak w Wenezueli uderza mnie fakt, że zamiast słodko-mdłego zapachu wszędzie czuć spaliny. I trudno się dziwić bo benzyna kosztuje tu kilka razy mniej niż woda.
Na dworcu autobusowym gwarno. Prawie wszyscy pala papierosy i pokrzykują na siebie nawzajem. Nasz autobus do Ciudad Boliwar planowo odjeżdża o 20.00 choć nie traktuję rozkładu jazdy zbyt poważnie. Całe szczęście bo Jarek irytuje się coraz bardziej z każdą mijająca minuta kiedy spaliny ryczącego autobusu mieszają się z wydychanym przez sąsiada dymem papierosowym i wpadają wprost do Jarka nosa. Nikt nie wie z którego terminalu odjeżdża nasz autobus. Nie wie tego nawet sam kierowca. Ba...kierowca do końca zdaje się nie wiedzieć dokąd będzie jechał. Mija 20.00 a autobusu nie ma. Jarek prawie waruje przy terminalach, ja odbijam się od opychającego się hot dogiem kierowcy. Wreszcie około godziny 21 zaczynamy pakowanie. Pakowanie trwa duuuuuuuuuuuuużo dłużej niż byśmy tego chcieli. Pakujemy, pakujemy, późnej czekamy az przyjdą kolejni pasażerowie i zapełnia puste siedzenia, później znowu pakujemy a kierowca je kolejnego hot doga, zapala papierosa, poklepuje się po plecach z innymi kierowcami, później znowu zapala papierosa, i znowu pakujemy. Zasypiam. Kiedy budzę się stoimy Dopada mnie przedziwne uczucie, że spałam kilka godzin a my jeszcze nie wyjechaliśmy z Caracas. Pytam Jarka który szczekając zębami mówi, że jesteśmy już drodze ale wyjechaliśmy z około 3 godzinnym opóźnieniem. Taka jest właśnie Ameryka Południowa. Pełna kontrastów, gdzie ludzie pełni nienawiści wobec Ameryki jedząc fast foody i jeżdżąc rozpadającymi się przeżytkami amerykańskiego luksusu wciąż tęsknym wzrokiem spoglądają w kierunku północy.
Aaaaaaa, choć bardzo chciałabym o tym doświadczeniu zapomnieć to nie mogę nie napisać o powszechnie stosowanym w luksusowych liniach autobusowych wynalazku jakim jest klimatyzacja. Jest, wiec trzeba z niej korzystać. Jeśli zamierzasz podróżować liniami autobusowymi zabierz lepiej do kabiny swój ciepły śpiwór. Wenezuelczycy przychodzą z ciepłymi kocami a głowy owijają ręcznikami. My założyliśmy na siebie wszystko co tylko było w naszych bagażach podręcznych. Nie zmieniło to wiele i nadal tęsknym wzrokiem spoglądaliśmy na ciepłe okrycia naszych wenezuelskich sąsiadów.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Odkryte | 531 | Strona opisująca podróże, głownie do Ameryki południowej. Znajdziesz tu opisy podrózy i informacje prakyczne |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.