Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Argentyńskie siorbanie czyli czym jest mate > ARGENTYNA


Czym jest mate? Wydaje się że to proste pytanie i tak samo prosta będzie odpowiedź. Ale nie w Argentynie. Kiedy zadasz Argentyńczykowi pytanie "czym jest mate" zawiesi głos, zamilknie, oczy zwróci ku niebu (albo w kierunku sufitu, wszystko zależy gdzie zadasz to pytanie ;)), zamruczy.....jak to wyjaśnić..... będzie odwlekał moment odpowiedzi......"to rodzaj herbaty" podpowiadam.....jednak nie, moja podpowiedź nie jest satysfakcjonująca, co widzę po wykrzywionej z niesmakiem twarzy Pablo. Nie podejmuje zatem kolejnych prób a w zamian słyszę długą opowieść.
Mate to rodzaj zwyczaju, rytuał w którym uczestniczysz wraz z przyjaciółmi. Zaproszenie do niego jest wielkim wyróżnieniem i jeśli ktoś częstuje cię mate to znaczy że chce się z tobą zaprzyjaźnić. Yarba mate pije się podając ją z jednych rąk do kolejnych, jak fajkę pokoju.
Zaparza się ją w naczyniu zwanym mate lub matero najczęściej zrobionym z tykwy a proces zaparzania jest ogromnie ważny aby miała ona odpowiedni smak. Mate zawsze przygotowuje gospodarz domu i pije ją jako pierwszy. Wypija cały napar i dopiero wtedy ponownie dolewa wody i mate podaje kolejnej osobie.
Bardzo szybko nadarza się okazja abyśmy mogli uczestniczyć w tym rytuale. Pablo prowadzi bardzo otwarty dom i każdego wieczora odwiedzają go przyjaciele. Zaprasza nas do picia mate. Pablo w pierwszej kolejności przygotowuje wodę w termosie. Nie może być bardziej gorąca niż 80 stopni, inaczej można oparzyć mate i straci ona smak, mówi Pablo. Z namaszczeniem wsypuje yerba mate do matero, następnie umieszcza tam bombillę - metalową słomkę zakończoną sitkiem. Powoli wlewa wodę. Następnie sam zaczyna sączyć napój. Moje uczestnictwo w rozmowach przerywa głośne siorbnięcie. Pablo właśnie wypił ostatni łyk. Jestem chyba jedyną osoba która to słyszała a przynajmniej pozostali nie zwrócili na to uwagi. Enrique, Flawia i Daniel też siorbią. Rozumiem zatem, że to element tego "świętego zwyczaju". Mam nadzieje, że samo siorbanie nie jest aż tak "święte" i obowiązkowe ;). Moja kolej. Próbuję pierwszy łyk....moja twarz tężeje a napój zatrzymuje w ustach bo nie bardzo wypada go wypluć a przed połknięciem blokuje mnie ściśnięte gardło. W tej chwili dałabym wiele aby mate straciła choć odrobinę swojego "niezwykłego" smaku, nieważne czy z powodu zbyt gorącej wody czy z innych powodów ;). Gorzki, wyrazisty smak, tak gorzki, że wydaje się nawet nieco kwaśny. W dodatku w ustach czuję coś na kształt popiołu i kawałki zielska. Choć moje oczy wychodzą na wierzch od tego "niezwykłego" smaku, nie mam wyjścia połykam. Zanim oddam mate muszę ją wypić do końca. Spore wyzwanie ;). Mate krąży wokół stołu, wszyscy rozmawiają choć ja chwilowo nie mogę z siebie wydobyć ani słowa. A szkoda bo gdybym powiedziała "dziękuję" zostałabym pominięta przy następnej "kolejce" ;). Wszyscy pozostali wyglądają na zadowolonych, powiedziałabym wręcz że szczęśliwych. Szczęśliwie nie pytają jak mi smakuje ;). Znowu dociera do mnie naczynie z yerba mate, nie wykręcę się, nie mam szans. Przypominam sobie szybko wszystkie opowieści o jej właściwościach zdrowotnych. Ma dużo witamin, pobudza, zwiększa wytrzymałość, oczyszcza organizm z toksyn, zwiększa ilość czerwonych krwinek, poprawia odporność itp. Niestety te opowieści nie zmieniają jej smaku ale właśnie ze względu na nie sugeruję aby każdy kto kiedykolwiek będzie miał okazję spróbować tradycyjną, nie aromatyzowaną mate nie zniechęcał się. Nie zniechęcajcie się po pierwszym łyku. Nie zniechęcajcie się też po drugim i trzecim ;).
Muszę przyznać, że każdy kolejny jej łyk jest już coraz bardziej ....akceptowalny ;). Choć nie wiem czy jest coraz lepsza, słabsza, przyzwyczaiłam się, czy pierwsze silne doznania sprawiły że już nic nie czuje ;).
Mate to rodzaj zwyczaju, rytuał w którym uczestniczysz wraz z przyjaciółmi. Zaproszenie do niego jest wielkim wyróżnieniem i jeśli ktoś częstuje cię mate to znaczy że chce się z tobą zaprzyjaźnić. Yarba mate pije się podając ją z jednych rąk do kolejnych, jak fajkę pokoju.
Zaparza się ją w naczyniu zwanym mate lub matero najczęściej zrobionym z tykwy a proces zaparzania jest ogromnie ważny aby miała ona odpowiedni smak. Mate zawsze przygotowuje gospodarz domu i pije ją jako pierwszy. Wypija cały napar i dopiero wtedy ponownie dolewa wody i mate podaje kolejnej osobie.
Bardzo szybko nadarza się okazja abyśmy mogli uczestniczyć w tym rytuale. Pablo prowadzi bardzo otwarty dom i każdego wieczora odwiedzają go przyjaciele. Zaprasza nas do picia mate. Pablo w pierwszej kolejności przygotowuje wodę w termosie. Nie może być bardziej gorąca niż 80 stopni, inaczej można oparzyć mate i straci ona smak, mówi Pablo. Z namaszczeniem wsypuje yerba mate do matero, następnie umieszcza tam bombillę - metalową słomkę zakończoną sitkiem. Powoli wlewa wodę. Następnie sam zaczyna sączyć napój. Moje uczestnictwo w rozmowach przerywa głośne siorbnięcie. Pablo właśnie wypił ostatni łyk. Jestem chyba jedyną osoba która to słyszała a przynajmniej pozostali nie zwrócili na to uwagi. Enrique, Flawia i Daniel też siorbią. Rozumiem zatem, że to element tego "świętego zwyczaju". Mam nadzieje, że samo siorbanie nie jest aż tak "święte" i obowiązkowe ;). Moja kolej. Próbuję pierwszy łyk....moja twarz tężeje a napój zatrzymuje w ustach bo nie bardzo wypada go wypluć a przed połknięciem blokuje mnie ściśnięte gardło. W tej chwili dałabym wiele aby mate straciła choć odrobinę swojego "niezwykłego" smaku, nieważne czy z powodu zbyt gorącej wody czy z innych powodów ;). Gorzki, wyrazisty smak, tak gorzki, że wydaje się nawet nieco kwaśny. W dodatku w ustach czuję coś na kształt popiołu i kawałki zielska. Choć moje oczy wychodzą na wierzch od tego "niezwykłego" smaku, nie mam wyjścia połykam. Zanim oddam mate muszę ją wypić do końca. Spore wyzwanie ;). Mate krąży wokół stołu, wszyscy rozmawiają choć ja chwilowo nie mogę z siebie wydobyć ani słowa. A szkoda bo gdybym powiedziała "dziękuję" zostałabym pominięta przy następnej "kolejce" ;). Wszyscy pozostali wyglądają na zadowolonych, powiedziałabym wręcz że szczęśliwych. Szczęśliwie nie pytają jak mi smakuje ;). Znowu dociera do mnie naczynie z yerba mate, nie wykręcę się, nie mam szans. Przypominam sobie szybko wszystkie opowieści o jej właściwościach zdrowotnych. Ma dużo witamin, pobudza, zwiększa wytrzymałość, oczyszcza organizm z toksyn, zwiększa ilość czerwonych krwinek, poprawia odporność itp. Niestety te opowieści nie zmieniają jej smaku ale właśnie ze względu na nie sugeruję aby każdy kto kiedykolwiek będzie miał okazję spróbować tradycyjną, nie aromatyzowaną mate nie zniechęcał się. Nie zniechęcajcie się po pierwszym łyku. Nie zniechęcajcie się też po drugim i trzecim ;).
Muszę przyznać, że każdy kolejny jej łyk jest już coraz bardziej ....akceptowalny ;). Choć nie wiem czy jest coraz lepsza, słabsza, przyzwyczaiłam się, czy pierwsze silne doznania sprawiły że już nic nie czuje ;).
Dodane komentarze
[konto usuniete] 2018-03-22 18:35:00
Ciekawy tekst, dzięki. Podobało mi się w Argentynie, jak rodzinki wybierając się dokądkolwiek, targały ze sobą termosy na wodę i mate. Zresztą, ładne te skórzane termosy, najwyraźniej absolutny niezbędnik w każdym argentyńskim domu :)[konto usuniete] 2018-03-22 18:33:14
Ciekawy tekst, dzięki. Podobało mi się w Argentynie, jak rodzinki wybierając się dokądkolwiek, targały ze sobą termosy na wodę i mate. Zresztą, ładne te skórzane termosy, najwyraźniej absolutny niezbędnik w każdym argentyńskim domu :)Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Odkryte | 531 | Strona opisująca podróże, głownie do Ameryki południowej. Znajdziesz tu opisy podrózy i informacje prakyczne |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.