Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Włochy - jedna wielka siesta, pizza i zabytki > WłOCHY
kasia114 relacje z podróży
Przewspaniałe miejsca we Włoszech i bardzo stare zabytki przyprawią o zachwyt nawet marudę. Naprawdę warto zobaczyć ten pełen tajemnic starożytności kraj. A luz Włochów i upodobanie do zabawy, każdemu turyście w czasie wakacje na pewno przypadnie do gustu.
W sierpniu 2003 roku zwiedziłam Włochy. Przyjechaliśmy tam po długiej trwającej ok. 20 godzin podróży przez Czechy i Austrię. Mieliśmy rezerwację w pensjonacie koło Wenecji w miejscowości Porto Santa Margarita Di Caorle. Było tak gorąco, że spaliśmy na balkonie w samej bieliźnie i niczym nie przykryci, a klimatyzacji nie mieliśmy.
W Di Caorle do południa chodziliśmy na plażę i zbieraliśmy muszelki w paseczki, a między godziną trzynastą, a siedemnastą rozpoczynała się siesta i wszystkie sklepy były pozamykane. Nie było nic do roboty dlatego wszyscy udawali się na drzemkę. Wieczorem jadaliśmy obiadokolację w pobliskiej tawernie. Następnie o zmroku zaczynało się życie ponieważ nie jest tak upalnie jak za dnia. Podziwialiśmy orkiestry, pokazy i tańce. Oblewaliśmy się wodą z oświetlonych fontann. Można było kupić dużo gadżetów. Wtedy uznaliśmy, że włosi to bardzo pogodny i sympatyczny naród.
Następnego dnia postanowiliśmy zobaczyć Wenecję oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów. Zwiedziliśmy znany Plac Św. Marka, na którym było bardzo dużo gołębi. Wszystkie były przyzwyczajone do ludzi, bo na mnie siadały. Zauważyliśmy, że jest dużo przebierańców w maskach i śmiesznych strojach. Ja też kupiłam sobie maskę i wachlarz. W mieście w ogóle nie ma drzew, jest mało cienia, duży upał i wiele ludzi. Za to mnóstwo jest ładnych kanałów, różnych statków i gondoli, a najsłynniejszym i największym kanałem jest Grande Canale. Szczególnie spodobały mi się zdobione starym stylem kamieniczki i dużo różnorodnych mostów. Patrząc na miasto z takiego mostu wydaje się ono naprawdę niezwykłe. Zjedliśmy w pewnej knajpce najokropniejszą pizzę jaką kiedykolwiek spróbowaliśmy, co wydało nam się dziwne, gdyż to właśnie we Włoszech wynaleziono tą potrawę. Pewnie została podgrzewana, bo nie chcieli jej zmarnować, w każdym razie była nawet gorsza od polskiej.
Po tygodniu postanowiliśmy w ciemno wybrać się na drugą stronę „kozaka”. Po drodze zobaczyliśmy krzywą wieżę w Pizie, by zobaczyć czy się jeszcze nie przewróciła. Zanocowaliśmy natomiast na campingu w mieście Cecina. Bardzo nam się tam podobało ponieważ plaża była kilka kroków od campingu, wystarczyło przejść przez mały lasek i już było się na miejscu. W lesie najbardziej zaciekawiły mnie ogromne szyszki o wiele większe od polskich. Sama plaża nie była zbyt atrakcyjna. Miała szary piasek co nam się nie bardzo spodobało, ale najważniejszy jest dostęp do morza. Na campingu był ogromny i bardzo fajny basen gdzie nauczyłam się z poznanymi tam przyjaciółmi liczyć i mówić po włosku kilka słówek. Po za tym jedliśmy w przyjemnych restauracyjkach i cieszyliśmy się z życia.
Któregoś dnia pojechaliśmy na wycieczkę do Rzymu. Zobaczyliśmy tam znane zabytki takie jak Koloseum (przed którym chwilę odpoczęliśmy na zielonej trawie), Panteon (gdzie zastanawialiśmy się dlaczego przez otwór w suficie nie wpada deszcz?), Forum Romanum, Forum Victorianum (przed którym stał pomnik Victora Emanuela na koniu – władcy który zjednoczył Włochy), wilczycę (matkę Remusa i Romulusa), Mausoleum (Pałac Anioła) oraz przepiękne fontanny. Najładniejszą i najbardziej znaną jest fontanna Di Trevi. Cały Rzym obeszliśmy piechotą. Bardzo bolały nas nogi i porobiły nam się odciski.
Zdążyliśmy zwiedzić jeszcze Watykan. Niestety nie zastaliśmy papieża ponieważ również wyjechał na wakacje. Największe wrażenie zrobiła na mnie Pieta Michała Anioła. Wprawdzie była za szkłem, ale i tak była ciekawa. Zeszliśmy też na dół, gdzie znajdowały się groby papieży, jednak żeby w ogóle tam wejść mama musiała zasłonić ramiona, a tata założyć długie spodnie. Ciekawe, to pewnie z szacunku dla tak ważnego miejsca. Bardzo mi się podobało i sądzę, że wycieczka do Włoch jest świetnym pomysłem na miłe spędzenie wakacji.
W Di Caorle do południa chodziliśmy na plażę i zbieraliśmy muszelki w paseczki, a między godziną trzynastą, a siedemnastą rozpoczynała się siesta i wszystkie sklepy były pozamykane. Nie było nic do roboty dlatego wszyscy udawali się na drzemkę. Wieczorem jadaliśmy obiadokolację w pobliskiej tawernie. Następnie o zmroku zaczynało się życie ponieważ nie jest tak upalnie jak za dnia. Podziwialiśmy orkiestry, pokazy i tańce. Oblewaliśmy się wodą z oświetlonych fontann. Można było kupić dużo gadżetów. Wtedy uznaliśmy, że włosi to bardzo pogodny i sympatyczny naród.
Następnego dnia postanowiliśmy zobaczyć Wenecję oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów. Zwiedziliśmy znany Plac Św. Marka, na którym było bardzo dużo gołębi. Wszystkie były przyzwyczajone do ludzi, bo na mnie siadały. Zauważyliśmy, że jest dużo przebierańców w maskach i śmiesznych strojach. Ja też kupiłam sobie maskę i wachlarz. W mieście w ogóle nie ma drzew, jest mało cienia, duży upał i wiele ludzi. Za to mnóstwo jest ładnych kanałów, różnych statków i gondoli, a najsłynniejszym i największym kanałem jest Grande Canale. Szczególnie spodobały mi się zdobione starym stylem kamieniczki i dużo różnorodnych mostów. Patrząc na miasto z takiego mostu wydaje się ono naprawdę niezwykłe. Zjedliśmy w pewnej knajpce najokropniejszą pizzę jaką kiedykolwiek spróbowaliśmy, co wydało nam się dziwne, gdyż to właśnie we Włoszech wynaleziono tą potrawę. Pewnie została podgrzewana, bo nie chcieli jej zmarnować, w każdym razie była nawet gorsza od polskiej.
Po tygodniu postanowiliśmy w ciemno wybrać się na drugą stronę „kozaka”. Po drodze zobaczyliśmy krzywą wieżę w Pizie, by zobaczyć czy się jeszcze nie przewróciła. Zanocowaliśmy natomiast na campingu w mieście Cecina. Bardzo nam się tam podobało ponieważ plaża była kilka kroków od campingu, wystarczyło przejść przez mały lasek i już było się na miejscu. W lesie najbardziej zaciekawiły mnie ogromne szyszki o wiele większe od polskich. Sama plaża nie była zbyt atrakcyjna. Miała szary piasek co nam się nie bardzo spodobało, ale najważniejszy jest dostęp do morza. Na campingu był ogromny i bardzo fajny basen gdzie nauczyłam się z poznanymi tam przyjaciółmi liczyć i mówić po włosku kilka słówek. Po za tym jedliśmy w przyjemnych restauracyjkach i cieszyliśmy się z życia.
Któregoś dnia pojechaliśmy na wycieczkę do Rzymu. Zobaczyliśmy tam znane zabytki takie jak Koloseum (przed którym chwilę odpoczęliśmy na zielonej trawie), Panteon (gdzie zastanawialiśmy się dlaczego przez otwór w suficie nie wpada deszcz?), Forum Romanum, Forum Victorianum (przed którym stał pomnik Victora Emanuela na koniu – władcy który zjednoczył Włochy), wilczycę (matkę Remusa i Romulusa), Mausoleum (Pałac Anioła) oraz przepiękne fontanny. Najładniejszą i najbardziej znaną jest fontanna Di Trevi. Cały Rzym obeszliśmy piechotą. Bardzo bolały nas nogi i porobiły nam się odciski.
Zdążyliśmy zwiedzić jeszcze Watykan. Niestety nie zastaliśmy papieża ponieważ również wyjechał na wakacje. Największe wrażenie zrobiła na mnie Pieta Michała Anioła. Wprawdzie była za szkłem, ale i tak była ciekawa. Zeszliśmy też na dół, gdzie znajdowały się groby papieży, jednak żeby w ogóle tam wejść mama musiała zasłonić ramiona, a tata założyć długie spodnie. Ciekawe, to pewnie z szacunku dla tak ważnego miejsca. Bardzo mi się podobało i sądzę, że wycieczka do Włoch jest świetnym pomysłem na miłe spędzenie wakacji.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.