Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Australia po drodze > AUSTRALIA
dominkom relacje z podróży
Opis podróży po Australii, która była po trasie podróży dookoła świata. Trasa od Sydnej po wschodnim wybrzeżu, do rafy koralowej
• AUSTRALIA
Na lotnisku w Sydney pobieram pieniądze w bankomacie. Miłe zaskoczenie – internet na lotnisku jest bezpłatny. Jedziemy autobusem lotniskowym do centrum, skąd taksówką do North Sydney, gdzie mieszkają nasi znajomi Polacy. Po polskim śniadaniu załatwiamy wynajęcie samochodu, najtańszym autem jest Toyota Corolla w firmie Ascot przy ul. William Street. Wynajęcie samochodu w Australii jest łatwe, lecz niezbędnym warunkiem jest posiadanie karty płatniczej, która uwiarygodnia klienta bardziej niż paszport i gotówka. Samochód należy dokładnie obejrzeć przed wypożyczeniem, aby zostały zaznaczone wszelkie uszkodzenia, bowiem przy zwrocie auta jest ono dokładnie sprawdzone. Auto trzeba też zwrócić umyte i z tą samą ilością benzyny z jaką się wypożyczyło. Zanim zdecydowaliśmy się na wyjazd wypożyczonym samochodem jedziemy ze znajomymi do Katoomba, gdzie mają chatkę w Górach Błękitnych. Zwiedzamy okolicę, jest to popularne miejsce weekendowe dla mieszkańców Sydney. Wracamy sami następnego dnia pociągiem z Leura do Sydney. Na dworcu w skrytce zostawiamy plecaki i do wieczora zwiedzamy miasto. Wieczorem odbieramy samochód i w drogę. Pierwsze 3 godziny tj. ok. 50 km zajmuje wyjazd z miasta, jazdę utrudnia duży lewo kierunkowy ruch i kierownica po prawej stronie, natomiast automatyczna skrzynia biegów jest znacznym ułatwieniem. Jedziemy na północ drogą Pacific Hwy oznaczoną na mapie nr.1 Dopuszczalna prędkość 110 km/godz z częstymi ograniczeniami, które należy respektować bowiem mandaty są wysokie a wykroczenie jest rejestrowane kamerą. Droga w zasadzie jest jednopasmowa, nawet na tym najgęściej zaludnionym rejonie Australii ruch jest niewielki a stacji benzynowych mało, można na nich płacić gotówką bądź kartą. Parkingi na których nocowaliśmy są w znacznych odległościach, ale prawie zawsze jest na nich woda, i toaleta. Przebijamy oponę, którą w najbliższym serwisie wymieniamy na inne koło. Kierujemy się ku Wielkiej Rafie Koralowej, po drodze zwiedzamy Gold Coast z najsłynniejszą plażą Australii Surfers Paradise. Na północ od Brisbane ciągnie się Sunshine Coast, na którym zwiedzamy Mary Cairnecross Park, będący lasem deszczowym z ciekawymi okazami flory i fauny, w Big Pineaple widzimy pierwszy raz na wolności kangury i misie koala oraz plantacje ananasów. Obydwa wybrzeża przyciągają tysiące surfingowców dla których pobudowano specjalne wyciągi zwane Surf&Sky. Jadąc na Wielką Rafę Koralową nie sposób ominąć Wyspy Fraser dobrze opisanej w polskim przewodniku Pascala. Kupiliśmy całodniową wycieczkę, w programie jest: przejazd mikrobusem do miejsca skąd zabiera nas samochód terenowy, przejazd samochodem terenowym, przepłynięcie promem, kąpiel w niesamowicie czystym jeziorze w głębi wyspy, obiad na który serwowane są steki, ryby, piwo i inne napoje, spacer z przewodnikiem przez las deszczowy, powrót plażą pod wielobarwny klif i wrak statku. Następnego dnia jedziemy dalej na północ, w Chilldres oglądamy pomnik poświęcony Kanakom porywanych z Nowej Kaledonii w latach 1863-1907 do niewolniczej pracy na plantacjach trzciny cukrowej. Jest to druga obok Aborygenów czarna karta historii Australii. Dojeżdżamy do miasteczka Rockhampton leżącego dokładnie na Zwrotniku Koziorożca. Od tego miejsca wracamy, bowiem zorientowaliśmy się, że mamy za mało czasu aby dojechać do następnego miejsca skąd są wypady na rafę koralową. Wracamy do Town 1770. Jest to miejscowość położona najbardziej na południe skąd są organizowane wycieczki na Wielką Rafę Koralową (bez możliwości noclegu na rafie). W schronisku młodzieżowym brak wolnych miejsc, śpimy w samochodzie ale tym razem na kempingu (bez opłaty). Wykupujemy wycieczkę na rafę. Motorówką w 25 osób płyniemy 3 godz. na lagunę. Wypożyczam dodatkowo maskę optyczną (jest cały zakres od krótkowidzów do dalekowidzów). Mamy kilka godzin nurkowania, w przerwie obiad i znowu nurkowanie. Dla chętnych przejażdżka łodzią ze szklanym dnem i łowienie ryb, które po oprawieniu można zabrać ze sobą. Wszystkie dodatkowe atrakcje w cenie wycieczki. Znawcy twierdzą, że rafa australijska jest o wiele ciekawsza od raf Morza Czerwonego. Na mnie największe wrażenie sprawiły ogromne żółwie liczące po sto lat oraz płaszczki. Wracamy do Sydney. Decydujemy się na pierwszy i ostatni płatny nocleg w Australii w motelu w miasteczku Chilldres. Po drodze zwiedzamy w Yandine fabrykę imbiru, w Enmundi lokalne targowisko, w Noosa Head w miejscowym parku słynącym z niedźwiadków koala zobaczyliśmy tylko jednego. Miasteczko Nimbin niegdyś centrum hipisów i narkotyków nie jest już dziś tym czym było kiedyś. W Foster pożyczamy rowery, objeżdżamy jezioro i obserwujemy pelikany żerujące w ujściu rzeki. Pod wieczór wjeżdżamy do Sydney, w pobliżu liczne pożary lasów, błądzimy. Nocujemy ponownie u znajomych. Następnego dnia myjemy i oddajemy samochód, jest to wymóg, w przeciwnym razie firma dolicza opłatę za umycie auta w myjni. Cały dzień przeznaczamy na dalsze zwiedzanie miasta, w tym słynna plaża Bondi i dzielnica rozrywki King Cross. Jest to ostatni dzień w Australii. Z centrum lotniskowym autobusem jedziemy na lotnisko, na którym korzystamy z bezpłatnego internetu. Lecimy do Auckland, a że jest to linia Air Caledonia mamy zmianę samolotów w Noumei z pełną odprawą celno-paszportową. Po przylocie długo czekamy na nasze plecaki bez nich nie chcemy odlatywać, samolot czeka na nas a my na bagaże, których szuka kilka osób. Wreszcie z 1 godzinnym opóźnieniem odlatujemy do Auckland.
Należy pamiętać, że Australia posiada 3 strefy czasowe oraz czas letni i zimowy. Zmiana czasu pomiędzy Nową Południową Walią i Queensland jest dla nas zaskoczeniem, którego skutek odczuliśmy wybierając się o godzinę wcześniej na wycieczkę na Wyspę Fraser.
Fotografowanie Aborygenów zarówno w miastach jak na prowincji może zakończyć się awanturą, nie będzie problemu jeżeli spytamy i wręczymy np. 2 dolarowy banknot.
Na lotnisku w Sydney pobieram pieniądze w bankomacie. Miłe zaskoczenie – internet na lotnisku jest bezpłatny. Jedziemy autobusem lotniskowym do centrum, skąd taksówką do North Sydney, gdzie mieszkają nasi znajomi Polacy. Po polskim śniadaniu załatwiamy wynajęcie samochodu, najtańszym autem jest Toyota Corolla w firmie Ascot przy ul. William Street. Wynajęcie samochodu w Australii jest łatwe, lecz niezbędnym warunkiem jest posiadanie karty płatniczej, która uwiarygodnia klienta bardziej niż paszport i gotówka. Samochód należy dokładnie obejrzeć przed wypożyczeniem, aby zostały zaznaczone wszelkie uszkodzenia, bowiem przy zwrocie auta jest ono dokładnie sprawdzone. Auto trzeba też zwrócić umyte i z tą samą ilością benzyny z jaką się wypożyczyło. Zanim zdecydowaliśmy się na wyjazd wypożyczonym samochodem jedziemy ze znajomymi do Katoomba, gdzie mają chatkę w Górach Błękitnych. Zwiedzamy okolicę, jest to popularne miejsce weekendowe dla mieszkańców Sydney. Wracamy sami następnego dnia pociągiem z Leura do Sydney. Na dworcu w skrytce zostawiamy plecaki i do wieczora zwiedzamy miasto. Wieczorem odbieramy samochód i w drogę. Pierwsze 3 godziny tj. ok. 50 km zajmuje wyjazd z miasta, jazdę utrudnia duży lewo kierunkowy ruch i kierownica po prawej stronie, natomiast automatyczna skrzynia biegów jest znacznym ułatwieniem. Jedziemy na północ drogą Pacific Hwy oznaczoną na mapie nr.1 Dopuszczalna prędkość 110 km/godz z częstymi ograniczeniami, które należy respektować bowiem mandaty są wysokie a wykroczenie jest rejestrowane kamerą. Droga w zasadzie jest jednopasmowa, nawet na tym najgęściej zaludnionym rejonie Australii ruch jest niewielki a stacji benzynowych mało, można na nich płacić gotówką bądź kartą. Parkingi na których nocowaliśmy są w znacznych odległościach, ale prawie zawsze jest na nich woda, i toaleta. Przebijamy oponę, którą w najbliższym serwisie wymieniamy na inne koło. Kierujemy się ku Wielkiej Rafie Koralowej, po drodze zwiedzamy Gold Coast z najsłynniejszą plażą Australii Surfers Paradise. Na północ od Brisbane ciągnie się Sunshine Coast, na którym zwiedzamy Mary Cairnecross Park, będący lasem deszczowym z ciekawymi okazami flory i fauny, w Big Pineaple widzimy pierwszy raz na wolności kangury i misie koala oraz plantacje ananasów. Obydwa wybrzeża przyciągają tysiące surfingowców dla których pobudowano specjalne wyciągi zwane Surf&Sky. Jadąc na Wielką Rafę Koralową nie sposób ominąć Wyspy Fraser dobrze opisanej w polskim przewodniku Pascala. Kupiliśmy całodniową wycieczkę, w programie jest: przejazd mikrobusem do miejsca skąd zabiera nas samochód terenowy, przejazd samochodem terenowym, przepłynięcie promem, kąpiel w niesamowicie czystym jeziorze w głębi wyspy, obiad na który serwowane są steki, ryby, piwo i inne napoje, spacer z przewodnikiem przez las deszczowy, powrót plażą pod wielobarwny klif i wrak statku. Następnego dnia jedziemy dalej na północ, w Chilldres oglądamy pomnik poświęcony Kanakom porywanych z Nowej Kaledonii w latach 1863-1907 do niewolniczej pracy na plantacjach trzciny cukrowej. Jest to druga obok Aborygenów czarna karta historii Australii. Dojeżdżamy do miasteczka Rockhampton leżącego dokładnie na Zwrotniku Koziorożca. Od tego miejsca wracamy, bowiem zorientowaliśmy się, że mamy za mało czasu aby dojechać do następnego miejsca skąd są wypady na rafę koralową. Wracamy do Town 1770. Jest to miejscowość położona najbardziej na południe skąd są organizowane wycieczki na Wielką Rafę Koralową (bez możliwości noclegu na rafie). W schronisku młodzieżowym brak wolnych miejsc, śpimy w samochodzie ale tym razem na kempingu (bez opłaty). Wykupujemy wycieczkę na rafę. Motorówką w 25 osób płyniemy 3 godz. na lagunę. Wypożyczam dodatkowo maskę optyczną (jest cały zakres od krótkowidzów do dalekowidzów). Mamy kilka godzin nurkowania, w przerwie obiad i znowu nurkowanie. Dla chętnych przejażdżka łodzią ze szklanym dnem i łowienie ryb, które po oprawieniu można zabrać ze sobą. Wszystkie dodatkowe atrakcje w cenie wycieczki. Znawcy twierdzą, że rafa australijska jest o wiele ciekawsza od raf Morza Czerwonego. Na mnie największe wrażenie sprawiły ogromne żółwie liczące po sto lat oraz płaszczki. Wracamy do Sydney. Decydujemy się na pierwszy i ostatni płatny nocleg w Australii w motelu w miasteczku Chilldres. Po drodze zwiedzamy w Yandine fabrykę imbiru, w Enmundi lokalne targowisko, w Noosa Head w miejscowym parku słynącym z niedźwiadków koala zobaczyliśmy tylko jednego. Miasteczko Nimbin niegdyś centrum hipisów i narkotyków nie jest już dziś tym czym było kiedyś. W Foster pożyczamy rowery, objeżdżamy jezioro i obserwujemy pelikany żerujące w ujściu rzeki. Pod wieczór wjeżdżamy do Sydney, w pobliżu liczne pożary lasów, błądzimy. Nocujemy ponownie u znajomych. Następnego dnia myjemy i oddajemy samochód, jest to wymóg, w przeciwnym razie firma dolicza opłatę za umycie auta w myjni. Cały dzień przeznaczamy na dalsze zwiedzanie miasta, w tym słynna plaża Bondi i dzielnica rozrywki King Cross. Jest to ostatni dzień w Australii. Z centrum lotniskowym autobusem jedziemy na lotnisko, na którym korzystamy z bezpłatnego internetu. Lecimy do Auckland, a że jest to linia Air Caledonia mamy zmianę samolotów w Noumei z pełną odprawą celno-paszportową. Po przylocie długo czekamy na nasze plecaki bez nich nie chcemy odlatywać, samolot czeka na nas a my na bagaże, których szuka kilka osób. Wreszcie z 1 godzinnym opóźnieniem odlatujemy do Auckland.
Należy pamiętać, że Australia posiada 3 strefy czasowe oraz czas letni i zimowy. Zmiana czasu pomiędzy Nową Południową Walią i Queensland jest dla nas zaskoczeniem, którego skutek odczuliśmy wybierając się o godzinę wcześniej na wycieczkę na Wyspę Fraser.
Fotografowanie Aborygenów zarówno w miastach jak na prowincji może zakończyć się awanturą, nie będzie problemu jeżeli spytamy i wręczymy np. 2 dolarowy banknot.
Australia jest ogromnym państwem trudno było się zdecydować, jaką trasę wybrać na 20 dni. Wybrałąm wschodnie wybrzeże i to był dobry wybór, rafa przepiękna.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.