Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Konkurs - wymarzona Portugalia > PORTUGALIA
Batista relacje z podróży
10,524,145 mieszkańców. 92,391 kilometrów kwadratowych powierzchni. Średnio w roku 16°C i 585 mm deszczu. 1,35 € za przejażdżkę zabytkowym, żółtym tramwajem w centrum Lizbony. 1001 sposobów przyrządzania bacalhau. 837 kilometrów wybrzeża atlantyckiego. 7 milionów hektolitrów wina produkowane rocznie. 13 miejsc na liście UNESCO. 892 lata historii. Jedna wycieczka. Tysiące wrażeń.
Początek
Przyzwyczajenia matematyczne biorą górę. Stąd też w mojej relacji z wyprawy będzie dużo liczb. Z wyprawy…która jeszcze się nie odbyła. Na razie jest to wciąż marzenie, które kiedyś się ziści, mam nadzieję że już niedługo.
Każdy pomysł ma swój początek, mój można by zatytułować 2:3, takim bowiem wynikiem zakończył się mecz Holandia – Czechy na mistrzostwach Euro 2004, które odbyły się w Portugalii. W przerwie pokazane były migawki portugalskiego krajobrazu – jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to co widzę na ekranie 14 calowego telewizora to dolina rzeki Duero, azulejos z Porto czy plaże Algarve. I tak zaczęła się moja przygoda…
Witaj Portugalio!
Godzina 6:45. Wsiedlibyśmy (moja ukochana Anna Maria i ja) do samolotu Ryanaira, lot numer FR4171, z Frankfurtu do Porto, na północy kraju. Bilety nie są drogie, wahają się koło 200 złotych. Wszystko odbywa się bezproblemowo, wyruszamy w wymarzoną podróż, wyposażeni jedynie w bagaż podręczny i z myślą w głowie : „Jak tam jest? Czy zbyt dużo sobie nie wyobrażaliśmy?”. 2 godziny i 40 minut później samolot miękko opada na ziemię, po wyjściu w twarze bucha gorąco - 30°C to normalna temperatura jak na tamtejszy lipiec. Z lotniska im. Francisco Sa Carneiro docieramy do centrum bezpośrednio metrem. Po szybkim rozpoznaniu terenu udajemy się do zarezerwowanego wcześniej, skromnego, lecz schludnego Oporto Fado Hostel na Rua Alvares Cabral 14. Po rozpakowaniu idziemy zwiedzać miasto – w końcu dzień jest jeszcze wczesny.
Porto
Żeby dobrze poznać to miasto potrzeba co najmniej 4 dni. Brak konieczności myślenia o biletach komunikacji miejskiej to dla mnie podstawa, dlatego wykupiliśmy kartę zniżkową EURO 3 (ważna 3 dni, koszt 9 euro). Zwiedzanie zaczęliśmy od podziwiania symbolu miasta – mostu Dom Luis I, by później od razu przejść do romantycznego centrum. Wszystko na papierze wydaje się takie niezwykłe… Małe uliczki otoczone kuszącymi sklepikami, wąskie przejścia między budynkami i niezwykłe, wyskakujące znikąd monumentalne wieże. Porto należy poświęcić odpowiedni czas – tak by niespiesznie wczuć się w rytm życia mieszkańców. To miasto wielu wspaniałych zabytków. Niesamowicie interesujące jest sześcioro mostów – z wspomnianym „Dom Luisem” na czele. Paul Morand powiedział kiedyś : „Porto układa swoje wieże Eiffla poziomo by służyły mu za mosty”. Nie wolno również nie wspomnieć o kościołach – bogato zdobionym, gotyckim kościele São Francisco, Santa Clara oraz wznoszącą się ponad dachami starego Porto katedrą. Pasjonującą częścią zwiedzania miasta będzie też na pewno odwiedzenie starych piwnic takich jak Taylor, Calem, Sandeman, Ramos Pinto i Ferrera. W środku można zobaczyć olbrzymie (o pojemności 535 litrów) baryłki z kasztanowca, metalowe kadzie (do 1 tysiąca hektolitrów) i nowoczesne systemy butelkowania. Pod piwnicami, na lewym brzegu Duero, można zobaczyć załadowane beczkami barcos rebelos, które dawniej służyły do transportowania drogocennego trunku. Oczywiście nie moglibyśmy ominąć Estadio do Dragão – klubowego stadionu i muzeum drużyny FC Porto, która w 2004 roku wygrała Ligę Mistrzów. Mieszkańcy Porto najchętniej odpoczywają w Ogrodach Kryształowego Pałacu, gdzie obsadzone kwiatami aleje, pawie przechadzające się na wolności, sztuczne groty, jezioro i fontanny tworzą przyjemną atmosferę sprzyjającą spacerom czy piknikom. Z kolei najlepszą panoramę miasta można oglądać będąc na wieży dos Clerigos (wysokość 75,6 metra), w samym centrum.
Szlakiem wina porto
Dolina Duero – tereny pokryte wyrzeźbionymi w skałach stopniami, z których każdy jest obsadzony kilkoma rzędami winorośli, nie można tego nie zobaczyć, będąc w Portugalii… Trasa zaczyna się w Peso da Regua, później do Vila Real i Solar de Mateus – dworek (wstęp 6,25 €), idealny przykład architektury baroku (nawiasem mówiąc słowo barok wywodzi się właśnie z portugalskiego barocco, oznaczającego nieregularną perłę). Budowlę otaczają trawniki i ogród obsadzony krzewami bukszpanu z aleją grabową tworzącą „tunel zieleni”. Stamtąd udajemy się do Sabrosy – miejsca urodzenia Ferdynanda Magellana. Za Sabrosą droga N 323 zjeżdża w dół, mijając po lewej stronie dolinę Rio Pinhão. Jej zbocza pokryte są tarasami z winnicami, wśród których co jakiś czas pojawiają się quintas/a> (winiarnie). Około 5km przed Pinhão rozpościera się piękny widok na zakole Duero i miejsce, gdzie łączy się z rio Pinhão. Z tej miejscowości przejeżdżamy przez Duero, następnie drogą N 222 kierujemy się na zachód, w głąb doliny, między zboczami gór przekształconych w tarasy.
W drodze do Lizbony
Są 3 miejsca, których nie sposób ominąć będąc w tej części kraju : Coimbra, Batalha i oblegana przez turystów, również z Polski, Fatima. Zaczynamy 122 km na południe od Porto – od Coimbry – dawnej stolicy Portugalii, nad którą góruje wieża starego uniwersytetu, na zielonych wzgórzach nad rzeką Mondego. Miasto z labiryntem tajemniczych uliczek, ogrodami i placami tętniącymi studenckim życiem… Szczególnie warte zobaczenia są : stary uniwersytet, katedra Se Velha oraz cała piękna zabudowa miasta z 711 roku. Kolejnym punktem wycieczki jest Fatima – miejsce objawień z 1917 roku, gdy Matka Boska przez trójkę pastuszków – Franciszka, Hiacyntę i Łucję przekazała światu orędzie. Żarliwa modlitwa, często idących na kolanach, pielgrzymów, nie pozwala przejść obojętnie obok takiego miejsca. Z Fatimy udajemy się Batalhii. W zielonej dolinie, przy drodze i w mieście nikogo nieinteresującym, wznosi się olbrzymi klasztor. Ta duża budowla przykuwa uwagę surowością i rozmachem architektonicznym, a także kolorem – delikatny marmur z czasem nabrał barwy pięknej ochry. Wnętrze jest zniewalające, wystarczy spojrzeć na Krużganek Królewski. Balustrada zdobiona liliami, kwiatowe wieżyczki, marmurowe arkady, kolumienki z wyrzeźbionymi zwojami, perłami, łuskami…
Ola Lisboã! (witaj Lizbono!)
Owiana wiatrem od Atlantyku, skąpana w śródziemnomorskim słońcu… Lizbona - łacińskie miasto na zachodnim krańcu Europy. Położona zarówno nad oceanem, jak i skupiona przy rzece. Miasto, które w czasach swojej największej świetności było portem wielkich żeglarzy i jednym z głównych ośrodków renesansu, nie pozwala zapomnieć i burzliwych dziejach morskich i utraconym imperium. To miejsce zmian, „kulturowy tygiel” jak ujmuje się to w niektórych przewodnikach. Lizbona, miejsce zakorzenione w europejskiej kulturze, zostało całkowicie odmienione w skutek dwudziestoletnich prac, stała się nowoczesną stolicą. To miasto stworzone dla spacerowiczów : ruchliwe uliczki wychodzą na piękne punkty widokowe, ogrody czy spokojne parki z egzotycznymi roślinami. Labirynty ulic zachęcają by pochodzić po mieście, wejść niekształtnymi schodami albo zajrzeć na podwórka. Na wielu tarasach restauracyjnych czy kawiarnianych można wygodnie wypocząć. Trudno nie ulec czarowi miasta…
Zwiedzanie czyli 4 dzielnice
Zaczynamy od Baixy – zniszczona przez trzęsienie ziemi i falę powodziową w 1755, została odbudowana przez „boga” jakim dla Portugalczyków jest markiz de Pombal – architektura jest funkcjonalna, budynki neoklasycystyczne, a całość zbudowana na planie szachownicy. Będąc na Rua das Portas de Santo Antão, pod numerem 58, należy odwiedzić Casa de Alentejo – wypełnione niezliczonymi płytkami azulejos. Druga dzielnica – Bairro Alto, to miejsce dziennych i nocnych zabaw, zakupów, spacerów... Koniecznie trzeba zajść do Kościoła São Roque, z licznymi zdobieniami barokowymi jak i renesansowymi – posadzki pokryte mozaikami, detale podkreślone złotem i srebrem, anioły z białego marmuru i kości słoniowej, jednym słowem przepych. Trzecia dzielnica – Alfama otoczona od północy zamkiem św. Jerzego (wstęp 3 Euro), wzniesiony już w V wieku! Zamek ma 10 wież połączonych z murami, liczne tarasy, bramy i kolumienki. Nie można też ominąć katedry romańskiej przypominającej z zewnątrz bardziej fortecę nież kościół. Z kolei w klasztorze Madre de Deus trzeba podziwiać 23 metrową panoramę Lizbony, składającej się z 1300 azulejos.
Odpoczywanie czyli 3 plaże
Rejon Algarve – plaże. I już. Takich jak tam, nie ma nigdzie w Europie... Gorące, piaszczyste, ulokowane między zielonkawym Morzem Śródziemnym, a urwistym brzegiem bogatym w klify. Po pierwsze – Praia de Falesia – właśnie tu znajduje się najbardziej znane wybrzeże Portugalii, przy którym klif w Gdyni – Orłowie to właściwie nic... Po drugie Praia do Barril – należy przeprawić się przez lagunę, by dotrzeć do pokrytej jasnym piaskiem plaży. Po trzecie Praia Dos Barcos, kiedyś pełna kolorowych statków i łodzi – raj dla fotografów, dziś plaża i kąpielisko ograniczone zagiętym skalnym cyplem, do których prowadzi tunel wydrążony w klifie (!). Przejrzysto – turkusowe wody, które obmywają piasek, wypełniają również groty morskie, gdzie od 30 euro można wypożyczyć sprzęt do nurkowania.
Kuchnia czyli nasze gotowanie
Anna Maria zmienia każdy przepis w dzieło sztuki kulinarnej a przy okazji spełnia każdą moją zachciankę. Dzięki temu już teraz, w domu mogę poczuć w ustach smak ryb przyrządzanych w małym barze przy plaży Dos Barcos, zjeść regionalne potrawy, słowem – spróbować Portugalię bez wychodzenia z domu. Tak wiem, to nie to samo, ale człowiek owładnięty marzeniem nie myśli o tym tylko łapczywie zbiera każdą informację, każdy fragment tego co może go spotkać. Do tego stopnia, że nauczyłem się portugalskiego. Dlatego korzystam ile tylko mogę... Więc po kolei. Dorsz bacalhau jest szczególnie ceniony na północy kraju, najbardziej popularny jest dorsz zapiekany i podawany z ziemniakami bacalhau cozido com batata ao murro. A smak...nie wiem, czy jedliście kiedyś karpia w październiku? Czyli przedsmak świąt na parę miesięcy przedtem. Tak i ja poczułem tą portugalską wyprawę - ten szum wiatru, te słońce, malownicze łódeczki w portach małych miast. Do tego bife a cavalo czyli stek ze smażonym jajkiem, a także wieprzowina marynowana w winie, zachwycająca tak bogatą gamą smaków że dech zapiera. W głowie pojawiają się piwnice Porto... Ciasta, ciasteczka czyli desery : pasteis de nata – ciasto z kremem z jajek, posypane cynamonem, podawane do kawy, owocowe queijadas de Sintra z migdałami i świeżym serem. No i wszechobecny cynamon, Portugalczycy doprowadzili do perfekcji dodawanie go do każdej potrawy – jak Białorusini ziemniaki.Wszystko to jest zupełnie inne, niepodobne do innej kuchni, rozkosz dla mojego podniebienia i wyobraźni, która szaleje na myśl sączenia W Porto, nocą, w cichej knajpce, wina porto i próbowania tuńczyka na 20 sposobów.
Przyzwyczajenia matematyczne biorą górę. Stąd też w mojej relacji z wyprawy będzie dużo liczb. Z wyprawy…która jeszcze się nie odbyła. Na razie jest to wciąż marzenie, które kiedyś się ziści, mam nadzieję że już niedługo.
Każdy pomysł ma swój początek, mój można by zatytułować 2:3, takim bowiem wynikiem zakończył się mecz Holandia – Czechy na mistrzostwach Euro 2004, które odbyły się w Portugalii. W przerwie pokazane były migawki portugalskiego krajobrazu – jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to co widzę na ekranie 14 calowego telewizora to dolina rzeki Duero, azulejos z Porto czy plaże Algarve. I tak zaczęła się moja przygoda…
Witaj Portugalio!
Godzina 6:45. Wsiedlibyśmy (moja ukochana Anna Maria i ja) do samolotu Ryanaira, lot numer FR4171, z Frankfurtu do Porto, na północy kraju. Bilety nie są drogie, wahają się koło 200 złotych. Wszystko odbywa się bezproblemowo, wyruszamy w wymarzoną podróż, wyposażeni jedynie w bagaż podręczny i z myślą w głowie : „Jak tam jest? Czy zbyt dużo sobie nie wyobrażaliśmy?”. 2 godziny i 40 minut później samolot miękko opada na ziemię, po wyjściu w twarze bucha gorąco - 30°C to normalna temperatura jak na tamtejszy lipiec. Z lotniska im. Francisco Sa Carneiro docieramy do centrum bezpośrednio metrem. Po szybkim rozpoznaniu terenu udajemy się do zarezerwowanego wcześniej, skromnego, lecz schludnego Oporto Fado Hostel na Rua Alvares Cabral 14. Po rozpakowaniu idziemy zwiedzać miasto – w końcu dzień jest jeszcze wczesny.
Porto
Żeby dobrze poznać to miasto potrzeba co najmniej 4 dni. Brak konieczności myślenia o biletach komunikacji miejskiej to dla mnie podstawa, dlatego wykupiliśmy kartę zniżkową EURO 3 (ważna 3 dni, koszt 9 euro). Zwiedzanie zaczęliśmy od podziwiania symbolu miasta – mostu Dom Luis I, by później od razu przejść do romantycznego centrum. Wszystko na papierze wydaje się takie niezwykłe… Małe uliczki otoczone kuszącymi sklepikami, wąskie przejścia między budynkami i niezwykłe, wyskakujące znikąd monumentalne wieże. Porto należy poświęcić odpowiedni czas – tak by niespiesznie wczuć się w rytm życia mieszkańców. To miasto wielu wspaniałych zabytków. Niesamowicie interesujące jest sześcioro mostów – z wspomnianym „Dom Luisem” na czele. Paul Morand powiedział kiedyś : „Porto układa swoje wieże Eiffla poziomo by służyły mu za mosty”. Nie wolno również nie wspomnieć o kościołach – bogato zdobionym, gotyckim kościele São Francisco, Santa Clara oraz wznoszącą się ponad dachami starego Porto katedrą. Pasjonującą częścią zwiedzania miasta będzie też na pewno odwiedzenie starych piwnic takich jak Taylor, Calem, Sandeman, Ramos Pinto i Ferrera. W środku można zobaczyć olbrzymie (o pojemności 535 litrów) baryłki z kasztanowca, metalowe kadzie (do 1 tysiąca hektolitrów) i nowoczesne systemy butelkowania. Pod piwnicami, na lewym brzegu Duero, można zobaczyć załadowane beczkami barcos rebelos, które dawniej służyły do transportowania drogocennego trunku. Oczywiście nie moglibyśmy ominąć Estadio do Dragão – klubowego stadionu i muzeum drużyny FC Porto, która w 2004 roku wygrała Ligę Mistrzów. Mieszkańcy Porto najchętniej odpoczywają w Ogrodach Kryształowego Pałacu, gdzie obsadzone kwiatami aleje, pawie przechadzające się na wolności, sztuczne groty, jezioro i fontanny tworzą przyjemną atmosferę sprzyjającą spacerom czy piknikom. Z kolei najlepszą panoramę miasta można oglądać będąc na wieży dos Clerigos (wysokość 75,6 metra), w samym centrum.
Szlakiem wina porto
Dolina Duero – tereny pokryte wyrzeźbionymi w skałach stopniami, z których każdy jest obsadzony kilkoma rzędami winorośli, nie można tego nie zobaczyć, będąc w Portugalii… Trasa zaczyna się w Peso da Regua, później do Vila Real i Solar de Mateus – dworek (wstęp 6,25 €), idealny przykład architektury baroku (nawiasem mówiąc słowo barok wywodzi się właśnie z portugalskiego barocco, oznaczającego nieregularną perłę). Budowlę otaczają trawniki i ogród obsadzony krzewami bukszpanu z aleją grabową tworzącą „tunel zieleni”. Stamtąd udajemy się do Sabrosy – miejsca urodzenia Ferdynanda Magellana. Za Sabrosą droga N 323 zjeżdża w dół, mijając po lewej stronie dolinę Rio Pinhão. Jej zbocza pokryte są tarasami z winnicami, wśród których co jakiś czas pojawiają się quintas/a> (winiarnie). Około 5km przed Pinhão rozpościera się piękny widok na zakole Duero i miejsce, gdzie łączy się z rio Pinhão. Z tej miejscowości przejeżdżamy przez Duero, następnie drogą N 222 kierujemy się na zachód, w głąb doliny, między zboczami gór przekształconych w tarasy.
W drodze do Lizbony
Są 3 miejsca, których nie sposób ominąć będąc w tej części kraju : Coimbra, Batalha i oblegana przez turystów, również z Polski, Fatima. Zaczynamy 122 km na południe od Porto – od Coimbry – dawnej stolicy Portugalii, nad którą góruje wieża starego uniwersytetu, na zielonych wzgórzach nad rzeką Mondego. Miasto z labiryntem tajemniczych uliczek, ogrodami i placami tętniącymi studenckim życiem… Szczególnie warte zobaczenia są : stary uniwersytet, katedra Se Velha oraz cała piękna zabudowa miasta z 711 roku. Kolejnym punktem wycieczki jest Fatima – miejsce objawień z 1917 roku, gdy Matka Boska przez trójkę pastuszków – Franciszka, Hiacyntę i Łucję przekazała światu orędzie. Żarliwa modlitwa, często idących na kolanach, pielgrzymów, nie pozwala przejść obojętnie obok takiego miejsca. Z Fatimy udajemy się Batalhii. W zielonej dolinie, przy drodze i w mieście nikogo nieinteresującym, wznosi się olbrzymi klasztor. Ta duża budowla przykuwa uwagę surowością i rozmachem architektonicznym, a także kolorem – delikatny marmur z czasem nabrał barwy pięknej ochry. Wnętrze jest zniewalające, wystarczy spojrzeć na Krużganek Królewski. Balustrada zdobiona liliami, kwiatowe wieżyczki, marmurowe arkady, kolumienki z wyrzeźbionymi zwojami, perłami, łuskami…
Ola Lisboã! (witaj Lizbono!)
Owiana wiatrem od Atlantyku, skąpana w śródziemnomorskim słońcu… Lizbona - łacińskie miasto na zachodnim krańcu Europy. Położona zarówno nad oceanem, jak i skupiona przy rzece. Miasto, które w czasach swojej największej świetności było portem wielkich żeglarzy i jednym z głównych ośrodków renesansu, nie pozwala zapomnieć i burzliwych dziejach morskich i utraconym imperium. To miejsce zmian, „kulturowy tygiel” jak ujmuje się to w niektórych przewodnikach. Lizbona, miejsce zakorzenione w europejskiej kulturze, zostało całkowicie odmienione w skutek dwudziestoletnich prac, stała się nowoczesną stolicą. To miasto stworzone dla spacerowiczów : ruchliwe uliczki wychodzą na piękne punkty widokowe, ogrody czy spokojne parki z egzotycznymi roślinami. Labirynty ulic zachęcają by pochodzić po mieście, wejść niekształtnymi schodami albo zajrzeć na podwórka. Na wielu tarasach restauracyjnych czy kawiarnianych można wygodnie wypocząć. Trudno nie ulec czarowi miasta…
Zwiedzanie czyli 4 dzielnice
Zaczynamy od Baixy – zniszczona przez trzęsienie ziemi i falę powodziową w 1755, została odbudowana przez „boga” jakim dla Portugalczyków jest markiz de Pombal – architektura jest funkcjonalna, budynki neoklasycystyczne, a całość zbudowana na planie szachownicy. Będąc na Rua das Portas de Santo Antão, pod numerem 58, należy odwiedzić Casa de Alentejo – wypełnione niezliczonymi płytkami azulejos. Druga dzielnica – Bairro Alto, to miejsce dziennych i nocnych zabaw, zakupów, spacerów... Koniecznie trzeba zajść do Kościoła São Roque, z licznymi zdobieniami barokowymi jak i renesansowymi – posadzki pokryte mozaikami, detale podkreślone złotem i srebrem, anioły z białego marmuru i kości słoniowej, jednym słowem przepych. Trzecia dzielnica – Alfama otoczona od północy zamkiem św. Jerzego (wstęp 3 Euro), wzniesiony już w V wieku! Zamek ma 10 wież połączonych z murami, liczne tarasy, bramy i kolumienki. Nie można też ominąć katedry romańskiej przypominającej z zewnątrz bardziej fortecę nież kościół. Z kolei w klasztorze Madre de Deus trzeba podziwiać 23 metrową panoramę Lizbony, składającej się z 1300 azulejos.
Odpoczywanie czyli 3 plaże
Rejon Algarve – plaże. I już. Takich jak tam, nie ma nigdzie w Europie... Gorące, piaszczyste, ulokowane między zielonkawym Morzem Śródziemnym, a urwistym brzegiem bogatym w klify. Po pierwsze – Praia de Falesia – właśnie tu znajduje się najbardziej znane wybrzeże Portugalii, przy którym klif w Gdyni – Orłowie to właściwie nic... Po drugie Praia do Barril – należy przeprawić się przez lagunę, by dotrzeć do pokrytej jasnym piaskiem plaży. Po trzecie Praia Dos Barcos, kiedyś pełna kolorowych statków i łodzi – raj dla fotografów, dziś plaża i kąpielisko ograniczone zagiętym skalnym cyplem, do których prowadzi tunel wydrążony w klifie (!). Przejrzysto – turkusowe wody, które obmywają piasek, wypełniają również groty morskie, gdzie od 30 euro można wypożyczyć sprzęt do nurkowania.
Kuchnia czyli nasze gotowanie
Anna Maria zmienia każdy przepis w dzieło sztuki kulinarnej a przy okazji spełnia każdą moją zachciankę. Dzięki temu już teraz, w domu mogę poczuć w ustach smak ryb przyrządzanych w małym barze przy plaży Dos Barcos, zjeść regionalne potrawy, słowem – spróbować Portugalię bez wychodzenia z domu. Tak wiem, to nie to samo, ale człowiek owładnięty marzeniem nie myśli o tym tylko łapczywie zbiera każdą informację, każdy fragment tego co może go spotkać. Do tego stopnia, że nauczyłem się portugalskiego. Dlatego korzystam ile tylko mogę... Więc po kolei. Dorsz bacalhau jest szczególnie ceniony na północy kraju, najbardziej popularny jest dorsz zapiekany i podawany z ziemniakami bacalhau cozido com batata ao murro. A smak...nie wiem, czy jedliście kiedyś karpia w październiku? Czyli przedsmak świąt na parę miesięcy przedtem. Tak i ja poczułem tą portugalską wyprawę - ten szum wiatru, te słońce, malownicze łódeczki w portach małych miast. Do tego bife a cavalo czyli stek ze smażonym jajkiem, a także wieprzowina marynowana w winie, zachwycająca tak bogatą gamą smaków że dech zapiera. W głowie pojawiają się piwnice Porto... Ciasta, ciasteczka czyli desery : pasteis de nata – ciasto z kremem z jajek, posypane cynamonem, podawane do kawy, owocowe queijadas de Sintra z migdałami i świeżym serem. No i wszechobecny cynamon, Portugalczycy doprowadzili do perfekcji dodawanie go do każdej potrawy – jak Białorusini ziemniaki.Wszystko to jest zupełnie inne, niepodobne do innej kuchni, rozkosz dla mojego podniebienia i wyobraźni, która szaleje na myśl sączenia W Porto, nocą, w cichej knajpce, wina porto i próbowania tuńczyka na 20 sposobów.
“To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące” – mówi Paulo Coelho. To marzenia podsycają moją chęć wyjazdu, to że poświęcam parę godzin w tygodniu by dowiedzieć się więcej o tym pięknym kraju : czytam gazety, przewodniki, szukam w internecie. I wiem, że mi się uda, dlatego się staram. Dlatego każde słowo o Portugalii jest dla mnie wyjątkowo ważne. To piękny kraj, o długiej historii, wspaniałych zabytkach, piaszczystych plażach, stromych klifach, pysznym jedzeniu, sympatycznych ludziach, niezwykłych miejscach. Portugalia to kraj, który odwiedzę.
http://www.indigo-divers.pt
http://www.kuchniaportugalska.pl
http://ambasada-portugalii.pl/pl/index.php
http://www.indigo-divers.pt
http://www.kuchniaportugalska.pl
http://ambasada-portugalii.pl/pl/index.php
Dodane komentarze
doceanjo 2012-02-13 14:49:47
fajny i ciekawy opis, uwielbiam sentencje COLEHO ! portugalia jest boska,no i ludzie tam cudowni . ja sie zakochalam od razu .. :))Batista 2011-09-23 21:40:24
Mimo wszystko bardzo zależy mi, by moja praca została zakwalifikowana do konkursu, gdyż, jak mam nadzieję, zauważyliście bardzo się starałem i przyłożyłem i tylko przez głupią nieuwagę jest inaczej niż powinno być. Mam nadzieję, że zrozumiecie i praca nie będzie oceniana pod względem długości tylko tego, czym jest dla mnie ta podróż.Batista 2011-09-23 16:00:26
O jeny, przepraszam...cały czas byłem święcie przekonany że to jest 3000 słów...Ehh przepraszamBeata & Tomek Globetrotting 2011-09-22 10:51:44
Fajny artykul ;-) Uwielbiam Coelho i to co piszesz o marzeniach to swieta prawda;-) Spelniaja sie jak sie do tego dazy;-)Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.