Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Mont Blanc – notatki spod szczytu- część I- Patronat Medialny Globtrotera! > FRANCJA
wisproject relacje z podróży
Niniejsza relacja nie ma być tylko opisem wejścia na Mont Blanc. Takich streszczeń można znaleźć mnóstwo w Internecie. Natomiast mi zależało na tym, aby oprócz samego opisu przejścia przekazać dodatkowo wskazówki praktyczne (informacje o schroniskach, o cenach oraz o potrzebnym wyposażeniu). Podczas planowania wyprawy szukaliśmy z Gosią przydatnych informacji w Internecie oraz wśród znajomych. W sieci znaleźliśmy tysiące relacji, jednak zazwyczaj były to tylko uogólnione opisy samego przejścia, np. osoby piszą: „wyszliśmy z Les Houches do Tete Rousse” (z którego miejsca dokładnie w Les Houches? jaką trasą? itp.). Nie znaleźliśmy również dość istotnych informacji o cenach, m.in. jakie są opłaty za nocleg w schroniskach, ile kosztuje butelka wody oraz czy można płacić kartą płatniczą. Stąd też, podczas schodzenia ze szczytu, zrodził się pomysł, aby przygotować taki oto poradnik dla
osób chcących zdobyć najwyższy szczyt Europy (kwestię tego, czy Mont Blanc czy też Elbrus jest
najwyższym szczytem naszego kontynentu pozostawmy geografom i zwolennikom Messnera). Co
więcej, w jednym ze sklepów w Chamonix widziałem przewodnik, w którym na zdjęciach zaznaczone były kolorowymi liniami przejścia poszczególnych odcinków trasy. Zainspirowało mnie to do tego, aby podobne ilustracje umieścić w swojej relacji.
osób chcących zdobyć najwyższy szczyt Europy (kwestię tego, czy Mont Blanc czy też Elbrus jest
najwyższym szczytem naszego kontynentu pozostawmy geografom i zwolennikom Messnera). Co
więcej, w jednym ze sklepów w Chamonix widziałem przewodnik, w którym na zdjęciach zaznaczone były kolorowymi liniami przejścia poszczególnych odcinków trasy. Zainspirowało mnie to do tego, aby podobne ilustracje umieścić w swojej relacji.
Dojazd
Nasza wyprawa odbyła się w czerwcu 2011r. Początkowo plan zakładał wyście w dniu 18 czerwca. Niestety prognoza pogody, która zapowiadała burze, powstrzymała nas przed wyjściem i zmusiła do przesunięcia terminu na 22 czerwca.
Wybraliśmy drogę „klasyczną” (francuską) od strony Chamonix, a konkretnie z Les Houches. Wiele osób, które dopiero przymierzają się do wspinaczki dowiaduje się, że u stóp masywu leży znany kurort narciarski (Chamonix) stąd też skojarzenie, że trasa rozpoczyna się właśnie tutaj. Jest to jednak błędne założenie, gdyż droga „klasyczna” rozpoczyna się 7 km dalej na zachód czyli w Les Houches.
Całą trasę, której długość to blisko 1500 km udało nam się pokonać w 12 godzin. Wybraliśmy przejazd przez Niemcy oraz Szwajcarię głównie ze względu na koszty (winietki i opłaty za tunele).
Dzień przed … (24.06)
Swoją wyprawę rozpoczęliśmy i zakończyliśmy na polu namiotowym w Les Houches (popularnie
zwanym „u Babci”). Na camping dotarliśmy 24 czerwca wieczorem, około godziny 21:00. Aby o tak później porze nie nękać już właścicielki „przybytku” zdecydowaliśmy, że kwestię zapłaty uregulujemy rano. Poza tym chcieliśmy się dowiedzieć, czy i gdzie można zostawić samochód. Podczas rozbijania namiotu okazało się, że zaraz obok nocuje grupka Polaków z Lubawki (Mont Blanc ExXxpedition, Team J.D.P). Po krótkiej rozmowie dowiedzieliśmy się, że w dniu następnym planują wspinaczkę na szczyt podobnie jak my (najpierw jednak chcą się zaaklimatyzować na Aiguille du Midi). Ze względu na to, że taką aklimatyzację mieliśmy już za sobą, ustaliliśmy, że spotkamy się w okolicach schroniska Tete Rousse.
Warto wiedzieć, że na campingu kabiny prysznicowe otwarte są do godziny 20:00, więc jeśli ktoś ma ochotę na prysznic musi to zrobić albo przed godziną 20:00 albo z samego rana.
Dzień pierwszy (25.06)
Wstaliśmy wczesnym rankiem (około godziny 6:30), zjedliśmy śniadanie, uregulowaliśmy rachunki
i przystąpiliśmy do pakowania sprzętu. Nasz plan zakładał zabranie namiotu oraz śpiworów aby
zaoszczędzić na spaniu w schroniskach. Oczywiście, trasę można pokonać różnymi sposobami:
totalnie „na lekko” (jeśli zabierze się odpowiednio wyposażony portfel można nawet nie zabierać ze sobą jedzenia ani śpiwora) lub „oblężniczo”, tak jak w naszym przypadku, z całym sprzętem. Około godziny 10:00 po spakowaniu plecaków ruszyliśmy do znajdującej się niedaleko stacji kolejki Telepherique Bellevue (5-10 minut piechotą od campingu).
Kolejka wywiozła nas na wysokość 1801 m, a stąd piechotą ruszyliśmy po torach w kierunku schroniska Nid d’Agile (2372 m). Można również uniknąć chodzenia po torowisku i od
stacji kolejki skierować się na „legalny szlak” prowadzący również do tego samego schroniska. Jedyną wadą takiego rozwiązania jest fakt, że najpierw trzeba zejść dość mocno w dół, by później ponownie wdrapać się na wcześniejszą wysokość.
Po drodze zrobiliśmy krótki postój na przedostatniej stacji kolejki szynowej – lewe zdjęcie (Col du Mt Lachat – 2077 m). Natomiast do ostatniej stacji – Gare du Nid d’Agile (która w tym czasie była
w remoncie i jest małą budką położoną niedaleko schroniska Refuge du Nid d'Aigle) – dotarliśmy
około 12:30 – prawe zdjęcie. Ponieważ pora zrobiła się obiadowa wypadało coś zjeść. Wyjęliśmy więc nasze Mleczne Starty i przygotowaliśmy sobie posiłek. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do schroniska Tete Rousse (3167 m) mijając na trasie znany wszystkim barak Forestiere (Baraque Forestiere des Rognes – 2768 m – godzina 15:00).
Jak się później dowiedzieliśmy, w baraku tym można spokojnie przenocować (jest tam pomieszczenie z łóżkiem piętrowym oraz poddasze, są dostępne koce i przeważnie jest czysto, choć zależy to od sezonu – podobno w roku poprzednim wewnątrz była bardzo duża liczba śmieci pozostawionych przez turystów, których oczywiście nikt nie sprzątał).
Od baraku, krętą drogą, pomiędzy kamieniami dotarliśmy około godziny 19:00 do schroniska Tete
Rousse. Po dotarciu do schroniska Tete Rousse szukaliśmy miejsca na rozbicie namiotów. Na pierwszy rzut oka nie mogliśmy go nigdzie zlokalizować. Z pomocą przyszła nam jedna z turystek, od której dowiedzieliśmy się, że „pole namiotowe” znajduje się około 50 m powyżej schroniska (tuż za niewielkim wzniesieniem). Mieliśmy szczęście, bo wolna była „platforma” po poprzednim namiocie, w której mogliśmy się usadowić. Po rozbiciu namiotu oraz zabezpieczeniu przed wiatrem (który akurat w ten dzień był bardzo mocny) przygotowaliśmy sobie jedzenie (liofilizaty). Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że toaleta, która znajduje się na tym prowizorycznym polu namiotowym służy nie tylko w jednym celu. W jej przedsionku można gotować wodę, gdyż pomieszczenie to jest dość dobrze osłonięte od wiatru (dzięki temu zaoszczędzamy zarówno czas jak i pieniądze – gaz). Po obiedzie oraz po krótkich oględzinach tego, co nas czeka dnia następnego, przygotowaliśmy sobie posłanie i poszliśmy spać. Była godzina 21:30.
Ciag dalszy wkrótce :-)
Całość relacji ma: http://wisproject.files.wordpress.com/2011/10/mont-blanc1.pdf
Nasza wyprawa odbyła się w czerwcu 2011r. Początkowo plan zakładał wyście w dniu 18 czerwca. Niestety prognoza pogody, która zapowiadała burze, powstrzymała nas przed wyjściem i zmusiła do przesunięcia terminu na 22 czerwca.
Wybraliśmy drogę „klasyczną” (francuską) od strony Chamonix, a konkretnie z Les Houches. Wiele osób, które dopiero przymierzają się do wspinaczki dowiaduje się, że u stóp masywu leży znany kurort narciarski (Chamonix) stąd też skojarzenie, że trasa rozpoczyna się właśnie tutaj. Jest to jednak błędne założenie, gdyż droga „klasyczna” rozpoczyna się 7 km dalej na zachód czyli w Les Houches.
Całą trasę, której długość to blisko 1500 km udało nam się pokonać w 12 godzin. Wybraliśmy przejazd przez Niemcy oraz Szwajcarię głównie ze względu na koszty (winietki i opłaty za tunele).
Dzień przed … (24.06)
Swoją wyprawę rozpoczęliśmy i zakończyliśmy na polu namiotowym w Les Houches (popularnie
zwanym „u Babci”). Na camping dotarliśmy 24 czerwca wieczorem, około godziny 21:00. Aby o tak później porze nie nękać już właścicielki „przybytku” zdecydowaliśmy, że kwestię zapłaty uregulujemy rano. Poza tym chcieliśmy się dowiedzieć, czy i gdzie można zostawić samochód. Podczas rozbijania namiotu okazało się, że zaraz obok nocuje grupka Polaków z Lubawki (Mont Blanc ExXxpedition, Team J.D.P). Po krótkiej rozmowie dowiedzieliśmy się, że w dniu następnym planują wspinaczkę na szczyt podobnie jak my (najpierw jednak chcą się zaaklimatyzować na Aiguille du Midi). Ze względu na to, że taką aklimatyzację mieliśmy już za sobą, ustaliliśmy, że spotkamy się w okolicach schroniska Tete Rousse.
Warto wiedzieć, że na campingu kabiny prysznicowe otwarte są do godziny 20:00, więc jeśli ktoś ma ochotę na prysznic musi to zrobić albo przed godziną 20:00 albo z samego rana.
Dzień pierwszy (25.06)
Wstaliśmy wczesnym rankiem (około godziny 6:30), zjedliśmy śniadanie, uregulowaliśmy rachunki
i przystąpiliśmy do pakowania sprzętu. Nasz plan zakładał zabranie namiotu oraz śpiworów aby
zaoszczędzić na spaniu w schroniskach. Oczywiście, trasę można pokonać różnymi sposobami:
totalnie „na lekko” (jeśli zabierze się odpowiednio wyposażony portfel można nawet nie zabierać ze sobą jedzenia ani śpiwora) lub „oblężniczo”, tak jak w naszym przypadku, z całym sprzętem. Około godziny 10:00 po spakowaniu plecaków ruszyliśmy do znajdującej się niedaleko stacji kolejki Telepherique Bellevue (5-10 minut piechotą od campingu).
Kolejka wywiozła nas na wysokość 1801 m, a stąd piechotą ruszyliśmy po torach w kierunku schroniska Nid d’Agile (2372 m). Można również uniknąć chodzenia po torowisku i od
stacji kolejki skierować się na „legalny szlak” prowadzący również do tego samego schroniska. Jedyną wadą takiego rozwiązania jest fakt, że najpierw trzeba zejść dość mocno w dół, by później ponownie wdrapać się na wcześniejszą wysokość.
Po drodze zrobiliśmy krótki postój na przedostatniej stacji kolejki szynowej – lewe zdjęcie (Col du Mt Lachat – 2077 m). Natomiast do ostatniej stacji – Gare du Nid d’Agile (która w tym czasie była
w remoncie i jest małą budką położoną niedaleko schroniska Refuge du Nid d'Aigle) – dotarliśmy
około 12:30 – prawe zdjęcie. Ponieważ pora zrobiła się obiadowa wypadało coś zjeść. Wyjęliśmy więc nasze Mleczne Starty i przygotowaliśmy sobie posiłek. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy do schroniska Tete Rousse (3167 m) mijając na trasie znany wszystkim barak Forestiere (Baraque Forestiere des Rognes – 2768 m – godzina 15:00).
Jak się później dowiedzieliśmy, w baraku tym można spokojnie przenocować (jest tam pomieszczenie z łóżkiem piętrowym oraz poddasze, są dostępne koce i przeważnie jest czysto, choć zależy to od sezonu – podobno w roku poprzednim wewnątrz była bardzo duża liczba śmieci pozostawionych przez turystów, których oczywiście nikt nie sprzątał).
Od baraku, krętą drogą, pomiędzy kamieniami dotarliśmy około godziny 19:00 do schroniska Tete
Rousse. Po dotarciu do schroniska Tete Rousse szukaliśmy miejsca na rozbicie namiotów. Na pierwszy rzut oka nie mogliśmy go nigdzie zlokalizować. Z pomocą przyszła nam jedna z turystek, od której dowiedzieliśmy się, że „pole namiotowe” znajduje się około 50 m powyżej schroniska (tuż za niewielkim wzniesieniem). Mieliśmy szczęście, bo wolna była „platforma” po poprzednim namiocie, w której mogliśmy się usadowić. Po rozbiciu namiotu oraz zabezpieczeniu przed wiatrem (który akurat w ten dzień był bardzo mocny) przygotowaliśmy sobie jedzenie (liofilizaty). Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że toaleta, która znajduje się na tym prowizorycznym polu namiotowym służy nie tylko w jednym celu. W jej przedsionku można gotować wodę, gdyż pomieszczenie to jest dość dobrze osłonięte od wiatru (dzięki temu zaoszczędzamy zarówno czas jak i pieniądze – gaz). Po obiedzie oraz po krótkich oględzinach tego, co nas czeka dnia następnego, przygotowaliśmy sobie posłanie i poszliśmy spać. Była godzina 21:30.
Ciag dalszy wkrótce :-)
Całość relacji ma: http://wisproject.files.wordpress.com/2011/10/mont-blanc1.pdf
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.