Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Burek na śniadanie i wizyta w diabelskim mieście > SERBIA


Niedzielny majowy poranek. Jest 8 rano, a temperatura już dochodzi do 30 stopni. Wyruszamy w poszukiwaniu jakiegoś śniadania. Pytamy miejscowych, gdzie możemy zjeść dobrego burka. W Serbii burek bynajmniej nie szczeka. Jest to rodzaj placka, smażonego na głębokim tłuszczu, faszerowanego mięsem albo serem. Nam osobiście bardziej smakuje burek z mięsem. Jest bardzo syty i naprawdę można się nim najeść. Porcja kosztuje 90 dinarów, czyli około 3,5 zł.
Po śniadaniu ruszamy w kierunku diabelskiego miasta, tuż przy granicy z Kosowem. Jedna z legend mówi, że diabeł zamienił w skały dzieci, które przegrały z nim zakład. Inna z kolei, że diabeł próbował doprowadzić do ślubu brata i siostry, a jakaś siła wyższa zamieniła gości weselnych w skały, żeby nie dopuścić do grzechu.
Droga do diabelskiego miasta była niezwykle kręta i wąska. Samo miejsce bardzo nam się podobało. 202 skalne posągi robią wrażenie. Schody, po których schodziło się żeby zobaczyć formacje skalne, zdawały się być rzeczywiście drogą do piekła. Każdy stawiany krok musiał być dobrze przemyślany, a zabezpieczające barierki były tak prowizoryczne, że kiedy się ich chwyciliśmy – zostały nam w rękach.
Po zwiedzeniu miasta diabła w Serbii mieliśmy w planach udać się do kanionu Uvac. Wrzucamy ten kierunek w nawigację, a ta pokazuje nam, że najkrótsza trasa prowadzi przez … Kosowo. I tu zaczynamy się poważnie zastanawiać. Jesteśmy 20km od granicy. Więcej możemy nie mieć okazji zobaczyć tego najmłodszego państwa w Europie. Ale czy to na pewno bezpieczne? Pytamy napotkanych Serbów jaką trasę powinniśmy wybrać. Z Serbami generalnie dogadujemy się po polsku. Oni mówią po serbsku i przy wolnej wymowie i używaniu prostych słów jakoś udaje nam się porozumieć. Serbowie potwierdzają, że najkrótsza trasa prowadzi przez Kosowo. Pytamy, czy jest bezpiecznie? Jeden twierdzi, że nam nic nie grozi, a drugi składa ręce w kształt karabinu i udaje, że strzela. Nie wiemy, czy żartuje, czy rzeczywiście jest tam niebezpiecznie. Postanawiamy to jednak sprawdzić…
Po śniadaniu ruszamy w kierunku diabelskiego miasta, tuż przy granicy z Kosowem. Jedna z legend mówi, że diabeł zamienił w skały dzieci, które przegrały z nim zakład. Inna z kolei, że diabeł próbował doprowadzić do ślubu brata i siostry, a jakaś siła wyższa zamieniła gości weselnych w skały, żeby nie dopuścić do grzechu.
Droga do diabelskiego miasta była niezwykle kręta i wąska. Samo miejsce bardzo nam się podobało. 202 skalne posągi robią wrażenie. Schody, po których schodziło się żeby zobaczyć formacje skalne, zdawały się być rzeczywiście drogą do piekła. Każdy stawiany krok musiał być dobrze przemyślany, a zabezpieczające barierki były tak prowizoryczne, że kiedy się ich chwyciliśmy – zostały nam w rękach.
Po zwiedzeniu miasta diabła w Serbii mieliśmy w planach udać się do kanionu Uvac. Wrzucamy ten kierunek w nawigację, a ta pokazuje nam, że najkrótsza trasa prowadzi przez … Kosowo. I tu zaczynamy się poważnie zastanawiać. Jesteśmy 20km od granicy. Więcej możemy nie mieć okazji zobaczyć tego najmłodszego państwa w Europie. Ale czy to na pewno bezpieczne? Pytamy napotkanych Serbów jaką trasę powinniśmy wybrać. Z Serbami generalnie dogadujemy się po polsku. Oni mówią po serbsku i przy wolnej wymowie i używaniu prostych słów jakoś udaje nam się porozumieć. Serbowie potwierdzają, że najkrótsza trasa prowadzi przez Kosowo. Pytamy, czy jest bezpiecznie? Jeden twierdzi, że nam nic nie grozi, a drugi składa ręce w kształt karabinu i udaje, że strzela. Nie wiemy, czy żartuje, czy rzeczywiście jest tam niebezpiecznie. Postanawiamy to jednak sprawdzić…
cdn...
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Diabelskie miasto | 190 | Relacja wraz z galerią zdjęć z Diabelskiego miasta w Serbii |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.