Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
JAPONIA - TOKYO, NARA, KANAZAWA > JAPONIA
gagus relacje z podróży
Japonia kraj posiadający bogatą historię, kulturę, kraina która zachwycała od zawsze gdyż była odmienna, tak różna od naszej. Niezrozumiała dla nas europejczyków, kojarzona z bogactwem, kraj zielonej herbaty, przypraw, złota, jedwabiu. Tak piękna i inna zarazem.
Dla mnie Japonia nadal to kraj bogotych przeżyć, nigdy nie sądziłam, że tak mnie zadziwi, że się w niej zakocham, a jednocześnie dzieki niej jeszcze bardziej pokacham Europę.
Dla mnie Japonia nadal to kraj bogotych przeżyć, nigdy nie sądziłam, że tak mnie zadziwi, że się w niej zakocham, a jednocześnie dzieki niej jeszcze bardziej pokacham Europę.
Japonia - kraj kwitnącej wiśni, samurajów, gejsz, jedwabiu, porcelany i zielonej herbaty. Kraj o pięknej i zawiłej historii. Kraj w którym praca, poszanowanie mienia innych osób oraz szacunek wobec siebie to pojęcia nadrzędne. Jest to także kraj gadżetów i najnowszych rozwiązań technologicznych. Od Europy czy USA różni go praktycznie wszystko, od podejścia do życia poprzez historie aż do wyglądu miast.
Dla mnie Japonia to kraj bogatych przeżyć, nigdy nie sądziłam, że tak mnie zadziwi, że się w niej zakocham, a jednocześnie dzięki niej jeszcze bardziej pokocham Europę.
Państwo to, choć tanie nie jest, warto go odwiedzić. Jest ku temu kilka różnych powodów. Po pierwsze aby zasmakować innej kultury niż nasza. Po drugie poznać ludzi którzy mają inną hierarchie wartości niż europejczycy. Po trzecie aby poczuć się jak w starej zakazanej baśni odwiedzając domy samurajów i gejsz. Po czwarte aby poczuć się jak w filmie science- fiction, widząc wszechogarniającą Cię technologie. Niesamowite w Japonii jest także to, że nowoczesne technologie łącza się z tradycją, tworząc niewiarygodną, współgrającą ze sobą całość. Można by wymienić jeszcze wiele powodów, dla których, należy odwiedzić ten piękny zakątek naszej ziemi.
Na pierwszy rzut oka widać jak inny jest to kraj. Rano mężczyźni w czarnych garniturach, wyglądający niemal tak samo spieszą do pracy. Wszyscy na dworcach, przystankach stoją w ciszy, nie przepychają się, za to każdy z komórką w ręce. Gra na niej, bądź wysyła sms-y, gdyż dzwonić nie wypada. Nie wiadomo bowiem, czy telefonując nie przeszkodzisz komuś w wykonywanych przez niego czynnościach. Wieczorem, po pracy większość z nich zasiądzie w restauracjach bądź pubach, pijąc piwo, paląc i zajadając się Suszi. Tam jednak są już bardziej swobodni, na luzie.
Dzieci, młodzież, podobnie jak dorośli spieszą do szkoły ubrani w podobne mundurki szkolne. Wszyscy grzeczni, spokojni i z komórkami w ręku.
Turystów można dostrzec już z daleka. Tylko oni bowiem zachowują się głośno. Nie stają spokojnie w kolejce do pociągu. Przepychają się na schodach.
To co zwróciło moją uwagę (jako kobiety), to fakt, że wszyscy tam są strasznie szczupli i pięknie, gustownie ubrani. Na ulicy naprawdę nie łatwo spotkać kogoś z nadwagą.
Podróżowanie po między miastami ułatwia kolejka SZINKANSEN należąca do sieci Japan Railways Group. Pociąg ten przemieszcza się z prędkością 300km/h. Można więc bardzo szybko, bezpiecznie i przede wszystkim wygodnie przemieszczać z miasta do miasta i podziwiać piękno tego kraju. Japan Rail Pass, to bilet na wyżej wspomniane pociągi. Bilety te dostępne są tylko dla osób nie zamieszkujących na stałe w Japonii. Najlepiej kupić je za pośrednictwem Internetu w USA lub Europie. Nie polecam jednak zakupu ich w Polsce, gdyż są o ok. 200 zł. Droższe niż np. w Wielkiej Brytanii (informacje na temat kolejki oraz biletów najlepiej uzyskać na stronie http://www.japanrail.com/).
1. TOKYO
Swoją podróż po Japonii zaczęłam od odwiedzenia Tokio.
Stolicę kraju kwitnącej wiśni nie nazwałabym pięknym miejscem, ale na pewno innym, pełnym kontrastów, niesamowitym. Jest to miejsce, w którym łączą się tradycje japońskie, europejskie i amerykańskie. Miasto to jest piękne w swej brzydocie. Pełne chaosu i nieuporządkowana. O ile reszta Japonii przypomina dobrze i pięknie zaplanowany ogród, o tyle Tokio, wygląda jak ogród zaprojektowany przez szaleńca, który pragnie znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Idąc ulicami miasta można zobaczyć wśród oszklonych drapaczy chmur idealną replikę wieży Eiffla. Wszystko jest oświetlone, pełno neonów, noc przez to staje się jaśniejsza od dnia. Na ulicach tłumy ludzi. Wszyscy krzyczą. Przy sklepach stoją ludzie z mikrofonami, nawołujący do odwiedzenia właśnie ich sklepu. Trudno o zakątek, w którym można znaleźć cisze i spokój.
Ogrody cesarskie są piękne i ogromne. Wokół pałacu cesarza rozciąga się fosa pełna niesamowitych kolorowych ryb. Wszystko to wydaje się być bajkowe, dopóki nie odwrócimy głowy. Bowiem po drugiej stronie fosy czar pryska. Pojawia się pytanie gdzie jestem w Las Vegas, Paryżu, Nowym Yorku czy jednak to Tokio. Przed naszymi oczyma pojawiają się nagle: drapacze chmur, zbudowane ze szkła i żelaza, kolorowe bilbordy i kilkupoziomowe ulice.
Jedna rzecz zwraca szczególną uwagę. Rzecz, która niestety w Europie czy Stanach Zjednoczonych jest nie do pomyślenia. Czystość. Praktycznie nie ma koszy na śmieci, a ulice są tak czyste, że można by z nich jeść. Ma się też ogromne poczucie bezpieczeństwa. Ludzie chodzą praktycznie z portfelami na wierzchu, kobiety niekiedy wyzywająco ubrane. Nie słyszy się jednak o kradzieżach, nie widać odrażających spojrzeń, wszyscy idą w swoim kierunku nie wpadają na siebie, nie przepychają się. Tacy są - uprzejmi i pełni poszanowania dla cudzego mienia.
Na ulicach pełno aut i rowerów, jednak praktycznie nikt nie trąbi i nie krzyczy na pozostałych uczestników ruchu. Wszyscy znają swoje miejsce. Przepisy drogowe to świętość, podobnie jak przechodni.
2. NARA
Nara to pierwsza stolica Japonii. Miejsce całkowicie inne niż Tokio. Inny świat, inne oblicze kraju kwitnącej wiśni. Miejscowość ta składa się z dwóch części. Pierwsza to mieszkalna, druga zabytkowa. Obydwie mają swój nieodparty urok.
Część mieszkalna to stare kamieniczki, pomiędzy którymi spacerować można wąskimi uliczkami, a na nich dużo ulicznych sprzedawców, u których zakupić można, z pewnością taniej niż w Tokio wiele ciekawych pamiątek czy gadżetów. Można tu spotkać mniej niż zwykle ludzi w garniturach śpieszących się do fabryki. To miasto żyje swoim własnym rytmem wydawać by się mogło trochę odmiennym i nie tak szybkim jak reszta Japonii.
Co się tyczy drugiej części miasta - czyli turystycznej to gwarantuje nie ma drugiego takiego miejsca na ziemi. Wszystkie zabytki znajdują się na terenie 12ha parku, w którym żyje 1,2 tys. saren. Niegdyś uważanych za posłańców bogów. Dlatego też, nie były trzymane na uwięzi i żyły razem z ludźmi. Tak pozostało do tej pory. Sarny są wszędzie chodzą po ulicach, czekają na przystankach autobusowych wraz z ludźmi, wchodzą do sklepów oraz świątyń. Wszędzie gdzie tylko się odwrócisz na pewno zobaczysz ich kilkanaście. Nauczyły się, że ludzie je dokarmiają. Wystarczy więc zostawić otwartą torebkę lub sięgnąć do niej ręką, a z pewnością pyszczek niejednej sarny w niej zanurkuje. Jedzą wszystko: kanapki, słodycze, owoce, warzywa. Nam prawie zjadły mapę. W weekendy jednak kiedy turystów jest o wiele więcej, są bardziej wybredne i wybierają tylko bardziej smakowite dla nich kąski.
Nara poza oczywiście sarnami, słynie z największego posągu Buddy na świecie, jest to też jeden z największych w posągów z brązu na świecie. Ma 16 m wysokości zrobiony jest z 134 kg złota i ok. 437 ton brązu. Widok zapiera dech w piersiach. Świątynia w jakiej znajduje się ten posąg to TODAI-JI, a pawilon, w którym znajduje się DAIBUTSU (Wielki Budda) to największa drewniana budowla na świecie. Po odwiedzeniu tej świątyni żadna inna nie wywarła na nas już tak dużego wrażenia. Korzystając z okazji pobytu w tak ważnej dla kultury Japonii świątyni, warto dokonać tych samych rytuałów co oni przed wejściem do niej. Zanim wejdzie się do świętego miejsca należy umyć ręce, odpalić kadzidełko, a następnie dymem z niego oczyścić swe ciało, kierują dym na siebie. Wygląda to tak jakbyśmy chcieli oblać siebie tym dymem.
W Narze zwróciło nasza uwagę jeszcze jedno, a mianowicie Informacja turystyczna. Niewielu japończyków posługuje się językiem angielskim, a tych którzy go znają ciężko zrozumieć ze względu na akcent. Pani, z wspomnianej informacji turystycznej nauczyła się kilku zdań na pamięć po angielsku i jak automat powtarzała wyuczone regułki. Zaraz po podejściu do okienka dostawało się mapę, rozkład autobusów dojeżdżających do części turystycznej miasta i pokazywała najciekawsze miejsca do zobaczenia, plus zaznaczała jaki jest przeciętny czas przejścia pomiędzy nimi. Następnie wołała kolejną osobę z kolejki. Gdy tylko zadało się jej pytanie, odpowiadała po japońsku, a następnie widząc zdziwienie na twarzach turystów powtarzała to samo co poprzednio.
3.KANAZAWA
Kanazawa to niewielka miejscowość na zachodnim wybrzeżu Japonii. Można tam poczuć prawdziwa, starą Japonię. Na ulicach można spotkać wiele osób ubranych tradycyjne stroje – kimona- w przeciwieństwie do większych miast. Znajdują się w niej dwa „skanseny”. Pierwszy to stara dzielnica Gejsz, drugi to dzielnica Samurajów. Oddzielone są od siebie rzeką. Przechadzając się po nich, ma się wrażenie, że przenieśliśmy się w czasie. Dzielnice gejsz, stanowi kilka wąskich uliczek, z dużą ilością niewielkich drewnianych domków, połączonych ze sobą dachami. Zwiedzając te domy, możemy zaobserwować jak wyglądał zwyczajny dzień ich mieszkanek, kim tak naprawdę były, jakie miały obowiązki. Wchodząc do jakiegokolwiek mieszkania w Japonii należy ściągnąć obuwie. Tu możemy je zamienić na prawdziwe chodaki, w jakich chodziły na co dzień gejsze, a obecnie są częścią tradycyjnego kimona. Chodzenie w nich to prawdziwa sztuka i nie trudno o wywrotkę.
"Dom gejsz" składa się z parteru i pierwszego piętra. Pokoje i korytarze są wąskie i niskie. Na Parterze znajdowała się kuchnia, oraz garderoby. Na piętrze była poczekalnia dla gości połączona z salonem. Odwiedzający otrzymywali tam świeżo zaparzoną herbatę lub sake. Następnie mogli oglądać występy gejsz, które grały na różnych instrumentach, tańczyły bądź śpiewały. Wszystko jest bardzo skromnie urządzone, niewiele mebli i rzeczy.
Podwórko każdego domu stanowi piękny ogród, z oczkiem wodnym, w którym pływają różnokolorowe ryby. Widok zapiera dech w piersiach. Tamtejsze ogrody uznawane są za jedne z najpiękniejszych w Japonii.
Praktycznie w każdym domu, w tym skansenie, można wypić tradycyjną zieloną herbatę. Zaparzaną podobno wg starej receptury, na naszych oczach, przez kobiety ubrane w tradycyjne stroje. Herbaty dostajemy niewiele, wygląda jak wodorosty, a smak, no cóż, kwestia gustu.
Dzielnica samurajów moim zdaniem nie jest już tak ciekawa i piękna, jednak warto ją odwiedzić. Domy ówczesnych mężczyzn nie były tak bogato wyposażone jak kobiet. Ogrody na tyłach domu przepiękne, jednak już nie tak imponujące. Warto odwiedzić tam, starą aptekę z XVI wieku. Znajdziemy w niej stare zioła, recepty, przyrządy lecznicze i oczywiście pokoje do zaparzania herbaty. Była ona bowiem jednym z środków leczniczych.
Dla mnie Japonia to kraj bogatych przeżyć, nigdy nie sądziłam, że tak mnie zadziwi, że się w niej zakocham, a jednocześnie dzięki niej jeszcze bardziej pokocham Europę.
Państwo to, choć tanie nie jest, warto go odwiedzić. Jest ku temu kilka różnych powodów. Po pierwsze aby zasmakować innej kultury niż nasza. Po drugie poznać ludzi którzy mają inną hierarchie wartości niż europejczycy. Po trzecie aby poczuć się jak w starej zakazanej baśni odwiedzając domy samurajów i gejsz. Po czwarte aby poczuć się jak w filmie science- fiction, widząc wszechogarniającą Cię technologie. Niesamowite w Japonii jest także to, że nowoczesne technologie łącza się z tradycją, tworząc niewiarygodną, współgrającą ze sobą całość. Można by wymienić jeszcze wiele powodów, dla których, należy odwiedzić ten piękny zakątek naszej ziemi.
Na pierwszy rzut oka widać jak inny jest to kraj. Rano mężczyźni w czarnych garniturach, wyglądający niemal tak samo spieszą do pracy. Wszyscy na dworcach, przystankach stoją w ciszy, nie przepychają się, za to każdy z komórką w ręce. Gra na niej, bądź wysyła sms-y, gdyż dzwonić nie wypada. Nie wiadomo bowiem, czy telefonując nie przeszkodzisz komuś w wykonywanych przez niego czynnościach. Wieczorem, po pracy większość z nich zasiądzie w restauracjach bądź pubach, pijąc piwo, paląc i zajadając się Suszi. Tam jednak są już bardziej swobodni, na luzie.
Dzieci, młodzież, podobnie jak dorośli spieszą do szkoły ubrani w podobne mundurki szkolne. Wszyscy grzeczni, spokojni i z komórkami w ręku.
Turystów można dostrzec już z daleka. Tylko oni bowiem zachowują się głośno. Nie stają spokojnie w kolejce do pociągu. Przepychają się na schodach.
To co zwróciło moją uwagę (jako kobiety), to fakt, że wszyscy tam są strasznie szczupli i pięknie, gustownie ubrani. Na ulicy naprawdę nie łatwo spotkać kogoś z nadwagą.
Podróżowanie po między miastami ułatwia kolejka SZINKANSEN należąca do sieci Japan Railways Group. Pociąg ten przemieszcza się z prędkością 300km/h. Można więc bardzo szybko, bezpiecznie i przede wszystkim wygodnie przemieszczać z miasta do miasta i podziwiać piękno tego kraju. Japan Rail Pass, to bilet na wyżej wspomniane pociągi. Bilety te dostępne są tylko dla osób nie zamieszkujących na stałe w Japonii. Najlepiej kupić je za pośrednictwem Internetu w USA lub Europie. Nie polecam jednak zakupu ich w Polsce, gdyż są o ok. 200 zł. Droższe niż np. w Wielkiej Brytanii (informacje na temat kolejki oraz biletów najlepiej uzyskać na stronie http://www.japanrail.com/).
1. TOKYO
Swoją podróż po Japonii zaczęłam od odwiedzenia Tokio.
Stolicę kraju kwitnącej wiśni nie nazwałabym pięknym miejscem, ale na pewno innym, pełnym kontrastów, niesamowitym. Jest to miejsce, w którym łączą się tradycje japońskie, europejskie i amerykańskie. Miasto to jest piękne w swej brzydocie. Pełne chaosu i nieuporządkowana. O ile reszta Japonii przypomina dobrze i pięknie zaplanowany ogród, o tyle Tokio, wygląda jak ogród zaprojektowany przez szaleńca, który pragnie znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Idąc ulicami miasta można zobaczyć wśród oszklonych drapaczy chmur idealną replikę wieży Eiffla. Wszystko jest oświetlone, pełno neonów, noc przez to staje się jaśniejsza od dnia. Na ulicach tłumy ludzi. Wszyscy krzyczą. Przy sklepach stoją ludzie z mikrofonami, nawołujący do odwiedzenia właśnie ich sklepu. Trudno o zakątek, w którym można znaleźć cisze i spokój.
Ogrody cesarskie są piękne i ogromne. Wokół pałacu cesarza rozciąga się fosa pełna niesamowitych kolorowych ryb. Wszystko to wydaje się być bajkowe, dopóki nie odwrócimy głowy. Bowiem po drugiej stronie fosy czar pryska. Pojawia się pytanie gdzie jestem w Las Vegas, Paryżu, Nowym Yorku czy jednak to Tokio. Przed naszymi oczyma pojawiają się nagle: drapacze chmur, zbudowane ze szkła i żelaza, kolorowe bilbordy i kilkupoziomowe ulice.
Jedna rzecz zwraca szczególną uwagę. Rzecz, która niestety w Europie czy Stanach Zjednoczonych jest nie do pomyślenia. Czystość. Praktycznie nie ma koszy na śmieci, a ulice są tak czyste, że można by z nich jeść. Ma się też ogromne poczucie bezpieczeństwa. Ludzie chodzą praktycznie z portfelami na wierzchu, kobiety niekiedy wyzywająco ubrane. Nie słyszy się jednak o kradzieżach, nie widać odrażających spojrzeń, wszyscy idą w swoim kierunku nie wpadają na siebie, nie przepychają się. Tacy są - uprzejmi i pełni poszanowania dla cudzego mienia.
Na ulicach pełno aut i rowerów, jednak praktycznie nikt nie trąbi i nie krzyczy na pozostałych uczestników ruchu. Wszyscy znają swoje miejsce. Przepisy drogowe to świętość, podobnie jak przechodni.
2. NARA
Nara to pierwsza stolica Japonii. Miejsce całkowicie inne niż Tokio. Inny świat, inne oblicze kraju kwitnącej wiśni. Miejscowość ta składa się z dwóch części. Pierwsza to mieszkalna, druga zabytkowa. Obydwie mają swój nieodparty urok.
Część mieszkalna to stare kamieniczki, pomiędzy którymi spacerować można wąskimi uliczkami, a na nich dużo ulicznych sprzedawców, u których zakupić można, z pewnością taniej niż w Tokio wiele ciekawych pamiątek czy gadżetów. Można tu spotkać mniej niż zwykle ludzi w garniturach śpieszących się do fabryki. To miasto żyje swoim własnym rytmem wydawać by się mogło trochę odmiennym i nie tak szybkim jak reszta Japonii.
Co się tyczy drugiej części miasta - czyli turystycznej to gwarantuje nie ma drugiego takiego miejsca na ziemi. Wszystkie zabytki znajdują się na terenie 12ha parku, w którym żyje 1,2 tys. saren. Niegdyś uważanych za posłańców bogów. Dlatego też, nie były trzymane na uwięzi i żyły razem z ludźmi. Tak pozostało do tej pory. Sarny są wszędzie chodzą po ulicach, czekają na przystankach autobusowych wraz z ludźmi, wchodzą do sklepów oraz świątyń. Wszędzie gdzie tylko się odwrócisz na pewno zobaczysz ich kilkanaście. Nauczyły się, że ludzie je dokarmiają. Wystarczy więc zostawić otwartą torebkę lub sięgnąć do niej ręką, a z pewnością pyszczek niejednej sarny w niej zanurkuje. Jedzą wszystko: kanapki, słodycze, owoce, warzywa. Nam prawie zjadły mapę. W weekendy jednak kiedy turystów jest o wiele więcej, są bardziej wybredne i wybierają tylko bardziej smakowite dla nich kąski.
Nara poza oczywiście sarnami, słynie z największego posągu Buddy na świecie, jest to też jeden z największych w posągów z brązu na świecie. Ma 16 m wysokości zrobiony jest z 134 kg złota i ok. 437 ton brązu. Widok zapiera dech w piersiach. Świątynia w jakiej znajduje się ten posąg to TODAI-JI, a pawilon, w którym znajduje się DAIBUTSU (Wielki Budda) to największa drewniana budowla na świecie. Po odwiedzeniu tej świątyni żadna inna nie wywarła na nas już tak dużego wrażenia. Korzystając z okazji pobytu w tak ważnej dla kultury Japonii świątyni, warto dokonać tych samych rytuałów co oni przed wejściem do niej. Zanim wejdzie się do świętego miejsca należy umyć ręce, odpalić kadzidełko, a następnie dymem z niego oczyścić swe ciało, kierują dym na siebie. Wygląda to tak jakbyśmy chcieli oblać siebie tym dymem.
W Narze zwróciło nasza uwagę jeszcze jedno, a mianowicie Informacja turystyczna. Niewielu japończyków posługuje się językiem angielskim, a tych którzy go znają ciężko zrozumieć ze względu na akcent. Pani, z wspomnianej informacji turystycznej nauczyła się kilku zdań na pamięć po angielsku i jak automat powtarzała wyuczone regułki. Zaraz po podejściu do okienka dostawało się mapę, rozkład autobusów dojeżdżających do części turystycznej miasta i pokazywała najciekawsze miejsca do zobaczenia, plus zaznaczała jaki jest przeciętny czas przejścia pomiędzy nimi. Następnie wołała kolejną osobę z kolejki. Gdy tylko zadało się jej pytanie, odpowiadała po japońsku, a następnie widząc zdziwienie na twarzach turystów powtarzała to samo co poprzednio.
3.KANAZAWA
Kanazawa to niewielka miejscowość na zachodnim wybrzeżu Japonii. Można tam poczuć prawdziwa, starą Japonię. Na ulicach można spotkać wiele osób ubranych tradycyjne stroje – kimona- w przeciwieństwie do większych miast. Znajdują się w niej dwa „skanseny”. Pierwszy to stara dzielnica Gejsz, drugi to dzielnica Samurajów. Oddzielone są od siebie rzeką. Przechadzając się po nich, ma się wrażenie, że przenieśliśmy się w czasie. Dzielnice gejsz, stanowi kilka wąskich uliczek, z dużą ilością niewielkich drewnianych domków, połączonych ze sobą dachami. Zwiedzając te domy, możemy zaobserwować jak wyglądał zwyczajny dzień ich mieszkanek, kim tak naprawdę były, jakie miały obowiązki. Wchodząc do jakiegokolwiek mieszkania w Japonii należy ściągnąć obuwie. Tu możemy je zamienić na prawdziwe chodaki, w jakich chodziły na co dzień gejsze, a obecnie są częścią tradycyjnego kimona. Chodzenie w nich to prawdziwa sztuka i nie trudno o wywrotkę.
"Dom gejsz" składa się z parteru i pierwszego piętra. Pokoje i korytarze są wąskie i niskie. Na Parterze znajdowała się kuchnia, oraz garderoby. Na piętrze była poczekalnia dla gości połączona z salonem. Odwiedzający otrzymywali tam świeżo zaparzoną herbatę lub sake. Następnie mogli oglądać występy gejsz, które grały na różnych instrumentach, tańczyły bądź śpiewały. Wszystko jest bardzo skromnie urządzone, niewiele mebli i rzeczy.
Podwórko każdego domu stanowi piękny ogród, z oczkiem wodnym, w którym pływają różnokolorowe ryby. Widok zapiera dech w piersiach. Tamtejsze ogrody uznawane są za jedne z najpiękniejszych w Japonii.
Praktycznie w każdym domu, w tym skansenie, można wypić tradycyjną zieloną herbatę. Zaparzaną podobno wg starej receptury, na naszych oczach, przez kobiety ubrane w tradycyjne stroje. Herbaty dostajemy niewiele, wygląda jak wodorosty, a smak, no cóż, kwestia gustu.
Dzielnica samurajów moim zdaniem nie jest już tak ciekawa i piękna, jednak warto ją odwiedzić. Domy ówczesnych mężczyzn nie były tak bogato wyposażone jak kobiet. Ogrody na tyłach domu przepiękne, jednak już nie tak imponujące. Warto odwiedzić tam, starą aptekę z XVI wieku. Znajdziemy w niej stare zioła, recepty, przyrządy lecznicze i oczywiście pokoje do zaparzania herbaty. Była ona bowiem jednym z środków leczniczych.
W Japonii spędziłam 1,5 miesiąca. Był to niesamowity czas. Wracając do Europy nie sądziłam że tak ciężko mi będzie przestawić się na panujące tu warunki i zwyczaje. Nagle trzeba było pilnować swoich rzeczy, mieć oczy na około głowy i walczyć o miejsce w pociągu. Powyżej opisałam tylko trzy miasta. Mam nadzieje, że juz wkrótce zabiorę się do pisania i opisze jeszcze relacje z wizyty w Hieroszimie, Nagoya, Kyoto, Takayamie, Nikko, Himeji, Inuyamie
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.