Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Dalej już bez plecaka > CHILE
izabella relacje z podróży
Osiem miesięcy podróżowania po krajach wysokiego ryzyka jak Wenezuela, Ekwador, Boliwia, Peru i nic.........pierwszy dzień w stolicy najbezpieczniejszego kraju Ameryki Południowej jak piszą przewodniki, Chile i........stało się.
Osiem miesięcy podróżowania po krajach wysokiego ryzyka jak Wenezuela, Ekwador, Boliwia, Peru i nic.....pierwszy dzień w stolicy najbezpieczniejszego kraju Ameryki Południowej jak piszą przewodniki, Chile i....stało się.
Z San Pedro de Atacama mieliśmy pojechać do Argentyny, do Salty. Okazało się jednak, że kupno biletów to dość czasochłonna procedura bo trzeba je znaczne wcześniej rezerwować. Kilka kolejnych dni w San Pedro grożą pozostaniem tu na zawsze więc szybko podejmujemy decyzje, że wyjeżdżamy do Santiago i dalej do Mendozy. W zasadzie mieliśmy do Mendozy nie jechać ale skoro tak prowadzi nas los.....niech tak będzie. Zanim dotarliśmy do terminalu w Santiago de Chile minęły 24 godziny. Wieczność, choć trzeba przyznać, że bardzo wygodna i z dobrym cateringiem. Kiedy wreszcie wysiedliśmy w stolicy Chile Jarek poszedł kupić bilety do Argentyny a ja pilnowałam bagaży. Zadanie proste, nieskomplikowane wiec nawet mimo zmęczenia nie powinno sprawiać problemu. Jarek stoi już przy kasie a do mnie podchodzi niewyraźnie mówiący Chilijczyk i proponuje city tour. Odmawiam. Mówi coś jeszcze więc grzecznie pytam -słucham-, on powtarza ale znowu nie rozumiem wiec mówię tylko -no, gracias-. On grzecznie mówi -disculpame- i powtarza to kilka razy jakbym nie usłyszała. Słyszałam i spojrzałam na plecaki które stały obok mnie. Jednego już nie było. Nie było też -grzecznego- sprzedawcy city tour. Szybka interwencja Jarka i pogoń z kierunku wskazanym przez sprzedawcę biletów była już za późna. Bliskość metra sprawia, że złodziej rozpływa się. Ten rozpłyną się niestety z moim plecakiem.
Dobre kilka dni wciąż zadręczam się myślami. To niemożliwe. Ogromny plecak, na dworcu masa policji, do tego stałam przy tym bagażu, odwróciłam głowę zaledwie na chwilę ......to niemożliwe. A jednak. Jedynymi osobami które nie były ani zdziwione ani nawet nie próbowały podejmować jakichkolwiek działań byli policjanci. -Tak, to zdarza się tu wiele razy każdego dnia-, -skradzione bagaże raczej nigdy się nie odnajdują.... to jedyne co policja ma do powiedzenia w sprawie kradzieży.
Wściekłość, smutek, żal, poczucie winy, poczucie bezradności i brak pomysłów na to co dalej to uczucia z którymi wychodzę z posterunku policji. W plecaku było wszystko, absolutnie wszystko poza pieniędzmi, dokumentami, szczoteczką do zębów i aparatem fotograficznym bo te zwykle mam przy sobie.
Zostałam w tym co mam na sobie a niewiele tego bo w Chile jest już ciepła wiosna. Najbardziej boli brak górskich ciuchów i sprzętu bo to oznacza, że o górach muszę raczej zapomnieć. Zresztą biorąc pod uwagę to co mam zostaje mi chyba tylko brazylijska plaża ;).
Przypomina mi się od razu, że sami Chilijczycy mówią o sobie, że Chilijczyk jak ma okazje to ukradnie. Wcześniej myślałam, że to nadmierna samokrytyka i nieco kokieterii. Teraz wiem, że to niestety prawda. Zastanawiam się tylko w jakim Chile byli autorzy przewodników które konsekwentnie piszą o bezpieczeństwie w Chile.
Moja tendencja do tego aby w każdym, nawet przykrym zdarzeniu umieć odnaleźć to co pozytywne tym razem śpi bardzo twardym snem. Nie umiem znaleźć nic pozytywnego w tym co się zdarzyło. Szczęśliwie kiedy to pisze minęło już kilka dni od kradzieży. W Mendozie urzekło mnie doskonale wino i parillady gdzie za jedyne 5$ objadasz się do woli grillowanymi mięsami i pysznymi sałatkami. Nadal nie mam plecaka, nadal mam tylko to w co byłam ubrana, plus kilka niezbędnych drobiazgów które kupiłam już w Mendozie, ale ......chyba już pogodziłam się ze stratą i nawet umiem dostrzec w tym pozytywne strony ;).
Po pierwsze: mam mniej dźwigania
Po drugie: nie musze się martwić o to, że cokolwiek mi ukradną
Po trzecie: mogę spać w każdym dormitorium bez obaw o swoje rzeczy
Po czwarte: nie mam kobiecych dylematów w co się ubrać, bo opcja jest zwykle tylko jedna, w to co jest czyste.
Po piąte: mam mniej ubrań do prania co oznacza, że pieniądze przeznaczane zwykle na pralnie mogę tu przeznaczyć np. na wino ;)
Po szóste: wszystkie rzeczy zawsze trzymam w porządku, nie da się ich rozrzucić po pokoju. W konsekwencji Jarek nie marudzi z tego powodu ;)
Jeśli masz pomysł co jeszcze pozytywnego może być w braku plecaka.......napisz, możesz mi pomóc poczuć się nieco lepiej ;).
Z San Pedro de Atacama mieliśmy pojechać do Argentyny, do Salty. Okazało się jednak, że kupno biletów to dość czasochłonna procedura bo trzeba je znaczne wcześniej rezerwować. Kilka kolejnych dni w San Pedro grożą pozostaniem tu na zawsze więc szybko podejmujemy decyzje, że wyjeżdżamy do Santiago i dalej do Mendozy. W zasadzie mieliśmy do Mendozy nie jechać ale skoro tak prowadzi nas los.....niech tak będzie. Zanim dotarliśmy do terminalu w Santiago de Chile minęły 24 godziny. Wieczność, choć trzeba przyznać, że bardzo wygodna i z dobrym cateringiem. Kiedy wreszcie wysiedliśmy w stolicy Chile Jarek poszedł kupić bilety do Argentyny a ja pilnowałam bagaży. Zadanie proste, nieskomplikowane wiec nawet mimo zmęczenia nie powinno sprawiać problemu. Jarek stoi już przy kasie a do mnie podchodzi niewyraźnie mówiący Chilijczyk i proponuje city tour. Odmawiam. Mówi coś jeszcze więc grzecznie pytam -słucham-, on powtarza ale znowu nie rozumiem wiec mówię tylko -no, gracias-. On grzecznie mówi -disculpame- i powtarza to kilka razy jakbym nie usłyszała. Słyszałam i spojrzałam na plecaki które stały obok mnie. Jednego już nie było. Nie było też -grzecznego- sprzedawcy city tour. Szybka interwencja Jarka i pogoń z kierunku wskazanym przez sprzedawcę biletów była już za późna. Bliskość metra sprawia, że złodziej rozpływa się. Ten rozpłyną się niestety z moim plecakiem.
Dobre kilka dni wciąż zadręczam się myślami. To niemożliwe. Ogromny plecak, na dworcu masa policji, do tego stałam przy tym bagażu, odwróciłam głowę zaledwie na chwilę ......to niemożliwe. A jednak. Jedynymi osobami które nie były ani zdziwione ani nawet nie próbowały podejmować jakichkolwiek działań byli policjanci. -Tak, to zdarza się tu wiele razy każdego dnia-, -skradzione bagaże raczej nigdy się nie odnajdują.... to jedyne co policja ma do powiedzenia w sprawie kradzieży.
Wściekłość, smutek, żal, poczucie winy, poczucie bezradności i brak pomysłów na to co dalej to uczucia z którymi wychodzę z posterunku policji. W plecaku było wszystko, absolutnie wszystko poza pieniędzmi, dokumentami, szczoteczką do zębów i aparatem fotograficznym bo te zwykle mam przy sobie.
Zostałam w tym co mam na sobie a niewiele tego bo w Chile jest już ciepła wiosna. Najbardziej boli brak górskich ciuchów i sprzętu bo to oznacza, że o górach muszę raczej zapomnieć. Zresztą biorąc pod uwagę to co mam zostaje mi chyba tylko brazylijska plaża ;).
Przypomina mi się od razu, że sami Chilijczycy mówią o sobie, że Chilijczyk jak ma okazje to ukradnie. Wcześniej myślałam, że to nadmierna samokrytyka i nieco kokieterii. Teraz wiem, że to niestety prawda. Zastanawiam się tylko w jakim Chile byli autorzy przewodników które konsekwentnie piszą o bezpieczeństwie w Chile.
Moja tendencja do tego aby w każdym, nawet przykrym zdarzeniu umieć odnaleźć to co pozytywne tym razem śpi bardzo twardym snem. Nie umiem znaleźć nic pozytywnego w tym co się zdarzyło. Szczęśliwie kiedy to pisze minęło już kilka dni od kradzieży. W Mendozie urzekło mnie doskonale wino i parillady gdzie za jedyne 5$ objadasz się do woli grillowanymi mięsami i pysznymi sałatkami. Nadal nie mam plecaka, nadal mam tylko to w co byłam ubrana, plus kilka niezbędnych drobiazgów które kupiłam już w Mendozie, ale ......chyba już pogodziłam się ze stratą i nawet umiem dostrzec w tym pozytywne strony ;).
Po pierwsze: mam mniej dźwigania
Po drugie: nie musze się martwić o to, że cokolwiek mi ukradną
Po trzecie: mogę spać w każdym dormitorium bez obaw o swoje rzeczy
Po czwarte: nie mam kobiecych dylematów w co się ubrać, bo opcja jest zwykle tylko jedna, w to co jest czyste.
Po piąte: mam mniej ubrań do prania co oznacza, że pieniądze przeznaczane zwykle na pralnie mogę tu przeznaczyć np. na wino ;)
Po szóste: wszystkie rzeczy zawsze trzymam w porządku, nie da się ich rozrzucić po pokoju. W konsekwencji Jarek nie marudzi z tego powodu ;)
Jeśli masz pomysł co jeszcze pozytywnego może być w braku plecaka.......napisz, możesz mi pomóc poczuć się nieco lepiej ;).
Dodane komentarze
[konto usuniete] 2017-07-20 00:11:37
grunt to pozytywne podejście... choć... podziwiamPrzydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Odkryte | 531 | Strona opisująca podróże, głownie do Ameryki południowej. Znajdziesz tu opisy podrózy i informacje prakyczne |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.