Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Król życia > ARGENTYNA
izabella relacje z podróży
W Mendozie było gorąco "wiosna" - mówili "choć wyjątkowo gorąca". Jednak miasto zieleniło się. Okolice jeszcze bardziej, winnica na winnicy.
W San Juan temperatura była nie do zniesienia, gorąco ale i sucho podobnie jak w Mendozie. Salta przywitała nas tak morderczym upałem, że całe dnie, kiedy nie zwiedzaliśmy okolicy spędzaliśmy przy basenie 7 na 4 metry. Choć mózg skwierczał jak świeżo podana parilla z przyjemnością przyglądaliśmy się miejscowym królom życia. Król, w razie gdyby ktoś go nie zauważył oznajmiał swe przybycie jazgotem. Nie stanowczym tonem, nie przenikliwym szeptem, nawet nie rykiem jak król lew, ale właśnie jazgotem. Z czego na pierwszy plan wybijało się "yo, yo, yo" czyli "ja, ja, ja", które tu w Argentynie brzmi bardziej jak "szo, szo, szo". Króla przy basenie otaczają wytatuowane zgrabne dziewczyny, przynoszące piwo i spoglądające z dołu z uwielbieniem. Ale król ich nie widzi, zajmuje go rzecz najważniejsza tzn. jego własna, prywatna grzywa. Poprawia ją, gładzi, ogląda odbicie falujących loków w wodzie, moczy ją, stroszy ponownie. Miasta argentyńskie pełne są takich królów, królewiczów, królewiczątek., którzy najbardziej dbają o fryzurę. Fryzura to najczęściej półdługie przygładzone włosy z wywiniętą grzywką. Mężczyznę od kobiety odróżniamy po tym, że wciąż fryzurę poprawia, przygładza i ogląda się w każdej witrynie sklepowej. Nie, nie jest aż tak źle;) oprócz miastowych królewiczów są przecież gaucho, jest Patagonia gdzie półdługie włosy ułoży Ci rycząca czterdziestka, więc nie ma sensu ich przygładzać;) Ale w Patagonii zimno, a tymczasem nas każde kolejne miejsce wita większym upałem. Z Salty do Resistencia wyjechaliśmy popołudniu. W nocy droga nagle zrobiła się prosta i biegła po horyzont bez najmniejszego zakrętu. A wokół pustkowie, Chaco. W Resistencia zmieniliśmy autobus i ruszyliśmy dalej przez potężną Rio Parana do Posadas, stolicy Misiones. Po drodze coraz bardziej soczysta zieleń i coraz więcej bydła, bogactwa naturalnego Argentyny. Kiedy wysiadłam z autobusy na terminalu, miałam wrażenie jakbym zderzyła się ze ścianą. Powietrze gęste i wilgotne i co wydawało się niemożliwe jeszcze bardziej gorące. Posadas, wrota do jednego z najciekawszych regionów Argentyny, do Iguazu, przebogatych w gatunki parków narodowych, ruin misji jezuickich na ziemiach Guarani. Ten rejon to również niesamowita mieszanka kulturowa: już wiemy, że w okolicach Jardin America mieszkają potomkowie Polaków i Ukraińców, w okolicy Apostoles również Polacy, w Obera Szwedzi, a poza tym potomkowie imigrantów z Niemiec, Włoch, Portugalii i wielu innych krajów rozsiani są po całym regionie. A dżungla czai się tuż za miastem. Choć mamy wrażenie, że w mieście również przydałaby się maczeta. Do krojenia powietrza, by móc zrobić kolejny krok
W San Juan temperatura była nie do zniesienia, gorąco ale i sucho podobnie jak w Mendozie. Salta przywitała nas tak morderczym upałem, że całe dnie, kiedy nie zwiedzaliśmy okolicy spędzaliśmy przy basenie 7 na 4 metry. Choć mózg skwierczał jak świeżo podana parilla z przyjemnością przyglądaliśmy się miejscowym królom życia. Król, w razie gdyby ktoś go nie zauważył oznajmiał swe przybycie jazgotem. Nie stanowczym tonem, nie przenikliwym szeptem, nawet nie rykiem jak król lew, ale właśnie jazgotem. Z czego na pierwszy plan wybijało się "yo, yo, yo" czyli "ja, ja, ja", które tu w Argentynie brzmi bardziej jak "szo, szo, szo". Króla przy basenie otaczają wytatuowane zgrabne dziewczyny, przynoszące piwo i spoglądające z dołu z uwielbieniem. Ale król ich nie widzi, zajmuje go rzecz najważniejsza tzn. jego własna, prywatna grzywa. Poprawia ją, gładzi, ogląda odbicie falujących loków w wodzie, moczy ją, stroszy ponownie. Miasta argentyńskie pełne są takich królów, królewiczów, królewiczątek., którzy najbardziej dbają o fryzurę. Fryzura to najczęściej półdługie przygładzone włosy z wywiniętą grzywką. Mężczyznę od kobiety odróżniamy po tym, że wciąż fryzurę poprawia, przygładza i ogląda się w każdej witrynie sklepowej. Nie, nie jest aż tak źle;) oprócz miastowych królewiczów są przecież gaucho, jest Patagonia gdzie półdługie włosy ułoży Ci rycząca czterdziestka, więc nie ma sensu ich przygładzać;) Ale w Patagonii zimno, a tymczasem nas każde kolejne miejsce wita większym upałem. Z Salty do Resistencia wyjechaliśmy popołudniu. W nocy droga nagle zrobiła się prosta i biegła po horyzont bez najmniejszego zakrętu. A wokół pustkowie, Chaco. W Resistencia zmieniliśmy autobus i ruszyliśmy dalej przez potężną Rio Parana do Posadas, stolicy Misiones. Po drodze coraz bardziej soczysta zieleń i coraz więcej bydła, bogactwa naturalnego Argentyny. Kiedy wysiadłam z autobusy na terminalu, miałam wrażenie jakbym zderzyła się ze ścianą. Powietrze gęste i wilgotne i co wydawało się niemożliwe jeszcze bardziej gorące. Posadas, wrota do jednego z najciekawszych regionów Argentyny, do Iguazu, przebogatych w gatunki parków narodowych, ruin misji jezuickich na ziemiach Guarani. Ten rejon to również niesamowita mieszanka kulturowa: już wiemy, że w okolicach Jardin America mieszkają potomkowie Polaków i Ukraińców, w okolicy Apostoles również Polacy, w Obera Szwedzi, a poza tym potomkowie imigrantów z Niemiec, Włoch, Portugalii i wielu innych krajów rozsiani są po całym regionie. A dżungla czai się tuż za miastem. Choć mamy wrażenie, że w mieście również przydałaby się maczeta. Do krojenia powietrza, by móc zrobić kolejny krok
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
tytu | licznik | ocena | uwagi |
---|---|---|---|
Odkryte | 531 | Strona opisująca podróże, głownie do Ameryki południowej. Znajdziesz tu opisy podrózy i informacje prakyczne |
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.