Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Cud Atlantyku. Ach te kanary! .... cz.1 > HISZPANIA


filnec filnec Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie HISZPANIA / La Palma / Tazacorte  / Wiele osób mając na uwadze ten rejon świata myśli zapewne o masowej turystyce, luksusowych kurortach, wysokich cenach, dużej odległości, tropikalnym klimacie i niewykluczone, także afrykańskich uchodźcach.

Wiele osób mając na uwadze ten rejon świata myśli zapewne o masowej turystyce, luksusowych kurortach, wysokich cenach, dużej odległości, tropikalnym klimacie i niewykluczone, także afrykańskich uchodźcach. Wszystko to doskonale sprawdza się w praktyce, jednak jeszcze lepiej sprawdzawdzało się 20-30 lat temu gdy odległości były większe a globalizacja miała mniejszy zasięg omijając przy tym Polskę (i nie wiem przy tym czy wycieczki orbisowskie obejmowały wtedy ten kawałek) . Teraz ma sie to o tyle inaczej że wszystko jest proste i weryfikowalne a wszystkie chwyty dozwolone. Nie chcę więc wyprowadzać z błędu –jakby nie było, wyspy żyją z masówki - jedynie zareklamować tę część wg mnie wartą zwiedzania, zwłaszcza osobom, których głównym celem nie jest wylegiwanie się przy hotelowym basenie lub w najlepszym wypadku na plaży, ale obczajenie kulturowych, przyrodniczych & krajobrazowych treści. Bo trzeba się cieszyć faktem że Europa posiada taką perełkę (jak USA mają Hawaje) na swym skraju; na tyle daleko by móc w miarę umiejętności i potrzeb uciec od kontynentu oraz na tyle blisko by nie odczuć większej zmiany geo-przestrzennej i tęsknoty za domowym ciepłem. Właśnie o tym cieple można by wiele powiedzieć. To już nie jest ciepło zatoki słońca, warunki są trudne do opisania w jednym zdaniu i zależy to od wyspy. Hiszpańska przystań jest bardziej katolicka niż reszta kraju. Wielkie niosące zło miasto nie zdołało ubezwłasnowolnić tego wieloklimatycznego raju. Teneryfa może nie jest rajem ale posiada bardzo ciekawie rozmieszczone punkty, które uległe tamtejszym warunkom pogodowym mogły dorobić się etykiety. Ostatnie dwie wyspy w tym repertuarze La Palma (zwana tu i tam La Isla Bonita) oraz La Gomera mają podobne do głównej wyspy (Teneryfy) mikroklimaciki, i mimo ich dużo mniejszej powierzchni można je nazwać ciekawszymi. To stwierdzenie czysto subiektywne opiera się na znacznikach bardziej ogólnych jak można nazwać odczucie towarzyszące opuszczając daną wyspę niż poszczególnym atrakcjom. Zacznijmy jednak od początku, czyli od miejsca gdy pomysł przestaje być pomysłem i wkracza w fazę realizacji i nauki. Gdyby tanie linie lotnicze nie istniały trudno by było zmobilizować siebie oraz innych do wycieczki tak daleko. Ponieważ w maju temperatury nad morzem śródziemnym są miejscami wyższe niż nad kanarkami sensowność takiej podróży mogłaby się ocierać o ekstrawagancję. Zresztą co nią nie jest. Wracając do pogody - z resztą roku juz jest inaczej – może dlatego to miejsce jest takie wyjątkowe, przez cały okrąglutki rok panuje tam ciepło powyzej 20 °C/ wody 18°C. Nie było to łatwe ale udało się zorganizować 4 osoby (ja, kolega i 2 koleżanki). Termin wyjazdu początek maja, długość skrócona o 3 dni do 15. Przypadało zatem na daną wyspę po 5 dni. Plan zwiedzania byl juz ustalony jedynie szczegół: transport na miejscu i wycieczki piesze miały być planowane na bieżąco w zależności od nastrojów, odległości i pogody.
Lot z Weeze (blisko Dusseldorfu) na Teneryfę trwa 4,5h, lądownie na południowym lotnisku bo po katastrofie lotniczej z 77’ (największej w dziejach świata-2 jumbojety się zderzyły na Tenerife North) na północnym mogą lądować tylko hiszpańscy piloci a ta pilotka była chyba niemką. Tak czy inaczej po wylądowaniu pierwszą opcja było jak zwykle wypatrywanie autobusów (kurs kosztuje 1 euro) które by jechały na północne lotnisko skąd mieliśmy lecieć turbośmigłowcem ATR 72-500 na La Palmę (linie Binter Canarias). Autokar zdołał wywieźć nas jedynie do Santa Cruz. Stamtąd było jeszcze daleko. Liczyliśmy na szczęście. Tak się nie stało a czas u ciekał, trzeba było śmigać taryfą ... i tu zaskoczenie, bo za kurs ponad 20km trzeba było płacić tylko 20euro. To jednak było trochę szczęścia jeśli można to tak nazwać. Lotnisko we mgle na dużej wysokości, próbowałem sobie odtworzyć wydarzenia z 77 i wypatrywać duze ptaki. Bezskutecznie, największy okazywał się B737 obok małych ATR’ów. Ekonomia i przesadzone obawy zrobiły z tego gigantycznego pasa lotnisko polowe. Od startu musiały minąć 3 minuty gdy wynieśliśmy się ponad chmury. Od razu bezwstydnie wyłonił się szczyt Teide który miał być nagrodą ostatniego dnia. Na razie sie oddalamy od tego stożka wulkanicznego; cena lotu na La Palmę była znacznie droższa od Teneryfy nawet gdy zsumuje sie te 2 loty, jednak mała strata czasu na transfer i lot samolotem wypełnionym przedszkolakami. Dobrze że w samolocie wymagany jest spokój. Było w miarę ładnie i dało się zobaczyć Fuertaventurę. Suche i pustynne wyspy nie były naszym celem, zamiast tego zieleń, chmury, kratery –pogodowo zróżnicowane wyspy.Można powiedzieć że wybraliśmy sie na 3 wypady bez wracania do domu w międzyczasie.

La Palma, leżąca w lewym górnym rogu archipelagu posiada 2 rzadko zmieniające sie uwarunkowania pogodowe. Długa na 40 km wysepka ... będąca podobnie jak reszta wysp archipelagu niczym innym jak wulkanem o wysokości 6500m (2500 n.p.m) posiada grzbiet dzielący wschodnią pochmurną część od zachodniej bardziej słonecznej, gdzie zachody słońca umilają koniec dnia. Tam też znajdował się nasz Apartamentos Isa, w miarę tani (23eur/) 2 pokojowy apartament z łazienką i kuchnią, bardzo ładny i z widokiem na morze. Do plazy z czarnym piaskiem trzeba było iść 15 minut. Jedyne plaże z żółtym piaskiem dostrzegliśmy jedynie na Teneryfie g dzie i tam był on dowożony statkiem skądś z Afryki. Na kanarkach dominuje czarny wulkaniczny piach. Wizualne znaczenie było jednak nieistotne. Największą atrakcją La Palny niewątpliwie jest wulkan – krater La Caldera de Taburiente, który po zewętrznej stronie „porośnięty” jest fałdkami zwanymi Barranco . Jak się później okaże taka osobliwość będzie nas spotykała na każdej wyspie wulkanicznej; drogi nigdy nie bywaja proste, trzeba sie przedzierać z punktu a do punktu b które w lini prostej dzieli może 15 km nieraz 60 km tracacąc na to 2h. Ale to jest fajne ponieważ widoki, nieżadko ponad chmurami niwelują upływ czasu do kolejnych pięknych krajobrazów, ktorych biorąc pod uwage małą powierzchnię jest zaskakująco dużo. Pierwszego dnia udaliśmy sie autobusem z miejscowości Tazacorte (tu Apartament)do Los barros gdzie zaczyna się dla wielu piesza wycieczka w głąb krateru. Jego średnica oscylowana na 6,5 nie mówi nam jednak zbyt dużo gdy już znajdzie się wewnątrz tego giganta (będącego najmłodszym wulkanem archipelagu, który po wielkich wybuchach z 15 wieku stracił 1000m wysokości). Przytłaczajace ściany na które można się wspinać dysponując wolnymi na to dniami; posiadacze ekwipunku i dobrej kondycji moga się cieszyć; to swietne miejsce na wiele pieszych wspinaczkowych wycieczek. Wewnątrz poza campingiem znajduje się rzeczka z czerwoną wodą, niewielki wodospad ... obietnica kąpieli w górskim potoku z masażem. W zależności od tempa taka piesza wycieczka do rzeczki przy campingu i spowrotem może zająć do 8 godzin i wtedy tylko ilośc relaksacyjnych postojów może ją wydłużyć. Na kolejne dni mieliśmy fiata pandę, która mimo pomimo małej pojemności silnika nieźle radziła sobie z 10% wzniesieniami. Na samym południu znajduje się najaktywniejszy na wyspach (jak mówią)wulkan który miał tu w 1971 ostatnią erupcję i nieznacznie zmienił kształt wiezchołka wyspy. Nie jest on może wielki (300m średnicy) ale trzeba na niego uważać. Porośnięty bananowcami zachód (2 wyspa po teneryfie gdzie uprawia się banany) mający swój koniec przy Fuencaliente (przy wulkanie) może zachwycić, z jednej strony fale atlantyku dobijające się do tej ogromnej skały, z drugiej grzbiet i seria wulkaników , próbujące się przedrzeć chmury leniwie „przelewają” się na zachodnią połówkę. Jako drogę powrotną wybraliśmy wschodni brzeg; i tutaj widoki są ciekawe, choć nie tak fascynujące. Gęstsza zabudowa, lotnisko, skałki brzegowe, krajobraz wzniesień kończących się na pokrywającej wszystko chmurze, która wdziera sie nawet do tunalu łączącego wschód z zachodem. Docieramy do Santy Cruz (de La Palma) ... typowo hotelarska zabudowa, gdzieniegdzie kościółek ... z 8000 miejsc turystycznych na wyspie na stolicę przypada najwyraźniej lwia część. Powrót północnym brzegiem jest zdecydowanie bardziej urozmaicony niz najkrótsza droga przez tunal czy też jadąc na południe; jest też dłuższa, odcinek parenastu kilometrów jedziemy grubo ponad 70, zygzakiem, do góry i w dół, jak nas kieruje droga przez Barrancos ... kilka razy wjeżdżamy w chmury, po drodze urocza z nazwy i wyglądu miejscowość Barlovento; będąc tam koniecznie trzeba pojechać 2-3 km dalej do słynnych piscinas czyli baseny z wodą morską, gdzie fale bez przeszkód wdzierają się na teren basenu, będącego niczym innym jak murkiem oddzielającom żywioł od spokojnej wody; kilka razy się zdarzyło że fala była na tyle mocna by wyrzucić kąpiących się na betonowy brzeg; mimo wszystko to i tak bezpieczniejsze niż kąpiel wśród ostrych skał i nieprzewidywalnych sił morza. Po tej atrakcji udaliśmy sie jeszcze do malowniczej wioski Tablado, położonej w najdziwniejszym możliwym miejscu – 100 metrowym pasku wyżynnym o długości kilku km oraz otoczonym przez dwie przepaście i ocean; jeśli ktoś lubi odosobnienie miejsce jest idealne. Dalszej drodze powrotnej towarzyszył nam zachód słońca i piękna gra świateł na prześwitujących sosnach i innych krzakach. Wreszcie docieramy do 600metrowej przepaści gdzie zaczyna się lej prowadzący wgłąb kratera Taburiente. Widok stąd praktycznie na całe zachodnie-południe oraz część oddalonej o kilka km wschodniej ściany krateru. Możemy zobaczyć naszą wioskę, do której powoli zjeżdżamy pokrętną trasą. Następnego dnia pojechaliśmy na niesamowity punkt widokowy Mirador de la Cumbrecita na południowej krawędzi krateru, od miejsca zaparkowania auta można przejść kilkaset metrów do wąskiego punktu tuż nad przepaścią. Rozciąga się stąd widok niemal na wszystkie groźnie wyglądające ściany krateru, jak również na najwyższą wschodnią krawędź, Roque de los Muchachos, gdzie mieści się też stacja i niedaleko kompleksowe obserwatorium złożone z kilku wielkich teleskopów. Następny stop Los Tilos na wschodniej części wyspy - to gęsto zalesiony wąwóz (w przeciwieństwie do mniej zalesionego południa), wyglądający już bardziej jak dżungla niż iglaste lasy południa i wnętrza krateru. Ilość wody na wyspie ma zasadnicze znaczenie dla jej zróżnicowanej flory i fauny; zatrzymywane po tej stronie ściany krateru chmury mają pozytywny wpływ na uprawę roli jak również na występowanie drażniących deszczów. Będąc u końca drogi prowadzącej w głąb wąwozu trzba było porzucić pojazd; prowadzą od tego miejsca 2 trasy: jedna długa krajobrazowa, z wodospadami, myslę ciekawsza od tej drugiej która jest niczym innym jak 600 stopniowym szlakiem w górę – tą jednak trasę wybraliśmy po tym jak się okazało że za pierwsza trzeba było zapłacić parę euro. Widok z góry jest ciekawy ale mocno ograniczony przez chmury i wysoką roślinność. Teraz trzeba zejść w dół po mokrych drewnianych schodkach. Czekała nas tego dnia jeszcze podróż na sam szczyt, trzeba tu pochwalić mieszkańcó za dobre drogi w niemożliwych warunkach; o ile trasa na szczyt do około 1800 m.npm była dość gęsto zabudowana przez co widoki były zamazane to już ponad tym pułapem, ponad chmurami widoki i surowość krajobrazu zaczynały przybierać w naszym ujęciu na powadze. Jazda wzdłuż krawędzi krateru ponad chmurami może pozostawiać zdumienie na pozostałą część dnia. Pod koniec drogi w górę gdy już byliśmy na Roque de los Muchachos i zaglądając szczegółowo do wnętrza krateru mogliśmy odnaleźć mniej więcej miejsca których byliśmy tysiące metrów poniżej . Tak patrzac dla odmiany w druga stronę widzieliśmy chmury i teleskopy ponad nimi. Pierwotna ludność zamieszkująca wnętrze krateru (której ślady można dostrzec wybierając niektóre ścieżki) musiala najwyraźniej mieć problem ze zdobywaniem wody skoro deszcze były darem jedynie dla mieszkających poza nim. Teraz spływajaca woda dająca życie wewnątrz krateru zasila okloiczne wioski przez co natura musi błagać o kropelki wody. Kierując sie w dół raz jeszcze przejechaliśmy przez lej, przez który niegdyś musiał wypływać lawa z kipiacego wulkanu. Po dwóch dniach dalszego zwiedzania, tym razem lokalnych wiosek i okolicznych plaż wróciliśmy na przystań promów w Santa Cruz (niedaleko lotniska). Stąd statek zabrał nas na La Gomerę, drugą z małych pięknych wysp archipelagu. Ze względów ekonomicznych prom mial po drodze krótki postój na Teneryfie skąd nastepnie odbił, kierując się na wschodnie wybrzeże La Gomery, do Stolicy San Sebastian. 500 lat temu gdy wyspa była już od pewnego czasu pod rządami hiszpanów zawinął do stolicy Kolumb w swoim dziewiczym rejsie do nowego świata; nadal stoi dom w którym się zatrzymał. Cały rejs trwał około 5-6 godzin. Może warto było jednak wziąć lot małym ATR’em skoro ceny są tylko nieznacznie wyższe niż te za podróż drogą wodną. Nie było jednak źle bo na promie obok ogólnodostępnego Wifi panowały znośne warunki pogodowe, był też czas na przetworzenie przeżyć i doświadczeń ostatnich dni.Gdy zawinęliśmy do portu było już ciemno, jedynym dostępnym środkiem transportu było taxi. Tym razem za 30 kilometrowy odcinek prosto do Hermiga trzeba było zapłacić 25 euro.

koniec cz.1

Zdj cia

HISZPANIA / La Palma / Tazacorte  / HISZPANIA / La Palma / Los Tilos / Arco de los Tilos najwyzszy most łókowy !!HISZPANIA / La Palma / La Palma / BarrancoHISZPANIA / La Palma / La Palma / Caldera de TaburienteHISZPANIA / La Palma / Santa Cruz De La Palma / Honey, i'm home - państwo ja-szczurkiHISZPANIA / La Palma / Los Tilos / Los Tilos - BarrancoHISZPANIA / La Palma / taburiente / Los Tilos BarrancoHISZPANIA / La Palma / Los Tilos / Los Tilos Barranco 700stopniHISZPANIA / La Palma / 2400 Caldera de Taburiente / Obserwatorium na Caldera de TaburienteHISZPANIA / La Palma / La Palma / pas wulkanicznyHISZPANIA / La Palma / El Paso / Placyk w El PasoHISZPANIA / La Palma / Roque / Roque de los Muchachos 2420 n.p.mHISZPANIA / La Palma / taburiente / Widok z 2400 m .n.p.m caldera de TaburienteHISZPANIA / La Palma / Tazacorte  / zachód wśród  bananowcówHISZPANIA / La Palma / La Palma / Zbocze krateru Caldera de TaburienteHISZPANIA / La Palma / La Palma / Zbocze krateru Caldera de Taburiente (2)

Dodane komentarze

qentin25 do czy
26.01.2010

qentin25 2010-12-24 23:26:04

ach ten Filip :)

qentin25 do czy
26.01.2010

qentin25 2010-12-24 23:22:16

ach ten Filip :)

qentin25 do czy
26.01.2010

qentin25 2010-12-24 22:59:16

ach ten Filip :)

Przydatne adresy

Brak adres w do wy wietlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl