Artykuły i relacje z podróży Globtroterów

Quebrada de Humahuaca > ARGENTYNA


gastropoda gastropoda Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdjęcie ARGENTYNA / Jujuy / Purmamarca / Wzgórze Siete ColoresQuebrada de Humahuaca została wpisana na listę UNESCO w 2003 roku. Jest to dolina Rio Grande prowadząca od źródeł na altiplano do zbiegu z Rio Leone. Od tysiącleci była to droga komunikacyjna i swoje ślady pozostawili tu kolejni mieszkańcy tych ziem. Dziś przez ten obszar nadal zamieszkały głównie przez Indian przebiega droga panamerykańska.

4 styczeń 2008
... Za Jujuy zaczyna się długi na co najmniej 150 km wąwóz zwany Quebrada de Humahuaca. Wieczorem dojeżdżam do małej osady indiańskiej, nieco w bok od głównego wąwozu. Miejscowość ma kameralny charakter, małe uliczki, niewielki plac w centrum, sporo Indian oraz turystów. Niedaleko jest niewielki strumień z kamienistym dnem. Jestem na wysokości 2200 m npm. (Purmamarca)

5 styczeń 2008
Rano jest jeszcze pochmurnie, ale szybko pojawia się słońce. Największą atrakcją Purmamarca jest kolorowe wzgórze nad osadą zwane Siete Colores. Najpierw obchodzę wzdłuż i wszerz niewielką osadę z targiem, na którym Indianie sprzedają swoje wyroby pamiątkarskie. Przewija się tu mnóstwo turystów argentyńskich – jest to okres długich wakacji, więc jeżdżą całe rodziny w przepełnionych samochodach i studenci przemieszczający się autobusami. Miasteczko ma uroczą i senną atmosferę. Większość domów i kościół pochodzą z czasów kolonialnych, te nowsze też niewiele odbiegają w stylu, bo wszystkie budowle są z adobe. Po zwiedzeniu miasteczka wchodzę na kolorowe wzgórze, skąd jest ładny widok na dachy Purmamarca i najbliższą okolicę. W południe idę 3 km do głównej drogi prowadzącej wzdłuż Quebrada de Humahuaca. Na skrzyżowaniu jest kilku autostopowiczów, ale nie czekam długo dojeżdżając wkrótce do kolejnego miasteczka indiańskiego Tilcara. Po drodze jest kilka mniejszych osad pełnych prostych domów z adobe. Północno-zachodnia część Argentyny to przed najazdem Hiszpanów najbardziej ludny obszar, a obecnie jest to jeden z niewielu regionów w Argentynie, gdzie żyją Indianie. Wąwóz jest bardzo kolorowy, a dnem doliny, szerokim, kamienistym korytem płynie niewielki strumyk. Wydaje się, że jest to żyzne miejsce, bo jest tu sporo przeróżnych upraw, głównie warzyw i owoców. Głównym źródłem dochodów Indian jest jednak chyba turystyka, bo wszędzie jest pełno turystów i oczywiście usług dla nich. Małe restauracyjki mają typowy meksykańsko-indiański wystrój wnętrza i charakter. Zwiedzam miasteczko, po czym znowu staję przy drodze w oczekiwaniu na złapanie dalszej okazji. Do największego w dolinie miasteczka Humahuaca jadę kilkoma okazjami przejeżdżając po drodze po raz drugi w tej podróży Zwrotnik Koziorożca oznaczony betonowym trójkątem. Zmrok zapada o 21:30, więc zerkam przelotnie na podobne w charakterze miasteczko i idę na pustynię szukać miejsca do spania. Kamienie, kolczaste krzewy i kaktusy to sceneria mojego kolejnego noclegowiska. Śledzi nie jestem w stanie wbić w grunt, dlatego obciążam naroża namiotu dużymi kamieniami. Spod jednego z kamieni wyskakuje żmija, ale na moje szczęście odpełza. Śpię na wysokości 2940 m npm. (Humahuaca)

6 styczeń 2008
Bardzo ciepło i słonecznie jest już od samego rana, choć jestem na sporej wysokości. Nad górami widać gdzieniegdzie białe obłoki. Za Humahuaca ruch pojazdów jest już niewielki, bo większość turystów dociera tylko do tego miasteczka. Dalej, do granicznej miejscowości z Boliwią La Quiaca jadą już prawie wyłącznie autobusy. Moim celem jest położona w bok od głównej trasy gdzieś głęboko w górach po wschodniej stronie wioska indiańska Iruya. Dolina rozszerza się, a kolorowe góry coraz bardziej oddalają się od drogi. Krajobraz coraz bardziej pustynnieje. Nie mając zamiaru tkwić w jednym miejscu idę przed siebie z rzadka mijany jakimś pojazdem. Upalnie i sucho. W końcu rozklekotaną ciężarówką z młodym Indianinem dojeżdżam do zjazdu do Iruya. Przede mną 53 km szutrowej drogi przez górskie pustkowie. Wokół kamienista pustynia. Po drodze do Iruya jest wioska odległa od tego miejsca o 7 km, więc ruszam, aby uzupełnić zapasy wody. Okolica jest jałowa, łagodne wzgórza porośnięte są tylko małymi kępkami traw charakterystycznymi dla puna, czyli wysokości powyżej 3500 m npm. Jedzie samochód – to turyści irlandzcy i pomimo, że mają komplet pasażerów zabierają mnie. Bardzo nierówna i kamienista droga wiedzie nieustannie pod górę na szczyt pasma, a właściwie na niewielką przełęcz na wysokość nieco ponad 4000 m npm. Z drugiej strony pasma gór jest głęboka dolina otoczona czerwonymi i stromymi górami, a więc zupełna zmiana krajobrazu. Serpentynami jedziemy w dół ponad 20 km, by zjechać na wysokość 2700 m npm, gdzie jest Iruya wciśnięta między góry. Położenie miasteczka jest arcyciekawe, sama architektura mniej, ale bardzo strome, brukowane uliczki mają wielki urok. Gdy jednak przychodzi po nich iść to podziw jest zdecydowanie mniejszy. Mieszkają tu sami Indianie. Kwateruję się w ciemnym pokoiku i idę na główny plac, gdzie odbywa się fiesta, czyli tańce przy muzyce andyjskiej. Ta fiesta to skrzyżowanie chrześcijańskiego święta trzech Króli i pradawnego święta Indian, jednak nie wiem jakiego. Plac jest pełen kolejno tańczących grup Indian. Zostaję poczęstowany kakao i ciastkami, podobnie jak niewielka garstka turystów przyglądająca się zabawie. Indianie świętują do późna w nocy. (Iruya)

7 styczeń 2008
Na powrót decyduję się autobusem o 15:00, zaś pozostały do wyjazdu czas wykorzystuję na wędrówkę w dół doliny. Jakie fantastyczne widoki! Napatrzywszy się do woli zawracam, jem obiad i jadę żółwim tempem (niecałe 90 km ponad 3 godziny) do Humahuaca. Dalej już znowu autostopem osiągając wieczorem Purmamarca. Cała dolina jest zamieszkała wprawdzie głównie przez Indian, jednak nie znają już języka swoich pradziadów i z nielicznymi wyjątkami ubierają się po europejsku. Gdy w rozmowie z pewną Indianką pytam, dlaczego zapomniała języka swoich przodków odpowiada, że przecież jest Argentynką. Liście koki żują jednak podobnie, jak Indianie w Peru czy Boliwii, z której liście koki przywożą. Można je kupić na każdym indiańskim targu. Wieczorem nadciągają ciemne chmury, z których niewątpliwie znowu lunie deszcz. Wieje wiatr, a wokół znowu kamienisty grunt i trudno znaleźć mi osłonięte od wiatru miejsce. (Purmamarca)


Miejsce jest pełne kolorowych gór.

Zdjęcia

ARGENTYNA / Jujuy / Purmamarca / Wzgórze Siete ColoresARGENTYNA / Jujuy / Quebrada de Hunahuaca / Przydrożna kapliczkaARGENTYNA / Jujuy / {rzełęcz / Z przełęczy 4050 m npmARGENTYNA / Jujuy / Iruya / Za górami, za.....ARGENTYNA / Jujuy / Okolice Iruya / Dolina

Dodane komentarze

Smok-1 dołączył
09.03.2010

Smok-1 2011-06-11 09:20:04

Dzięki, znowu dałeś mi do myślenia

jkh12@interia.pl (kontoo zablokowane) dołączył
12.02.2011

jkh12@interia.pl (kontoo zablokowane) 2011-06-11 05:13:56

Chciałbym pogratulować Panu dobrych wypraw i relacji, myślę, że klasa jest wysoka Pana jako globtrotera.....

Przydatne adresy

Brak adresów do wyświetlenia.

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2023 Globtroter.pl