Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Z Podróży Dookoła Świata: Święte jezioro Syberii > ROSJA



Rankiem udaliśmy się na wskazany nam wcześniej przystanek minibusa i grupa ludzi już czekała na jego przyjazd. Spojrzeliśmy po sobie badawczo, ponieważ nie sądziliśmy, że jeden minibus pomieści nas wszystkich ale i tak postanowiliśmy czekać. Nastepny odjeżdżał za ponad 3 godziny i wcale nie uśmiechało nam się czekać na mrozie tyle czasu. Kiedy przyjechał bus zapakowali nasze plecaki a my usiedliśmy w środku poczym kierowca zaczął nas pytać o jakiś numer telefonu. Okazało się, że ten minibus należy wcześniej bukować telefonicznie, o czym recepcja naszego guesthousu zapomniała nam wspomnieć. Tak wię odpakowali nasze bagaże i w trójkę ponownie staliśmy na przystanku. Nagle słyszymy jak kierowca każe ludziom się ścisnąć w śroku busa i macha na nas że jednak nas zabirze. Pewnie przekalkulował, że to jednak dodatkowe 1500Rub wię dlaczego nie. Cyrylowi (Poznanemu wcześniej Francuzowi) się trochę nie podobało siedzonko o wielkości przeznaczonej może dla 10 – latka oraz ściśk pomiędzy szybą i wielkim Rosjaninem, ale jakoś przecierpiał. W końcu lepsze to niż stanie na mrozie przez 3 godziny.
Podróż trwała około 6 godzin, z promem na wyspę włącznie. Zadziwiające jak 6 godzin wydaje się niczym po kilku 30-40 godzinnym przejazdach koleją ;-)Widoki po drodze były niesamowite i już nie moglismy się doczekać by pozwiedzać wyspe trochę więcej. Wioska Khuzmin to skupisko wielu podobnie wyglądających drewnianych domków, paru sklepów i kafejek oarz banku. No i oczywiście orgomne obejście guesthousu Nikity. To miejsce prawde mówiąc robi wielkie wrażenie. W sezonie letnim, ośrodek ten może przyjąć ponad 400 osób chociaż nigdy też nie odmawiają rezerwacji i umieszczają wczsowiczów w okolicznych, prywatnych domach. Cena ni e jest niska (900Rub/90 zł od osoby i to w sezonie zimowym) ale wliczone są w nią 3 posiłki dziennie oraz 20 min Banja (sauna) ;-) W lecie otwartych mają aż 6 restauracji/ kantyn a kiedy my odwiedziliśmy otwarta była tylko jedna. Za internet płaci się dodatkowo oraz za każdą wycieczkę opłaty są dość wygórowane, aczkolwiek biorąc po uwagę, że prawie cała wioska pracuje dla Nikity, to nie ma raczej innego wyboru.
Za wyżej wymienioną cenę dostaliśmy oddzielny, podwójny pokój (jeśli nie ma ruchu to jest to możliwe) oraz dodatkowo wykupiliśmy wycieczkę do okoła wyspy Olkhon na następny dzień (600Rub/60 zł od osoby). Pogoda była niesamowita, pełne słońce, ani jednej chmurki i ciepły wiaterek ;-) Na miejscu poznaliśmy 2 Belgów: Freda i Chrisa, którzy wcześniej podróżowali trochę z Cyrylem i wszyscy razem, Rosyjskim Jeep-em (łaz) wyruszyliśmy na zwiedzanie wyspy. Kierowca powiedział nam, że mamy wielkie szczęście zobaczyć Olhon w osłonce śniegu, ponieważ na wyspie prawie nigdy nie pada śnieg – jest po prostu za sucho!!! Dojechalismy do połóżonej najbardziej an północ części wyspy zwanej – Cape Khoboy i mogliśmy pospacerować pare godzin na świeżym powietrzu. Klify w tym miejscu są niesamowicie piękne i robią wrażenie. Woda w Bajkale jest tak czysta, że z góry widzieliśmy dno – niesmaowite. Podobno nawet te płytsze odcinki dna jeziora są widoczne z kosmosu. Nie wspominając już, że ten odromny zbiornik wody posiada 80% pitnej wody Rosji!!! Znaleźliśmy też wiele miejsc modłów szamańskich, kopce i udekorowane drzewa. Gdyby tak pozbierać wszystkie ruble rzucone na te kopce i okoliczne skały to można by podróżować chyba przez nastepny miesiąc.
Kierowca wskazał nam wcześniej polankę jako punkt zbiórki i tam też ugotował dla nas cieplutki lunch. Zupa rybna z Bajkalskiego Omula (kuzyn śledzia) a dla mnie kurczak z poprzedniego dnia (niestety w rybach się nie lubuję). Była też herbata robiona n apalenisku i lokalne ciasteczka na deser. Słońce tak mocno świeciło, że piknik na zewnątrz okazał się bardzo przyjemny. W drodze powrotnej odiwedziliśmy wschodnią część wyspy, na której królują stepy i mogliśmy obserwować stada dzikich koni oraz nawet udało nam się wypatrzeć jelenie. Jest ich na Olkhonie podobno coraz mniej, gdyż kłusownictwo nie jest zabronione.
Opowiedział nam on trochę historii wyspy. Kiedy Związek Radziecki upadł, ludzie potracili swoje bezpieczne prace w zakładach rybnych i wielu z nich żyło na pogranioczu ubóstwa. Od czasu do czasu pojawiał się jakiś prywatny przedsiębiorca, szukający ulg podatkowych ale te przedsięwzięcia trwały tylko po kilka lat a potem wszystko dalej wracało do ruiny. Ludzie żyjący na Olhonie mogli polegac tylko na łowieniu ryb i sprzedawaniu ich na targach w okolicznych miastach. Klimat jest tak suchy, że nie ma możliwości uprawy jakichkolwiek roślin. W pewnym czasie pojawił się Nikita (był mistrzem Rosji w tenisa stołowego) i wprowadził sie na wyspę ze swoją sławą i pieniędzmi i postanowił rozbudować turyzm. Początkowo ludzie byli przeciwni jego przedsięwzięciu ponieważ nie mogli zrozumieć jak można zarabiać pięniądze na wynajmowaniu kwater. Szybko jednak zrozumili ile dobra to przynosi wyspie (Nikita płaci za wywóz śmieci, sprzątnie wyspy i regulowanie dróg)i wiosce, jako że w tej chwili sam ośrodek zatrudnia ponad 100 osób oraz dodatkowo pośredniczy w wynajmowaniu lokalnych domów.
Olkhon jest niesamowitym i magicznym miejscem i aż dziw bierze, że rząd lub jakiś deweloper nie wpadł jeszcze na pomysł by zbudować tam kurorty, wielkie hotele i centra konferencyjne. Nie ma nawet przecież porządnej drogi prowadzącej do wyspy z Irkutska. Oczywiście działa to na korzyść co to bardziej ambitnych podróżników, którzy chą odwiedzić to miejsce w czasie swoich wypraw. Wieczorkiem wybraliśmy się na zachód słońca by podziwiać słynną skałę szamana. Niesamowte jak szamanizm rozwinął się na tej wyspie. Z tego co sie dowiedzieliśmy to głównie jest to spowodowane zainteresowaniem turystów a nie sferą religiją. Ktoś poprostu wpadł na pomysł by sprzedawać przedstawienia szamanów zainteresowanym gapiom z zachodu. Z drugiej stronu, te miejsca modłów dodają choć trochę koloru wyspie bo kolorowe wstążeczki, chusteczki itp wiszą prawie wszędzie wokół na drzewach, skałach i płotach. Pewnie w Europie byłoby to uznane za zaśmiecane i bardzo nie ekologiczne;-)
Podróż trwała około 6 godzin, z promem na wyspę włącznie. Zadziwiające jak 6 godzin wydaje się niczym po kilku 30-40 godzinnym przejazdach koleją ;-)Widoki po drodze były niesamowite i już nie moglismy się doczekać by pozwiedzać wyspe trochę więcej. Wioska Khuzmin to skupisko wielu podobnie wyglądających drewnianych domków, paru sklepów i kafejek oarz banku. No i oczywiście orgomne obejście guesthousu Nikity. To miejsce prawde mówiąc robi wielkie wrażenie. W sezonie letnim, ośrodek ten może przyjąć ponad 400 osób chociaż nigdy też nie odmawiają rezerwacji i umieszczają wczsowiczów w okolicznych, prywatnych domach. Cena ni e jest niska (900Rub/90 zł od osoby i to w sezonie zimowym) ale wliczone są w nią 3 posiłki dziennie oraz 20 min Banja (sauna) ;-) W lecie otwartych mają aż 6 restauracji/ kantyn a kiedy my odwiedziliśmy otwarta była tylko jedna. Za internet płaci się dodatkowo oraz za każdą wycieczkę opłaty są dość wygórowane, aczkolwiek biorąc po uwagę, że prawie cała wioska pracuje dla Nikity, to nie ma raczej innego wyboru.
Za wyżej wymienioną cenę dostaliśmy oddzielny, podwójny pokój (jeśli nie ma ruchu to jest to możliwe) oraz dodatkowo wykupiliśmy wycieczkę do okoła wyspy Olkhon na następny dzień (600Rub/60 zł od osoby). Pogoda była niesamowita, pełne słońce, ani jednej chmurki i ciepły wiaterek ;-) Na miejscu poznaliśmy 2 Belgów: Freda i Chrisa, którzy wcześniej podróżowali trochę z Cyrylem i wszyscy razem, Rosyjskim Jeep-em (łaz) wyruszyliśmy na zwiedzanie wyspy. Kierowca powiedział nam, że mamy wielkie szczęście zobaczyć Olhon w osłonce śniegu, ponieważ na wyspie prawie nigdy nie pada śnieg – jest po prostu za sucho!!! Dojechalismy do połóżonej najbardziej an północ części wyspy zwanej – Cape Khoboy i mogliśmy pospacerować pare godzin na świeżym powietrzu. Klify w tym miejscu są niesamowicie piękne i robią wrażenie. Woda w Bajkale jest tak czysta, że z góry widzieliśmy dno – niesmaowite. Podobno nawet te płytsze odcinki dna jeziora są widoczne z kosmosu. Nie wspominając już, że ten odromny zbiornik wody posiada 80% pitnej wody Rosji!!! Znaleźliśmy też wiele miejsc modłów szamańskich, kopce i udekorowane drzewa. Gdyby tak pozbierać wszystkie ruble rzucone na te kopce i okoliczne skały to można by podróżować chyba przez nastepny miesiąc.
Kierowca wskazał nam wcześniej polankę jako punkt zbiórki i tam też ugotował dla nas cieplutki lunch. Zupa rybna z Bajkalskiego Omula (kuzyn śledzia) a dla mnie kurczak z poprzedniego dnia (niestety w rybach się nie lubuję). Była też herbata robiona n apalenisku i lokalne ciasteczka na deser. Słońce tak mocno świeciło, że piknik na zewnątrz okazał się bardzo przyjemny. W drodze powrotnej odiwedziliśmy wschodnią część wyspy, na której królują stepy i mogliśmy obserwować stada dzikich koni oraz nawet udało nam się wypatrzeć jelenie. Jest ich na Olkhonie podobno coraz mniej, gdyż kłusownictwo nie jest zabronione.
Opowiedział nam on trochę historii wyspy. Kiedy Związek Radziecki upadł, ludzie potracili swoje bezpieczne prace w zakładach rybnych i wielu z nich żyło na pogranioczu ubóstwa. Od czasu do czasu pojawiał się jakiś prywatny przedsiębiorca, szukający ulg podatkowych ale te przedsięwzięcia trwały tylko po kilka lat a potem wszystko dalej wracało do ruiny. Ludzie żyjący na Olhonie mogli polegac tylko na łowieniu ryb i sprzedawaniu ich na targach w okolicznych miastach. Klimat jest tak suchy, że nie ma możliwości uprawy jakichkolwiek roślin. W pewnym czasie pojawił się Nikita (był mistrzem Rosji w tenisa stołowego) i wprowadził sie na wyspę ze swoją sławą i pieniędzmi i postanowił rozbudować turyzm. Początkowo ludzie byli przeciwni jego przedsięwzięciu ponieważ nie mogli zrozumieć jak można zarabiać pięniądze na wynajmowaniu kwater. Szybko jednak zrozumili ile dobra to przynosi wyspie (Nikita płaci za wywóz śmieci, sprzątnie wyspy i regulowanie dróg)i wiosce, jako że w tej chwili sam ośrodek zatrudnia ponad 100 osób oraz dodatkowo pośredniczy w wynajmowaniu lokalnych domów.
Olkhon jest niesamowitym i magicznym miejscem i aż dziw bierze, że rząd lub jakiś deweloper nie wpadł jeszcze na pomysł by zbudować tam kurorty, wielkie hotele i centra konferencyjne. Nie ma nawet przecież porządnej drogi prowadzącej do wyspy z Irkutska. Oczywiście działa to na korzyść co to bardziej ambitnych podróżników, którzy chą odwiedzić to miejsce w czasie swoich wypraw. Wieczorkiem wybraliśmy się na zachód słońca by podziwiać słynną skałę szamana. Niesamowte jak szamanizm rozwinął się na tej wyspie. Z tego co sie dowiedzieliśmy to głównie jest to spowodowane zainteresowaniem turystów a nie sferą religiją. Ktoś poprostu wpadł na pomysł by sprzedawać przedstawienia szamanów zainteresowanym gapiom z zachodu. Z drugiej stronu, te miejsca modłów dodają choć trochę koloru wyspie bo kolorowe wstążeczki, chusteczki itp wiszą prawie wszędzie wokół na drzewach, skałach i płotach. Pewnie w Europie byłoby to uznane za zaśmiecane i bardzo nie ekologiczne;-)
Następnego dnia ruszyliśmy juz w stronę Irkutska by złapać wieczorny pociąg do Mogolii. Niestety nasza wiza dobiegała juz końca i musielismy się znaleźć na granicy jak najszybciej. Początkowo planowaliśmy przekroczyc granicę w bardziej ekscytujący (i tańszy) sposób, a mianowicie za pomocą kombinacji: autobus/minibus/pocią. Ze względu na ryzyko wygasnięcia wizy musieliśmy jednak skorzystać z tej nudnej opcji pociągu bezpośreniego do UlaanBaatar.
Kolejny przystanek: Mongolia;-)
Kolejny przystanek: Mongolia;-)
Dodane komentarze
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.