Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Czy to jeszcze Syberia? > ROSJA
ArturG relacje z podróży
Spływ Obem to zarówno chwile niepewności jak i zachwycanie się surową przyrodą. Ogromne drzewa płynące nurtem przypominają o sile jednej z większych rzek Azji. Ałtaj - podobno jedne z ładniejszych gór na świecie wymagają większego nakładu czasowego by dotrzeć do najpiękniejszych ich części.
Do Nowosybirska można dostać się albo drogą lądową, albo powietrzną. Ponieważ mieliśmy na ten wyjazd tylko 2 tygodnie wybraliśmy samolot (ok. 2,5tys zł). Na lotnisku w Moskwie wylądowaliśmy w nocy i wraz z kilkunastoma osobami czekaliśmy na lokalny samolot sądząc, że będzie to kameralny lot. Tymczasem podjechał mały autobus, który podwiózł nas do samolotu. I tu pierwsze ogromne zaskoczenie. Do Nowosybirska leciał ogromny Iliuszyn, a na pokładzie było z pewnością ponad 300 pasażerów. No cóż Rosja to duży kraj, i samoloty też są tu duże. Po przylocie bez problemów znaleźliśmy busa, który jechał do Bijska, a przejazd zajął nam czas do wieczora (jakieś 300 km). W Rosji istnieje obowiązek meldunku w ciągu bodajże 48 godzin od przybycia na terytorium tego kraju, i najlepiej dokonać tego w hotelu, chociaż trzeba pamiętać, że tylko lepsze hotele meldują cudzoziemców w odpowiednim urzędzie. Z samego rana, po dokonaniu odpowiednich zakupów, ruszyliśmy nad pobliski Ob. Kierowca taxi zupełnie nie dowierzał, że przyjechaliśmy spłynąć tą rzeką kajakami, które mamy w plecakach. Czekał więc, aż wyjęliśmy je i zaczęli pompować. Nastawiliśmy się na około 10 dni spływu. Sama rzeka koło Bijska dopiero brała swój początek z dwóch mniejszych rzek, które tam się łączą. Szerokość koryta wynosiła pewnie z 1 km, ale za jakieś 80 km płynęliśmy na odcinku, gdzie koryto miało szerokość 2 km. Ponieważ było wtedy pochmurno i lekko mżył deszcz to drugi brzeg tylko majaczył w oddali. Naprawdę ogrom wody. Sam spływ mijał bezproblemowo pomijając fakt, że co jakiś czas nachodziły deszczowe chmury i trzeba było „na czas” rozbijać namiot i w ramach przeczekania rozegrać partyjkę tysiąca. Dosyć dużym utrudnieniem na spływie jest zaopatrzenie się w wodę. Co prawda jest jej „wiele w okolicy”, ale do picia lepiej wziąć wodę ze studni. I tu pojawiał się problem, bo wiosek wzdłuż rzeki wcale nie było tak dużo. Bywały dni, że w ogóle nie widzieliśmy ludzi. Jednak coś z tej Syberii można doświadczyć i w południowej jej części. Wiadomość, że rzeką płynie 4 Polaków rozchodziła się znacznie szybciej niż było tempo naszego płynięcia. Ludzie w dole rzeki czekali już na to, kiedy do nich zawitamy; z pewnością w tamtejsze lato byliśmy dużą atrakcją. W końcu, po co jechać taki kawał drogi żeby popływać kajakami po rzece. A ludzi byli bardzo serdeczni. Mieliśmy pewne obawy, bo nasz wyjazd przypadł zaraz po konflikcie pomiędzy Gruzją i Rosją, no i po zdecydowanym poparciu naszego prezydenta dla Gruzji i całej tej hecy z ostrzelaniem, która zdarzyła się na granicy. Tylko jeden raz, kiedy na skraju letniskowej wioski przeczekiwaliśmy deszcz, jeden z Rosjan zapytał, dlaczego to nasi politycy tak nie lubią Rosjan, ale zaraz też dodał, że ich politycy także zachowują się dziwnie i wymownie popukał się w czoło. Powiedział też, że jeżeli tylko życzymy sobie przenocować w jego domku to nas bardzo zaprasza. Deszcz jednak przestawał padać, więc popłynęliśmy dalej. Pojęcie zabudowy letniskowej, jaką spotyka się w Polsce z zabudową, jaką tam zobaczyliśmy na długo utkwiło nam w pamięci. W naszym kraju w takich warunkach to nikt nawet kur nie hoduje. Wyjazd ten potraktowaliśmy jako lekki survival. Dwóch kolegów jest wędkarzami, więc od czasu do czasu udawało się urozmaicać kolację z chińskich zupek pieczonymi na ognisku rybami. W ostatni wieczór nad Obem udało im się złapać nawet 3 duże szczupaki i sandacza, więc była niezła wyżerka. Oczywiście z zapitką w Rosji nie ma żadnego problemu, a ludzie są bardzo pomocni w wybieraniu flaszki z naprawdę szerokiej oferty.
Nasyciliśmy się spływem przepływając ponad 100km i postanowiliśmy na 2-3 dni pojechać w góry Ałtaj. Wydawało się, że są dosyć blisko - do Górno Ałtajska mieliśmy jakieś 200km. Tylko, że to miasto leży w otoczeniu szczytów nieprzekraczających 1km wysokości, a ten prawdziwy i piękny Ałtaj jest jeszcze 300km dalej. Na taki wyjazd nie mieliśmy jednak dosyć czasu. Postanowiliśmy podjechać do miejscowości Ciemał i zrobić rundkę po okolicy. Tam szczyty sięgały 1,7 km wysokości. Nie dopisała jednak pogoda, przyszły chmury i zaczęło padać. Rozbiliśmy, więc namioty w miejscu, gdzie jeszcze parę dni temu znajdowała się pasieka i sprzedawano turystom miód. Była to zaciszna kotlinka jakieś 200m od szlaku. Nocne obfite opady budziły mnie co jakiś czas i pewnego razu usłyszałem ciche chrząknięcie lub pomrukiwanie, zupełnie takie jakie wydają niedźwiedzie na filmach przyrodniczych. Wszyscy z ulgą przywitaliśmy świt. Przeszukując okolicę nie natrafiliśmy na ślady bytności niedźwiedzia, ale intensywny deszcz spokojnie mógł je zatrzeć. Już po przyjeździe do Polski jeden z kolegów gdzieś przeczytał, że w tym roku w Ałtaju było więcej niedźwiedzi niż zwykle. Myślę więc, że nie przesłyszałem się w nocy.
Przyszedł czas powrotu do Nowosybirska. Przy dworcu autobusowym zaczęliśmy pytać taksówkarzy o jakiś niedaleki hotel, ale okazało się, że ceny przekraczają 300 zł za dwójkę – to było stanowczo zbyt dużo jak na nasze możliwości. W końcu, po naradzie, jeden z taksówkarzy stwierdził, że zna tańszy hotel, gdzie dwójka będzie kosztowała około 100 zł. Jechaliśmy na peryferie miasta jakieś pół godziny, pod nieduży hotel. Same pokoje zaskoczyły nas brakiem szaf, ale przede wszystkim przeszkloną łazienką, gdzie kotary można było zaciągnąć tylko z zewnątrz. Jakieś dziwne rozwiązania moją w tym hotelu? Ale dosyć szybko okazało się, że był to po prostu „hotel na godziny”. Rankiem, kiedy opuszczaliśmy już hotel dwie panie recepcjonistki pożegnały nas wymownymi uśmiechami. Podjęliśmy decyzję, że następnym razem pojedziemy do bardziej „syberyjskiej” Syberii.
Nasyciliśmy się spływem przepływając ponad 100km i postanowiliśmy na 2-3 dni pojechać w góry Ałtaj. Wydawało się, że są dosyć blisko - do Górno Ałtajska mieliśmy jakieś 200km. Tylko, że to miasto leży w otoczeniu szczytów nieprzekraczających 1km wysokości, a ten prawdziwy i piękny Ałtaj jest jeszcze 300km dalej. Na taki wyjazd nie mieliśmy jednak dosyć czasu. Postanowiliśmy podjechać do miejscowości Ciemał i zrobić rundkę po okolicy. Tam szczyty sięgały 1,7 km wysokości. Nie dopisała jednak pogoda, przyszły chmury i zaczęło padać. Rozbiliśmy, więc namioty w miejscu, gdzie jeszcze parę dni temu znajdowała się pasieka i sprzedawano turystom miód. Była to zaciszna kotlinka jakieś 200m od szlaku. Nocne obfite opady budziły mnie co jakiś czas i pewnego razu usłyszałem ciche chrząknięcie lub pomrukiwanie, zupełnie takie jakie wydają niedźwiedzie na filmach przyrodniczych. Wszyscy z ulgą przywitaliśmy świt. Przeszukując okolicę nie natrafiliśmy na ślady bytności niedźwiedzia, ale intensywny deszcz spokojnie mógł je zatrzeć. Już po przyjeździe do Polski jeden z kolegów gdzieś przeczytał, że w tym roku w Ałtaju było więcej niedźwiedzi niż zwykle. Myślę więc, że nie przesłyszałem się w nocy.
Przyszedł czas powrotu do Nowosybirska. Przy dworcu autobusowym zaczęliśmy pytać taksówkarzy o jakiś niedaleki hotel, ale okazało się, że ceny przekraczają 300 zł za dwójkę – to było stanowczo zbyt dużo jak na nasze możliwości. W końcu, po naradzie, jeden z taksówkarzy stwierdził, że zna tańszy hotel, gdzie dwójka będzie kosztowała około 100 zł. Jechaliśmy na peryferie miasta jakieś pół godziny, pod nieduży hotel. Same pokoje zaskoczyły nas brakiem szaf, ale przede wszystkim przeszkloną łazienką, gdzie kotary można było zaciągnąć tylko z zewnątrz. Jakieś dziwne rozwiązania moją w tym hotelu? Ale dosyć szybko okazało się, że był to po prostu „hotel na godziny”. Rankiem, kiedy opuszczaliśmy już hotel dwie panie recepcjonistki pożegnały nas wymownymi uśmiechami. Podjęliśmy decyzję, że następnym razem pojedziemy do bardziej „syberyjskiej” Syberii.
Poznając tę część Syberii można zweryfikować sobie wyobrażenie o tym regionie świata, ale lepiej pojechać chyba jednak do Jakucka lub nad Bajkał.
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.