Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
Unión de Reyes. Kuba w pigułce, Piotr Tomza > KUBA



Pewnie nigdy tu nie traficie. Chociaż miejsce nie należy do trudnodostępnych, nic z tych rzeczy. Po prostu: nie bardzo jest po co. Wszystko, co miało się tu wydarzyć, już się zdarzyło. Pozostało trwanie. I rozkoszowanie się czasem
Dokładnie takich słów używa Radek (no, może jego hiszpański nie jest podręcznikowy, ale mniejsza o to), gdy policjanci wypytują nas, co tu robimy.
- Disfrutamos del tiempo! Rozkoszujemy się czasem!
Mamy przed sobą funkcjonariuszy na służbie, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kraju, będącym – jakby nie było – dyktaturą. Nie, wcale nie wyglądają groźnie. Patrzą na nas, jakby zastanawiali się, czy na pewno mówimy prawdę, ale samą odpowiedzią nie wydają się zaskoczeni. W końcu, kiwając głowami ze zrozumieniem, wsiadają do radiowozu i odjeżdżają.
Jest ciepły wieczór. Początek grudnia. Popijając i popalając, siedzimy na ławce w centrum Unión de Reyes. Na Kubie.
Boom
Sto lat temu życie tutaj musiało wyglądać zgoła inaczej. Szybciej. Głośniej. Wyobrażam sobie wiszące nad miastem kłęby pary i prawie słyszę odgłos syreny pociągu. Tory mogę nawet dostrzec – zostały do dzisiaj. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek w życiu widziałem szerszy przejazd kolejowy, który też byłby niestrzeżony. Nie pamiętam.
Założone w połowie XIX wieku osiedle, prawa miejskie uzyskało w 1879 roku. Swoją doskonałą lokalizację, „w połowie drogi”, wykorzystało, gdy na Kubie zaczął się boom: cukrowniczy i – właśnie - kolejowy. Znajdujące się mniej niż sto kilometrów na wschód od Hawany, ledwie trzydzieści kilometrów od położonego na północnym wybrzeżu wyspy portu Matanzas i tylko nieco ponad sto pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Santa Clary, Unión de Reyes stało się kluczowym węzłem transportowym dla środkowej Kuby. W mieście łączyło się aż sześć linii kolejowych, a znaczenie handlowe ośrodka było na tyle duże, że, choć Unión liczyło nie więcej niż kilkanaście tysięcy mieszkańców, w 1919 roku swój oddział założył tu The National City Bank of New York.
Takie to były czasy.
Po wyzwoleniu się z podległości Hiszpanii, w 1902 roku formalnie niezależna Kuba stała się faktycznym protektoratem Stanów Zjednoczonych. Z deszczu pod rynnę? Zależy dla kogo. Dla bogatych zaczęła się bonanza. Pociągi zatrzymujące się w Unión de Reyes przewoziły setki ton trzciny cukrowej. Plantatorzy, właściciele cukrowni i kredytujące ten biznes banki zarabiali grube miliony.
Ale przecież nic nie trwa wiecznie.
I nie jest też tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Rewolucja lat pięćdziesiątych, owszem, radykalnie zmieniła stosunki własności, amerykańskie embargo też nie pomogło nowej, socjalistycznej gospodarce, ale do ostatniej dekady XX wieku jeszcze jako tako to wyglądało. Dopiero upadek bloku radzieckiego i co za tym idzie odcięcie dotychczasowych rynków zbytu w połączeniu z załamaniem się cen cukru na światowych rynkach sprawiły, że po trzcinowym interesie zostało tylko wspomnienie.
I te tory.
Tyle że pociągi nie bardzo mają już co wozić.
Do Unión de Reyes wjechaliśmy więc na rowerach.
-> dalszy ciąg relacji Piotra znajdziecie w Magazynie Globtroter.pl Inspiracje nr 7
Magazyn do bezpłatnego pobrania z konta każdego zarejestrowanego użytkownika. Dołącz do społeczności Globtrotera, załóż konto
Dokładnie takich słów używa Radek (no, może jego hiszpański nie jest podręcznikowy, ale mniejsza o to), gdy policjanci wypytują nas, co tu robimy.
- Disfrutamos del tiempo! Rozkoszujemy się czasem!
Mamy przed sobą funkcjonariuszy na służbie, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kraju, będącym – jakby nie było – dyktaturą. Nie, wcale nie wyglądają groźnie. Patrzą na nas, jakby zastanawiali się, czy na pewno mówimy prawdę, ale samą odpowiedzią nie wydają się zaskoczeni. W końcu, kiwając głowami ze zrozumieniem, wsiadają do radiowozu i odjeżdżają.
Jest ciepły wieczór. Początek grudnia. Popijając i popalając, siedzimy na ławce w centrum Unión de Reyes. Na Kubie.
---, ---, Unión de Reyes. Kuba w pigułce, KUBA
Boom
Sto lat temu życie tutaj musiało wyglądać zgoła inaczej. Szybciej. Głośniej. Wyobrażam sobie wiszące nad miastem kłęby pary i prawie słyszę odgłos syreny pociągu. Tory mogę nawet dostrzec – zostały do dzisiaj. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek w życiu widziałem szerszy przejazd kolejowy, który też byłby niestrzeżony. Nie pamiętam.
Założone w połowie XIX wieku osiedle, prawa miejskie uzyskało w 1879 roku. Swoją doskonałą lokalizację, „w połowie drogi”, wykorzystało, gdy na Kubie zaczął się boom: cukrowniczy i – właśnie - kolejowy. Znajdujące się mniej niż sto kilometrów na wschód od Hawany, ledwie trzydzieści kilometrów od położonego na północnym wybrzeżu wyspy portu Matanzas i tylko nieco ponad sto pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Santa Clary, Unión de Reyes stało się kluczowym węzłem transportowym dla środkowej Kuby. W mieście łączyło się aż sześć linii kolejowych, a znaczenie handlowe ośrodka było na tyle duże, że, choć Unión liczyło nie więcej niż kilkanaście tysięcy mieszkańców, w 1919 roku swój oddział założył tu The National City Bank of New York.
Takie to były czasy.
Po wyzwoleniu się z podległości Hiszpanii, w 1902 roku formalnie niezależna Kuba stała się faktycznym protektoratem Stanów Zjednoczonych. Z deszczu pod rynnę? Zależy dla kogo. Dla bogatych zaczęła się bonanza. Pociągi zatrzymujące się w Unión de Reyes przewoziły setki ton trzciny cukrowej. Plantatorzy, właściciele cukrowni i kredytujące ten biznes banki zarabiali grube miliony.
Ale przecież nic nie trwa wiecznie.
I nie jest też tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Rewolucja lat pięćdziesiątych, owszem, radykalnie zmieniła stosunki własności, amerykańskie embargo też nie pomogło nowej, socjalistycznej gospodarce, ale do ostatniej dekady XX wieku jeszcze jako tako to wyglądało. Dopiero upadek bloku radzieckiego i co za tym idzie odcięcie dotychczasowych rynków zbytu w połączeniu z załamaniem się cen cukru na światowych rynkach sprawiły, że po trzcinowym interesie zostało tylko wspomnienie.
I te tory.
Tyle że pociągi nie bardzo mają już co wozić.
Do Unión de Reyes wjechaliśmy więc na rowerach.
---, ---, Unión de Reyes. Kuba w pigułce, KUBA
-> dalszy ciąg relacji Piotra znajdziecie w Magazynie Globtroter.pl Inspiracje nr 7
---, ---, Łukasz Supergan- wywiad- magazyn Globtroter.pl Inspiracje nr 7, POLSKA
Magazyn do bezpłatnego pobrania z konta każdego zarejestrowanego użytkownika. Dołącz do społeczności Globtrotera, załóż konto
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adresów do wyświetlenia.
Inne materiały
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.