Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Opuszczone tory w Paryżu. > FRANCJA



Znowu Paryż. Misja na najbliższe dwa dni: unikać wieży Eiffla. Czy to jest w ogóle możliwe? Wystarczy, że korzystasz z metra a już jesteś skazany na zobaczenie Żelaznej Damy. Osobiście uwielbiam przechadzać się ulicami stolicy Francji i uważam, że Paryż, zwłaszcza wiosną i latem jest jednym z najpiękniejszych miast na świecie, ale... mam już dość typowych, turystycznych miejsc jak np. Wieża Eiffla czy Łuk Triumfalny. Tym razem chciałam zwiedzić coś niezwykłego, coś nieznanego, chciałam przeżyć jakąś przygodę. Szukając wskazówek w Internecie natknęłam się na nazwę, która zaintrygowała mnie swoim brzmieniem: Promenade Planté. Po ujrzeniu zdjęć już wiedziałam, że właśnie tam muszę iść!
Co to właściwie jest promenade planté ? Chodzi o wiadukt wraz z opuszczonymi torami pociągowymi, które po jakimś czasie zostały wykluczone z użytku. W ten sposób to miejsce, odcięte od maszyn i technologii zaczęło obrastać bujną roślinnością, tworząc malownicze krajobrazy. W przeszłości - symbol nowoczesności, dziś - pomnik natury.
W planach miałam przejście całej 4,5 km drogi po zielonych zakątkach promenady wraz z przerwą na piknik. Wyposażona we francuskie wino Côte du Rhone i w bagietkę zakupioną w pobliskiej bulanżerii wyruszam na poszukiwanie niezapomnianych przygód. Około godziny 10 docieram metrem do Placu Bastylii, stamtąd w pobliżu opery skręcam w uliczkę prowadzącą do Wiaduktu Artystów, gdzie tuż po wdrapaniu się po schodach ujrzałam malowniczą krainę, wkoło której piętrzą się różnorodne gatunki drzew. Ogromna brama w kształcie łuku, zza której wije się betonowa dróżka, zachęca do wejścia i do odkrywania skarbów natury. Wkoło kwitną białe róże - każda piękna i dostojna jak ta opisana w „Małym Księciu”. Podążam wzdłuż Wiaduktu Artystów, gdzie najzdolniejsi malarze Paryża wykonują ze starannością swój fach. Tutaj każdy może zajść choćby na sekundę by podziwiać mistrzowski kunszt współczesnego artyzmu.
Drepcę drożynką przed siebie. Rzadko tu można spotkać turystów, już prędzej mieszkańców Paryża, którzy korzystając z chwili wytchnienia przychodzą tu i zasiadają ławki lub spoczywają na kocu próbując naładować baterie na resztę dnia. Dziś na szczęście słońce wyszło zza chmur, w powietrzu czuć już prawdziwą wiosnę. Idę dalej. Spośród zielonej roślinności wyłaniają się czubki paryskich kamieniczek. Niektóre z nich są naprawdę piękne. - O! Tu kiedyś zamieszkam! - Powtarzam w myślach zatrzymując się obok okazałej nieruchomości z czerwonej cegły, starannie wykończone i dopracowane w każdym calu z balustradą na trzecim piętrze. - Ach, kiedyś będzie mnie stać by tu zamieszkać – uciekam w marzenia. Tuż obok rozpościera się zarys innego, niemniej okazałego budynku. Wąski wierzchołek u szczytu świadczy o tym, że kamienica została zaprojektowana jeszcze w XIX wieku przez architekta Haussmana. Kiedyś góra była zamieszkiwana przez służbę. Dziś te klitki są prawdopodobnie również zajmowane, co nie do końca jest zgodne z prawem ze względu na nienajlepsze warunki (brak toalet, zbyt mała powierzchnia).
Dochodzę do ogrodu Reuilly, gdzie rozciąga się łąka w odcieniu pastelowej zieleni. To jest idealne miejsce na piknik. Rozkładam koc i po chwili delektuję się francuskim winem, przegryzając od czasu do czasu kęsy bagietki. Obserwuję grupy ludzi wokół mnie, którzy przychodzą tu by zjeść lunch na świeżym powietrzu. Niestety w Polsce pikniki wciąż należą do rzadkości, zwłaszcza w ciągu powszedniego dnia.
Po krótkiej przerwie wznawiam wędrówkę. Na mojej drodze pojawia się tajemniczy tunel porośnięty dziką roślinnością. Ciemność dochodząca z głębi tunelu przyprawia mnie o dreszcze, a mimo to ciekawa dalszych przygód idę dalej. Przeżywam moment grozy. Na szczęście tuż po chwili widzę światło dochodzące z głębi tunelu. Jest nadzieja. Ten tunel to swoiste przejście do Narni, krainy zamieszkiwanej przez fantastyczne stworzenia. Wychodząc na zewnątrz mam wrażenie, że ... jestem w innym świecie! Tracę orientację, zupełnie zapominam, że to tylko las w centrum Paryża. Drzewa, krzaki, bujna roślinność przypominają raczej dżunglę w strefie równikowej a nie park we Francji. Przemieszczam się dalej i oczarowana obserwuję środowisko wokół mnie. Betonowa droga prowadzi mnie przez bramę z drzew bambusa. Po bokach w blasku słońca dojrzewające nasturcje dostojnie chwalą się swoimi żółtymi płatkami. Wreszcie moim oczom ukazuje się niewielki skwer a w nim fragment opuszczonych torów. Na nich stoi niewielki wagon, z którego wyrasta dzika trawa. To tylko starannie przygotowana imitacja, która ma za zadanie przypominać, że kiedyś przebiegała tędy jedna z najważniejszych dróg handlowych łączących Paryż z prowincją.
Co to właściwie jest promenade planté ? Chodzi o wiadukt wraz z opuszczonymi torami pociągowymi, które po jakimś czasie zostały wykluczone z użytku. W ten sposób to miejsce, odcięte od maszyn i technologii zaczęło obrastać bujną roślinnością, tworząc malownicze krajobrazy. W przeszłości - symbol nowoczesności, dziś - pomnik natury.
W planach miałam przejście całej 4,5 km drogi po zielonych zakątkach promenady wraz z przerwą na piknik. Wyposażona we francuskie wino Côte du Rhone i w bagietkę zakupioną w pobliskiej bulanżerii wyruszam na poszukiwanie niezapomnianych przygód. Około godziny 10 docieram metrem do Placu Bastylii, stamtąd w pobliżu opery skręcam w uliczkę prowadzącą do Wiaduktu Artystów, gdzie tuż po wdrapaniu się po schodach ujrzałam malowniczą krainę, wkoło której piętrzą się różnorodne gatunki drzew. Ogromna brama w kształcie łuku, zza której wije się betonowa dróżka, zachęca do wejścia i do odkrywania skarbów natury. Wkoło kwitną białe róże - każda piękna i dostojna jak ta opisana w „Małym Księciu”. Podążam wzdłuż Wiaduktu Artystów, gdzie najzdolniejsi malarze Paryża wykonują ze starannością swój fach. Tutaj każdy może zajść choćby na sekundę by podziwiać mistrzowski kunszt współczesnego artyzmu.
Paryż, Ile-de-France, foto1, FRANCJA
Drepcę drożynką przed siebie. Rzadko tu można spotkać turystów, już prędzej mieszkańców Paryża, którzy korzystając z chwili wytchnienia przychodzą tu i zasiadają ławki lub spoczywają na kocu próbując naładować baterie na resztę dnia. Dziś na szczęście słońce wyszło zza chmur, w powietrzu czuć już prawdziwą wiosnę. Idę dalej. Spośród zielonej roślinności wyłaniają się czubki paryskich kamieniczek. Niektóre z nich są naprawdę piękne. - O! Tu kiedyś zamieszkam! - Powtarzam w myślach zatrzymując się obok okazałej nieruchomości z czerwonej cegły, starannie wykończone i dopracowane w każdym calu z balustradą na trzecim piętrze. - Ach, kiedyś będzie mnie stać by tu zamieszkać – uciekam w marzenia. Tuż obok rozpościera się zarys innego, niemniej okazałego budynku. Wąski wierzchołek u szczytu świadczy o tym, że kamienica została zaprojektowana jeszcze w XIX wieku przez architekta Haussmana. Kiedyś góra była zamieszkiwana przez służbę. Dziś te klitki są prawdopodobnie również zajmowane, co nie do końca jest zgodne z prawem ze względu na nienajlepsze warunki (brak toalet, zbyt mała powierzchnia).
Paryż, Ile-de-France, foto2, FRANCJA
Dochodzę do ogrodu Reuilly, gdzie rozciąga się łąka w odcieniu pastelowej zieleni. To jest idealne miejsce na piknik. Rozkładam koc i po chwili delektuję się francuskim winem, przegryzając od czasu do czasu kęsy bagietki. Obserwuję grupy ludzi wokół mnie, którzy przychodzą tu by zjeść lunch na świeżym powietrzu. Niestety w Polsce pikniki wciąż należą do rzadkości, zwłaszcza w ciągu powszedniego dnia.
Po krótkiej przerwie wznawiam wędrówkę. Na mojej drodze pojawia się tajemniczy tunel porośnięty dziką roślinnością. Ciemność dochodząca z głębi tunelu przyprawia mnie o dreszcze, a mimo to ciekawa dalszych przygód idę dalej. Przeżywam moment grozy. Na szczęście tuż po chwili widzę światło dochodzące z głębi tunelu. Jest nadzieja. Ten tunel to swoiste przejście do Narni, krainy zamieszkiwanej przez fantastyczne stworzenia. Wychodząc na zewnątrz mam wrażenie, że ... jestem w innym świecie! Tracę orientację, zupełnie zapominam, że to tylko las w centrum Paryża. Drzewa, krzaki, bujna roślinność przypominają raczej dżunglę w strefie równikowej a nie park we Francji. Przemieszczam się dalej i oczarowana obserwuję środowisko wokół mnie. Betonowa droga prowadzi mnie przez bramę z drzew bambusa. Po bokach w blasku słońca dojrzewające nasturcje dostojnie chwalą się swoimi żółtymi płatkami. Wreszcie moim oczom ukazuje się niewielki skwer a w nim fragment opuszczonych torów. Na nich stoi niewielki wagon, z którego wyrasta dzika trawa. To tylko starannie przygotowana imitacja, która ma za zadanie przypominać, że kiedyś przebiegała tędy jedna z najważniejszych dróg handlowych łączących Paryż z prowincją.
Paryż, Ile-de-France, foto3, FRANCJA
Jest coś fascynującego w tej zielonej przestrzeni. W czasach, kiedy tory były oddane do użytku, nie było tu ani jednej, najmniejszej kwitnącej roślinki. Po zamknięciu torów ludzie zapomnieli o tym miejscu, tym samym zaczęła tutaj wyrastać bujna roślinność tworząc piękną scenerię i niezapomniane widoki. Jest jakaś magia w tym tajemniczym zakątku Paryża. Wystarczy tu przyjść a odrobina wyobraźni zrobi swoje – przeniesie Cię w inny świat.
text + pics Anna Zaryczańska
text + pics Anna Zaryczańska
Dodane komentarze
[konto usunięte] 2016-09-23 12:24:49
O, tak. Szczególnie mnie zaintrygowały "opuszczone tory pociągowe" :-)Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.