Artyku y i relacje z podr y Globtroter w

Na peruwiańskich szczytach > PERU


szkot szkot Dodaj do: wykop.pl
relacje z podróży

Zdj cie PERU / brak / Cordillera Blanca / na deser Alpamayo o zachodzie słońcaZdobycie Alpamayo, nazwanej "najpiękniejszą górą świata"

Alpamayo zostało nazywane "najpiękniejszą górą świata" na wystawie fotograficznej w Monachium. Od kiedy zobaczyłem zdjęcia w 2004 roku, myślałem o jej zdobyciu. Wreszcie w 2007 nadszedł czas realizacji tego marzenia. Niestety w mieście Huaraz które jest bazą wypadową w góry nie mogłem znaleźć partnera do wspinaczki. Musiałem zasponsorować 3 Peruwiańczyków chętnych do wyprawy, ale bez funduszy. Kupiłem jedzenie i wypożyczyłem sprzęt i następnego dnia czekałem od 6 rano, tak jak się umówiliśmy. Dopiero o 6.40 pojawił się Ike, i razem czekaliśmy na pozostałych dwóch. Nie czekałbym nawet minuty, ale to oni mieli cały prowiant.

O 8.00 przyszedł Carlos i okazało się, że ten trzeci zrezygnował. Więc sami pojechaliśmy do wioski Cashapampa i tam wynająłem 2 osły oraz arriero. Zapakowali sprawnie nasze toboły na grzbiety stojących ze stoickim spokojem osłów i ruszyliśmy w górę doliny Santa Cruz. Nalegałem żeby iść aż do zmroku, zły na spóźnienie i obecność Carlosa, który wogóle mi nie był potrzebny, bo to z Ike miałem się wspinać. Rozbiliśmy namioty pod ogromnym głazem i zabrałem się do gotowania. Szukam zapałek - nie ma. Kupiłem 3 paczki razem z prowiantem, ale zniknęły. Co za porażka!

Już w zupełnej ciemności dotarła do obozu para z Limy, która zgubiła się jakimś cudem, bo ścieżka wydeptana przez osły jest jak autostrada. Pożyczyli nam zapałek i jednak mieliśmy ciepłą kolację. Następnego dnia znalazły się zapałki, ktoś wrzucił je do owoców. A turysta z Limy zaczął wypytywać gdzie idziemy, oglądał sprzęt, pytał o nazwy i ceny po czym wszystko notował. Na koniec stwierdził, że za 3 lata też zdobędzie Alpamayo! Policzył , że 3 lata zajmie mu kupienie sprzętu, ale zapomniał że jeszcze trzeba wiedzieć, co z tym wszystkim zrobić!

Spakowaliśmy plecaki, arriero przywiązał je do grzbietów swoich osłów i ruszyliśmy w górę doliny w stronę Alpamayo. Musze przyznać, ze od strony południowej niczym się nie wyróżnia. Po 1.5 godziny dotarliśmy do obozu Base Camp, gdzie nadszedł czas zapłaty za serwisy arriero i przejęcia naszych ciężarów. Ike, choć o wiele niższy i szczuplejszy ode mnie, zarzucił ponad 30-sto kilogramowy plecak na plecy i zaczął piąć się stromą ścieżką w górę. Ja podążałem za nim, a Carlos został gdzieś w tyle. Dojście do obozu na morenie pod lodowcem zajęło Ike 2, a mi 3 godziny. Natomiast Carlos dotarł po 6 godzinach, gdy już się ściemniało. Po drodze widoki na lodowe ściany Pucajirca i seledynowe jezioro u ich podnóża były przepiękne, ale pod wieczór zaczął padać śnieg.

Rano obudziliśmy się w namiocie przykrytym 10-cio centymetrową warstwą śniegu. Zjedliśmy owsiankę na śniadanie i czekaliśmy do 10.00 bo lodowiec wciąż był w chmurach. W końcu wyruszyliśmy do Obozu 1 po drugiej stronie przełęczy pomiędzy Alpamayo a Quitaraju. Po skałach i kamorach doszliśmy do lodowca, skąd Carlos wrócił do swojego namiotu a Ike i ja kontynuowaliśmy, tyle że teraz przepasani liną i z czekanami w rękach. Szliśmy najpierw stromą ścieżką kluczącą pośród szczelin i seraków aż do pionowej, 5-cio metrowej ściany lodu. Po pokonaniu tej przeszkody czekało nas kikadziesiąt metrów stromego, zlodowaciałego śniegu. Ostatnie 50m to również wspinaczka po stromym śniegu, po czym wreszcie ujrzeliśmy sławną ścianę Alpamayo. A właściwie jej dolną część, bo reszta była w chmurach.

Rozbiliśmy namiot na lodowcu 50m poniżej, gdzie stał już namiot włoskiej ekspedycji. Kiedy my się wspinaliśmy, oni schodzili w dół, podobnie jak 2 inne pary. Czekali przez 3 dni na sprzyjającą pogodę i w końcu dali za wygraną. Postanowili czekać w Base Camp. A muszę dodać, że szefem ekspedycji włoskiej był alpinista o jednej nodze, który pomimo tego potrafił dotrzeć do miejsc, o których większość zdrowych ludzi może tylko pomarzyć.

Pod wieczór zaczęło sie przejaśniać i Ike chciał atakować tej samej nocy, ale ja wystraszyłem się potężnej lodowej ściany Alpamayo i wolałem odpocząć jeden dzień. Rano obudziliśmy się i zobaczyliśmy błękitne niebo bez jednej chmurki! Cały dzień spędziliśmy jedząc, pijąc, odpoczywając i przygotowując sprzęt. I gotując oczywiście, bo topienie śniegu to czasochłonny proces. Po południu przyszło 2 Basków z przewodnikiem i tragarzem. Rozbili się obok. Wszyscy podziwialiśmy przepiękną ścianę Alpamayo mieniącą się w świetle zachodzącego słońca, a gdy tylko zniknęło, zaszyliśmy się w śpiwory. Na wysokości 5400m noce są bardzo zimne, nawet gdy nie ma wiatru.

O 1 w nocy zmusiłem się do wyjścia z ciepłego śpiwora na kilkunastostopniowy mróz i zacząłem przygotowania do wspinaczki. Przed 2.00 wyruszyła grupa z sąsiedniego namiotu i po pół godziny podążyliśmy za nimi. Początkowo ścieżka prowadziła w dół, a potem trawersowała w górę stromego, ośnieżonego zbocza. Doszliśmy do potężnej, 10-cio metrowej szczeliny pod samą ścianą i wspięliśmy sie na nią po coraz bardziej stromym śniegu. Tam zaczęła się właściwa wspinaczka. W poprzednich latach wspinano się drogą Ferrari, ale od kiedy na grzbiecie uformował się ogromny nawis, nie ma możliwości wdrapania się na szczyt. Więc wspinaliśmy się drogą Francuską Bezpośrednią, o wiele dłuższą i trudniejszą.

Ike wspinał się pierwszy, bez ubezpieczenia by nie tracić czasu. Pierwsze 3 liny były stosunkowo łatwe, twardy śnieg o 60-ciu stopniach. Następnie zrobiło się bardziej stromo, a w miejsce śniegu pojawił się lód. W czasie wspinaczki odmarzały mi palce u rąk, ale powracały do życia, kiedy odpoczywałem czekając aż Ike pokona następne 60m, bo tyle mierzyła lina. Niebo zaczęło powoli zmieniać kolor, a wkrótce szczyty pobliskich gór zaczerwieniły się w świetle wschodzącego słońca. My jednak kontynuowaliśmy wspinaczkę po zachodniej ścianie, po lodzie o nachyleniu pomiędzy 70 a 80 stopni. W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie należało przejść przez mały grzbiet do sąsiedniej rynny. Od celu dzieliło nas już tylko 30m zlodowaciałego śniegu . Wreszcie o 8.30 rano staneliśmy na szczycie Alpamayo, najpiękniejszej góry świata!!! Niesamowite widoki, radość i uczucie satysfakcji były obezwładniające. Nasze zmarznięte ciała rozgrzały cieple promienie słońca oraz gorąca czekolada z termosu.

Oczywiście nie obeszło sie bez zdjęć, po czym zabraliśmy się do zejścia. Do tego mieliśmy 2 liny o długości 60m każda. Alpamayo to popularna góra i na ścianie jest już wiele punktów, gdzie można umocować linę. Zazwyczaj są to 2 dziury wywiercone śrubą w lodzie po takim kątem, aby się połączyły i wtedy przewleczona jest linka. Problem w tym, ze po jakimś czasie taka linka albo lód nie wytrzymuje i puszcza. Schodziliśmy więc delikatnie, starając się nie szarpać liną. Słońce grzało coraz mocniej i zejście ze ściany oznaczało nie tylko bezpieczeństwo, ale też możliwość zdjęcia zbędnych warstw odzieży.

Wkrótce byliśmy już przy namiocie, ale nie czekał nas tam odpoczynek. Od razu spakowaliśmy się, aby wrócić do Base Camp. Mieliśmy przed sobą jeszcze 3 zejścia po linie, po czym długi marsz w dół lodowca, następnie skały i wreszcie kręta ścieżka na samo dno doliny. Znów minęliśmy się z Włochami, którzy wracali do Obozu 1, zapewne zazdroszcząc nam szczęścia. Trafiliśmy w perfekcyjną pogodę, nie tylko bez chmur ale, co równie ważne, bez wiatru! Przemęczeni 15 godzinną wspinaczką dotarliśmy wreszcie do Base Camp. Dopiero wtedy mogłem odetchnąć i powiedzieć: "Alpamayo zdobyte!"

Więcej zdjęć i relacji ze wszystkich krajów Ameryki Południowej i Środkowej na WWW.MARIUSZTRAVEL.COM

Zapraszam!

Zdj cia

PERU / brak / Cordillera Blanca / na deser Alpamayo o zachodzie słońcaPERU / brak / Cordillera Blanca / obóz pod AlpamayoPERU / brak / Cordillera Blanca / na szczyciePERU / brak / Cordillera Blanca / Ike rzuca linę po której będziemy schodzićPERU / brak / Cordillera Blanca / widać 3 Basków schodzących ze scianyPERU / brak / Cordillera Blanca / zejście z Alpamayo

Dodane komentarze

iden do czy
22.11.2002

iden 2008-07-11 10:44:50

ciesze się, że trafiłem na ten artykuł i na stronę Autora :)

Przydatne adresy

tytu licznik ocena uwagi
Góry Podróże Fotografia 1009 Polski podróżnik, fotografik i alpinista Mariusz Lewicki przedstawia fantastyczne zdjęcia i relacje z Ameryki Północnej, Centralnej i Południowej, a także niektórych krajów Europy

Strefa Globtrotera

Dział Artykuły

Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.

Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.

Jak dodać artykuł?

  1. Zarejestruj się w naszym serwisie - TUTAJ
  2. Dodaj zdjęcia (10 punktów) - TUTAJ
  3. Dodaj artykuł (100 punktów) - TUTAJ
  4. Artykuły są moderowane przez administratora.

Inne Artykuły

X

Serwis Globtroter.pl zapisuje informacje w postaci ciasteczek (ang. cookies). Są one używane w celach reklamowych, statystycznych oraz funkcjonalnych - co pozwala dostosować serwis do potrzeb osób, które odwiedzają go wielokrotnie. Ciateczka mogą też stosować współpracujący z nami reklamodawcy. Czytaj więcej »

Akceptuję Politykę plików cookies

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2001 - 2025 Globtroter.pl