Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
GERLACH 2655 m.n.p.m. KRÓL KARPAT > SłOWACJA



Pomysł zdobycia najwyższego szczytu Tatr a zarazem całych Karpat zrodził się po tym jak zdobyliśmy Rysy. Postanowiliśmy spełnić nasze marzenia w wakacje 2009r. Organizacja i planowanie wyprawy zaczęły się już w kwietniu.
Na Gerlach nie ma oznakowanego szlaku turystycznego, dlatego konieczne było znalezienie przewodnika, bez którego wejście na ten szczyt nie byłoby możliwe. Na Polskiej stronie przewodników wysokogórskich znaleźliśmy niezbędne informacje i porównaliśmy ceny. Polscy przewodnicy są tańsi od Słowackich. Na Gerlach mogą wchodzić jedynie nprzewodnicy z licencją UIAGM i każdy może wziąć ze soba maksymalnie trzy osoby. Nasza grupa była sześcioosobowa zatem zarezerwowaliśmy dwóch przewodników Jaśka i Grzegorza. Całkowity koszt wyprawy to 1800 zł. na całą grupę czyli 300 zł od osoby.
Trudno przewidzieć pogodę prawie cztery miesiące przed wyprawą, dlatego ustaliliśmy ruchomy czas wejścia, który mógł przesunąć się o 1-2 dni w zależności od warunków atmosferycznych. Tydzień przed wyprawą zadzwonił przewodnik Jasiek aby jeszcze raz potwierdzić ustalone szczegóły i przypomniał o zabraniu ze sobą dobrych butów, ciepłego polara, płaszcza przeciwdeszczowego i rękawiczek bez palców.
Do Zakopanego a dokładnie Murzasichle przyjechaliśmy 16 lipca o dzień wcześniej niż planowaliśmy ze względu na mającą pogorszyć się pogodę. Następnego dnia punktualnie o piątej rano przyjechali przewodnicy i całą ósemką wyruszyliśmy na Słowację.
Po godzinie byliśmy już w Śląskim Domu. Dostaliśmy kaski i uprzęże a Grzegorz i Jasiek dodatkowo zabrali ze sobą liny.
Wyruszyliśmy w drogę. Pogoda była wymarzona, bezchmurne niebo i jeszcze nieśmiało wschodzące słońce. Tempo było na początku wolne i jednostajne. Po naszej prawej stronie roztaczał się widok na Dolinę Wielicką.
Po około 1,5 godziny pierwsza krótka przerwa. Podzieliliśmy się na dwie grupy ubraliśmy uprzęże i kaski a przewodnik przypiął nas do liny. Od tej chwili musieliśmy już iść , uważając nie tylko na siebie ale także na osoby idące z nami, gdyż byliśmy wszyscy razem spięci jedną liną. Grzegorz ciągle przypominał aby lina była stale napięta.
Od tego momentu zaczął się cięższy odcinek. Przewodnik opowiadał nam o swoich wyprawach w Alpy oraz o pracy ratownika TOPR. Tłumaczył nazwy przełęczy i dolin które mijaliśmy a także szczytów które widzieliśmy w oddali. Jednym z najpiękniejszych była Wysoka(1560 m.n.p.m.). Widzieliśmy także Łomnicę, Lodowy Rysy i wiele innych. Duże wrażenie zrobił na nas "gerlachowski kocioł" i towarzyszące mu przepaście.
Wąskie niebezpieczne półki skalne i mnóstwo pięknych widoków to ostatni odcinek drogi. Zaczęliśmy się trochę spieszyc gdyż w naszą stronę zaczęły zbliżać się chmury.
Po prawie czterech godzinach wspinaczki ujrzeliśmy szczyt a na nim niewielki krzyż z niebieskim oczkiem. Przewodnik wszedł pierwszy przywiązał nas liną do krzyża i kazdemu z osobna pogratulował zdobycia najwyższego szczytu Karpat.
Ze szczytu rozciągał się piękny widok na polskie i słowackie Tatry. W pewnym momencie przeżyliśmy chwile grozy jak przewodnik Grzegorz wszedł na cienką wysuniętą w przepaść półkę skalną. Stanął na niej pewnie niczym kozica i bez cienia strachu zrobił nam kilka zdjęć.
Wrażenie bycia ponad chmurami było niesamowite.
Po godzinnym odpoczynku zaczęliśmy schodzić. Szczyt Gerlacha jest naprawdę niewielki i musieliśmy zrobić miejsce następnym grupom.
Przez około 2 godziny schodziliśmy nad Doliną Batyżowiecką po wielkich kamieniach i głazach. Przeciskaliśmy się przez waskie szczeliny. Trzeba było uważać bo luźne kamienie obsuwały się spod nóg. Tu bardzo przydały się kaski. Grupa schodząca po nas obruszyła kilka kamieni, które pospadały nam na głowy. Były niewielkie ale rozpędzone mogły byc bardzo niebezpieczne.
Przewodnik tym razem nie szedł z przodu grupy ale ubezpieczał nas od góry. Zdarzało się , że na luźnych kamieniach gdyby nie lina zsunelibyśmy się w dół. Dużo emocji wzbudziła tzw. "Batyżowiecka próba". Trudne pionowe zejście z dużą dawką adrenaliny. Następnie szliśmy kilkaset metrów po grubej warstwie śniegu. Wywołało to wiele usmiechu i radości.
Po "zabawach na śniegu" zatrzymaliśmy się na kilkunastominutową przerwę, podczas której przewodnik pozwolił nam zdjąć uprzęże i kaski oraz rozpiął linę.
Rozpoczęliśmy ostatni prosty technicznie odcinek drogi. Na początku wzdłuż Batyżowieckiego stawu a potem przez las.
Około godziny 14 byliśmy już na dole. Zmęczeni ale szcześliwi wróciliśmy do Murzasichle i pożegnaliśmy przewodników.
Na Gerlach nie ma oznakowanego szlaku turystycznego, dlatego konieczne było znalezienie przewodnika, bez którego wejście na ten szczyt nie byłoby możliwe. Na Polskiej stronie przewodników wysokogórskich znaleźliśmy niezbędne informacje i porównaliśmy ceny. Polscy przewodnicy są tańsi od Słowackich. Na Gerlach mogą wchodzić jedynie nprzewodnicy z licencją UIAGM i każdy może wziąć ze soba maksymalnie trzy osoby. Nasza grupa była sześcioosobowa zatem zarezerwowaliśmy dwóch przewodników Jaśka i Grzegorza. Całkowity koszt wyprawy to 1800 zł. na całą grupę czyli 300 zł od osoby.
Trudno przewidzieć pogodę prawie cztery miesiące przed wyprawą, dlatego ustaliliśmy ruchomy czas wejścia, który mógł przesunąć się o 1-2 dni w zależności od warunków atmosferycznych. Tydzień przed wyprawą zadzwonił przewodnik Jasiek aby jeszcze raz potwierdzić ustalone szczegóły i przypomniał o zabraniu ze sobą dobrych butów, ciepłego polara, płaszcza przeciwdeszczowego i rękawiczek bez palców.
Do Zakopanego a dokładnie Murzasichle przyjechaliśmy 16 lipca o dzień wcześniej niż planowaliśmy ze względu na mającą pogorszyć się pogodę. Następnego dnia punktualnie o piątej rano przyjechali przewodnicy i całą ósemką wyruszyliśmy na Słowację.
Po godzinie byliśmy już w Śląskim Domu. Dostaliśmy kaski i uprzęże a Grzegorz i Jasiek dodatkowo zabrali ze sobą liny.
Wyruszyliśmy w drogę. Pogoda była wymarzona, bezchmurne niebo i jeszcze nieśmiało wschodzące słońce. Tempo było na początku wolne i jednostajne. Po naszej prawej stronie roztaczał się widok na Dolinę Wielicką.
Po około 1,5 godziny pierwsza krótka przerwa. Podzieliliśmy się na dwie grupy ubraliśmy uprzęże i kaski a przewodnik przypiął nas do liny. Od tej chwili musieliśmy już iść , uważając nie tylko na siebie ale także na osoby idące z nami, gdyż byliśmy wszyscy razem spięci jedną liną. Grzegorz ciągle przypominał aby lina była stale napięta.
Od tego momentu zaczął się cięższy odcinek. Przewodnik opowiadał nam o swoich wyprawach w Alpy oraz o pracy ratownika TOPR. Tłumaczył nazwy przełęczy i dolin które mijaliśmy a także szczytów które widzieliśmy w oddali. Jednym z najpiękniejszych była Wysoka(1560 m.n.p.m.). Widzieliśmy także Łomnicę, Lodowy Rysy i wiele innych. Duże wrażenie zrobił na nas "gerlachowski kocioł" i towarzyszące mu przepaście.
Wąskie niebezpieczne półki skalne i mnóstwo pięknych widoków to ostatni odcinek drogi. Zaczęliśmy się trochę spieszyc gdyż w naszą stronę zaczęły zbliżać się chmury.
Po prawie czterech godzinach wspinaczki ujrzeliśmy szczyt a na nim niewielki krzyż z niebieskim oczkiem. Przewodnik wszedł pierwszy przywiązał nas liną do krzyża i kazdemu z osobna pogratulował zdobycia najwyższego szczytu Karpat.
Ze szczytu rozciągał się piękny widok na polskie i słowackie Tatry. W pewnym momencie przeżyliśmy chwile grozy jak przewodnik Grzegorz wszedł na cienką wysuniętą w przepaść półkę skalną. Stanął na niej pewnie niczym kozica i bez cienia strachu zrobił nam kilka zdjęć.
Wrażenie bycia ponad chmurami było niesamowite.
Po godzinnym odpoczynku zaczęliśmy schodzić. Szczyt Gerlacha jest naprawdę niewielki i musieliśmy zrobić miejsce następnym grupom.
Przez około 2 godziny schodziliśmy nad Doliną Batyżowiecką po wielkich kamieniach i głazach. Przeciskaliśmy się przez waskie szczeliny. Trzeba było uważać bo luźne kamienie obsuwały się spod nóg. Tu bardzo przydały się kaski. Grupa schodząca po nas obruszyła kilka kamieni, które pospadały nam na głowy. Były niewielkie ale rozpędzone mogły byc bardzo niebezpieczne.
Przewodnik tym razem nie szedł z przodu grupy ale ubezpieczał nas od góry. Zdarzało się , że na luźnych kamieniach gdyby nie lina zsunelibyśmy się w dół. Dużo emocji wzbudziła tzw. "Batyżowiecka próba". Trudne pionowe zejście z dużą dawką adrenaliny. Następnie szliśmy kilkaset metrów po grubej warstwie śniegu. Wywołało to wiele usmiechu i radości.
Po "zabawach na śniegu" zatrzymaliśmy się na kilkunastominutową przerwę, podczas której przewodnik pozwolił nam zdjąć uprzęże i kaski oraz rozpiął linę.
Rozpoczęliśmy ostatni prosty technicznie odcinek drogi. Na początku wzdłuż Batyżowieckiego stawu a potem przez las.
Około godziny 14 byliśmy już na dole. Zmęczeni ale szcześliwi wróciliśmy do Murzasichle i pożegnaliśmy przewodników.
Zdobycie Gerlacha dało nam wiele satysfakcji. W odróżnieniu od ogólnie dostępnych szlaków turystycznych, tu trzeba wykazać się większym rozsądkiem i rozwagą. Trzeba myśleć nie tylko o sobie ale o pozostałych członkach grupy.
Pomimo iż zejście z góry było trudniejsze technicznie i bardziej niebezpieczne, wszyscy zgodnie stwierdzili, że było bardziej ekscytujące niż wejście.
Mam nadzieję, że mój artykuł zachęcił tych, którzy jeszcze nie byli na Gerlachu żeby też zdobyli ten szczyt.
Powodzenia:)
Pomimo iż zejście z góry było trudniejsze technicznie i bardziej niebezpieczne, wszyscy zgodnie stwierdzili, że było bardziej ekscytujące niż wejście.
Mam nadzieję, że mój artykuł zachęcił tych, którzy jeszcze nie byli na Gerlachu żeby też zdobyli ten szczyt.
Powodzenia:)
Dodane komentarze
annab 2009-08-19 22:52:27
Bardzo ciekawy artykuł i świetne zdjęcia :))pozazdrościć i pogratulować ;)))radek_lew1 2009-08-19 22:43:06
Dziękuję bardzo i życze powodzenia :) musi się udać !beakal 2009-08-19 22:10:07
Dla mnie bomba,gratuluję;))) Trochę muszę nogi wzmocnić i też wybiorę się,mam już przewodnika i dwóch chetnych;)))) Myślę,że w przyszłym roku uda mi się)))Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.