Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Japonia koniec dalekiej podróży > JAPONIA
dominkom relacje z podróży
Japonia
1 dzień
Ostatnie państwo w długiej podróży to Japonia. Po nocy spędzonej w samolocie linii Air Caledonia lądujemy w Osace na lotnisku Kansai. Autobusem lotniskowym w przeciągu godziny docieramy do dworca Umeda, tu spotykamy się ze znajomą Polką prowadzącą własną szkołę języka francuskiego. Mieszka Ona w dzielnicy Awaji w typowym małym domku. W pokoju śpi się na podłodze, mając pod głową poduszkę wypełnioną drobnymi kamyczkami.
2 dzień
Następnego dnia jedziemy pociągiem kursującym, co 15 min. do Nary. Najpierw docieramy do Nippombashi, gdzie mamy przesiadkę, po paru minutach oczekiwania drugim pociągiem dojeżdżamy na miejsce. Zakupienie biletu graniczy z cudem, nie ma napisów w alfabecie łacińskim, Japończycy chętni do pomocy, zawsze są uśmiechnięci, ale rzadko znają angielski. Na szczęście wszędzie są automaty z biletami, ale zanim się zorientowaliśmy jakie wystukać przyciski to zawsze traciliśmy dużo czasu. W Narze podobnie jak w każdym miejscu odwiedzanym przez turystów w pobliżu dworca mieści się informacja turystyczna, w której można otrzymać bezpłatne foldery, plany i inne informacje, tu znajomość angielskiego też jest minimalna. W Narze świętym japońskim miejscu buddystów zlokalizowanych jest kilka świątyń. Trafiliśmy na jedno ze świąt, setki pielgrzymów w tradycyjnych niezwykle barwnych i egzotycznych strojach suną główną ulicą. Ponadto jedzie konna parada z rekwizytami, co jakiś czas idzie orkiestra grająca na dziwnych instrumentach..
3 dzień
Tega dnia zwiedzamy Kioto starą stolicę Japonii. Jednym pociągiem w ciągu godziny jesteśmy na miejscu. Spacerujemy po starej części miasta zabudowanej drewnianymi jednopiętrowymi domami. Jedną z takich uliczek dochodzimy do Świątyni Czystej Wody, w której specjalnymi naczyniami na długich rączkach nabiera się z wodospadu leczniczej wody. Ale i tu wkracza nowoczesność, naczynia te są odkażane promieniami utltafioletowymi. W Kioto kupujemy całodobowy bilet autobusowy i dwoma autobusami jedziemy do świątyni Kinkaku. Świątynia cała ze złota, jest niestety w rusztowaniach, natomiast spacer po japońskich ogrodach jest naprawdę relaksujący. Wypielęgnowane, ukształtowane w różne formy drzewka, sadzawki ze złotymi rybkami, wygięte w łuki mostki sprawiają, że nie chce opuszczać się tego miejsca. Wracamy do zatłoczonej i pełnej hałasu Osaki, wieczorem jesteśmy zaproszeni do rybnej restauracji na suszi, próbuję kilku rodzajów popijając zieloną herbatą.
4 dzień
Zbliża się koniec podróży przejazd na lotnisko i tu najbardziej stresujące w całej podróży dla mnie zdarzenie. Źle odczytałam godzinę odlotu na naszej zmienianej w międzyczasie rezerwacji i samolot już odleciał, przedstawiciel KLM na lotnisku też już odjechał, spóźniliśmy się 5 godzin. I tu najbardziej doceniłam zalety internetu, z którego jak była sposobność to często korzystałam. Z lotniska wysyłam e-mail do KLM w Warszawie. Po szalenie długich dwóch godzinach nadeszła odpowiedź z Warszawy, że mamy nową rezerwację na dzień następny i to bez żadnej dopłaty. Śpimy na lotnisku, krzesła twarde, zimno z powodu klimatyzacji.
5 dzień
Lot do Amsterdamu, gdzie po dłuższym oczekiwaniu upchnięto nas na samolot do Budapesztu. Na Węgrzech minus 10 C, zamarznięty samochód nie chce zapalić, po dwóch godzinach uruchamia go pomoc drogowa. Drogi zamarznięte, ale jeszcze tego samego dnia w nocy przekraczamy granicę w Koniecznej, gdzie serdecznie powitał nas ten sam celnik, który dwa miesiące temu nas odprawiał zasypując pytaniami na temat wyprawy. W Warszawie jestem następnego dnia zdążywszy na wigilię, która upłynęła na oglądaniu prezentów i planach następnych wojaży.
1 dzień
Ostatnie państwo w długiej podróży to Japonia. Po nocy spędzonej w samolocie linii Air Caledonia lądujemy w Osace na lotnisku Kansai. Autobusem lotniskowym w przeciągu godziny docieramy do dworca Umeda, tu spotykamy się ze znajomą Polką prowadzącą własną szkołę języka francuskiego. Mieszka Ona w dzielnicy Awaji w typowym małym domku. W pokoju śpi się na podłodze, mając pod głową poduszkę wypełnioną drobnymi kamyczkami.
2 dzień
Następnego dnia jedziemy pociągiem kursującym, co 15 min. do Nary. Najpierw docieramy do Nippombashi, gdzie mamy przesiadkę, po paru minutach oczekiwania drugim pociągiem dojeżdżamy na miejsce. Zakupienie biletu graniczy z cudem, nie ma napisów w alfabecie łacińskim, Japończycy chętni do pomocy, zawsze są uśmiechnięci, ale rzadko znają angielski. Na szczęście wszędzie są automaty z biletami, ale zanim się zorientowaliśmy jakie wystukać przyciski to zawsze traciliśmy dużo czasu. W Narze podobnie jak w każdym miejscu odwiedzanym przez turystów w pobliżu dworca mieści się informacja turystyczna, w której można otrzymać bezpłatne foldery, plany i inne informacje, tu znajomość angielskiego też jest minimalna. W Narze świętym japońskim miejscu buddystów zlokalizowanych jest kilka świątyń. Trafiliśmy na jedno ze świąt, setki pielgrzymów w tradycyjnych niezwykle barwnych i egzotycznych strojach suną główną ulicą. Ponadto jedzie konna parada z rekwizytami, co jakiś czas idzie orkiestra grająca na dziwnych instrumentach..
3 dzień
Tega dnia zwiedzamy Kioto starą stolicę Japonii. Jednym pociągiem w ciągu godziny jesteśmy na miejscu. Spacerujemy po starej części miasta zabudowanej drewnianymi jednopiętrowymi domami. Jedną z takich uliczek dochodzimy do Świątyni Czystej Wody, w której specjalnymi naczyniami na długich rączkach nabiera się z wodospadu leczniczej wody. Ale i tu wkracza nowoczesność, naczynia te są odkażane promieniami utltafioletowymi. W Kioto kupujemy całodobowy bilet autobusowy i dwoma autobusami jedziemy do świątyni Kinkaku. Świątynia cała ze złota, jest niestety w rusztowaniach, natomiast spacer po japońskich ogrodach jest naprawdę relaksujący. Wypielęgnowane, ukształtowane w różne formy drzewka, sadzawki ze złotymi rybkami, wygięte w łuki mostki sprawiają, że nie chce opuszczać się tego miejsca. Wracamy do zatłoczonej i pełnej hałasu Osaki, wieczorem jesteśmy zaproszeni do rybnej restauracji na suszi, próbuję kilku rodzajów popijając zieloną herbatą.
4 dzień
Zbliża się koniec podróży przejazd na lotnisko i tu najbardziej stresujące w całej podróży dla mnie zdarzenie. Źle odczytałam godzinę odlotu na naszej zmienianej w międzyczasie rezerwacji i samolot już odleciał, przedstawiciel KLM na lotnisku też już odjechał, spóźniliśmy się 5 godzin. I tu najbardziej doceniłam zalety internetu, z którego jak była sposobność to często korzystałam. Z lotniska wysyłam e-mail do KLM w Warszawie. Po szalenie długich dwóch godzinach nadeszła odpowiedź z Warszawy, że mamy nową rezerwację na dzień następny i to bez żadnej dopłaty. Śpimy na lotnisku, krzesła twarde, zimno z powodu klimatyzacji.
5 dzień
Lot do Amsterdamu, gdzie po dłuższym oczekiwaniu upchnięto nas na samolot do Budapesztu. Na Węgrzech minus 10 C, zamarznięty samochód nie chce zapalić, po dwóch godzinach uruchamia go pomoc drogowa. Drogi zamarznięte, ale jeszcze tego samego dnia w nocy przekraczamy granicę w Koniecznej, gdzie serdecznie powitał nas ten sam celnik, który dwa miesiące temu nas odprawiał zasypując pytaniami na temat wyprawy. W Warszawie jestem następnego dnia zdążywszy na wigilię, która upłynęła na oglądaniu prezentów i planach następnych wojaży.
opis końcowego etapu bardzo ciekawej niskobudżetowej wyprawy z biletem dookoła świata
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.