Artykuły i relacje z podróży Globtroterów
POLINEZYJSKĄ ŁODZIĄ NA BAŁTYKU > POLSKA


Tavau to łódź zbudowana na wzór polinezyjskich łodzi PROA. Składa się z 5 metrowego pływaka głównego oraz drugiego, mniejszego stanowiącego dla niego przeciwwagę. Do tego maszt i łączenia z bambusa powiązane linami i żagiel z plandeki dostępnej w każdym markecie budowlanym. To jedna z dwóch bliźniaczych konstrukcji i jedna z 9 proa w Polsce. Kilka dni temu zakończyła swój pierwszy sprawdzian na słonej, bałtyckiej wodzie.
Pomysł jak zawsze powstał niespodziewanie. Po organizowanym przez koszalińskie biuro podróży Masz Wakacje zlocie, jedno proa trzeba było w jakiś sposób przetransportować do macierzystej przystani Pałacu Kultury i Młodzieży w Szczecinie. Można było skorzystać z przyczepki, ale przecież można też ciekawiej, wodą ...
PŁYNIEMY NA ZACHÓD ...
Po wielu perturbacjach i analizach przeróżnych prognoz pogody jest decyzja. W sobotę bez względu na wszystko wychodzimy na Bałtyk. Płyniemy w stronę Kołobrzegu i tam będziemy decydować co dalej. Wiatr wbrew połowie prognoz sprzyja naszym planom. Wieje z północnego wschodu o sile 2-3 stopni w skali Beuforta. Jedynym utrudnieniem są resztki posztormowej fali, która buja łódką na wszystkie strony. Mimo tego Proa żegluje szybko i skutecznie, i po 6 godzinach w promieniach zachodzącego słońca melduje się wraz ze zmęczoną, ale szczęśliwą załogą kołobrzeskim porcie.
Na drugi dzień częściowa zmiana ekipy i skoro świt, w budzących się podmuchach wiatru podążamy na zachód w stronę Szczecina. Po południu wiatr tężeje i rozbudowuje się coraz większa fala, na której Tavau co jakiś czas niespokojnie tańczy na wszystkie strony. Szczególnie podczas zjazdów z co większych "dziadów" próbuje uciec sternikowi i wybrać zupełnie inny od zamierzonego kurs. Refujemy nieco żagiel i po chwili uciekamy pod brzeg, gdzie w gasnącym wietrze późnym wieczorem, po 9 godzinach żeglugi lądujemy w Dziwnowie.
POD WIATR I FALĘ W STRONĘ WOLINA
Ostatniego dnia sprawdzają się niestety najczarniejsze prognozy. Wiatr ma stawać się coraz silniejszy i co gorsza wiać z kierunków zachodnich. Przy takich warunkach Świnoujście odpada. Z samego rana po wizycie w główkach portu wcielamy w życie plan awaryjny. Idziemy od razu w kierunku Wolina. Niechętnie, bo wiązać się będzie to z mozolnym halsowaniem pod wiatr i pod prąd lub męczącym wiosłowaniem.
Czarny scenariusz sprawdza się już godzinę później. Aby przejść wąski przesmyk na zalew kamieński pod silny wiatr i krótką, wysoką falę potrzebujemy blisko 2 godzin. 2 godzin w wirówce, w której fala rzuca nami na wszelkie strony. Gdzie jest ta cholerna, zapowiadana zmiana kierunku wiatru ? Gdyby przyszła o czasie cieśnina zajęła by nam zaledwie 10 minut.
Niestety wiatr nie zmienia się do końca dnia i ostatnie godziny pokonujemy wspomagając się wiosłami. Wieczorem padnięci docieramy do gościnnej osady Wikingów na Wolinie gdzie tymczasowo kończymy rejs ze względu na brak wolnego. Za kilka dni ostatni etap. Przeskok do Szczecina przez zalew szczeciński.
BILANS ZYSKÓW I STRAT
Rejs odbył się bez większych problemów. Czasem było trochę nieswojo - szczególnie na przyboju czy na fali, która z poziomu proa zawsze wydaje się być większa niż w rzeczywistości. Czasem ciężko, wiosłując pod prąd lub halsując pod wiatr i wysokie fale. Zawsze natomiast wesoło i nadzwyczaj ciekawie.
Strat większych nie zanotowano poza:
- 1 czekoladą - oddaną Neptunowi
- 1 taśmą klejącą - podtopioną ale zaraz uratowaną
- prawie 1 wiosłem - tu również akcja ratunkowa się powiodła :)
W 3 dni udało się przebyć dobrze ponad 100 mil morskich, z czego ponad 20 mil z najprawdopodobniej pierwszą kobietę pływającą na proa po Bałtyku :)
Tavau - 5 metrowa, drewniana i odkryto pokładowa łódź polinezyjska z 8 metrowym żaglem
Trasa: Unieście - Kołobrzeg - Dziwnów - Wolin
Więcej informacji o łodziach proa, zlotach i rejsach znajdziecie na stronie www.proa.maszwakacje.pl