Artyku y i relacje z podr y Globtroter w
Autostopem do Lysefjorden > NORWEGIA
Norway Dream relacje z podróży
Pod koniec września 2010 roku postanowiłam odwiedzić najbardziej popularne miejsce w Norwegii – Lysefiorden. Do końca jednak nie byłam przekonana o tym wyjeździe i decyzje o nim podjęłam dość spontanicznie. Tym razem nie zdążyłam domknąć paru spraw no i dopadło mnie te błogie lenistwo. Ostatecznie jednak zwlokłam się z łóżka i znowu przeżyłam ciekawą przygodę!
I znowu w drogę!
Wyszłam z domu ok 12.00. To dosyć późno jak na łapanie stopa z Oslo do Stavanger. A najgorsze jeszcze było to, że nie mogłam znaleźć dobrego miejsca na złapanie stopa. Dojechałam do Sandviki, a tu autostrada, która jest zbudowana na moście! Szłam jakąś 1h, aż w końcu znalazłam dużą zatoczkę niedaleko sklepu IKEA. 20 sekund czekania i pierwszy samochód złapany. Juhuu!
Szło nieźle chodź wiedziałam już, że nie dojadę przed zachodem słońca. Raz zatrzymała się kobieta, która pomagała mi znaleźć stopa na stacji benzynowej. Biegała ze mną i pukała do okien samochodowych z pytaniem czy ktoś mnie nie może zabrać Było bardzo śmiesznie.
Nieplanowany nocleg w Flekkefjord
Po ciemku w Mandal złapałam dość duży samochód. Miły Pan jechał ze swoją córką, która spała z tyłu. Zaproponował mi nocleg u jego znajomych w Flekkefjord. Nie od razu, ale ostatecznie przyjęłam propozycję. Byliśmy akurat w takim miejscu, że nie dało rady nigdzie rozłożyć namiotu więc było to najlepsze wyjście. Spałam więc po raz pierwszy w norweskim domu. Położony był on na najwyższym wniesieniu wspomnianej miejscowości. Okazało się, że w tym miejscu podczas II wojny światowej znajdowało się jedyne miejsce w całej Norwegi, gdzie z małego pokoiku nadawany był sygnał korespondencyjny. To niezwykłe, bo mało ludzi o tym wie. Właściciele domu w przyszłości chcą zrobić z tego domu muzeum.
Ja zaś spałam w oddzielnym pokoju ze starymi stylowymi meblami. Rano zostałam zaproszona na przepyszne śniadanie. Na stole był; jogurt naturalny z musli, miód, dżem, ser brązowy, herbata, kawa, mleko i inne przysmaki. Ok. 10.00 opuściłam te miejsce razem ze wspomnianym miłym Panem i udałam się w kierunku Stavanger. W Sandnes skręciłam na wschód, a na promie złapałam stopa prosto do Preikestolen!
Preikestolen
Droga do najbardziej popularnej skały w Norwegi jest dośc prosta i zajmuje ok. 2 h. Piękna pogoda, słońce i dużo ludzi. Za dużo. Polaków można usłyszeń już z daleka z powodu dźwięcznego „kurwa” lub „ja pierdolę” No i można ich rozpoznać po butach Typowi fryzjerzy. Jak w Tatrach
Widok jest cudowny, robi wrażenie. Chodź tak jakoś dziwnie bo nie mogę się zdecydować co dalej. Stwierdzam, że ciekawym pomysłem byłoby rozłożenie tu namiotu ale ostatecznie postanawiam zrealizować ten pomysł przy innej okazji. Decyduje się, aby jutro zacząć marsz wzdłuż całego fiordu na Kjerag.
Kjerag
Przejście te okazuje się dla mnie dość trudnym wyzwaniem… psychicznym. Mam stracha. Nie wiem, ale po prostu idzie coś nie tak. Już na początku gubię ścieżkę i nie mogę jej odnaleźć, orientuje mapę ale nic mi nie pasuje. Dopiero jak wyzej wyłaniają mi się charakterystyczne jeziorka docieram na odpowiednią drogę.
Całość na pokonanie drogi wzdłuż fiordu zajmuje mi dwa dni. Nocuję w chacie. Na szczęście okno jest wybite i mogę spokojnie tam wskoczyć. Noc jednak jest cięzka. Gdy gaszę światło moje reklamówki cały czas się ruszają i wydają dźwięki. Gdy zapalam swiece nic się nie dzieje. Myszy? Nie. chomiki? Nie. Ehhh… i jak tu spać spokojnie?
Następnego dnia wyruszam bardzo wcześnie rano, żeby zdąrzyć wejść na Kjerag. Niestety ostatecznie rezygnuję z tego szczytu. Brakuje mi czasu. Robi się noc a ja nie mam żadnego świtała (zapomniałam z domu haha) A jutro z samego rana muszę wyjść na pobliską drogę górską bo wiem, że będzie ciężko ze stopem. Wieczorem muszę już być w domu.
Pomoc robotników
Gdy stanęłam na drodze w Lysebotn postanowiłam nie czekać ani chwili na stopa, którego o tej porze i tak bym nie złapała, tylko iść. Przede mną było 50 km drogi. Straszne okazało się to, że minuty i godziny mijały a tu dalej nic nie jechało. Na szczęście spotykam robotników, którzy budowali drogę. Jeden Miły Pan postanawia mi pomóc i zadzwonił po kolegę. Ten przyjechał w 20 min i odwiózł mnie do drogi głównej. Bez nich bym tam chyba zginęła! :-)
Do Flekkefjord złapałam już sama stopa, a kierowca był bardzo zainteresowany mną i moją małą wyprawą. Dużo mi opowiadał o Polakach, którzy mieszkają w Tonstad. Był bardzo pomocny i chciał mi dać pieniądze na transport do Oslo. Ja oczywiście nie wzięłąm, bo nie o to w takich wyjazdach chodzi. Ale gdyby się tak zastanowić to kierowca cięzarówki też martwił się moim powrotem do domu i chciał dać mi parę groszy. Może to dziwnie zabrzmi (szczególnie dla osób z bujną wyobraźnią:P), ale mogłabym podczas tego wyjazdu przywieść ze sobą z 500 NOK.
Do domu!
Gdy stanęłam na drodze dojazdowej do Oslo ogarnął mnie niesamowity stres. BYło już bardzo późno i obawiałam się, że znowu nie dojadę do Oslo przed zmrokiem. A łapanie stopa w nocy nawet w Norwegii dla dziewczyny nie jest dobrym pomysłem. Miałam nieziemskiego farta bo w Lyngdal złapałam super gościa prosto do Oslo. To jakieś 400 km! Nareszcie spędziłam kolejne 5 godzin w całkowitym relaksie i bezpiecznym miejscu. Dużo rozmawialiśmy. To była jedna z najlepszych podróży autostopem jakie miałam. Przed zmrokiem byłam w centrum. Miałam jeszcze siłę, aby podskoczyć na Gronland i kupić tanie owoce i warzywa. Gdy wróciłam do domu czekała już na mnie Ania…
Fajnie było od razu opowiedzieć komuś całą tą historię.
Wyszłam z domu ok 12.00. To dosyć późno jak na łapanie stopa z Oslo do Stavanger. A najgorsze jeszcze było to, że nie mogłam znaleźć dobrego miejsca na złapanie stopa. Dojechałam do Sandviki, a tu autostrada, która jest zbudowana na moście! Szłam jakąś 1h, aż w końcu znalazłam dużą zatoczkę niedaleko sklepu IKEA. 20 sekund czekania i pierwszy samochód złapany. Juhuu!
Szło nieźle chodź wiedziałam już, że nie dojadę przed zachodem słońca. Raz zatrzymała się kobieta, która pomagała mi znaleźć stopa na stacji benzynowej. Biegała ze mną i pukała do okien samochodowych z pytaniem czy ktoś mnie nie może zabrać Było bardzo śmiesznie.
Nieplanowany nocleg w Flekkefjord
Po ciemku w Mandal złapałam dość duży samochód. Miły Pan jechał ze swoją córką, która spała z tyłu. Zaproponował mi nocleg u jego znajomych w Flekkefjord. Nie od razu, ale ostatecznie przyjęłam propozycję. Byliśmy akurat w takim miejscu, że nie dało rady nigdzie rozłożyć namiotu więc było to najlepsze wyjście. Spałam więc po raz pierwszy w norweskim domu. Położony był on na najwyższym wniesieniu wspomnianej miejscowości. Okazało się, że w tym miejscu podczas II wojny światowej znajdowało się jedyne miejsce w całej Norwegi, gdzie z małego pokoiku nadawany był sygnał korespondencyjny. To niezwykłe, bo mało ludzi o tym wie. Właściciele domu w przyszłości chcą zrobić z tego domu muzeum.
Ja zaś spałam w oddzielnym pokoju ze starymi stylowymi meblami. Rano zostałam zaproszona na przepyszne śniadanie. Na stole był; jogurt naturalny z musli, miód, dżem, ser brązowy, herbata, kawa, mleko i inne przysmaki. Ok. 10.00 opuściłam te miejsce razem ze wspomnianym miłym Panem i udałam się w kierunku Stavanger. W Sandnes skręciłam na wschód, a na promie złapałam stopa prosto do Preikestolen!
Preikestolen
Droga do najbardziej popularnej skały w Norwegi jest dośc prosta i zajmuje ok. 2 h. Piękna pogoda, słońce i dużo ludzi. Za dużo. Polaków można usłyszeń już z daleka z powodu dźwięcznego „kurwa” lub „ja pierdolę” No i można ich rozpoznać po butach Typowi fryzjerzy. Jak w Tatrach
Widok jest cudowny, robi wrażenie. Chodź tak jakoś dziwnie bo nie mogę się zdecydować co dalej. Stwierdzam, że ciekawym pomysłem byłoby rozłożenie tu namiotu ale ostatecznie postanawiam zrealizować ten pomysł przy innej okazji. Decyduje się, aby jutro zacząć marsz wzdłuż całego fiordu na Kjerag.
Kjerag
Przejście te okazuje się dla mnie dość trudnym wyzwaniem… psychicznym. Mam stracha. Nie wiem, ale po prostu idzie coś nie tak. Już na początku gubię ścieżkę i nie mogę jej odnaleźć, orientuje mapę ale nic mi nie pasuje. Dopiero jak wyzej wyłaniają mi się charakterystyczne jeziorka docieram na odpowiednią drogę.
Całość na pokonanie drogi wzdłuż fiordu zajmuje mi dwa dni. Nocuję w chacie. Na szczęście okno jest wybite i mogę spokojnie tam wskoczyć. Noc jednak jest cięzka. Gdy gaszę światło moje reklamówki cały czas się ruszają i wydają dźwięki. Gdy zapalam swiece nic się nie dzieje. Myszy? Nie. chomiki? Nie. Ehhh… i jak tu spać spokojnie?
Następnego dnia wyruszam bardzo wcześnie rano, żeby zdąrzyć wejść na Kjerag. Niestety ostatecznie rezygnuję z tego szczytu. Brakuje mi czasu. Robi się noc a ja nie mam żadnego świtała (zapomniałam z domu haha) A jutro z samego rana muszę wyjść na pobliską drogę górską bo wiem, że będzie ciężko ze stopem. Wieczorem muszę już być w domu.
Pomoc robotników
Gdy stanęłam na drodze w Lysebotn postanowiłam nie czekać ani chwili na stopa, którego o tej porze i tak bym nie złapała, tylko iść. Przede mną było 50 km drogi. Straszne okazało się to, że minuty i godziny mijały a tu dalej nic nie jechało. Na szczęście spotykam robotników, którzy budowali drogę. Jeden Miły Pan postanawia mi pomóc i zadzwonił po kolegę. Ten przyjechał w 20 min i odwiózł mnie do drogi głównej. Bez nich bym tam chyba zginęła! :-)
Do Flekkefjord złapałam już sama stopa, a kierowca był bardzo zainteresowany mną i moją małą wyprawą. Dużo mi opowiadał o Polakach, którzy mieszkają w Tonstad. Był bardzo pomocny i chciał mi dać pieniądze na transport do Oslo. Ja oczywiście nie wzięłąm, bo nie o to w takich wyjazdach chodzi. Ale gdyby się tak zastanowić to kierowca cięzarówki też martwił się moim powrotem do domu i chciał dać mi parę groszy. Może to dziwnie zabrzmi (szczególnie dla osób z bujną wyobraźnią:P), ale mogłabym podczas tego wyjazdu przywieść ze sobą z 500 NOK.
Do domu!
Gdy stanęłam na drodze dojazdowej do Oslo ogarnął mnie niesamowity stres. BYło już bardzo późno i obawiałam się, że znowu nie dojadę do Oslo przed zmrokiem. A łapanie stopa w nocy nawet w Norwegii dla dziewczyny nie jest dobrym pomysłem. Miałam nieziemskiego farta bo w Lyngdal złapałam super gościa prosto do Oslo. To jakieś 400 km! Nareszcie spędziłam kolejne 5 godzin w całkowitym relaksie i bezpiecznym miejscu. Dużo rozmawialiśmy. To była jedna z najlepszych podróży autostopem jakie miałam. Przed zmrokiem byłam w centrum. Miałam jeszcze siłę, aby podskoczyć na Gronland i kupić tanie owoce i warzywa. Gdy wróciłam do domu czekała już na mnie Ania…
Fajnie było od razu opowiedzieć komuś całą tą historię.
Po raz kolejny przekonałam się, że warto jeździć stopem. Chodź minęło już tyle czasu to do tej pory mam kontakt z niektórymi "autostopowymi przyjaciółmi". Preikestolen jest niesamowity chodź myślę, że warto się tam wybrać poza sezonem bo w lecie nie ma szans na spokój na szczycie! Jak będziecie tam jechać pomyślcie też rozłożeniu namiotu! Da się!
Dodane komentarze
brak komentarzy
Przydatne adresy
Brak adres w do wy wietlenia.
Inne materia y
Dział Artykuły
Dział Artykuły powstał w celu umożliwienia zarejestrowanym użytkownikom serwisu globtroter.pl publikowania swoich relacji z podróży i pomocy innym podróżnikom w planowaniu wyjazdów.
Uwaga:
za każde dodany artykuł otrzymujesz punkty - przeczytaj o tym.